Dawno nie miałam tak fatalnego weekendu, z którego wyszłam tak masakrycznie przebodźcowana i wściekła. Wiem, że to nie jest najważniejsze, bo nazbierało się z ostatnich dni, mnóstwo smacznych i słodkich owoców. Niemniej, stan jaki odczuwam dzisiaj, powoduje solidne zmęczenie psychiczne.
Na innej płaszczyźnie jest za to doskonale, dlatego gdzieś to się tam wyrównuje, można powiedzieć – balansuje, ale jeszcze trochę groźnie buja.
Gdzieś tam w tonie eleganckim trzymam nadal fason, a tak naprawdę przebrałabym się w wikinga i rozpieprzyła coś gigantycznym toporem. Pewne pogłoski wskazują, że ewidentnie mam coś z wikinga. Stacjonarna nie jestem, ciągle gdzieś łażę i pociąga mnie rybołówstwo. Wszak legenda głosi, iż ówczesna Łodzia romansowała z osadą wikingów, więc kto wie.
![]() |
Gdzieś w Łodzi. Więcej elegancji tu ⏩romans z miastem. |