piątek, 1 września 2023

Byczyna – zaskakujące, historyczne miasto.

Trafiliśmy tu zupełnym przypadkiem, bo tylko przejeżdżaliśmy przez tę miejscowość w drodze do domu po tygodniowym urlopie. Przez szyby samochodu zobaczyliśmy wysokie mury z cegły, które ciągnęły się dłuższy czas. Popatrzyliśmy z mężem po sobie i zgodnie zdecydowaliśmy, że trzeba zobaczyć, czy czasem nie mijamy właśnie czegoś fascynującego.
    Przespacerowaliśmy się cichymi uliczkami po starym bruku, oglądając zabytkową zabudowę. Cały czas robiłam zdjęcia, było warto – już to wiedzieliśmy, oraz że na pewno nie potraktujemy miasteczka po macoszemu.
    Jak to zwykle my – zaczęliśmy odważniej przenikać to miasto. Wszystko kusiło do zaglądania w ciekawe zaułki, a nawet małe okienka niskich zabudowań z cegły: komórki albo stodółki. Czułam ze środka przyjemny zapach drewnianego stryszku. Śmiesznym wątkiem był skrzeczący ze starości głos jakiejś pani z pobliskich bloków, która podniosła rejwach o zaglądanie. No cóż, naprawdę nie wyglądaliśmy jak złodzieje, ale pani swoje wiedziała i pruła się jak futro po molach.
    Niezrażeni, węszyliśmy po mieścinie dalej, a ja czułam, że właśnie zbieram naprawdę fajny materiał zdjęciowy o Byczynie. Pozostało jeszcze dowiedzieć się coś niecoś o historii tego miejsca.

















Gdy zakręciliśmy przy ratuszu, zaczepił nas pewien pan. Widział w kamerach, żeśmy turyści i zaproponował zwiedzanie, ponieważ był przewodnikiem, a co ważne – miał klucze, które otwierają różne takie... Tym nas przekonał!
    I tak oto otworzyły się przed nami nie tylko drzwi na wieżę i do części muzealnej (na mapach Googla zaznaczona na ratuszu jako "Izba Tradycji), ale i do... wiedzy!

Muzeum, czy raczej Izba Tradycji, to przede wszystkim spora ilość czarno-białych zdjęć ukazujących przeszłość miasta, (bardzo lubię takie oglądać). Mają tam niemało eksponatów archeologicznych, kilka zdjęć z wykopków i ciekawe historie, np. o pochówku wampirów. Innym elementem, który może się spodobać, jest biżuteria, również odkryta na tych terenach.
    Rękopisy, stare księgi, pamiątki. Naprawdę duży materiał, a pana przewodnika słuchało się bardzo dobrze, bo ciekawie opowiadał, a przede wszystkim z wielką miłością do swoich korzeni.
    Zdjęć mam mało, bo robione telefonem nie wszystkie wyszły. (Teleobiektywem nie robiłam, rzecz to oczywista).





Byczyna jest określana jako jedno z najstarszych miast Śląska. Jest otoczona nie­mal w ca­ło­ści dobrze za­cho­wa­nymi, ce­gla­nymi murami miej­skimi, co nie jest już zbyt częste. W czasach średniowiecza była ważnym grodem, zaś prawa miejskie nadano jej już w około 1228 roku.
    W XIV w. rządził tu Kazimierz Wielki, ale oddał Byczynę czeskiemu królowi, lecz dopiero za panowania Ludwika I brzeskiego, Byczyna zaczęła pięknie się rozwijać.
    Większość obwarowań pochodzi z lat XIV i XV wieku, kiedy Byczynę dręczyli rabusie. Zbrojne "odwiedziny" niestety nie oszczędzały niczego ani nikogo, stąd też wieże i niezawodny system obronny na wypadek gdyby ktoś jednak do środka wtargnął. I o tym jak to wyglądało, pięknie nam opowiedział pan przewodnik, pokazując wszystko z czubka wieży, ale nie umiem tego powtórzyć...

W bitwie pod Byczyną 24 stycznia 1588 wojska Jana Zamoyskiego zwyciężyły armię arcyksięcia austriackiego Maksymiliana, pretendenta do tronu polskiego. Więcej tutaj ⏩Bitwa pod Byczyną.
    Oprócz murów oca­la­ły trzy kwa­dra­to­we wieże, frag­ment fosy i gotycki XIV-wiecz­ny ko­ściół św. Pio­tra gó­ru­ją­cy nad ryn­kiem z ba­ro­ko­wo-kla­sy­cy­stycz­nym ra­tu­szem.

Wspaniale było to wszystko oglądać z góry.


























Nad zalewem Brzózki w Biskupicach stoi drewniane grodzisko. Tam nie dotarliśmy, ale podaję jako ciekawostkę, gdybyście zechcieli przybyć do Byczyny, co naprawdę polecam. Grodzisko mozna zwiedzić przy okazjo, to tylko kilka km od miasta. Tam mieści się Polsko-Czeskie Centrum Szkolenia Rycerstwa, karczma oraz zbrojownia. Cyklicznie odbywają się turnieje.
    Myślę, że warto by spojrzeć na kalendarz, planując odwiedziny i załapać się na dobrą inscenizację.

A potem złapał nas głód, więc wybraliśmy się na obiadek do Hetmańskiej Restauracji & Pub'u, gdzie w świetnym klimacie zjadłam przepyszne placuszki.




Możecie się śmiać, ale długo byłam w toalecie, bo powyklejali go fajnymi obrazkami i robiłam zdjęcia. 😅


Zagadka: Dlaczego gród powstał w miejscu gdzie nie ma rzeki? Przecież w zamierzchłych czasach był to priorytet...


Bo odkryto tutaj źródełko.



A tu do poczytania:

My osobiście byliśmy zachwyceni miastem i bardzo poruszeni jego losami. Okazuje się, że władają nim osoby węszące pinionc, niżeli perełkę historii, o którą należy dbać i szerzyć o niej wiedzę. Miast tego na zabytkowym terenie tj. w obrębie murów, wyrażono zgodę na bloki, nowatorskiego kształtu bryłę będącą chyba bankiem i jakiś market.
    Gdy patrzy się na miasto z wysoka, odnosi się wrażenie, że te elementy pasują tu jak pięść do oka. A zburzyć już raczej nie można...
    Na kompletną renowację wciąż brakuje pieniędzy, a ludzi z pasją i wielkim, sercem do miasta, nie brakuje wcale! Jednego z nich poznaliśmy i serdecznie pozdrawiamy!

12 komentarzy:

  1. Byczyna - Ptschen... hm :) ...
    Karczma Spichlerz wymiata, ciekawe co w środku...
    wujek, który Was (turystów) zahaczył to faktycznie niezłe trafienie... indywidualny przewodnik to coś, jak indywidualny trener, do tego jeszcze za darmo...
    zaś podczas oglądania (jak zwykle znakomitych) fotek błąkała mi się po głowie żyjąca własnym życiem myśl, jak powinien wyglądać złodziej, żeby to był faktycznie złodziej...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie był za darmo, ale nie był drogi.
    Wyobrażam sobie, że złodziej ma kaptur, rozgląda się czy nikt go nie widzi i ogólnie zachowuje się podejrzanie. 🤪😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha... czyli upolował rzadką zwierzynę, która wlazła na jego teren... a ja naiwnie myślałem, że on tak z życzliwości Was zaczepił, LOL...
      ale tak poważniej, taki indywidualny przewodnik to fajna sprawa, tylko nam poświęca uwagę, nie musi odpowiadać na inne idiotyczne pytania, niż nasze, rzecz jasna nieidiotyczne, i takie tam... mnie się taki trafił w miasteczku w naszej okolicy: w ramach eksploracji nowego terenu zajrzałem do miejscowego muzeum, akurat środa, dzień darmowy, po czym miałem kolesia na wyłączność...

      Usuń
    2. Życzliwy w obejściu był, ale nie ulega wątpliwości, że sami byśmy go nie szukali. Zgarną w ten sposób jeszcze jedną parę i potem w piątkę z nim chodziliśmy.
      I właśnie to co mówisz – jest na wyłączność.
      Raz jeszcze kiedyś trafił mi się przewodnik w parku w Łodzi. Bladego pojęcia nie miałam, że taka historia tam była i dokładnie pokazał mi co gdzie i po czym są pozostałości. Lubię takich ludzi.

      Usuń
  3. Skądś znana mi ta nazwa...
    Mieliście szczęście do tego przewodnika, kto ma klucze, ten więcej pokaże:-)
    Na tej samej zasadzie odkrywaliśmy Mieroszów:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już drugi raz w moim życiu jak przewodnik sam mnie zagaja. Lubię takich ludzi. :)

      Usuń
    2. Nam się tez dwa razy zdarzyło, raz był to muzealnik, wpuścił nas poza godzinami zwiedzania , raz ksiądz, który wpuścił nas do bardzo starej części kościoła, czekającej na renowację.
      jotka

      Usuń
    3. Pierwszy raz to był pan, który mnie zaczepił na spacerze w parku. Cała wiedza jest od niego i wszystko mi dokładnie pokazywał, stąd szczegółowe zdjęcia poukrywanych fragmentów różnych rzeczy: https://mieszkamwlodzi.blogspot.com/2022/08/park-im-adama-mickiewicza-julianowski.html

      Usuń
  4. Podoba mi się takie zwiedzanie wszelkich dziur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość spore miasto poza murami jeszcze większe, więc nie taka znowu dziura. ;)

      Usuń
    2. Dzuir w sensie zaglądania w każdą dziurę, czyli w każdy zakątek.

      Usuń