czwartek, 22 lutego 2024

Jak wyglądał i jak wygląda dziś, Jezus z Nazaretu?

Studiowanie Pisma na własną rękę nigdy nie jest bezowocne. Jeśli włożyć w to całe serce, można odkryć naprawdę wiele i są to rzeczy, których nie powiedzą Ci w radiu. Nie potrzeba do tego specjalnych lekcji, wystarczy odrobina poświęconego na to czasu.
    Pochylam się  nad Objawieniem Jana od już bardzo dawna. Na pewno nie da się powiedzieć, że "rozumiem całą księgą doskonale". Tego nawet człowiek po studiach biblijnych rzec nie może, co widać po błędach jakie są powielane na całym świecie i to przez ludzi wierzących. I może dziś o tym właśnie porozmawiamy? I może dopiero teraz zasiałam ziarno zaciekawienia?

P.S. nieopisane cytaty pochodzą z Apokalipsy.

1.

Objawienie Jana, inaczej Apokalipsa, odsłania tajemnicę osoby Chrystusa. To w tej księdze najwyraźniej odznacza się charakter Jego osoby oraz boskość. Kiedy mówi:

Ja Jestem Pierwszy i Ostatni, Ten, który ma w sobie odwieczne i nieskończone Życie. Cóż z tego, że na Ziemi zostałem zabity, skoro żyję na wieki. (1:17-18)

nie pozostaje nawet cień wątpliwości.


Jezus z Nazaretu jest wyobrażany jako wychudzony hipis w długich włosach, o niemal młodzieńczej twarzy z łagodnym spojrzeniem i zazwyczaj stojący jak panienka. Nie ma co tu kryć, postać totalnie zniewieściała. Kiedy patrzy się na te obrazy, zazwyczaj ma się wrażenie kogoś, kto nie ma wcale siły wyjść z autorytetem do ludzi i głosić w taki sposób, jaki to opisuje Biblia. Patrząc na tę postać z obrazu, wydaje się, że ta osoba nawet nie ma takiego tembru głosu zdolnego do przemawiania do tłumów. Za słaby, za delikatny...
    Innym wyobrażeniem jest ciało przybite do krzyża. Wyobrażenie ciała, do którego ludzie się modlą → czcząc trupa. Przykro mi, ale celebrowanie śmierci (tak nagminne w naszej kulturze) w ogóle nie dotyczy Boga, wszak On żyje i ma się bardzo dobrze.
    Trzecia odsłona jaką mamy wyrytą w pamięci od najmłodszych lat, to bobas. Przynajmniej raz w roku Jezus to dla nas bobas. Niewinny, czysty i słaby bobas.

Tyle o stereotypie.

/źródło

Malowidła w większości wyobrażają Jezusa przed zmartwychwstaniem. Czy rzeczywiście był taki rachityczny i śliczny jak go przedstawiają?

Znając realia tamtych czasów, wiemy, że włosy z pewnością miał krótkie. Noszenie długich włosów przez mężczyznę było uznawane wręcz za wstyd.
    Jezus był synem cieśli. W kulturze Izraelczyków syn wykonuje robotę ojca, całą swą młodość poświęca nauce fachu ojca. Jezus ostatecznie był cieślą i jako taki był przedstawiany. Dopóki nie rozpoczął swojej misji, pracował jako cieśla. Z racji tego musiał być silny i nie w ciemię bity, bo to ciężka robota, a z tego co wiemy, nie był artystą drobnej rzeźbiarki w drewnie.
    Co wykonywał cieśla w tamtych czasach? Budował domy. I sam przenosił elementy konstrukcyjne.

Czy widzisz teraz człowieka, który to robił? Jak mógłby wyglądać?


O urodzie Jezusa Bibilia także się wypowiedziała. „Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy, i nie był to wygląd, który by się nam mógł podobać”, czytamy w Księdze Izajasza. Ot taki styrany robotnik. 😉
    Był na tyle przeciętny, że Judasz musiał pocałować Go, by wskazać rzymskim żołnierzom, kogo mają aresztować.
    Zgodnie z ówczesną modą ubierał się w tuniki i płaszcze do kolan. Cieszył się dobrym zdrowiem i był silny.

Ale to już minęło, dziś Jezus wygląda zupełnie inaczej. Otrzymał po zmartwychwstaniu przemienione ciało, dlatego apostołowie Go nie poznawali. To jest zakres naszej wiary - wierzymy, że i my w przyszłości dostaniemy nowe, doskonałe ciała zdolne żyć wiecznie, a Jezus jest prekursorem tego projektu.

...postać jakby Człowieka, odzianego w szatę sięgającą stóp, przepasanego na piersi złotą wstęgą. Jego głowa i włosy były białe jak czysta wełna, niczym świeży śnieg, a wzrok miał płomienny niczym blask ognia. Stopy Jego miały kolor płynnego brązu ogniem topionego, a Jego głos brzmiał niczym grzmot wielkich wodnych kaskad. W prawej ręce trzymał siedem gwiazd, a Jego usta tchnęły Słowem tak przenikliwym jak miecz obosieczny. Jego oblicze lśniło bardziej niż słońce w całej swojej mocy. (1:12-16)

↑ To jest mój Bóg. Nie hipis, nie martwy, ani nie bobas. Tak wygląda Bóg dzisiaj.


2.

Czy można słyszeć Jego głos?

Rozważam od dość dawna wpis na taki temat. Głos, który upewnia sam o sobie, że Jest. Żeby coś lepiej zrozumieć, trzeba poznać tło pewnych zdarzeń, dlatego nie chcę ograniczać się do jednego akapitu (ku zgrozie tych, którzy nienawidzą czytać). To jest jakiś tam plan na przyszłość.

A jeśliby ktokolwiek z was był jeszcze w stanie usłyszeć mój głos, niech czym prędzej otworzy mi drzwi... (3:20)

Żyjemy w czasach ostatecznych. Nie dziwi mnie kompletnie, że nawet dla wierzących słyszeć głos Boga, to totalna abstrakcja. Wszak to zostało zapowiedziane (zresztą jak pierdylion innych rzeczy), dlatego rozpoznaję koniec czasów. Może dlatego tak zachłannie wczytuję się w tę konkretną księgę, bo chcę wiedzieć co dalej?

Zastanawia mnie dlaczego powszechnie żyjący, wierzący ludzie nie mają pojęcia o głosie Pana. Może dlatego, że prawidłem przyjmowanym w praktyce religijnej, jest czczenie obrazków i rzeźb?

...hołdowali duchom zwodniczym, które stały za wizerunkami, jakie sami wytwarzali sobie ze złota, srebra, brązu, kamienia czy drewna. I chociaż figury te i obrazy niczego widzieć nie mogły, niczego nie słyszały ani nie były zdolne same się poruszać, oni nie przestawali składać im hołdów. Nie opamiętali się i nie odwrócili od swego ohydnego postępowania. Nie odstąpili od swych zbrodni, czarów nie porzucili i nie przestali nurzać się w wyuzdaniu pornografii i swobodzie seksualnej. Nie odstąpili od swej chciwości i złodziejskiej zachłanności (9:20)

Pewnie samo się kojarzy co nieco.

Duch religijności nigdy nie niósł i nadal nie niesie niczego dobrego.

To niebezpieczny przeciwnik każdego narodzonego na nowo wierzącego. Powstrzymuje od wykonania tego, do czego Bóg powołał daną osobę. To są indywidualne rzeczy i indywidualny rozpad prawdziwej wiary.

„Biada wam wy, religijne duchy! Wyglądacie na sprawiedliwych, lecz jesteście pełni hipokryzji i zła. (...) pobłażacie sobie, robicie popisy z modlitwy.
    – Jezus

Religijny duch wpływa na ludzi, aby działali w oparciu o własną sprawiedliwość. Duch religijny ma jasno określone plany: pomieszać pojmowanie tego Kim jest Jezus i stanąć na drodze Bożego działania.
    Z reguły wypacza rozumienie Słowa Bożego i uniemożliwia wypełnianie swego przeznaczenia. Pamiętasz kto kamienował i wtrącał do więzienia Pawła za głoszenie Ewangelii? Ludzie, którzy twierdzili, że kochają Boga.
    Duch religijny dąży głównie do tego, abyśmy my nie dążyli do bliższej relacji z Chrystusem, a wówczas nie będziemy w stanie wzrosnąć ani dojrzeć.

„zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń” (2 Tym. 3:4-5)

W jaki sposób rozpoznać tego ducha?
    Cechują go: sprawiedliwość własna, fałszywa pokora, martwe religijne uczynki, brak wdzięczności i brak duchowej wrażliwości. Czynnie walczy przeciwko religijności (to jest dopiero  ciekawe).
    Na szczęście w końcu ta obłuda się skończy.


3.

I wtedy nastąpi weryfikacja wierności ...czy jego [wierzącego] zaufanie do Boga opierało się wyłącznie na Jezusie. (14:12)

Koniec czasów niesie ze sobą jeszcze inną wiadomość. Bez większego trudu byłam w stanie zobaczyć to oczami wyobraźni. Znając to jak ludzie potrafią być narwani i zbuntowani, pewni siebie do tego stopnia, że dla własnej racji poświęciliby własny honor.
    Za wszystkie złe rzeczy na całym świecie, ludzkość obwinia Boga. Bluźni przeciwko Niemu, wyrzucając Mu, że dopuścił do takich kataklizmów. (16:9)
    Bez szukania prawdy, bez racjonalnego osądu, bez cienia chęci zbadania tej sytuacji i dojrzenia kto za czym faktycznie stoi. I oczywiście sami będąc bez żadnej winy bez najmniejszej skazy, niewinne ofiary losu.


/źródło

Bardzo lubię czytać ostatnie rozdziały mówiące o nowej Ziemi. Nowy świat bez zła i jakiegokolwiek skażenia. Bez chorób i bez śmierci. Odrodzona natura.
    Na dzień dzisiejszy brzmi utopijnie, jak idylla z książek. Ale jeśli przyjąć, że na to właśnie czekają chrześcijanie, to chyba się im opłaca, prawda?

...Źródło Życia, z którego tryskały kryształowo czyste wody Rzeki Życia. Tym Źródłem jest Tron Boga objawionego w Chrystusie. (22:1)

A ponieważ mroku tam już nie będzie, nie będą potrzebować światła lampy lub słońca... (22:5)

Przepraszam, ale nie obchodzi mnie to, że za długo, że napisane staropolszczyzną, że pogubione wątki i inne podobne bzdety, które nie raz słyszę. Nie przepisałam kilkusetstronicowej książki ani nawet eseju nie machnęłam. To jest post na bloga, który czyta się 8 minut (sprawdzałam).
    Jesteś inteligentnym człowiekiem?

16 komentarzy:

  1. dawni hipisi wcale nie byli zniewieścieli, tylko realizowali altenatywny model męskości... inna sprawa, że niektórzy faktycznie funkcjonowali jak stereotypowe cioty... ale czepianie się długich włosów to jakieś nieporozumienie... niejeden tęgi chłop w niejednej kulturze jako atrybut miał kudłatą szopę na głowie, a co niektórzy nosili do tego warkoczyki, jak praktyczniejsze w boju... wymysł, jakoby długie włosy miałyby być objawem zbabienia wytworzyła subkultura skwerów, czy jakichś tam innych konserwatywnych waspów, która wciskała swoje dziwaczne wzorce obyczajowe jako ogólnospołecznie obowiązujące, przez jakiś czas zresztą z pewnym powodzeniem i wciąż jakieś resztki wciąż się jeszcze wleką...
    za to trudno powiedzieć, jakie włosy mógł nosić pierwowzór Jezusa, gdyż co prawda w okupowanej przez Rzymian Judei i okolicach panowie nosili raczej krótkie fryzury, ale wędrowni kaznodzieje niekoniecznie dbali o jakiś dress code, byli outsiderami w tamtejszym podziale klasowym, a ponieważ dbali o takie sprawy, mniej lub bardziej, we własnym zakresie jedynie, nie mieli służby od tego, to raczej mało prawdopodobny był u nich fryz typu "średnia uliczna", osobiście typuję jednak dłuższe...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam o hipisach... w ogóle nie o tych latach...

      Jezus, póki nie rozpoczął misji, nie był ani wędrowcem, ani outsiderem. Tym ostatnim nie został nigdy, niczym się nie wyróżniał, wyglądał tak jak wszyscy. Za to jeżeli ktoś się faktycznie wyróżniał wyglądał, np. nosił długie włosy, było to wymieniane.

      Usuń
  2. Chcę żebyś wiedziała: przeczytałam ten post dwa razy. Ale nie umiem się wypowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko. ;) Nie ma przymusu, piszemy na blogach z chęci i przyjemności. ;)

      Usuń
  3. Mnie zastanawia jedno - skąd ludzie wierzący, w tym także chyba Ty wiedzą, czego Bóg od nich oczekuje, jak nimi kieruje tu i teraz, dlaczego nie wszyscy słyszą jego głos , choć czytali Biblię?
    Skąd ta pewność, że to przemawia Bóg, może to tylko złudna nadzieja?
    Dla mnie to czysta abstrakcja.
    A wygląd Jezusa? podobnie było z postacią Kopernika, zupełnie inny na portretach, niż w rzeczywistości, jak wykazały badania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszym źródłem jest Biblia. Tam jest wszystko na temat oczekiwań Boga.
      Drugim źródłem jest sam Bóg i indywidualna relacja z Nim.
      Czytanie Biblii nie sprawi, że będziemy słyszeć głos Boga, ale relacja już prędzej. Wielu wierzących skrzętnie to pomija.
      Znajomość Biblii jest filtrem na Jego głos. Jeśli idzie w sprzeczności ze Słowem, to na pewno nie jest Bóg. To jest najważniejszy filtr na samym początku, ale nie jedyny z czasem. Z czasem po prostu Go znasz i nie pomylisz z niczym innym.
      Z tą różnicą, że ciała Jezusa nie ma, więc nie ma co badać.

      Usuń
  4. Moje refleksje po przeczytaniu tekstu: Bóg mówi do ludzi poprzez wszystkie wydarzenia i zjawiska które dzieją się obecnie na świecie. Nie sądzę, że przemawia do każdego kto tego oczekuje. Przed pojawieniem się Jezusa mówił do proroków. A później przemówił Jezus w imieniu Boga, jako Jego Syn, Jego część. Esencja tej przemowy zawarta jest w Kazaniu na Górze. Niestety, mózgi dzisiejszej ludzkości nie są nastawione na odbiór przekazów z wyżyn, a jeśli nawet ktoś usiłuje się nastawić, to musi się liczyć z zakłóceniami. Warto wsłuchiwać się w głos sumienia o ile jest odpowiednio ukształtowane. To, jak wyglądał Jezus fizycznie jako człowiek nie ma żadnego znaczenia w dziele zbawienia, ale podejrzewam że przedstawiano Go w sposób atrakcyjny po to, by ludzi do Niego przyciągnąć. Dla mnie wystarczy, że miał szlachetne wnętrze, ale dla niektórych ludzi liczy się raczej atrakcyjność fizyczna. Ale nie zgadzam się z tym, że otrzymamy po śmierci jakieś nowe ciało, bo wszystkie ciała już mamy. Najwyżej jedno opuścimy, tak jak zdejmuje się płaszcz. Nasze wnętrze będzie naszym ciałem w życiu na tamtym świecie. Dobrze jest opierać się na Biblii, ale warto też poszerzać wiedzę o sprawach duchowych, bo dwa tysiące lat temu Jezus przekazał apostołom tylko część prawdy, która była potrzebna na tamten czas. W tym punkcie wszyscy tzw. wierzący biblijnie utkwili i paradoks polega na tym, że gdyby Bóg w tych czasach zesłał znów swojego Syna, to nie wiedzieliby po czym mają Go rozpoznać. Podejrzewam, że znów by Go odrzucili, bo mówiłby o czymś, czego nie ma w Biblii, co wykracza poza dotychczasową naukę Jezusa. A przecież On sam zapowiedział, że poszukujący zostaną doprowadzeni do CAŁEJ PRAWDY. Pozdrawiam, Bożena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, dziś jesteśmy tak przebodźcowani, że ciężko nam nawet usiąść na rzyci i po prostu się zamknąć. W głowie też. Najczęściej my sami powodujemy te zakłócenia.
      Zgadza się, wygląd Jezusa nie ma znaczenia, podaję to za ciekawostkę.
      Wszystkie ciała już mamy? To ile ich mamy? XD
      O nowym ciele fizycznym jest napisane w Piśmie i to bardzo dużo.
      Zapowiedziany jest Jego powrót. Część będzie z Nim, część przeciwko Niemu. Jakby więc masz rację, część Go odrzuci.
      Dla wierzących Biblijnie sama księga znaczy tyle co list od Ojca do nas. Jeśli mam być szczera, nie tworzymy w żadnym razie Kościoła litery słowa. Dla chrześcijanina jest istotna relacja z Bogiem. To co jest napisane, jest oczywiście wiele warte i cenne, ale wiara ma być żywa, a nie zamknięta w jakiejś książce.

      Usuń
  5. Przeczytałam z przyjemnością Twój post. Jeszcze niedawno zastanawiałam się, który wykreowany wizerunek Jezusa jest prawdziwy.
    Dziś uważam, że istotniejsze jest to, że On działa w naszym życiu i jest przy nas zawsze. Udziela nam wsparcia i mocy kiedy zachodzi taka potrzeba. A my niczym wszczepiona winorośl mamy przynosić dobre owoce.
    Coś jest na rzeczy z duchem religijności, o którym piszesz.
    Siostra zamówiła mszę za zmarłego w październiku brata. I zobligowała mnie, żebym też na nią przyszła ( wywierci ci dziurę w brzuchu, gdy jej na czymś zależy, często jej się stawiam, ale dla spokoju własnego, od czasu do czasu ulegam)
    W kościele ludzi jak na lekarstwo- środek tygodnia. Późne popołudnie, ale oświetlony tylko ołtarz. Mszę odprawiało dwóch księży, w wieku zdecydowanie bardzo dojrzałym - jeden za jednego zmarłego, drugi za drugiego. Czytania były z konkretnego dnia. Ewangelia Mt 16, 13- 19. Potem kazanie. I nagle ksiądz się "pomylił". Kilka słów, kilka sekund. Zamiast o Piotrze mówił o Jezusie. Jezus jest skałą i głową Kościoła...
    Po tej krótkiej chwili wrócił do poprzedniej narracji....
    Jakie piękne przejęzyczenie!
    Wieczorem kiedy wspominałam tę chwilę ogarnęła mnie taka radość, taka radość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Wygląd Jezusa to detal w naszym życiu. Zapodałam wpis jako ciekawostkę.
      Piękne wspomnienie. :) Moje są takie, że z ambony głoszone są herezje. 😅 No cóż, różne ważne wydarzenia rodzinne są związane z Kościołem i trudno by było unikać wszystkim, jak to się mówi - dla świętego spokoju. Nie umiem w tym uczestniczyć, coś burzy we mnie, zazwyczaj więc siedzę i słucham.

      Usuń
  6. Czytam trudną książkę pt. "Jezus Niechrystus". Nie ma w niej nic o wyglądzie Jezusa, ale za to jest odkrywanie tajemnicy życia, którą on dobrze znał i preferował. Oczywiście żadnego zmartwychwastania nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile autorów tyle opowieści. Jak w życiu. ;)

      Usuń
    2. Ten autor nie snuje opowieści. Jest byłym dominikaninem i filozofem. Trudna to ksiązka, ale bardzo ciekawa.

      Usuń
    3. Słuchaj, nie takich dominikanów, jezuitów i filozofów słuchałam i czytałam, większość już dawno nie jest w tych zakonach, ludziom się zmienia wszystko pod wpływem różnych okoliczności albo przemyśleń i każdy o swoich przekonaniach może napisać super dokładną i trudną oraz PRZEKONUJĄCĄ książkę, to dla mnie nie nowość. ;)

      Usuń
  7. Wizja Chrystusa jest narzucona przez artystów i obowiązujące kanony piękna w danej epoce. Wielu ludzi jest przywiązanych do tych wizji, ale niewiele mają one pewnie wspólnego z prawdą. Pozdrawiam serdecznie 🤗

    OdpowiedzUsuń