środa, 14 lutego 2024

Stereotypy a prawdziwe powołanie w miłości.

Nie jest prawdą, że każdy potrzebuje miłości i nie jest prawdą, że każdy potrafi bez niej przetrwać. O liczbie dewiacji powstałych z braku bliskości dziś nie pogadamy, choć pewnie kuszący byłby temat pejoratywów miłości.
    Dziś pomówimy o stereotypach, tych uprzykrzających życie zakochanych – dla balansu opowiem też o prawdziwym powołaniu związku małżeńskiego.


SZCZĘŚCIE VS NIESZCZĘŚCIE

Jedni miłość kojarzą z rozczarowaniem inni ze wzruszeniem. Jedni płaczą z żalu, inni ze szczęścia. Znam oba smaki łez.

źródło
Człowiek latami nabiera doświadczenia. Najpierw myśli, że wie czego chce i zazwyczaj nabija się na kolce róży. Dopiero z wiekiem zaczyna rozumieć, że ważniejsze jest wiedzieć czego się nie chce i wreszcie z kolców robi sobie drabinkę, by dostać się do pięknego kwiatu. Są to przyjemne starania o kwintesencję kwiatu, słodki nektar i jego zniewalający zapach.
    Mamy tendencje do włóczenia się po błocie i cierniach. Szczęśliwy ten, który nie sprawdza tego co leży na bezdrożach lecz cierpliwie podąża ubitą, suchą ścieżką.

Nie wszystkie drogi warto sprawdzać.


MIŁOŚC NIE JEST KOSĄ ŚCINAJĄCĄ

Z twoich warg ocieka miód jak z plastrów, moja oblubienico! Miód i mleko pod twoim językiem, a woń twoich szat jest jak woń Libanu.
    – Pnp 4:11

Świat przedefiniował pewne słowa. Mówi się, że miłość również rani, ale to zło rani, niewłaściwe relacje ranią, niewłaściwi ludzie ranią, a miłości w tym w ogóle nie ma. Miłość jest wzajemna. To że jesteś zakochany, lecz nieszczęśliwy, nie oznacza, że trafiła Cię strzała kupidyna. To oznacza jedynie, że wdałeś się w niewłaściwą relację.

źródło
    Co wykiełkuje, to dojrzewa. Co dojrzeje, wegetuje. Co wegetuje, to rozkwita. Co rozkwita, daje owoc. Jeżeli to co wykiełkuje, w ogóle nie dojrzewa, nie powinno być warte Twojej uwagi. Jesteś żyzną ziemią gotową przyjąć ziarno naprawdę smacznego i zdrowego owocu.
    Czy wiesz jak wygląda piołun? Jest z rodziny astrowatych, ma zielone, delikatne liście pokryte miłym w dotyku meszkiem. Ma śliczne, drobne intensywnie żółte kwiaty. Ale wiesz jaki ma smak i zapach. Nieprzyjemny.
    Łatwo jednak dać się zwieść na jego czarujący pozór, lecz lepiej wiać nim zapuści w nas trwały korzeń.


GDY JEST DOBRO, JEST TEŻ RADOŚĆ

Całuj mnie, całuj, nie dawaj wytchnienia, gdyż twoje pieszczoty są słodsze od wina.
    – Pnp 1:2

W 1 Księdze Samuela czytamy historię Elkany i jego żony Anny, która nie może mieć dzieci. Mąż tak ją pociesza: "Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się twoje serce smuci? Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?" (1 Sm 1).

Ilustracja symbiozy mikoryzy arbuskularnej
źródło
Chrystus i Jego Oblubienica to wzór idealnego małżeństwa, czyli więź, wierność, bliskość, wzajemność. Przede wszystkim wierność.

Dla Boga ważna jest relacja i wzajemność Oblubienicy.

Gdy Jezus naucza o małżeństwie i jego celu, stwierdza, że „dwoje mają stać się jednym ciałem".

Reasumując: głównym celem małżeństwa jest stworzenie jedności, wspólnoty. W małżeństwie jest znacznie więcej niż instytucja zaludniająca ziemię. Akcent przesuwa się na wzajemne dobro małżonków, na wspólnotę życia.



SEX

Mój umiłowany wsunął swoją rękę przez otwór, a moje wnętrze poruszyło się we mnie.
    – Pnp 5:4

Kościół, który powszechnie panuje na świecie, uważał przez wieki, że celem małżeństwa jest prokreacja, bo nie ukrywajmy – po to jest seks i po to istnieje seksualność.
    Czy Biblia faktycznie tak wąsko określa stosunek seksualny?

Seks nie zawsze musi prowadzić do zrodzenia potomstwa, ale jest dany jako dobro przynoszące radość. Współżycie daje małżeństwu radość i buduje je. Jeśli ktoś uważa inaczej, to znaczy, że albo ma bardzo dużo dzieci, albo zachowuje wstrzemięźliwość małżeńską.
    Generalnie nawet Biblia mówi o tym, że nagość jest radością dla drugiej połówki i tak dalej.

Drugim celem o jakim czytamy już w Księdze Rodzaju to wzajemna pomoc. Paweł mówił też o gaszeniu pożądliwości, co to z kolei znaczy?
    Krótko mówiąc: zamiast bzykać wszystko co się rusza, znajdź sobie żonę i uprawiaj z nią satysfakcjonującą miłość. Paweł w ten sposób opowiadał jak poradzić sobie z męską ochotą. Prawdopodobne jest, że sam małżonki nie miał, ale też problemu z ochotą nie miał, bo był jednym z tych nielicznych, o których pisał - szczęśliwi.

Niech twoje piersi będą jak kiście winorośli, a woń twojego oddechu jak zapach jabłek;
Twoje usta jak wyborne wino, które mile spływa po podniebieniu i sprawia, że wargi śpiących mówią.
    – Pnp 7:8-9


NIE MA SŁOWA NARZERZEKANIA

Kim jest ta, która pokazuje się jak zorza poranna, piękna jak księżyc, czysta jak słońce, groźna jak uszykowane wojsko z chorągwiami?
    – Pnp 6:10

Miłość nie niesie z sobą narzekania. Nie zasmuca na długie wieki, nie odbiera uśmiechu. Nasz nastrój jest wizytówką naszego związku. Nasze oblicze jest wizytówką drugiej połówki u naszego boku.
    Dawno temu przeczytałam ciekawie napisaną książkę o istocie małżeństwa. Nie pamiętam dziś tytułu tej książki, ale utkwiła mi w głowie zawartość. My sami odzwierciedlamy stan naszej miłości. W zdrowym związku epatujemy dobrem i radością. Jesteśmy jak ambasadorzy naszego domu, który dzielimy z drugą połową. Wynosimy z tego domu dobro, którego doświadczamy.

Narzekania, smutek i zniewagi nie są owocem miłości. To są owoce piołunu.


źródło

Dawno temu ktoś mądry powiedział: czym się karmisz, taki przynosisz owoc. Ja kiedyś powiedziałam: w co wdepniesz, tym trącasz. Zgoła lepiej chodzić po łące kwiatowej niż przydrożnym trawniku usłanym minami. Tyle że przeważnie nikomu nie chce się dalej pójść i jedyną atrakcją staje się właśnie ten trawnik.
    Podobnie jest ze związkami, człowiek tkwi w czymś toksycznym tylko dlatego, że boi się zostać sam. I trąca tym co ma w domu: gorzkim aromatem piołunu. Sączy jad wokół. Zniesmacza i zniechęca do siebie.

Zgoła lepiej być samotnym, ale wolnym, niż związanym i nieszczęśliwym.

Nabierz swego życia na łyżeczkę i sprawdź czym ono pachnie.

22 komentarze:

  1. Kwintensencją miłości jest dla mnie to, co napisałaś w podsumowaniu: że lepiej być samotnym, ale wolnym, niż związanym i nieszczęśliwym.
    Podoba mi się też stwierdzenie, że "nasze oblicze jest wizytówką drugiej połówki u naszego boku." Niestety zbyt wiele związków, które nas otaczają, są toksyczne, ludzie są w nich dla siebie zamiast wsparciem i radością, to uprzykrzeniem i powodem do narzekania.
    Długo czasem trzeba się uczyć, że miłość to nie ranienie drugiego człowieka, tylko sprawianie aby się uśmiechał i emanował dobrem.
    Sporo filmów romantycznych niestety nadal szerzy zupełnie fałszywe wzory miłości.
    U mnie chwilowo panuje szczęśliwy związek z samą sobą, selflove i spokój.
    Czy spotkam kiedyś jeszcze człowieka, z którym naprawdę da się stworzyć taką wspólnotę, tego nie wiem.
    Ale życzę jej ludziom, którzy pragną być w związkach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co piszesz, przypomniało mi piosenkę Happysad "Zanim pójdę".

      (...)Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
      To też nie diabeł rogaty.
      Ani miłość kiedy jedno płacze
      A drugie po nim skacze.
      Miłość to żaden film w żadnym kinie
      Ani róże ani całusy małe, duże.
      Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
      Drugie ciągnie je ku górze.(...)

      Między związkami byłam 5 lat singlem, szczęśliwą kobietą, bardzo rozwiniętą duchowo, dlatego rozumiem Twoją postawę-teraz. Miałam czas i przede wszystkim przestrzeń. Żyć w małżeństwie trzeba też potrafić.

      Usuń
    2. Piosenkę znam :)
      Też już bywałam singielką, miewałam lepsze i gorsze okresy w związkach, ale czasem trzeba sobie powiedzieć: czas na mnie.
      A skoro jestem teraz całkowicie skupiona na nauce i nie mam ochoty na żadne kompromisy więcej, to nie mam też miejsca na kogokolwiek dodatkowego w swoim życiu. Kiedyś ten etap się skończy, ja też poczuję się lepiej i pewnie się wtedy zacznę rozglądać, ale nie sądzę, żeby to był mój priorytet przez kolejne 1,5 roku. :)
      Tak, w małżeństwie czy związku też trzeba potrafić żyć, a przede wszystkim obie osoby powinny pamiętać, że budują go we dwoje.

      Usuń
    3. Skończy się albo nie skończy. Czasami po prostu nie jest to priorytet ogólnie i nawet nie chodzi o brak miejsca w życiu. Znam kobiety, które kompletnie nie mają czasu na związki, a szukają ostro. Znam takie, co mają dużo czasu, ale nie chcą, nie potrzebują nikogo przy sobie. I każda z tych historii pisze zupełnie inną książkę. Ponoć liczy się zakończenie.

      Usuń
  2. zacznijmy od kwestii samego związku, a czy rejestrowanego, zwanego "małżeństwem", to już dla mnie kwestia mało istotna, gdyż rejestrację uważam za pewien dodatek jedynie, niekonieczny, choć dla niektórych zapewne ważny... otóż całe mnóstwo ludzi ma pomyloną kolejność priorytetów... myślą oni, że jak wejdą w związek, to będzie dobrze, ale z kim , to już dla nich sprawa drugorzędna... po czym wielu udaje się wejść w taki związek i dość często okazuje się, że nadal nie jest dobrze... nie każdy wtedy potrafi zdać sobie sprawę, że tak naprawdę im nie chodziło o bycie w związku, tylko o to, żeby było dobrze... i zamiast wtedy się wymiksować z tej sytuacji, to tkwi taki ktoś po uszy w kanale i nie wie, co w ogóle z tym robić... i tu faktycznie tak bywa, że nic z tym nie robi, bo boi się zostać sam...
    teraz przejdźmy do seksu... są ludzie o tak niskim libido, że jest to sprawa dla nich nieistotna, ale ja mam trochę wyższe, więc tą wspomnianą grupkę pominę... ale nie mogę się zgodzić z zerojedynkowym podziałem na seks w związku i "bzykanie z wszystkim co się rusza", bo jest czysta demagogia... czasem tak faktycznie jest, że dla kogoś ważny jest tylko sam seks, a osoba, z którą się ten seks uprawia może być randomowa, ale to jest margines... przeważnie seks "nie-w-związku" nie na tym polega... co prawda do seksu miłość nie jest warunkiem koniecznym, ale mało kto uprawia seks z kimś, kogo chociaż trochę wstępnie nie polubi...
    wrócę jeszcze do tych porąbanych priorytetów stawiających związek nad osobę... co prawda wyznawanie tych właściwych, czyli najpierw odpowiedź na pytanie "czy jest dobrze?", a dopiero potem rozważanie wejścia w związek, jeśli odpowiedź brzmi "tak" nie chroni całkowicie przed błędem, jednak daje o wiele większe szanse na to, że "być w związku" przełoży się na "jest dobrze"...
    zaś samotnym chyba nigdy nie jest dobrze z wyjątkiem masochistów, u których wszystko jest do góry kolami, ale ludzie, którzy są sami /single. "nie-w związku"/ wcale nie muszą być samotni... to trochę już wina języka, bo samotność to jest stan umysłu, a nie stan faktyczny, zaś stan faktyczny najlepiej wyrazi "samość", które właściwie nie istnieje i ludzie często mylą pojęcia uważając, że człowiek sam automatycznie jest samotny, a to akurat nieprawda, bo taki singel ma nieraz bogatsze życie bogatsze życie towarzyskie i erotyczne, niż człowiek "w związku"...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. */errata(?)... zamiast "stan faktyczny" powinno być raczej "stan fizyczny", ale chyba zbyt wielki byk to nie był? :)

      Usuń
    2. Rejestracja związku to już mocno indywidualny temat, zależny często od okoliczności.
      To że wielu ludzi ma pomyloną kolejność priorytetów, to fakt, który obserwuję od bardzo dawna i który moim zdaniem wyniszcza relacje.
      Ludzie nie tylko boją się zostać sami, ale też panicznie boją się zmian. A w życiu podstawowym błędem jest wrzucenie sobie na celownik szczęścia. Ludzie oczekują, że coś im je przyniesie, a jak bolesne jest potem rozczarowanie... I szukają tego szczęścia w wielu miejscach, tracąc kompletnie właściwą celowość danych miejsc i poczynań. Np. w miłości, która nie jest transakcją mającą przynieść poczucie szczęścia, która w ogóle nie jest żadną transakcją.
      Akurat w kwestii seksu z byle kim, wątek dotyczył po prostu seksu dla samego seksu. No i tyle. Każdy ma inaczej, wątek dotyczył takiej, powiedzmy, skrajności.
      I tu Twoja wypowiedź klei mi się do mojej myśli. Jeśli osoba nie znalazła szczęścia w życiu i liczy na to, że związek go jej przyniesie, to jest właśnie to o czym mówisz. Bo najpierw szczęście, najpierw "jest dobrze", a potem związek. Kolej rzeczy logiczna.
      Tak, też kiedyś szukałam lepszego słowa od "samotność", zawsze wolałam określać singla słowem "sam" i tyle.
      Między związkami byłam 5 lat singlem, szczęśliwą kobietą, podróżniczką chociaż na etacie, spełnioną i duchowo i kulturowo, towarzysko żyjącą i w życiu tak naprawdę nie czułam czegoś takiego jak samotność.
      */ spoko, zrozumiałam o co Ci chodzi.

      Usuń
    3. jedni poznając nową osobę od razu myślą o związku, nastawiają się na to i prą do tego na ślepo, ale równie bez sensu wydaje mi się postawa negowania związku już na starcie, z samego założenia, takie przypadki również istnieją, zwykle to są ludzie, którym pierwszy związek mocno nie wyszedł... moim zdaniem najlepiej po prostu o tym nie myśleć, tylko cieszyć się chwilą obecną, bo zapatrując się w przyszłość po prostu tą chwilę gubimy, a w zamian nie mamy nic...
      mnie też się ogólnie klei Twój przekaz, zakładając, że dobrze Cię pojąłem... związek nie jest celem, ale środkiem... do czego?... żeby było dobrze... a co to znaczy "jest dobrze"?... to już jest wewnętrzna sprawa konkretnej pary, to oni decydują pospołu, co jest "dobrze", definiują swoją "dobrość", a obserwatorom z boku nic do tego...

      Usuń
    4. Nie próbować zgadywać przyszłości tylko cieszyć się uczuciem, które kiełkuje i które być może wyrośnie, a być może obumrze - bez upływu czasu trudno wyrokować. I nie nastawiać się jakoś konkretnie, a przede wszystkim nie oczekiwać. Mam wrażenie, że oczekiwania zabijają ponad połowę związków.

      Usuń
  3. Miłość niejedno ma imię. Miłego dnia! 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Związek nie musi być toksyczny, czy osoba niewłaściwa, by zdarzały się dni gorsze, chwile zwątpienia, narzekanie.
    Gdy spotykają się dwie osoby, to czeka je długi proces przemiany, nie wystarczy miłość, by wszystko zagrało od początku.
    Z czasem zdejmujemy różowe okulary i dopada nas codzienność.
    Cała sztuka w tym, by miłość pozwoliła nam przetrwać w różnych chwilach.
    Nawet my się zmieniamy, nasz partner także, różne zdarzenia maja wpływ na nasze życie.
    Wielu osobom nawet trudno zdefiniować, co to jest miłość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narzekanie bierze się z różnych rzeczy, ale tutaj akurat skupiłam się na temacie związków. Różnych. Tych szczęśliwych i tych nieudanych.
      Człowiek indywidualnie osiąga różne przemiany, a miłość łączy dwoje ludzi. Czy nie wystarczy miłość? Ja bym powiedziała, że bez miłości nie ma sensu być ze sobą, więc wystarczy w zupełności. No i zaangażowanie w siebie nawzajem.
      Różowe okulary nosimy na początku każdego związku.
      Zdefiniować miłości nie próbuję, zostawiam to poetom. ;)

      Usuń
  5. Podobają mnie się Twoje rozważania i fragmenty Pieśni nad pieśniami.
    Można uznać, że małżeństwo wierzących jest kościołem ( Mt 18, 20)...
    Pozdrawiam serdecznie. Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, modlitwa małżonków jest bardzo silna. Nie wiem dlaczego akurat tak, ale usłyszałam od znajomych z kościoła, wiele mocnych świadectw, które to potwierdzają.

      Usuń
  6. Tak. Masz rację. Zło dotknęło mnie i bardzo zraniło. A ponieważ wdepnęłam w gówno, to gównem trącę. Idealnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment dotyczy ludzi, którzy świadomie z własnej woli wdepnęli w jakieś (jakiekolwiek) zło i dalej brodzą w gównie. A Ciebie ono spotkało, z tego co wiem, nie prosiłaś się o żaden zły los. Wdepnęłaś na śmierdzącą minę i tyle.

      Usuń
  7. "Miłość jest wtedy, gdy dajesz człowiekowi wolność wyboru, a ta osoba wybiera Ciebie każdego dnia"....
    Ale tak naprawdę to mega skomplikowana sprawa, bo ludzie są skomplikowani...
    Długo by pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam ten wpis, kiedy nie było tu ani jednego komentarza, ale nie mogłam zebrać myśli, by cokolwiek napisać. Jednak zarówno wtedy, jak i teraz uważam, że ciekawie i nieco "kontrowersyjnie" zaczęłaś ten tekst - od dwóch niejako przeciwstawnych idei. Zatrzymałam się przy tym pierwszym zdaniu nieco dłużej, aby upewnić się, że dobrze przeczytałam i zrozumiałam, posiadaczki blond mózgów już tak mają ;) No i muszę dopytać, bo przecież nie zasnę ;) Ciekawi mnie ogromnie, dlaczego uważasz, że nie każdy potrzebuje miłości? Ja z kolei mam wrażenie, że przez całe życie każdemu z nas towarzyszy ta pierwotna potrzeba miłości i troski, z którą się rodzimy. Bez tego byśmy nie przeżyli. Nie zawsze idą one w parze, czasem dziecko ma jedynie minimalną opiekę, w której nie ma specjalnej miłości, ale czy to zabija w nim potrzebę miłości? Wydaje mi się, że jeszcze bardziej zwiększa. I jako dorośli próbujemy zapełnić w sobie tę odczuwalną pustkę, chcemy mieć kogoś, do kogo będziemy wracać z pracy. To by po części tłumaczyło (pomijając kwestie finansowe), dlaczego tyle jest nieudanych związków, które już dawno powinny się rozpaść. Ludzie często chcą mieć kogoś - kogokolwiek, bo nie są w stanie żyć sami z sobą.
    Mam to szczęście, że jestem pod tym względem rozpieszczona. Wiem, co to wieloletnia miłość na dobre i na złe, i wiem też, że nie pozwoliłabym sobą pomiatać, nie dałabym się bić, i nie znosiłabym upokorzeń w imię "miłość", aby tylko mieć faceta w domu. Czy mój związek jest idealny? Nie, bo ideałów nie ma, ale niewiele mu do tego brakuje ;) To, że mój wybranek nie jest tak romantyczny i pomysłowy, jakbym chciała, to naprawdę mała cena za wszystko inne, co mi daje.

    A co do krążących stereotypów, to nie zgadzam się z tym, że córki wybierają sobie na mężów mężczyzn podobnych do swojego ojca, ale to dlatego, że u mnie to zjawisko nie zaszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam dopiero rano, mam nadzieję, że przespałaś noc. ;)
      Nadmieniam, że chodzi o miłość małżeńską, o związki - wyłącznie. Są takie typy ludzi, które unikają wchodzenia związki, źle się w nich czują, nie potrzebują stałego kontaktu z partnerem i nie lubią z kimś mieszkać. Nie potrzebują się żenić/wychodzić za mąż. I to bardzo mała grupa ludzi, szczęśliwych wiecznych singli.
      Z całą resztą co piszesz, zgadzam się, ale to wykracza poza zakres tematu.
      Tak, wielu ludzi wniosło do swoich związków toksykologie przeszłości, w której czegoś zabrakło i próbują sobie zalepić dziurę w sercu. To nie jest dobry fundament tworzenia małżeństwa.

      Usuń
    2. Haha, przespałam :) Nie była to jednak najlepsza noc w moim życiu ;) Dzięki :)

      Usuń