poniedziałek, 30 stycznia 2023

Górskie rekordy stycznia (albo styczniów).

Jeżeli mówić o rekordach, a nie o wszystkich wędrówkach ze stycznia, to okazuje się, że po przesianiu przez sito skali trudności zostaje nam tylko jeden rok do opowiedzenia. I dobrze, bo to był piękny rok, w którym mieliśmy już nieco bardziej zaawansowany stopień górołaza i brakowało nam tylko ruszyć na podbój jakiegoś porządnego lodowca, gdyby nie to, że brakło nam już czasu w tym alpejskim kraju.
    Mając zasadę "nigdy się nie cofaj", coraz częściej spoglądam wstecz, stojąc w miejscu. I to jest bardzo źle... Dla mnie prywatnie to jest katastrofa. Ale co będę biadolić, jest jak jest, zima całkowicie przebimbana i niewykorzystana, planuję u schyłku br. coś przeżyć, jest też do wykorzystania urlop, ale po sezonie jak się zrobi chłodniej.
    Plany doprecyzuję z czasem. Chcę przygody na krawędzi, chcę budować dalej swoje doświadczenie i przestać oglądać filmiki mojego ulubionego górołaza, tylko wreszcie sama zacząć kręcić własne materiały. Tak jak lubię.

wtorek, 24 stycznia 2023

Zbiór refleksji i przeżyć – przyjemniejszych i tych mniej oczekiwanych.

Ostatnio przez ten zastój z chorowaniem, nie tylko nie łatwo było mi wrócić na siłownię, ale po straceniu dwóch godzin z kursu tańca, obawiałam się, że nie zdołam nadgonić choreografii. W ogóle denerwuje mnie, że w sporcie planowałam na ten rok wielki progres, a jest gigantyczny regres. Boże jak mi nogi schudły. Wszystkie mięśnie po tych latach trenowania i łażenia po górach ex aequo... jestem pod wrażeniem, jak ciało szybko i chętnie osiąga stan sprzed lat...
    Oraz druga sprawa, ale równorzędna – trzymanie się tych zasad z hartowania organizmu jest ekstremalnie ważne, bo zwyczajnie nie mam czasu na przystanek – łóżko (chyba, że if you know what I mean...). Nie cierpię jak te wszystkie wspaniałe rzeczy dzieją się beze mnie, jak muszę rezygnować, wypisywać się, odwoływać spotkania... Mam wtedy takie uczucie, jakby cały świat rozpędzał się beze mnie, a ja stoję w miejscu. Grunt, że się jeszcze nie cofam...
    Leży fantastyczny śnieg, a ja nie mogę w niego wbiec. Mam taki niedosyt zimy, że marzę o zdobyciu góry lodowej łażąc z czekanami. Usycham mentalnie od życia w trybie praca-dom. Szczęście moje niepojęte, że swoją pracę bardzo lubię. Wypuściłam swoich szefów na ferie, przysłali mi zdjęcie z ośnieżonych gór i nie żebym teraz tego żałowała, ale chętnie bym się z nimi na przyszły tydzień tam zmieniła. Tymczasem rakiety i raki kurzą się w szafie już który rok? Drugi...
    I wiecie co? Jak już znajdę się na szlaku, to mnie stamtąd wołami nie ściągną.

Na razie mogę sobie powędrować po mieście i znając takie dziksze uliczki, można się poczuć naprawdę konkretnie usatysfakcjonowanym. (Na bezrybiu i rak ryba). Jest zatem szansa, że do pierwszego wyjazdu nie oszaleję.
    Tymczasem podróżnicza posucha naprawdę i na poważnie trwa.

Więcej zdjęć z tego spaceru ⏩ na łódzkim blogu.

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Nie mam żadnych postanowień ani podsumowań, ale mam dla Was nowy audiobook. I parę słów na koniec o moich botanicznych podopiecznych.

Podsumowań robić nie zwykłam, podobnie postanowień. Lubię systematyzować, czasami np. wrzucam jakieś zestawienie wędrówek, ale to ma swój konkretny cel. Natomiast populistyczny frazes o tym, że Nowy Rok jest czasem wyznaczania ich sobie [tych celów], nie interesuje mnie. Tym new age'owym  spojrzeniem karmi się całe masy.
    Na pewno ustanawiając takie cele i rozpisując się o nich na social mediach, czujemy się prawdziwie usatysfakcjonowani i utuczeni mentalnie. Ale sekretem na sukces nie jest wcale ustanawianie sobie celów i nowych postanowień.
    Myślę, że pod wieloma względami rok 2023 będzie i wytchnieniem od pewnych rzeczy i szalenie trudny na pewnych poziomach.

czwartek, 12 stycznia 2023

Tak dziwnie jakoś weszłam w styczeń. A zaczynało się bajecznie. ;]

Czekało nas ostatnio kilka oficjalnych wyjść, można powiedzieć, że życie delikatnie nabrało smaczku. Od ciekawych spotkań, po szkołę tańca, wysublimowany styl nie opuszczał nas długo.
    Kizomba była naszym spontanicznym wyborem, powodowanym grafikiem pracy. Ten gatunek tańca pochodzi z Angoli. Jest to kraj dzielony na bogate miasta z drapaczami chmur, dziką monumentalną naturę i biedne wioski. Na kursie uczył nas mężczyzna pochodzący z tego kraju.
    Muzyka jest delikatna i zmysłowa. Przezierają się przez nią afrykańskie nuty. Składa się z ośmiu bitów tańczonych w delikatny sposób, cały czas w bliskim kontakcie między partnerami.

W loftowej toalecie...

piątek, 6 stycznia 2023

Łask – krajobraz rzeki Grabi.

Nasz pierwszy stycznia na szlaku. Kogo spotkaliśmy? Młodego biegacza, kilku emerytów i wędkarza z psem na spacerze. O tym ostatnim spotkaniu opowiem na sam koniec.
    Cisza jak makiem zasiał. Prawie puste ulice, niebo błękitne jak marzenie. To był naprawdę ciepły dzień, aż grzechem było przesiedzieć go w domu. Nowy Rok zaczął się pięknie, pachniał roztopami, świeżą łąką, a woda w rzece była kryształowa.
    Tereny podmokłe w takich warunkach wzbierają, nie zapuszczaliśmy się na przełaj. Spokojnym krokiem chłonęliśmy wartości natury, jej ciszę i komfort.

poniedziałek, 2 stycznia 2023

Jael ze skalistej pustyni.

Ta kobieta jest dzika. Nieobliczalna jak sztorm, spontaniczna jak wiatr. Ta kobieta jest dzika. Jak cisza lasów, jak światło księżyca. Jak skuty lodem staw.
    Nieoczywista jak mgła. Skruszona jak skała wyszlifowana pod siłą wodospadu.

Odczuwa zew. Potrzebuje fali oceanu i szeptu wiatru. Odczuwa zew. Potrzebuje ciszy lasów, jego światłocieni.
    Odczuwa pragnienie. Potrzebuje skał zatopionych w sile wodospadów.