Pięknie pada, deszcz pozytywnie mnie dziś nastroił. Gorączka lata ustąpiła zbawiennemu deszczowi. Ziemia odetchnęła i my także, bo – mówię jak słychać – każdy odtajał, ulgą wzniósł pierś w głębokim oddechu.
Wiele się działo, więc przerwa od opowieści z wojaży trochę się przeciąga. Mam też nadzieję, że pojawienie się nowego wpisu, nie odciągnie Waszej uwagi od poprzedniego, bo rozmawia się z Wami bardzo przyjemnie i nadal tam zaglądam.
Zintensyfikowałam sportowe podboje w lasach, a właściwie leśnych parkach. Czuję się w tym doskonale. Kondycja podkręcona na maksa i czuję, że da się spożytkować ten czas jeszcze lepiej. ← Nie bez powodu to zapisuję.
W mieście żyję jak nie w mieście. Rano wychodzę, wracam brudna. Przy ostatnich deszczach nawet ubłocona. I chce się żyć!