środa, 30 sierpnia 2023

Na koniec lata.

Piszę na zakończenie lata ↬ ostatnie opowieści zebrane w przeciągu kilku tygodni. Będzie jeszcze tylko jedna fotorelacja z czerwcowego urlopu i rozpoczynam piękny sezon jesienny.
    Kiedy czas przestaje gonić, to tak naprawdę dopiero wtedy rozmowy spontanicznie wydłużają się i nie tylko człowiek odpoczywa, ale doświadcza pełni swoich dni. Pełni życia. Właśnie wtedy kiedy przestaje się spieszyć, spoglądać na zegarek i gonić dni.
    Pakując bagaże zastanawiam się tylko czy zdążę wrócić do domu... Przed czym? Mam silne przeczucie już mniej więcej od początku roku, że coś na tym świecie porządnie się wyłoży. Właśnie teraz. Jakbym siedziała na tykającej bombie. Pożyjemy, zobaczymy.
    Czym się wyróżniam w tym momencie? Nastawieniem. Ktoś mnie już zdołał rozpracować, ułożyć moje myśli przy hektolitrach wspólnie wypitej kawy. Na pięciolinii różnych odcieni wskoczyliśmy razem na najjaśniejszą nutę. Świat i tak się zawali. Prędzej czy później. Tu nie trzeba żadnych przeczuć. I wcale się tym nie martwię! Doskonale wiem, że to co robię, minie. Po prostu minie i to najprawdopodobniej jak z palców strzelił. I to wszystko wcale nie jest ważne jeśli ma się perspektywę pełni życia z Przyjacielem.

Kto ma uszy, niechaj słucha. Kto ma oczy, niechaj widzi. Kto wierzy, niechaj czuwa.

niedziela, 27 sierpnia 2023

Recydywa.

Kiedyś już siedział w więzieniu. Siedział słusznie za swoje winy. Minął jakiś czas, przeszedł trudną drogę, od człowieka na dnie do człowieka, który dojrzał nadzieję i uchwycił jej się mocno. Nawrócił się na biblijne chrześcijaństwo. Zamarzył, by założyć rodzinę – z tych słów najlepiej go zapamiętałam, były szczere, jakoś to się wyczuwa, on naprawdę się zmienił. Został odmieniony. Pewnego dnia zniknął.
    Historia zatoczyła koło. Miejsce, którego miał więcej nie oglądać, przywitało go szeroko otwartymi drzwiami. Jak to się stało? Jego dawny kumpel, z którym dokonywał aktów przestępczych, złapany, zeznał udział naszego kolei. Skłamał. Ale sądowi wystarczyło tylko tamto jedno słowo. Dochodzenie? Jakie dochodzenie? Na domiar nikogo nie zdziwiło, że w czasie popełnianego przestępstwa, nasz kolega właśnie odsiadywał wyrok. Nikogo nie zdziwiło, że jego obecność w miejscu kolejnego przestępstwa, była fizycznie niemożliwa.

czwartek, 24 sierpnia 2023

Biała. Interesująca i nieznana.

Potocznie jest nazywana Białą Prudnicką, a kiedyś z dawien dawna zwano ją jeszcze Białym Solcem. Znajduje się w województwie opolskim, w powiecie prudnickim, 7 km od granicy z Czechami. Jest to historyczny obszar Górnego Śląska, na ziemi prudnickiej (częściowo w Nizinie Śląskiej). Przez miejscowość płynie rzeka Biała.
    W średniowieczu te ziemie należały do plemienia Opolan (Słowian Zachodnich). Wiadomo, że w XII wieku nad rzeką stał zamek książąt opolskich.

To był nasz kolejnych przystanek zaraz po pożegnaniu się z włościami Tiele-Wincklerów. Nasza baza wypadowa mieściła się w domu bardzo sympatycznego małżeństwa, ale... mam pewne ale. Niemniej, zapraszam najpierw na spacer po Białej.

wtorek, 22 sierpnia 2023

Dziedziczka z kosmosu.

Jestem nadal po i przed urlopem, ale przede wszystkim PRZED! To co Wam przedstawiam, to cały czas podróż z czerwca; zostały mi jeszcze 3 lokalizacje. Poza tym nadal podróżuję, prawie w każdy dzień wolny jestem w terenie, a jeszcze po drodze był długi weekend związany ze świętem jakiejś kosmitki z niebios, wtedy to dopiero było epicko!
    Notabene, ja też z niebios, tyle że z innego adresu. Plotka głosi, żem z Marsa, niektórzy twierdzą, że z Kryptona.

Także tego, sprawy kosmiczne są mi dobrze znane, żadnej bogini efeskiej nie czcimy.

piątek, 18 sierpnia 2023

Posiadłość w Mosznej – część 3: "Kawa"

O czym można porozmawiać przy kawie? W jakie słowa ubrać myśli i które wyciągnąć na światło dnia? W jakiej solidnej oprawie można zmieścić najtreściwszy przekaz, jak uwydatnić najgłębsze uczucia? Jak w rozmowie Polikarpa ze śmiercią, jak na najwyższym szczycie podczas spotkania z Bogiem, jak w samotności na pustyni, na spotkaniu z samym sobą.

Szklany mur otacza człowieka kiedy pożaru z zewnątrz nie może ugasić nawet deszcz. Trudno jest spojrzeć w bezlitosne oczy szukając w swoim sercu przebaczenia. Sąd ostateczny odbierze resztę złudzeń.
    A dziś ulice toną w strugach deszczu, jej najciemniejsze zakątki rozjaśnia chwilowy blask piorunów. Na mgnienie oka milkną głosy zawiści, aniołowie tańczą pośród cieni ludzkiego życia. Modlitwy nigdy nie blakną tak jak słowa niegodziwców – pieśni zabarwione krwią. Prawdy nie obalą, a prastara księga nie straci sensu.
    Ludzie wciąż budują ciemne świątynie strachu gdzie echa spowiedzi leczą ich sumienie. I ciągle, wciąż od nowa wnoszą o pokutę, wierzą, że będzie ona odkupieniem wszelkich win. Złote mury czarnych świątyń zabijają z pokolenia na pokolenie. W świątyniach strachu karmią się złudzeniami.

Kiedy gnębi chęć spalenia wszystkich mostów i kiedy pali chęć by znów zacząć od nowa, robię kawę i siadam na kolanach Ojca.

niedziela, 13 sierpnia 2023

Posiadłość w Mosznej – część 2: "Śmierć"

Orzeczenie o tym, że dziś będę pisać o śmierci, staje się przewrotne w obliczu tego, co przedstawiam, bowiem jest na zdjęciach mnóstwo życia. Na zgliszczach tego co zbudował człowiek, zawsze natura prężnie zapanowuje. Nawet na grobie mech pięknie muśnie malachitową barwą ten zimny kamień.
    Trudno skojarzyć coś ze śmiercią kiedy wokół tak bujna zieleń, a w powietrzu roznosi się słodki zapach kwiatów. Śmierć nie kojarzy się również ze śpiewem ptaków, ani melodią przeplatającą się między gałęziami drzew, ledwie docierała do nas swą muzyką, kiedy usiedliśmy na ławce na wysepce połączonej z brzegiem ozdobnym mostem. Kłóciła się o każdą nutę z wiatrem.
    Gdzie tu mowa o śmierci kiedy sam Bóg beztrosko podpowiada jakie miano noszą spotkane zwierzęta? Człowieku, sam żeś je nazwał... a nie, zaraz, mnie przy tym nie było – i myślę sobie dalej – a cóż to za pierzasty koleżka? Wnet pojawia się w głowie odpowiedź, niby to randomowo, ale wiem doskonale, że jeśli nie pochodzi się z tego świata, to odpowiedzi też nie pochodzą z tego świata. Ten świat podpowiada jedynie jak nieść śmierć – nieważne jaki to ptak, wieś strzelbę, dobrze wyceluj, będziesz miał śliczne trofeum. Wachlarzem z piór się ochłodzisz.

czwartek, 10 sierpnia 2023

Posiadłość w Mosznej – część 1: "Życie"

Wieść niesie, że w czasach średniowiecza na miejscu zamku istniał drewniany budynek z piwnicami. Był XIX wiek, kiedy ktoś wymyślił, że postawi sobie rezydencję we wsi Moszna. Ale wówczas powstał tutaj skromny dworek. Gdy później wzniesiono barokowy pałac, przybytek zamieszkiwała rodzina Seherr-Thoss, ale ów majątek wykupił przemysłowiec Hubert von Tiele-Winckler i od tego właśnie, rozpoczyna się w tym miejscu na ziemi, zarys historii rodziny Tiele-Wincklerowów – śląsko-meklemburskiego rodu szlacheckiego.
    Jednakże po jakimś czasie dziełem niewyjaśnionego przypadku, pałac częściowo spłonął. Właściciel nie poddał się jednak i odbudował posiadłość – w ten oto sposób powstało neorenesansowe dzieło architektury, której powierzchnia wynosi 8 tys. m², a kubatura – 65 tys. m³.


niedziela, 6 sierpnia 2023

Głównie zielone, tropikalne, naturalne tematy.

Każdego dnia rano kiedy patrzę z łóżka w okno, czuję się jakbym zamieszkiwała lasy deszczowe. Plus jest taki, że w Polsce nie ma pajokinkongów, z którymi zdarzają się wypadki, głównie przez ludzką nieuwagę. Abstrahując od aury, czy wiecie, że kiedyś chciałam mieć ptasznika? Trafiłam jednak na chłopa, który nie jest miłośnikiem aż takiej egzotyki. Ale wracając już do tematu, na jeden dzień Łódź została opanowana przez mgłę i faktycznie można było mieć wrażenie mieszkania w innym miejscu na kuli ziemskiej. Zza zroszonych drzew nie było widać drugiego bloku.
    Kocham taką pogodę. Przyroda ma tak wtedy nasycone kolory, że oczy można na niej wypatrzeć. Zdjęć w ogóle nie trzeba poprawiać, bo światło jest bardzo spokojne, zbalansowane z cieniami i robienie zdjęć w takiej aurze jest naprawdę bardzo proste. Niewiele trzeba, aby otrzymać nieziemskie efekty. Niestety tego dnia musiałam jechać do pracy, więc zrobiłam tylko dwa zdjęcia, jedno właśnie z okna – niby z domku na drzewie w lesie deszczowym; drugie zrobiłam z chodnika, idąc do samochodu. Dla porównania pokazuję Wam ten sam kadr z okna już drugiego dnia kiedy mgła opadła, żebyście zobaczyli, że mój rzeczywisty obraz na świat nie jest ładny. Zimą nie ma liści, wiec widzę tylko blok.
    Widok z okna nie jest bez znaczenia. Mieszkałam w wielu różnych miejscach i dwa razy zdarzyło mi się właśnie nie mieć widoku. Bo blok to nie jest widok. Tak jest na starych, rzędowo poukładanych osiedlach. Lubię mieć ładny widok. Najbardziej podobał mi się ten z 9 piętra. Gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami, miałam widok jak z wieży. W niedalekiej odległości był park. Drugi widok jaki mi się podobał, to ten bezpośredni na park. Oj tak, da się ładnie mieszkać w mieście.

czwartek, 3 sierpnia 2023

Gondolą w jaskiniowe ciemności. Sztolnia Królowa Luiza.

Kolejność zabrzańskich przygód    ⏩MIASTO    ⏩GUIDO

Nasza przygoda ma swój początek gdy wsiadamy do długiej łodzi. Potem wpływamy nią pod ulice Zabrza i w ten sposób rozpoczynamy najdłuższą tego typu trasę w górnictwie węglowym. 1100 metrów do pokonania na powierzchni wody. XIX-wieczne wyrobiska w dalszej części przebywa się pieszo.
    Piękno przyrody w postaci wapiennych nacieków i żyjących w ścianach roślin, zwykliśmy oglądać w naturalnych jaskiniach. Ale wystarczyła odrobina sztucznego światła i oczywiście woda, aby mogły rosnąć i tutaj: mchy, porosty, a nawet jaskiniowe paprocie. 40 metrów pod ziemią


wtorek, 1 sierpnia 2023

W huku maszyn, w wirze pyłu. Guido.

Lubimy spędzać czas w aktywny i nietypowy sposób, dlatego najgłębiej położona trasa turystyczna w górnictwie węglowym w Polsce, była punktem obowiązkowym na naszej czerwcowej trasie. Bardzo dobrze się czuję pod ziemią, takie zwiedzanie nie jest nigdy rodzajem przymusowej turystyki. Mogę powiedzieć, że mam trochę jaskiniowe ciągoty. 😆
    Kopalnię Guido zwiedziłam raz wiele lat temu i podobało mi się również teraz za drugim razem. Było trochę nowinek, dodatkowych atrakcji, więc wcale nie mogę powiedzieć, że wszystkiego się spodziewałam.
    Dostaliśmy obowiązkowe kaski, nie było już fartuchów ochronnych. Takich płaszczy do kolan z długim rękawem. Mąż otrzymał funkcję zamykającego, dlatego szliśmy jako ostatni, dodatkowo wręczono mu górniczą lampkę. Mogłam dzięki temu więcej sfotografować, raz że za sobą nie miałam ludzi, dwa, że głębsze ciemności rozświetlał mi żarówką.