Wlazłam. I jestem rada z tego, że tu wlazłam. Wiele osób już w moim wieku odczuwa trudności z wchodzenia po schodach, a ja od niechcenia włażę sobie na takie skaliska. Podziwiam panoramę, zanurzam dłonie w krystalicznie czystych jeziorach, obmywam twarz w górskich potokach, słucham szumu wodospadów. Spotykam niezwykłe dla dolin zwierzęta, oddycham nieskazitelnym powietrzem, przy tym wydurniam się jak typowa Karyna, robiąc selfiki z tym wszystkim. Bawię się. Póki jeszcze można.
I dziękuje Bogu za całą tę podróż i za to, że zawsze, pomimo przeciwności, udostępnia nam wszelkie szlaki. Naprawdę wiele, wiele z naszych podróży nie doszłaby w ogóle do skutku, ale zdarzały się takie cudowne i trochę dziwne rzeczy, że w końcu realizowaliśmy wszystkie plany.
Bóg osób religijnych, mogłoby się zdawać – namawia ludzi co najwyżej do pielgrzymek, ale jaki to ma sens, skoro one nie są nawet dla Niego tylko dla jakieś boginki? Bóg chrześcijan namawia do uduchowionego życia w radości i naturalne jest, że także w tej radości błogosławi. Możemy wędrować, póki ten świat jeszcze jest w miarę normalny (dostępny).
To bardzo ciekawe słowo. Wg słownika jest to między innymi czynnik wpływający na wytrzymałość zmęczeniową materiału. To także rodzaj płytkiej przełączki między skałami, dzielnica Bytomia, wieś w Syrii i przełęcz w Tatrach. Tą ostatnią Wam teraz pokażę.
Płytka przełęcz pomiędzy Małym Kościelcem a Kościelcem. Rośnie tutaj Ukwap karpacki, który w Polsce występuje wyłącznie w Tatrzańskim Parku Narodowym. Jest gatunkiem zagrożonym. Gdybym wiedziała, cyknęłabym mu zdjęcie, a co!
Jezioro polodowcowe to temat, który mnie kręci i który miałam okazję zgłębić oraz wielokrotnie podziwiać w Alpach. Podobają mi się tereny młodoglacjalne.
Czarny Staw Gąsienicowy jest piątym co do powierzchni jeziorem tatrzańskim i największym jeziorem Doliny Gąsienicowej. Woda jest przezroczysta, o zabarwieniu szafirowym, a jej przejrzystość wynosi 12 m. Żyją w nim pstrągi potokowe i źródlane.
Mały potok po drodze:
Schronisko Murowaniec
Oficjalnie czynne od 1925 roku. Zdawało się, że jego potężna bryła jest zdolna przetrwać wszystko, aczkolwiek kiedy wewnątrz wybuchł pożar, a woda z akcji gaśniczej osłabiła całą drewnianą konstrukcję, już tak nie myślano.
Stoi do dziś, wykarmia turystów i oferuje dużo miejsc noclegowych. Planowaliśmy tutaj przystanek na kolację, która smakowała nam wyśmienicie. Polecam szarlotkę.
Ostatnie kilometry
Przed całkowitym zanurzeniem się w lesie i zejściem w dolinę. Z tego miejsca roztaczał się idealny widok na cały nasz szlak. Zrobiliśmy w sumie 23,5 km. I na ten filmik możecie sobie spojrzeć, całe to wszystko przeszliśmy.
Nie da się nachodzić po górach na zapas, a szkoda.
Nazajutrz definitywnie i na długo załamała się pogoda, a dwa dni później opuściliśmy Tatry. Dla tych, którzy przegapili dwie fotorelacje z pobytu, linkuję osobne wpisy:
⏩Turystyka w Zakopanem.
⏩Podróż za granicę codzienności.
To nie był koniec urlopu, postawiliśmy na intensywną turystykę i tak przemieszczaliśmy się każdego dnia. Przenieśliśmy się na Śląsk, do miasteczka, w którym niejeden raz przeżywałam fantastyczne przygody nocując u mojej przyjaciółki. Niestety tym razem nie miałyśmy okazji się spotkać, gdyż wyemigrowała z Polski, ale miasteczko nadal jest miłe mojemu sercu. Tyle wspomnień...
Zatem cierpliwości, już niedługo ciąg dalszy, będzie mocno ekscytująco i mimo iż spędziliśmy tam tylko dwa dni, fotorelacje też muszą być 3.
A gdzie pojechaliśmy dalej? Na razie jeszcze nie powiem. ;)
Nie no, Ty to masz power. Masz rację, wielu w naszym wieku (choć Ty rok młodsza) nie ma tyle siły. No sama się zastanawiam, czy bym tam wlazła. Kondycji ja Twej nie mam, ale zaczęłam zaś o nią dbać. hehe Mega piękne zdjęcia, takie, że aż poczułam wzruszenie i starałam się opanować łzy. Nie ukrywam, że bardzo mnie ciekawi co takiego ekscytującego przeżyliście...zostawiam blog Twój otwarty, by zerkać, kiedy nowy post. Pozdrawiam Cię megastycznie serdecznie. :)))
OdpowiedzUsuńKondycja się przydaje nie tylko w górach. W pracy w ogóle się nie męczę, a z pracownic jestem najstarsza, tamte zaś, czasem narzekają na zmęczenie i duszności. A wiele nie trzeba. Nie mam czasu na więcej niż 2 treningi w tygodniu. Długie, kompleksowe, ale tylko 2x.
UsuńDzisiaj drugie wesele, więc możliwe, że wepchnie się po niedzieli post o nim. ;P
Ech, czekałam na śliczne zdjęcia i się nie doczekałam ani jednego... buuu... :-(
OdpowiedzUsuńŻebyś mnie źle nie zrozumiała, bo wyszło niezręcznie: te, które są, nie są brzydkie. Tylko brakuje mi zwierzątek.
UsuńW ogóle te Tatry jakieś puste. W Szwajcarii na każdej wyprawie były świstaki i wieszczki. Majestatyczne kanie rude. Bardzo często kozice, rzadziej imponujące koziorożce. A tu tylko tamten płochacz halny i raz słyszeliśmy świstaka i to by było na tyle. Jak właziliśmy na Śnieżkę, też nic, zupełna cisza. Góry stołowe? Żadnych zwierząt. Kiedyś się zastanawiałam dlaczego w Polsce jest tak trudno sfotografować jakieś dzikie zwierzę. Odpowiedź brzmi - bo trudno je w ogóle spotkać. A dlaczego? Kultura i gęstość turystów. Jesteśmy tłoczącym się harmidrem. W Alpach była cisza jak makiem zasiał, a ludzie nie podniecali się aż tak na widok zwierzaka.
UsuńTak się zastanawiam czy dałbym radę tyle przejść w górach. W mieście co dziwne nieco umiem iść i iść bez wytchnienia raz na jakiś czas. Nie wiem czemu tak mnie bierze na chodzenie czasem.
OdpowiedzUsuńTutaj zieleni jest dużo w okolicy najbliższej, wszelkie osiedlowe uliczki są bardzo zielone. Ale najlepszy jest park będący otuliną lasu Kabackiego, dwa przystanki autobusowe od nas. I tam dopiero jest wrażenie natury.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Ja to wtedy mówię, że "łazior mi się załącza" :D Też tak mam, że wychodzę na miasto dla samego chodzenia.
UsuńNajbliżej nas jest potężny las na Brusie o pięknej rzeźbie terenu. Pofałdowania i koszary (bo to kiedyś poligon był) dają złudzenie bycia gdzieś w niższych górach i pagórach.
Druga sprawa to parki, piękne i rozległe, no i niewielki rezerwat.
Brawo i dziękuję za przypomnienie znajomych szlaków! To były widoki, sama nie wierzę, że tez tam kiedyś wlazłam, teraz to najwyżej około tysiąca metrów. Ale frajda i tak jest!
OdpowiedzUsuńKiedyś mąż wybrał się sam, to i kozice widział, ale i burza go złapała, my czekaliśmy z synem nad Morskim Okiem.
Najważniejsze, że latem dajesz radę!
jotka
Masz już zdobyte te szlaki, nie musisz się przejmować, że teraz do tysiąca chodzisz. Zaliczone - odhaczone. :)
UsuńKozice i świstaki w Alpach są na każdym praktycznie szlaku, a tutaj nigdy żadnych nie widziałam.
Czarny Staw Gąsienicowy i Kościelec to jedne z moich ulubionych miejsc w Tatrach ❤
OdpowiedzUsuńTo bardzo ładne zakątki. :)
UsuńPrzepiękna wycieczka i widoki! I dobrze, że się nimi cieszycie :)
OdpowiedzUsuń