czwartek, 29 lutego 2024

Ubrania mają być praktyczne.

Ubrania są dla niektórych pasją. Układają modę własną, bądź promują to, co jest aktualnie na topie. Zakładają blogi, pozują w nietuzinkowych zestawieniach, bawią się tym i najczęściej wychodzi to świetnie. Lepiej się to ogląda niż chłodne fotografie większości żurnali.
    I ja cieszę się, że to robią, bo pokazują naturalnych siebie. Nie ma w tym wystudiowanych min, imitowanej urody i syntetycznego uśmiechu. Normalny człowiek z krwi i kości zajmuje się wizażem, prezencją i to jest O.K. Człowiek otrzymał zmysł artystyczny, swoisty gust, by się nim odróżniać i to jest super.

Nie dla każdego jednak jest to ważne, potrzebne i przejmujące czas.
    Dla mnie liczy się funkcjonalność ubrań, a przede wszystkim pogodo-odporność. Ubranie ma ubierać, a nie odwrotnie, ma też chronić ciało. Dlatego u mnie na co dzień nie ma nic takiego, co by można było nazwać seksownym. Żadnych dekoltów, ani głębokich wcięć przy krótkich szortach na lato. Nie interesuje mnie podkreślanie kobiecych walorów, za to interesuje mnie wygoda. Nie uznaję czegoś takiego jak ubiór uszyty, by dobrze wyglądać. Już bardziej interesuje mnie, by dobrze wyglądać nago, ale to już temat łóżkowy raczej. Interesuje mnie ubranie, w którym dobrze się czuję, a nie takie, które ma mnie jedynie zdobić.
    I dzisiaj słówko o zawartości mojej szafy. Technicznie, precyzyjnie i rzeczowo. Zaczynamy od góry.

niedziela, 25 lutego 2024

Szlakiem zagranicznych jezior – LUTY.

Kolejna dawka uroczych kadrów. Jako że miesiąc luty zawsze uważaliśmy za idealny do wędrowania, a także do zwyczajnej turystyki, znalazło się kilka takich miejsc, które są dostępne dla wszystkich mniej odważnych.
    Woda zawsze przyciąga ludzi i zawsze cieszy oczy. Znajdujemy w niej ukojenie i ucieczkę od przebodźcowania światem, oraz odprężenie po ciężkich dniach pracy. Zawsze mnie ciągnęło do jezior. Nie do mórz, nie do rzek, a właśnie do jezior i ich ciszy zaklętej pośród drzew lub gór.


czwartek, 22 lutego 2024

Jak wyglądał i jak wygląda dziś, Jezus z Nazaretu?

Studiowanie Pisma na własną rękę nigdy nie jest bezowocne. Jeśli włożyć w to całe serce, można odkryć naprawdę wiele i są to rzeczy, których nie powiedzą Ci w radiu. Nie potrzeba do tego specjalnych lekcji, wystarczy odrobina poświęconego na to czasu.
    Pochylam się  nad Objawieniem Jana od już bardzo dawna. Na pewno nie da się powiedzieć, że "rozumiem całą księgą doskonale". Tego nawet człowiek po studiach biblijnych rzec nie może, co widać po błędach jakie są powielane na całym świecie i to przez ludzi wierzących. I może dziś o tym właśnie porozmawiamy? I może dopiero teraz zasiałam ziarno zaciekawienia?

P.S. nieopisane cytaty pochodzą z Apokalipsy.

niedziela, 18 lutego 2024

Kolejne zmiany, rozjechane plany i inne rewolucje.

Słowem wstępu zamierzyłam powiedzieć, że czas zwolnił i na wszystko go mam, ale spojrzałam w kalendarz i uznałam, że jednak zdrowo popiernicza.
    Idą kolejne zmiany w trybie życia, dlatego teraz rozkoszuję się wolnym czasem. Zmienia mi się system pracy, będę wyrabiać więcej godzin miesięcznie. Mam nadzieję w związku z tym, nie postradać zmysłów.
    I co istotne, piszę do Was z Łodzi, a miałam być na górskim szlaku. Niestety pewien mikroorganizm pasożytujący, wywołał chorobę w ciele mojego małżonka i ciągnie on zwolnienie już drugi tydzień. W związku z powyżej opisanymi zmianami w systemie mojej pracy, będzie teraz dużo trudniej skołować jakieś wolne na wyjazd. Urlopy mamy już rozplanowane, a góry miały wpadać nam raz w miesiącu weekendowo - taki był sobie ambitny plan, teraz nie ma żadnego, bo weekendów mieć będę jak na lekarstwo i będą maksymalnie dwu-, a nie jak wcześniej trzydniowe, ale raczej skończy się samą niedzielą.
    W zamian zdobyłam inną górę. W tym przypadku topografia nie ma znaczenia. W nazwie jest Góra i to musi na razie wystarczyć. ⏩fotorelacja z przygody


środa, 14 lutego 2024

Stereotypy a prawdziwe powołanie w miłości.

Nie jest prawdą, że każdy potrzebuje miłości i nie jest prawdą, że każdy potrafi bez niej przetrwać. O liczbie dewiacji powstałych z braku bliskości dziś nie pogadamy, choć pewnie kuszący byłby temat pejoratywów miłości.
    Dziś pomówimy o stereotypach, tych uprzykrzających życie zakochanych – dla balansu opowiem też o prawdziwym powołaniu związku małżeńskiego.

czwartek, 8 lutego 2024

Z dziennika obserwatora.

To nic nowego, że obserwuję i wyciągam wnioski. Większość znajomych doskonale o tym wie. Może wydaję się być osobą na wszystkich obojętną, ale nie jest tak... Przy tym wyciągnąć ode mnie te wnioski z obserwacji... tu by już trzeba zdobyć moje zaufanie. Jeśli się przekonam o kimś, że to co powiem, nie wypłynie na zewnątrz, mogę powierzyć swoje obserwacje, które nie służą do rzucania na wiatr.
    Co innego kiedy piszę w Internecie, tu wieje jak cholera. Obserwacje, którymi chcę tutaj szastać, są - powiedzmy sobie szczerze - błahe i śmieszne. Pośmiejmy się więc razem.

P.S. Na filmikach głównie czytam.
Zaznaczam, że zgodnie ze słowami z pierwszego filmiku, nagrywałam te materiały dla dowcipu, a nie na poważnie – a mówię o tym, bo w sieci już wylano na mnie wiadro hejtu.
I mam jak zawsze nadzieję, że czytelnik da radę przeczytać cały wpis.

czwartek, 1 lutego 2024

Nowe perturbacje, a także zmiany, nowości i plany.

Kolejne perturbacje przed nami, tym razem szlak mnie trafia przez słabą znajomość technicznych niuansów. Otóż od kilku miesięcy pracowałam zgodnie z danym słowem nad albumem-przewodnikiem z milionem zdjęć, który miał pójść drogą mailową do wydawcy i zostać powołany do życia na prawdziwym papierze. Tego jeszcze nie robiłam, zdecydowanie sam tekst jest o wiele łatwiej wypuścić na wolność.
    Najpierw komputer stwierdził, że moje dzieło jest zbyt wspaniałe i tego nie udźwignie. Skrolowanie stało się niemożliwe gdyż zawieszało cały system. Pogodziłam się z tym i postanowiłam tworzyć raz a dobrze, bez potrzeby poprawek czyli – nie wracając do poprzednich stron – mając nadzieję, że osoba po drugiej stronie, czyli pracownik wydawnictwa, ma potężniejszy komputer i da sobie radę.
    Później okazało się, że żadna skrzynka mailowa nie jest w stanie pomieścić w załączniku tej wspaniałości, a wydawca konsekwentnie życzy sobie otrzymać owe dzieło drogą mailową.
    Następnie zdecydowałam wymienić zdjęcia na mniejszą rozdzielność. Zamierzałam dołączyć postscriptum do wydawnictwa, że zdjęcia posiadam w dużej rozdzielczości i jeżeli zechcą się pod tym wszystkim podstemplować, ja chętnie prześlę oryginalne zdjęcia (choć nie wiem jak, dlatego wymyśliłam, że jak do współpracy dojdzie, to zawiozę im je osobiście na penie).
    Co się dalej okazało, zmiana rozdzielczości spowodowała, że program "musiał" rozszerzyć każde jedno zdjęcie na całą stronę (choć wcale to nie było potrzebne) i wylazły wszystkie piksele. Ma się rozumieć, że takiego badziewia do wydawcy nie wyślę.

No i zdenerwowałam się i wszystko skasowałam.
    ALE i NIEMNIEJ JEDNAK jestem gotowa podjąć kolejną próbę jeśli ktoś mi powie JAK TO CHOLERSTWO ZROBIĆ, ŻEBY BYŁO DOBRZE?