czwartek, 1 lutego 2024

Nowe perturbacje, a także zmiany, nowości i plany.

Kolejne perturbacje przed nami, tym razem szlak mnie trafia przez słabą znajomość technicznych niuansów. Otóż od kilku miesięcy pracowałam zgodnie z danym słowem nad albumem-przewodnikiem z milionem zdjęć, który miał pójść drogą mailową do wydawcy i zostać powołany do życia na prawdziwym papierze. Tego jeszcze nie robiłam, zdecydowanie sam tekst jest o wiele łatwiej wypuścić na wolność.
    Najpierw komputer stwierdził, że moje dzieło jest zbyt wspaniałe i tego nie udźwignie. Skrolowanie stało się niemożliwe gdyż zawieszało cały system. Pogodziłam się z tym i postanowiłam tworzyć raz a dobrze, bez potrzeby poprawek czyli – nie wracając do poprzednich stron – mając nadzieję, że osoba po drugiej stronie, czyli pracownik wydawnictwa, ma potężniejszy komputer i da sobie radę.
    Później okazało się, że żadna skrzynka mailowa nie jest w stanie pomieścić w załączniku tej wspaniałości, a wydawca konsekwentnie życzy sobie otrzymać owe dzieło drogą mailową.
    Następnie zdecydowałam wymienić zdjęcia na mniejszą rozdzielność. Zamierzałam dołączyć postscriptum do wydawnictwa, że zdjęcia posiadam w dużej rozdzielczości i jeżeli zechcą się pod tym wszystkim podstemplować, ja chętnie prześlę oryginalne zdjęcia (choć nie wiem jak, dlatego wymyśliłam, że jak do współpracy dojdzie, to zawiozę im je osobiście na penie).
    Co się dalej okazało, zmiana rozdzielczości spowodowała, że program "musiał" rozszerzyć każde jedno zdjęcie na całą stronę (choć wcale to nie było potrzebne) i wylazły wszystkie piksele. Ma się rozumieć, że takiego badziewia do wydawcy nie wyślę.

No i zdenerwowałam się i wszystko skasowałam.
    ALE i NIEMNIEJ JEDNAK jestem gotowa podjąć kolejną próbę jeśli ktoś mi powie JAK TO CHOLERSTWO ZROBIĆ, ŻEBY BYŁO DOBRZE?

Co jeszcze ciekawego u mnie ostatnio słychać? Relaksuję się podczas dziwnych czynności. Ostatnio się dowiedziałam, że robię same ekstremalne rzeczy. Jeśli więc robienie zdjęć księżycowi w nocy – tylko dlatego, że czatuję na dobry kadr w nocy – jest takie czadowe, to chwalę się efektem tutaj:


Druga atypowa rzecz jaką robię i która ma podobno heroiczny poziom, to jeżdżenie do pracy na rowerze. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że takie zdziwienie to wywoła, podziw i lęk o moje życie.
    Wychodzę z pracy po 20, czasami bliżej 21, jest ciemno, dosyć chłodno. W związku z tym dostałam opinię odważnej i nader wytrzymałej fizycznie. Mało tego, aż dziw, że po drodze nie rozszarpały mnie dziki. Krwiożercze bestie na pewno pragną mojej krwi, to cud, że im ciągle uciekam.
    Drogę do pracy mam naprawdę dobrą, nie mogłam sobie lepszej wymarzyć. To jeden z wielu powodów, dla którego rada jestem, że zmieniłam miejsce pracy, bo do poprzedniego punktu dojazd jednośladem było bardzo niebezpieczny. Za wąska droga, za duży ruch.


A propos, testuję nowy sprzęt. Ubezpieczyłam go na taką kwotę, że jak mi go ukradną, będę mogła kupić sobie 4 takie. Poprzednik był dla mnie za mały. Nie ukrywam, że od dawna już chodził mi po głowie nowy rower, poczyniłam nawet pewne kroki w tej sprawie i rozejrzałam się po rynku, ale kasa gdzieś się ciągle upłynniała... Koleje losu. A to ubezpieczenie, a to coś się zepsuło, a to zęby trzeba zaprowadzić do doktora... i tak się kręci.
    Chyba Bóg już miał dość moich jęków, bo oto niniejszym otrzymałam rower w prezencie od rodziców.

A dlaczego nie gravel? Tak się tu przecież zarzekałam, że teraz musi to być gravel. Ano po pierwsze, jest pieruńsko drogi, po drugie one najczęściej giną (jestem na łódzkiej grupce rowerowej, nie ma miesiąca, żeby jakiś gravel komuś nie zniknął), po trzecie jednak chyba poza długimi dystansami, pokonywanie hopek na Łódzkich Wniesieniach też lubię, a na ostatnie lata tamten rower mnie wyłączył z tego sportu, no i mam MTB i jestem zadowolona.
    Przełożenia mnie satysfakcjonują, amortyzator przyjemny, opony pozwalają ignorować nawet największe błoto, jeździ się łatwo i dynamicznie po wszystkim. Wiadomo, że ma większy opór powietrza, więc na trasach goście na kolarkach nadal będą mnie wyprzedzać, ale komfort jazdy poprawił się na tyle, że w ogóle cieszę się, że mogę teraz o jakiś trasach myśleć.


Pierwsza wyprawa tym rowerem – wjazd na Babią Górę (ja nie żartuję) ⏩link

W pracy doszły mi nowe obowiązki, oprócz sklepu stacjonarnego, został utworzony także wirtualny. Na każdej zmianie pierwsze dwie godziny spędzam w biurze i dodaję ogłoszenia, a także robię wysyłki. Nawet polubiłam to zajęcie.
    Dobry wjazd na rozbudzenie, kawa na biurko i spokojna praca najczęściej w błogiej samotności. Ja chyba zostałam stworzona do pracy w samotności. Zdecydowanie mniej popełniam błędów i działam szybciej.


Jak zrobić dobrą sprzedaż? Uczyń towar atrakcyjniejszym. Zalegał nam chomik syryjski, dosyć dziwny egzemplarz z alergią na trociny. To nieco bardziej skomplikowane ponieważ inne podłoża bywają dużo droższe i ludzie nie chcą wpędzać się w koszty. Trzeba więc było coś szybko wymyślić...
    Kiedy ten chomik był w najgorszym stanie, miał skołtunione futerko na całym ciele. Wyglądał bardzo niedobrze i kichał. A gdy zaczął już zdrowieć na nowym podłożu z celulozy, okazało się, że jest całkiem ładnym egzemplarzem. Miał długą, srebrzystą sierść. W sztucznym świetle wyglądał jak pokryty rtęcią. Pierwszy raz widziałam takiego chomika. Ale kiedy jeszcze był skołtuniony i polepiony, przywodził na myśl meksykańskiego szaleńca...
    Gdy był już w doskonałym stanie, trafił znów na sprzedaż. Oczywiście cały czas był trzymany z daleka od trocin. Z tej okazji, że i tak każde z nas już mówiło na niego Meksykanin, dostał swoje zdjęcie przyklejone na szybkę. Sprzedał się, ma już nowy dom, ponoć jest bardzo kochany i łagodny.



A tymczasem wybraliśmy już kolejną górę do zdobycia w lutym. Zrezygnowaliśmy jednak z Korony Gór Polskich, bo nam się nie chce zdobywać po kolei od najniższych... w ogóle chcemy dać sobie spokój z tymi pagórami poniżej tysiąca. Zniechęcenie po nudnej Ślęży.
    Dlatego bez wznioślejszych tytułów, po prostu planujemy wejść na Wielką Sowę. I tyle. Ciekawe czy uda się zobaczyć muflona.

42 komentarze:

  1. Och, nie wiem co doradzić w kwestii albumu, a nie mogą specjaliści z wydawnictwa dać jakichś konstruktywnych wytycznych?
    ja spotkałam się ze zdziwieniem, że do pracy chodzę i wracam na nogach, to samo mój mąż, a przecież auto w garażu.
    Gratuluje rowerka!
    Miałam 3 chomiki, polubiłam bardziej , niż syn, a niby były jego:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem na czym ma to polegać, bo tak naprawdę nie mam nawet programu, w którym mogłabym zamieścić tekst i te wszystkie zdjęcia, żeby mi się komputer nie zawieszał. To jakieś szaleństwo jest.
      Miałam kiedyś pół godziny do pracy, zawsze chodziłam pieszo. Nie dziwili się, bo miałam dwadzieścia parę lat. Teraz pracuję z kolegą w moim wieku, który jest schorowany, raz go nawet karetka od nas do szpitala zabrała. I inny kolega, który już skończył 40, czyli parę lat starszy, potwierdził, że w tym wieku się zaczyna starzenie na maksa. Ja wybałuszam oczy i nie wiem o czym oni mówią, tymczasem zaczęli opowiadać o swoich znajomych w naszych wieku, jakie oni mają już choroby. O_O Przerażające, że tak ludzie żyją.
      Dzięki. ;)
      Niech zgadnę, syn nie miał czasu na regularną opiekę, więc one miały czas skraść Twoje serce? ;)

      Usuń
    2. Gdy jeszcze pracowałam, miałam koleżanki w podobnym wieku, które łykały leki na różne choroby, ja czułam się szczęściarą...
      Syn miał czas, ale ja je traktowałam jak kolejne dzieci:-)
      jotka

      Usuń
    3. Ja się nie czuję szczęściarą, tylko działam w tym temacie. ;)
      Haha, bo te chomiki (jeśli się je oswoi), to milusińskie są jak mało jaki gryzoń. :)

      Usuń
  2. kiedy sobie przeglądam jeden ze swoich ulubionych blogów, zwłaszcza posty podróżnicze, gdzie jest sporo fotek, to faktycznie mój sprzęt się trochę dławi za pierwszym zamachem, za drugim dopiero idzie lepiej, bo system gdzieś tam sobie te fotki zapamiętuje, po prostu marny sprzęt, w każdym razie nie tak szybki i nie tak zasobny w pamięć, jak te z najwyższej półki, ale doskonale w tym momencie rozumiem mechanizm Twoich kłopotów, o których wspomniałaś na początku...
    dobry porządny rower to zawsze jest dobry prezent, kwestia tylko czasem zmotywowania kogoś, aby nie robił z siebie łamagi i zaczął go używać, bo takie ptysie czasem się jednak zdarzają... akurat Ciebie do roweru wołać nie trzeba, sama pobiegniesz, niczym nasze koty do michy :) a co do jeżdżenia do pracy na rowerze, to chyba mamy na tyle consnsusa, że w ogóle nie musimy o tym gadać...
    za to historia chomikiem bardzo mi się spodobała... a co do kołtunów i dredów, to właśnie niedawno zakupiłem lepszy sprzęt dla naszego maine coona, na razie jeszcze nie jest konieczny, ale niedługo zaczną się kleszcze /nawet po Fiprexach, czy innych Fiprystach się zdarzają/ i utytłanie wszelakim badziewiem zbieranym podczas kocich patroli po okolicy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój komputer w internecie na choćby najcięższych graficznie stronach, nie zawiesza się wcale. Ale programu do tworzenia takich rzeczy, niestety nie potrafi pociągnąć. Wyżej dupy nie skoczę niestety. Ale może to jest motyw (bo mam czas) do dokończenia zwykłej tekstowej powieści. Tak na otarcie łez.
      W moim przypadku należało mi nie podarować zbyt wyczynowego roweru, bo wiadome jest, że ja sprawdzę wszystkie jego możliwości. 🤣🤣🤣
      Na szczęście moje chomiki nie mają kołtunów. O_o

      Usuń
    2. kiedyś przez pewien czas pracowałem w jakimś wydawnictwie jako grafik - operator DTP, ale sensu nie ma, abym Ci coś podpowiadał, bo postęp w oprogramowaniu i sprzęcie jest tak szybki, że to by były jakieś archaiczne baśnie z mchu i paproci :)
      tak naprawdę, to jednego z narzędzi - filcaka, wcale nie używam do tego kudłatego kota, leży tak tylko na wszelki wypadek, po prostu pamiętam, jakie to kocisko było zapuszczone przez poprzedniego opiekuna, który się w ogóle nim nie zajmował, a narzędzi zero, sytuację ratował tylko sprzęt używany do pielęgnacji setera, bo takiego też mamy na stanie osobowym...

      Usuń
    3. Za czasów naszych ojców to pisało się na maszynie i wysyłało tekst pocztą. To było proste.
      Gdy kiedyś myślałam o posiadaniu psa, to właśnie seter był na pierwszym miejscu.

      Usuń
  3. Razem z mężem zastanowiliśmy się nad Twoim problemem ze zdjęciami i oto, do czego doszliśmy w toku naszego rozumowania:
    Największe zdjęcie (plik), jakie można przesłać używając gmail to 25 MB.
    Zdjęcia po jakiejkolwiek obróbce mogą zwiększyć albo zmniejszyć rozmiar w MB.
    Odnośnie pojedynczych zdjęć możesz sprawdzić ich wielkość w MB, czyli rozmiar zdjęcia na hard dysku.
    Jeżeli masz jeden duży projekt z wieloma zdjęciami (w jakim programie?), to możesz sprawdzić wielkość całego pliku klikając prawym przyciskiem myszy i sprawdzajac to we właściwościach.
    Na pewno istnieje możliwosc podzielenia tego pliku na części mniejsze niż 25 MB i przesyłanie kolejnych części tego pliku, co dla odbiorcy nie powinno stanowić żadnego problemu.
    Po zmniejszeniu rozdzielczosci Twoich zdjęć pokazały sie piksele, bo program ustawił zły widok zdjeć, ale to nie znaczy, że zdjęcia są zepsute, bo wystarczy zmniejszyc widok i wszystko wróci do normy.
    Jakiego programu używasz do obróbki zdjęć?
    Jakie w Twoim komputerze jest CPU? (główny procesor) To ma znaczenie, jeżeli idzie o sprawnośc działania komputera.
    I jeszcze najważniejszy wniosek - Twój komputer ma prawdopodobnie za mało pamięci RAM i właśnie ta mała ilośc pamięci powoduje zawieszanie komputera przy scrollowaniu zdjeć. Można dokupić sobie pamięc RAM i zainstalować na komputerze. Prawdopodobnie nie dasz rady zainstalować tego sama i będziesz musiała w tym celu zawieźć komputer do serwisu.
    Można kupić kartę SD np. 32 Gigabajtową i skopiować cały plik ze zdjęciami na nią a potem wysłać do wydawcy zwyczajną pocztą (nie mailową). Te karty SD nie są drogie. Wtedy w ogóle nie musiałabyś pomniejszać tych zdjęć.
    P.S. Prawdopodobnie to wszystko, co napisałam powyżej sama dobrze wiesz, ale być może pomoże Ci to w jakiś sposób rozwiązać Twoje problemy ze zdjęciami. Czego życze Ci z całego serca, bo dobrze byłoby, gdyby udało Ci się wydać album ze zdjęciami! Byłby to wszak jakiś kolejny krok na drodze samorozwoju i powód do satysfakcji!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukałam sposobu na zmniejszenie widoku zdjęcia, ale nie było gdzie kliknąć. Nic takiego nie znalazłam.
      A pracuję na darmowym Ofisie.
      Do obróbki zdjęć natomiast, używam programu Gimp.
      Od serwisu jest mój mąż, on umie wymienić RAM, generalnie potrafi wszystko przy komputerze. Parametrów nie znam, a aktualnie mąż śpi, więc nie dopytam się. I wiem, że komputer mam do modernizacji, bo mi Wiedźmin Dziki Gon nie idzie 🤣 ale w tej chwili odkładam kasę na dentystę i na wakacje, więc to musi poczekać jeszcze długo.
      Zdjęć jest bardzo dużo i mają dużą rozdzielczość, ale do wydruku muszą takie być, nie mogę zmniejszać ani nic.
      To pamiętam jak jeszcze powieść publikowałam i potrzebne było im moje zdjęcie na okładkę. Ile było problemu, bo nie miałam dobrego zdjęcia w DUŻEJ rozdzielczości...
      Zdjęcia mam więc naszykowane w prawidłowy sposób. Tylko że jeśli oni chcą dostać projekt w mailu, to musiałabym wysłać kilkanaście maili do nich z samymi zdjęciami. Dlatego jak będę mieć czas (a znów zaraz wychodzę do pracy, więc w sumie nie wiem kiedy do tego usiądę), napiszę do nich na poważnie i zapytam jak mam to uczynić. I być może pomysł z kartą SD nie jest wcale taki głupi.
      Serdecznie dziękuję, że poświęciliście mi oboje swój czas. :)

      Usuń
  4. Nie mam doświadczeni odnośnie przesyłania dużych tekstów i dostosowywania do nich zdjęć, ale mam nadzieję, że drawingo uda Ci się rozwiązać ten problem. Bardzo się cieszę, że pomysł wydania albumu ruszył. Niezmiennie trzymam kciuki.
    Chomik uroczy. :) Dlaczego Ślęża Cię znudziła? Mi się Twoja relacja bardzo podobała. No ale mnie każda wycieczka po tej zimie cieszy. Tymczasem robi się coraz cieplej i wierzę, że wszystko się dobrze poukłada. Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za literówki. Telefon też trochę pozmieniał i niestety nie zauważyłam.

      Usuń
    2. Wiem coś o pisaniu na telefonie. ;) Dlatego staram się odpowiadać na komputerze i to robi różnicę. Wolę normalną klawiaturę. Można jeszcze wyłączyć słownik w telefonie, wtedy nie będzie zmieniał słów.
      Bo dla mnie to było jak spacer do parku. 🤪
      No właśnie tego ciepła się boję, bo na roztopy w górach robi się mało przyjemnie i mało bezpiecznie. A za jakieś 3 tygodnie znowu startujemy na szlak.

      Usuń
    3. O! To wspaniale! Pięknych plenerów, uprzejmych tubylców, pozytywnych wrażeń I zdarzeń na szlaku. Pozdrawiam, miłej niedzieli.

      Usuń
  5. Boże, jak ja dawno nie miałam chomisiów.. Takie słodkie są te pyszczki! I łapeczki! I wszystko.
    Nie znam się na tych programach, więc nie pomogę. Ale co do roweru, to to jest straszne urządzenie, wynalazek szatana. Najczęściej mam ochotę strzelać do rowerzystów, niezależnie od tego, czy jestem na chodniku, czy w samochodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to sama słodycz. 💚
      Zapamiętam, żeby nie wjeżdżać do Twojego miasta na rowerze. Ale ciekawam dlaczego masz takie podejście?

      Usuń
    2. Rowerzyści stwarzają zagrożenie zarówno dla ruchu pieszego, jak i samochodowego. Cuda wyprawiają!
      Zdecydowanie wolę od nich chomiki i kawie :-)

      Usuń
    3. Tak, idioci się zdarzają na drodze. Nic na to nie poradzimy. Ale już nie przesadzaj, że każdy jeden rowerzysta jest palantem. ;)
      A szczurki? Lubisz szczurki?

      Usuń
    4. No pewnie! Są śliczne i takie mądre...

      Usuń
    5. Jedne z mądrzejszych gryzoni. Niestety koleżanki w pracy się ich brzydzą i wygląda na to, że tylko ja o nie dbam. Słaba to reklama, ale niestety.

      Usuń
  6. Cały plik zawierający album spakuj programem rar, to najprostsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DLACZEGO WCZEŚNIEJ O TYM NIE POMYŚLAŁAM. O_O To takie proste....Dzięki. 💚

      Usuń
    2. Albo zip. Albo wykorzystaj do przesyłania jeden z serwisów, którym można przesyłać duże pliki, teraz nie pamiętam nazwy, ale jak znajdę, to Ci prześlę nazwę. W nazwie ma my-costamcostam
      Powodzenia!

      Usuń
  7. Świetny rower, ja też od lat jeźdzę MTB, bo mniej jeżdżę po jezdniach, więcej po bezdrożach i właśnie to drugie zajęcie jest przyjemniejsze.
    Jak wiesz, też dojeżdżam do pracy rowerem od tego tygodnia, to super rozwiązanie. A już gdybym kończyła tak późno jak ty, to tym bardziej wolałabym rower, na którym człowiek przynajmniej szybko uciekać może :)))).
    Tak więc ekstremalne pozdrowienia! :D
    Wielu ludzi nie robi tych rzeczy, i dlatego wrzuca je do szufladki z napisem sport ekstremalny.
    CUdny pomysł na chomika Meksykanina! I fajnie, że już ma domek.
    Nie łażę po górach, ale pewnie wybierałabym też takie, które są wyzwaniem :).
    Powodzenia w waszych wyprawach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I omijasz korki i na spokojnie wiesz, że zdążysz i żadna zawalidroga Ci nie wjedzie. I jak warunki są niesprzyjające, np. szklanka na drodze, to rowerem uważam, że jest bezpieczniej. No i nie trzeba ulicą jeździć, można cichymi drogami, w które z kolei samochodem lepiej się nie wbijać, bo można zaryć. 😅
      I wcale daleko szukać nie trzeba takich ekstremalnych ludzi, bo po moich ekscesach nagle koleżanka z pracy pochwaliła się, że tej zimy zdobyła Śnieżkę. Teraz to ona jest na świeczniku ekstremów. I widzisz, jak niewiele trzeba, by zostać bohaterem. 😅
      Nie tyle wyzwanie co inne warunki. Na szlakach powyżej linii lasów jest inny zupełnie klimat, którego mi bardzo brakuje. Kamieniste, rozległe obszary, specyficzne powietrze. Wiem, że na Sowie tego nie będzie, bo szczyt jest w lesie. 😉 Ale chcę zdobyć tą białą wieżę! 😆

      Usuń
    2. Też bardzo doceniam niezależność na rowerze, ale jeszcze chcę się doposażyć w te ciuchy, żeby nie straszyć ludzi i siebie zapaszkiem :). Poza tym mamy w tym miesiącu salę z dużą ilością ludzi, którą często wietrzy się w trakcie zajęć, czyli wieje mi po plerach, czyli spocona mam dużą szansę się przeziębić.
      Dziś na przykład trochę gorzej się czułam (coś mi się robi w gardle, więc piję dużo wody z cytryną, na noc wezmę przeciwzapalne i może będzie lepiej). Dlatego skorzystałam z samochodu, żeby zminimalizować prawdopodobieństwa doziębienia.
      Jutro pewnie pojadę tramwajem. Ale to jeszcze zobaczę, rower byłby i tak najlepszy.
      Jak widać bycie ekstremalnym bohaterem nie trwa długo :))).
      Rozumiem twoją tęsknotę za szlakami górskimi i wyzwaniami, to podobno uzależnia :).
      Uściski!

      Usuń
    3. Najprościej i najszybciej jednak byłoby przebrać górę w pracy.
      Staram się nieprzerwanie, przynajmniej co drugi dzień zażywać aktywności na świeżym powietrzu. Poza przeziębieniem, które mnie rozłożyło we wrześniu, to pewnie pamiętasz i do tej pory nie wiem co to było, 😅 ostatnio zaraziłam się wirusem w pracy, bo w pewnym momencie wszyscy tam byli zainfekowani. Wieczorem podrapało mnie gardło, na drugi dzień mi przeszło. Właśnie o to chodzi w budowaniu odporności, że owszem łapiesz, ale na moment. Ciało jest silniejsze.
      Uzależnia czy nie, po prostu brakuje mi tego.

      Usuń
    4. Mnie właśnie lekkie przeziębienie rozebrało, ale nie ma porównania pozytywnie w porównaniu do tego choróbska w listopadzie/grudniu. Teraz trzyma mnie niecały tydzień i gdyby nie to, że postanowiłam się wyleżeć, iść do fryzjera i załatwić ważne dla mnie formalności, to bym już dziś była z powrotem na zajęciach.
      Na pewno odporność mi wzrosła, biorę też znów sporo witamin: C, A plus E, i komplex.
      Wczoraj mimo to polazłam na długi spacer. Zegarek pokazał 2 godziny a w ciągu całego dnia z dwóch spacerów uzbierało się 14 km :))). Tak więc i osłabienie nie jest aż tak duże, jak poprzednio.
      Porządkuję swoje sprawy, umyłam samochód i robię rzeczy koło siebie, których od dawna nie dawałam rady zrobić.
      Trzymaj kciuki, żeby załatwiła dwie ważne sprawy prawne.
      Powodzenia w twoich planach, tych priorytetowych, cały świat nie musi wiedzieć, mój o moich też nie musi aż tak dokładnie. :)

      Usuń
    5. Byle nam na zdrowie wyszło. 😉
      Witaminki i probiotyki na odporność. 👍
      Zgadza się, bo właśnie w necie opowiada się najczęściej o lajtowych sprawach.

      Usuń
  8. Technicznie jestem zielony, więc nic nie umiem doradzić. Nie wysyłałem też mailem większych rzeczy niż praca licencjacka/magisterska (po ok. 100 stron, bez zdjęć każda).

    Nie, wiedziałem wcześniej o tym problemie, tylko w poprzednim miejscu zamieszkania wszystkie śmieci były w workach, dopiero tu parę razy zobaczyłem jak ktoś zostawia reklamówki z żywnością czy żywność na zewnątrz w przedsionku do śmietnika.

    Właściwie to nie wiem jak można zachęcić ludzi do myślenia w sferze jedzenia, żeby nie wyrzucali tyle co teraz. Bo każdy pomysł na kampanię kiedyś się wyczerpuje.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka setek stron możesz nawet wysłać, ale jak dodajesz bardzo dużo zdjęć, problem się rozrasta.
      Też nie mam pojęcia, może jakieś kursy z zarządzania domem? 😆

      Usuń
  9. Piękne zdjęcie księżyca. Rower - super.
    Mój ma już trzy lata i zastanawiam się, czy nie rzucić się na nowy.
    Chomiczek słodziaczek, a zdjęcie chomika - Meksykanina- świetne!
    Trzymam kciuki za album!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower można ubezpieczać do dwóch lat, pytanie co dalej. Jak za dwa lata mi go ukradną, zostanę z niczym. 🤨
      Dzięki i pozdrawiam!

      Usuń
  10. Ale maszyna! Życzę bezpiecznej jazdy!
    Zwierzaczki urocze...
    A na jakim programie tworzysz album? Nie zazdroszczę kroku w tył... ale powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nieustannie Cię podziwiam. I czasem nie wiem, od czego zacząć. Długo pracujesz, do późnej pory, a rower - no cóż, jak nie ma śniegu, to chyba można śmigać. I też lubię pracować sama - gdy robię konspekty do pracy lub szukam kart pracy czy innych zadań dla dzieci, zamykam się w gabinecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym systemie godzin jest też sporo dni wolnych, więc nie narzekam. W spożywce robiło się do 22, w monopolu do 24, więc posiedzieć do 20 to dla mnie pikuś. Wszystkie reakcje determinują wcześniejsze doświadczenia.
      Jak jest śnieg, też O.K., dobrze się jeździ, tylko że wolniej... ;) Niebezpieczny jest oczywiście lód, ale to dotyczy nie tylko rowerzystów. Osobiście nie lubię jeździć na rowerze w deszcz. Do pracy muszę chodzić w okularach, więc rower odpada, bo z zapadanymi szkłami wyjechać na ulicę trochę strach. Dlatego dobrze, że ten samochód mam.

      Usuń
  12. W kwestii albumu - puszczasz wszystko przez wetransfer.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz też wrzucić zdjęcia w chmurę, czyli na konto w Dropbox, google lub one drive, jeśli masz tam tyle miejsca i udostępnić link do albumu.

      Usuń
    2. Tak, już się tym zainteresowałam, dzięki. ;)

      Usuń