Piszę na zakończenie lata ↬ ostatnie opowieści zebrane w przeciągu kilku tygodni. Będzie jeszcze tylko jedna fotorelacja z czerwcowego urlopu i rozpoczynam piękny sezon jesienny.
Kiedy czas przestaje gonić, to tak naprawdę dopiero wtedy rozmowy spontanicznie wydłużają się i nie tylko człowiek odpoczywa, ale doświadcza pełni swoich dni. Pełni życia. Właśnie wtedy kiedy przestaje się spieszyć, spoglądać na zegarek i gonić dni.
Pakując bagaże zastanawiam się tylko czy zdążę wrócić do domu... Przed czym? Mam silne przeczucie już mniej więcej od początku roku, że coś na tym świecie porządnie się wyłoży. Właśnie teraz. Jakbym siedziała na tykającej bombie. Pożyjemy, zobaczymy.
Czym się wyróżniam w tym momencie? Nastawieniem. Ktoś mnie już zdołał rozpracować, ułożyć moje myśli przy hektolitrach wspólnie wypitej kawy. Na pięciolinii różnych odcieni wskoczyliśmy razem na najjaśniejszą nutę. Świat i tak się zawali. Prędzej czy później. Tu nie trzeba żadnych przeczuć. I wcale się tym nie martwię! Doskonale wiem, że to co robię, minie. Po prostu minie i to najprawdopodobniej jak z palców strzelił. I to wszystko wcale nie jest ważne jeśli ma się perspektywę pełni życia z Przyjacielem.
Kto ma uszy, niechaj słucha. Kto ma oczy, niechaj widzi. Kto wierzy, niechaj czuwa.
Będę teraz szukać pierwszego oddechu jesieni. O świcie go znajdę w rosie na łące, w pajęczynach zdobnych kryształkami mgły. W smaku tej porannej kawy z czekoladą. W głosie, który spokojnie mówi: "chodź, coś ci pokażę".
Jak odnalezieni, cieszący się z siebie wzajem w przyjemnym uczuciu bycia we właściwym miejscu.
Kilka doniczek zostanie podwieszonych u samej góry. W dolnych narożnikach zapanuje porządek, kiedy wymyślę coś na te wszystkie rzeczy.
I wciąż coś przestawiam... w zasadzie to zdjęcie już jest nieaktualne. 😅
Stefanowi wkrótce stuknie rok życia. Przez moje ręce (w pracy) przewinęło się wiele tych zwierząt. Ten charakterny gatunek wymaga dobrego człowieka, który uwolni jego dziki potencjał i naturę sprintera. Wtedy ma szansę zachować zdrowie i nieco dłuższe życie.
Wkleił się idealnie w nasz tryb. Dnie przesypia, akurat kiedy nas nie ma w domu, albo jesteśmy zajęci. Wieczory, kiedy odpoczywamy po całym dniu, są dobre na spędzenie czasu ze zwierzakiem. Wtedy śmiga po salonie, ale niczego nie niszczy, jest grzeczny, nie sprawia najmniejszych problemów. Poza tym milczy. Tak, chomik jest najcichszym zwierzęciem jakie miałam. A dobrze wiecie jak kocham ciszę i domowy spokój.
Czasami spędzamy wieczory w taki sposób, by odsunąć się od zwyczajności dnia codziennego. Gdzieś gdzie nie łapie nas prozaiczna myśl, gdzieś gdzie nie dosięga nas gonitwa za czasem. Ucieczka? Oczywiście, że to ucieczka! Taka sama jak podczas każdego wyjazdu na wczasy, po prostu potrzebujesz, chcesz, że aż musisz wyjść z chałupy i zrobić coś fantastycznego, a najlepiej przy tym "zapomnieć" zabrać ze sobą zegarka i telefonu. Aktywnie odpocząć.
Dobrze mieć kilka takich sposobów na ucieczkę, żeby życie nabrało jeszcze więcej smaku.
Jeśli już mowa o zamykaniu sezonu, to warto wspomnieć iż będziemy się żegnać nie tylko ze świeżymi warzywami i owocami. Żegnamy się również z upałami.
Wystarczająca liczba aminokwasów dostarczanych do organizmu sprawia, że zmniejsza się uczucie zmęczenia fizycznego (psychicznego także – mózg jest lepiej odżywiony). Stwierdzono również, że suplementowanie aminokwasów przyczynia się do obniżenia stężenia markerów uszkodzenia mięśni szkieletowych, a także zmniejsza bolesność mięśniową jeżeli ktoś trenuje na siłowni i przyspiesza proces regeneracji całego organizmu. Te aminki przyspieszają ustępowanie stanu zapalnego poprzez aktywację regeneracji komórek.
Fachowa literatura donosi także, iż aminokwasy rozgałęzione pozytywnie wpływają na funkcjonowanie układu odpornościowego.
Arginina jest dostępna głównie w mięsie i rybach, ale nie tylko. Jednakże w wersji wegetariańskiej jest ona zdecydowanie zbyt niska.
Działa również na układ odpornościowy, poprzez stymulowanie produkcji białek odpornościowych oraz zwiększenie reakcji immunologicznej organizmu. Ponad to poprawia funkcjonowanie układu pokarmowego (zwiększenie przepływu krwi i zmniejszenie stanów zapalnych).
Odpowiedzialny za wyzwalanie energii ;) (zwiększa wytrzymałość, potęguje siłę, przyspiesza syntezę białek). Przede wszystkim zwiększa odporność na zmęczenie i przyspiesza procesy regeneracyjne.
Ponad to ma właściwości przeciwutleniające oraz przeciwzapalne. Odgrywa istotną rolę w dostarczaniu energii do najbardziej aktywnych metabolicznie regionów mózgu, dlatego też wpływa na procesy poznawcze. Zmniejsza zmęczenie umysłowe, wpływa korzystnie na zdolności intelektualne oraz pamięć. Rozwinę ten ten temat:
L-carnityna znajduje się głównie w mięsie. Jej niedobory powodują mniejszą wydolność mięśniową, szybką męczliwość i osłabioną siłę mięśniową całego ciała, a w skrajnych przypadkach problemy z koncentracją i bóle głowy.
Niebo też niedawno świeciło ciekawie. A dzisiaj zasnute woalką z szeptów poezji. Szumi jednostajnie, słyszysz? Jak spokojnie...
Jesienne klimaty i deszcz polubiłam, wszystko zależy od nastawienia, tym bardziej, że sama decyduję, jak spędzam czas.
OdpowiedzUsuńDom to nasz azyl i centrum wypadowe, miło się do niego wraca, ale miło tez wyjechać i zatęsknić:-)
jotka
Wiele osób ma tak, że o tym co robią, decyduje za nich pogoda. W niektórych czynnościach jest rzeczywiście istotna, nie ma co ukrywać, ale jeszcze nie było tak, by pogoda zatrzymała mnie w domu.
UsuńMam takie samo poczucie odnośnie domu. :)
Poniekąd cieszę się z tych Twoich przeczuć. jeżeli coś ma w tym roku pierdyknąć, to niech pierdyknie. Czasem w życiu jest tak, że człowiek cieszy się z pierdyknięcia...
OdpowiedzUsuńA to zależy. To pierdyknięcie może być równie dobrze bardzo męczące. Pandemia na przykład była takim pierdyknięciem.
UsuńWszystko zależy od punktu widzenia. Dla mnie okres pandemii, a zwłaszcza lockdownu był cudowny i wspominam go z rozrzewnieniem.
UsuńLubisz ograniczenia? O_o Ja niestety chodziłam normalnie do pracy i kilka razy zasłabłam z powodu niedotlenienia przez noszenie maseczki.
UsuńTo nie było ograniczenie. Dla to była wolność.
UsuńNie zrozumiesz, ale to nic. Po prostu przyjmij do wiadomości :-)
Pewnie nie musiałaś chodzić do pracy. ;)
Usuńfakt, kadzidełek wciąż mamy spory zapas, bo jak tak patrzę, tak z grubsza, przecież nie liczę tego dokładnie, to jakoś mało ich poszło podczas Lata, mimo, że tak summa summarum, to było ono dość marne...
OdpowiedzUsuńbo ja wiem, czy takie zorganizowanie sobie czasu, aby było fajnie, to jakaś "ucieczka"?... w sumie, to takie filozofowanie jest mi obce, nawet dla czystego sportu...
natomiast dom /a może miasteczko?/ Stefana bardzo mi się podoba, co prawda nie jestem chomikiem, niemniej jednak czuję, że on się tam na pewno nie nudzi...
p.jzns :)
Marne? Ja się gotowałam. Bez wspomagania pewnie znowu bym udar zaliczyła.
UsuńPisałam z nawiązaniem do wielu osób, które twierdzą, że uciekam. Najprawdopodobniej – choć to może też już filozofowanie – męczy ich to, że mogę to wszystko robić i najchętniej widzieliby mnie siedzącą w domu na dupie. Nie, nie napisałam tego pod wpływem złości czy z zemsty. Pokazuję jak to wygląda z mojej perspektywy.
Stefan od zmierzchu do świtu cały czas coś robi. Gdy gryzoń jest znudzony, jest też nieszczęśliwy. Każdy taki zwierzak potrafi nawet popaść w depresję.
ocena Lata (tego, czy innego) to w sumie kwestia względna, kryteria tej oceny różne i różniste, więc zbyt poważna dyskusja o tym nie ma sensu, co najwyżej luźne pogaduchy przy piwie dla funu...
Usuń...
wyobraź sobie, że świetnie Cię rozumiem i (co ważniejsze) czuję... ludzie tkwiący (umysłem) w sztywnych ramkach pewnego sposobu życia potrafią być bardzo zawistni w stosunku do potrafiących być na luzie... używają wtedy różnych sposobów na obniżenie sobie napięcia, na przykład nazwać coś pejoratywnie, aby poczuć się lepszymi... akurat "uciekanie" dość często jest uważane za czynność naganną /niesłusznie zresztą/, więc gdy tak nazwą czyjeś ruchy, to prostu jest im lepiej... co jeszcze nie jest w sumie takie przykre, bo ludzie z zawiści potrafią komuś zrobić realną krzywdę... teraz ja przyfilozofowałem, a dokładniej przypsychologizowałem, ale też naprawdę dla sportu :D
...
jeden z naszych kotów przeżył około dziesięciu lat jako niewychodzący... moim skromnym zdaniem, bez wdawania się w detale, miał dość nudne życie, takie sobie wyraziłem odwiedzając czasem ten dom i przy okazji obserwując jego behawior... ten kot od trzech lat jest już u nas jako wychodzący, a od dwóch tu na wsi, gdzie (znowu tylko moim zdaniem) ma istny koci raj, a gdy go obserwuję, to mogę śmiało uznać, że to jest new reborn cat :)
p.s. i jeszcze jedno: w temacie kleszczy to Lato było niezłe, bo zniknęły na ten okres, rok temu tak lekko nie było, ale nic nie jest trwałe, więc pierwsze jesienne kleszcze na kotach już znalazłem i znowu w plecy na Fiprex/Fipryst :)
UsuńUciekanie można nazwać problemem kiedy faktycznie jest w ten sposób zamiatany pod dywan jakiś realny problem.
UsuńNo... bardzo często spotykałam się z krzywdą z powodu jak dla mnie bez powodu, ale zazdrość grała pierwsze skrzypce. Może nie cielesną krzywdę, ale po prostu kierownictwo się na mnie wyżywało w bardzo różnej i kreatywnej formie. Zawsze w tej roli były to kobiety.
W łódzkiem był taki wysyp kleszczy, że jeszcze zima się nie skończyła, a ja już dwie dostawy Fiprexa sprzedałam w tydzień, co normalnie schodzi dwa, trzy razy dłużej. Ogólnie towar deficytowy przez całe lato i rekordowa sprzedaż.
O dziwo dosyć często łażę po chaszczach cały rok i nie widziałam ani jednego kleszcza.
mistrzowie martial arts uczą, że jak wyjdzie na nas potwór nie do pokonania, to najlepszym ruchem jest uciekać, ratować tyłek, w takim przypadku nie ma w tym żadnego szajmu i krindżu... za to mistrzowie tych mistrzów mają inny koncept: nie łazić tam, gdzie kręcą się takie potwory, ale to już osobny temat...
Usuń