piątek, 6 stycznia 2023

Łask – krajobraz rzeki Grabi.

Nasz pierwszy stycznia na szlaku. Kogo spotkaliśmy? Młodego biegacza, kilku emerytów i wędkarza z psem na spacerze. O tym ostatnim spotkaniu opowiem na sam koniec.
    Cisza jak makiem zasiał. Prawie puste ulice, niebo błękitne jak marzenie. To był naprawdę ciepły dzień, aż grzechem było przesiedzieć go w domu. Nowy Rok zaczął się pięknie, pachniał roztopami, świeżą łąką, a woda w rzece była kryształowa.
    Tereny podmokłe w takich warunkach wzbierają, nie zapuszczaliśmy się na przełaj. Spokojnym krokiem chłonęliśmy wartości natury, jej ciszę i komfort.

Łask leży na Wysoczyźnie ŁaskiejKotlinie Szczercowskiej, nad rzeką Grabią.

Grabia jest dopływem do rzeki Widawki, ma 77 km.
    Fauna rzeki odznacza się niezwykłym bogactwem. Badania zoologiczne wykazały występowanie 800 gatunków, w tym 80 odkrytych po raz pierwszy w Polsce i 2 nowych dla nauki.
    Poza siedliskiem pijawki lekarskiej, która eliminuje mnie z kąpieli w tej rzece (naprawdę niewielu rzeczy się brzydzę w przyrodzie...) żyją tu bardzo ciekawe gatunki ryb takich jak koza złotawa, minog ukraiński i piskorz (Misgurnus fossilis). Są to gatunki objęte ochroną ścisłą, umieszczone w załączniku II dyrektywy siedliskowej i Polskiej czerwonej księdze zwierząt.

Kotlina Szczercowska to głównie tereny podmokłe. Rosną tu lasy mieszane i bory sosnowe. Torfowiska bogate w różnorodną florę, zajmują mniejsze obszary.

Wysoczyzna Łaska jest równiną morenową. Krajobraz zdobią ciągi wydm śródlądowych oraz pagóry morenowe. Wysoczyzna styka się ze Wzniesieniami Łódzkimi.



Nie lubię dźwięków świata. Od dziecka tak było, ale nie potrafiłam tego nigdy nazwać, ani określić siebie w tym. Zawsze mi przeszkadzały, nawet w szkole na przerwach, kiedy próbowałam się zamykać w toalecie, bo nie mogłam wytrzymać na korytarzu. Czułam się fatalnie, kiedy nauczyciele mnie stamtąd przeganiali. Ta wrzawa świdrowała mi w głowie. Nawet nie wiedziałam, że pogorszył mi się słuch, dopóki w pierwsze wakacje nie wyjechałam z rodzicami do lasu i nie odkryłam, że nie słyszę lasu tak samo jak kiedyś.
    Potem to samo odczuwałam w pracy zaczynając karierę w wielkich molochach handlowych. Czy do tego można się przyzwyczaić? Tak, ale dozowanie sobie tej kakofonii na przeniam z ciszą są niezwykle ważne. Wracam z pracy i mam ciszę. Całkowitą. Nic nie brzęczy, nie mamy telewizji, nikt nie krzyczy. Ale są takie dni, kiedy czuję się po prostu przeładowana i nie potrafię ścierpieć obecności wielu ludzi na raz, mój umysł się wyłącza, słyszę tylko szum, nie rozumiem co ludzie mówią między sobą. Są takie dni, kiedy poszukuję ciszy, a ta domowa to za mało.

Drażniące dźwięki to także radio. Pamiętam taką pracę gdzie miałam przymus włączania go, bo tak sobie szef życzył. On nienawidził ciszy – tak mawiał. Ten głos z głośnika, głos świata, pełen zamętu, rozproszenia i brudu. Forma przekazu rozwałkowywała mi mózg. Czułam się bardzo źle po tygodniu pracy, duchowo rozszarpana, mentalnie podarta. Zabawne prawda? Wielu teraz pewnie nie rozumie o czym ja piszę.

Bóg wszczepił we mnie wrażliwość, którą świat często przytłacza. Od tego czym się otaczam w eterze, bardzo zależy moje myślenie. Zauważyłam to raczej niedawno – kiedy i w konsekwencji czego odczuwam rozdrażnienie.
    Spędzanie czasu w ciszy natury, wczesnym rankiem najlepiej sam na sam z Bogiem to dla mnie najlepsza melodia. Dzięki temu wiem jak brzmi Niebo.














Na mapce jest zaznaczony zbiornik wodny, którego nie widzę na innych mapach w intrenecie, więc próżno szukać jakichkolwiek informacji. Staw jest duży, woda przyjemnie czysta.
    Zagadaliśmy więc stojącego tam pana z psem. Okazało się, że jest wędkarzem i sporo wie na temat tego zbiornika. Jest to łowisko, w którym wolno łowić tylko na sportowo. Zakaz zabijania. Osobiście łowię, bo lubię jeść ryby, wiec dla mnie to się mija z celem. Ale miejsce urokliwe.









Świnka na prywatnej posesji.

Staw w parku w Łasku.



18 komentarzy:

  1. Z tego samego powodu lubimy wypady 1 stycznia:-)
    Zbiornik wielki jak jezioro!
    W twoim zestawieniu km i kalorii widzę, że u mnie pokazuje inaczej, ile razy robię podobną liczbę km, a kalorii co kot napłakał, może mam zły licznik?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Właśnie! Tym bardziej zadziwiło mnie, że nie widnieje na mapie googla. Szukałam w internecie czegokolwiek na ten temat i nic.
      Może tempo mamy ciut większe. Oboje z mężem mamy równy chód i zauważyłam, że najwygodniej nam się poruszać w tempie marszowym, którego nikt by nie nazwał spacerkiem, ale wolniej nam niewygodnie iść. ;D

      Usuń
  2. Mój Nowy Rok wyglądał podobnie. Byliśmy na Bagnach Błędowskich. Pogoda jak złoto, w lesie totalne bezludzie. Piękny spacer na dobry początek Nowego Roku 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, prawda? Można prawdziwie wypocząć i dosłownie wejść w Nowy Rok. I to w takich ładnych okolicznościach. :)

      Usuń
  3. Przepiękne te rozlewiska. Prawie każde zdjęcie jak wspaniały obraz. A co do nadmiaru dźwięków...Też od dzieciństwa wolałam ciszę i samotność, niz nadmiar i przesyt dźwieków, bodźców, ludzi wokół. Załatwiałam ten problem w prosty sposób (tak robie zresztą do dzisiaj). Czytałam bardzo duzo. Czytając wyłączam sie zupełnie na otaczający mnie świat. Jestem w innym świecie, gdzie mebluję go swoją wrażliwoscią i wyobraźnią. Inny sposób, to oczywiscie spacery w głuszę leśną, w jakieś dzikie ostępy. Oba te sposoby pozwalają na spokojne życie, na czerpanie z niego tego ,co najcenniejsze - prawdy, skupienia, kontakty ze swoją duszą i z naturą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ja te obrazy malowałam. ;) Podzielam Twój zachwyt, :) podziwiałam to na żywo. Starałam się zachować to na zdjęciach w jak najlepszej jakości, ale wiesz, że szczególne braki we wrażeniach są w zapachach i dźwiękach.
      Z czytaniem wypada mi różnie, nie zawsze mam warunki. Latem jak jest cieplej i sucho, czytuję w parkach na ławkach. O ile wiewiórki nie pomylą mnie z kimś karmiącym ;D to mam spokój.

      Usuń
  4. spieszmy się kochać takie miejsca dopóki cywilizacja ich jeszcze nie zabiła...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze długo będą istnieć takie miejsca. Są objęte ochroną i nic nie wskazuje na to, by takie prawo miało przestać istnieć.
      Widziałam ogromne połacie przestrzeni nietkniętej przez człowieka. To zaprzecza istnieniu przeludnienia.

      Usuń
    2. bez ścisłej definicji przeludnienia nie ma sensu rozważanie, czy ono istnieje, czy nie, a tym bardziej dowodzenie którejś z alternatyw...
      przyznam, że jestem ekopesymistą /taka "czarna kropa" na moim optymizmie ogólnym/ i coś mi woła w środku o trawestację cytatu z filmu "Miś": nie bój, nie bój, te miejsca też naga małpa zasyfi i zapaprze :)
      ale jako że ekopesymizm, jak każdy -imizm, jest tylko iluzją tworzoną przez umysł, to zbytnio upierał się nie będę... tak na najgłębszym poziomie, to ja wcale nie chcę mieć racji w tym temacie :D

      Usuń
    3. Kilka dni temu oglądałam "Misia". Dobra klasyka.

      Usuń
  5. dystans na jaki moje chore nogi moga sobie pozwolic to 8-10 km, wiec zazdroszcze! ale to moja wina ze tak sie stalo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Doskonale Ciebie rozumiem - też nie znoszę tej kakofonii. Radio toleruję, ale tylko swoje ulubione stacje. Telewizora nie mamy :)
    Ciszy i spokoju szukamy w lesie i na polach i to te dźwięki są dla nas najmilsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie każda stacja denerwuje. -_-' Telewizora nie mamy, radia nie słuchamy, nawet w samochodzie. Cisza jest najpiękniejsza, zwłaszcza ta domowa. A w przyrodzie często wcale tak cicho nie jest, ale to bardzo przyjemne dźwięki.

      Usuń
  7. Oj tak, w Nowy Rok była piękna pogoda. Sama spędziłam ten dzień na dworze, co prawda, spacerując tylko po okolicznym parku. A zacząć rok na pięknym szlaku, to dopiero coś <3. Cudne miejsca i pięknie uwieczniłaś je na zdjęciach <3.
    Rozumiem, co czujesz z tymi dźwiękami. Może nie mam tak cały czas, ale często jestem przytłoczona hałasem i potrzebuję całkowitej ciszy. Przez to muszę jakoś dogadywać się z mężem, bo on odwrotnie musi mieć ciągle w tle jakiś dźwięk, więc stele włącza muzykę. Musimy szukać w tym kompromisów. Przynajmniej telewizora nie mamy, a zakłócanie ciszy muzyką nie jest takie złe. Jednak czasem właśnie też potrzebuję na łonie natury, odpocząć od wszystkich dźwięków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zapewne wiesz, jestem na szlaku szczęśliwa. To dla mnie wyjątkowe chwile. Cieszę się też, że mam takiego kompana – mojego męża – który potrafi i gadać i milczeć, wszystko kiedy trzeba. A tego dnia rozmawialiśmy na przeróżne tematy, można powiedzieć - zwierzaliśmy się sobie. Czasami w domu nam to nie wychodzi tak doskonale jak na szlaku. A i milczenie nigdy nie bywa niezręczne.
      Dlatego tak – masz rację – nie mogliśmy tego roku zacząć lepiej.
      Też tak nie mam cały czas, w końcu dobrowolnie mieszkam w wielkim mieście, tutaj ciężko o jakąkolwiek samotnię. Mieszkam w bloku, sąsiedzi też mają różne zachowania. Ale akceptuję to, bo to był mój całkowicie świadomy wybór. Ale honoruję swój zew do uciekania w naturę i dbam, by tego nie zabrakło.
      Telewizora też w domu nie mamy i na szczęście mąż nie zagłusza mi ciszy muzyką. Czasami tylko odgłosami rolek na FB albo dźwiękami serialu. ;P Ale częstotliwość tego, nie jest denerwująca. Oboje mimo wszystko preferujemy ciszę.

      Usuń
  8. Trochę off topic chciałem napisać.

    Jeśli chodzi o moje wyznanie to nieco popaprane, wszystko wyjdzie w praniu jak opublikuje listy do boga. Moje rozumienie Tej Istoty jest ciekawe.

    W każdym bądź razie chciałem napisać, że traktuje Biblie jako Pismo Święte, czyli słowa Boga. Mimo iż jestem skrajnie nie chrześcijański.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intrygujesz. Muszę przyznać, że moja wiara też nie jest standardowa, czyli nie taka jaką powszechnie zna Polska. Wiem, że On jest i że Jego Słowo jest natchnione przez Ducha Świętego. Ale jestem kompletnie niereligijna.

      Usuń