Dawno nie miałam tak fatalnego weekendu, z którego wyszłam tak masakrycznie przebodźcowana i wściekła. Wiem, że to nie jest najważniejsze, bo nazbierało się z ostatnich dni, mnóstwo smacznych i słodkich owoców. Niemniej, stan jaki odczuwam dzisiaj, powoduje solidne zmęczenie psychiczne.
Na innej płaszczyźnie jest za to doskonale, dlatego gdzieś to się tam wyrównuje, można powiedzieć – balansuje, ale jeszcze trochę groźnie buja.
Gdzieś tam w tonie eleganckim trzymam nadal fason, a tak naprawdę przebrałabym się w wikinga i rozpieprzyła coś gigantycznym toporem. Pewne pogłoski wskazują, że ewidentnie mam coś z wikinga. Stacjonarna nie jestem, ciągle gdzieś łażę i pociąga mnie rybołówstwo. Wszak legenda głosi, iż ówczesna Łodzia romansowała z osadą wikingów, więc kto wie.
![]() |
Gdzieś w Łodzi. Więcej elegancji tu ⏩romans z miastem. |
Mam chęć czytywać więcej książek, ale czasu jak na lekarstwo. Nie narzekam, bo tym czasem rozporządzam z satysfakcją.
Wczoraj wieczorową porą wzięłam książkę do ręki i żyłka w oku mi pękła. Pozostaje poczekać na jasny dzień i pogodzić się z tym, że oczy zmęczone do czytania się nie nadają.
Tak – oświetlenie mam dobre, nawet żarówkę specjalną do tego celu posiadam.
Zastanawiam się co zrobić chłopcu, który się we mnie zadurzył. Poczekam lepiej aż się trochę uspokoję, wyśpię się i dopiero rozważę. Bo na razie widzę mniej więcej takie coś, co widział każdy reżyser horrorów najniższej klasy, w której profesjonalnie znęcał się nad człowiekiem w taki sposób, by nie wyzionął ducha za wcześnie.
Myślałam, że mam kolejnego kolegę od latania po mieście, a tu taki wałek. Oczywiście jak zawsze w takiej sytuacji, żal mi znajomości, ale chyba trzeba będzie zakończyć relację dla jego dobra. Bo nie mam innego pomysłu, żeby go nie złamać, załamać, rozbić itd. Wiem jak to jest cierpieć, będąc niechcianą. Mimo wszystko empatycznie do tego podchodzę.
I nie, nie ma szansy, żebym to odwzajemniła, dajcie spokój.
Mam błogie trzy dni na odnalezienie równowagi, a w tym wszystkim przewiduję dwie wizyty na parkurze i jedną na legalnym urbexie - zaproszenie z Urzędu Marszałkowskiego. Potrzebny dokument z opuszczonego obiektu, który będą remontować i otwierać dla klientów. Tym razem na włościach Poznańskiego.
Ostatnio przyciągają mnie te fabryki jak miód osy... Mają rozmach. Widzieliście tę? ⏩Fabryka Adama Ossera.
Elegancja Francja w Łodzi obecna, a mnie ciągnie w takie miejsca.
Wiosna idzie więc i czas na uczuciowe uniesienie. Mam kogoś na oku czego i Pani życzę. Fabryki...mam w planach zakup starych gniazdek i kontaktów i przewodów i lamp...tam gdzie mi będzie wolno je zamontować. Pozdrawiam i życzę intensywnej wiosny jak i sobie.
OdpowiedzUsuńJa już podziękuję, zauroczeń mam dość. Z tego nigdy nic dobrego nie wynika.
UsuńPozdrawiam.
Schody niczego sobie. Lubię kiedy miasto przegląda się w kałużach. Walentynki, wiosna. Faceci chcą coś przygruchać
OdpowiedzUsuńNa szczęście my nie jesteśmy kotami i nie mamy rui na wiosnę. Kolega poznał mnie dużo wcześniej, nim zima nastała. Po prostu teraz zaczęło mnie to męczyć.
Usuńach, Ty niedobra dziewczyno, to koleś się zadurza w Tobie, a Ty w nim nie?... jakiż ten świat jest niesprawiedliwy...
OdpowiedzUsuńale tak poważniej, to czasami są trudne rozmowy, miewałem takie, że trzeba było powiedzieć panience: "sorry mała, nie dam ci, bo..."... no, i właśnie... bo co?... to jest niezły test asertywności, tak zrobić komuś kuku, żeby temu komuś nie było aż tak za bardzo przykro...
dasz radę...
p.jzns :)
Pod tym względem jest boleśnie niesprawiedliwy. Mamy aktualnie trójkąt takiej niesprawiedliwości. ;) Niestety nie wystarczy zerwać kartki z kalendarza i obudzić się już po wszystkim. Niestety takie tematy trwają często miesiącami.
UsuńOj, nie jest łatwo odkochać się ot, tak...
OdpowiedzUsuńNie jest. Miesiące, czasami lata - różnie to trwa. I blokuje na innych (na szczęśliwe zauroczenia), to jest najgorsze. Zero szans ratunku.
Usuń