Po zmianie pracy zdecydowanie odżyłam. Pomijając cały arkusz kwestii, które w oczywisty sposób zadowalają pracownika, od finansów po ogół warunków zatrudnienia, to tak jak podejrzewałam, bardzo odpowiada mi grafik. Choć nie powiem, że przynosi trochę niepewności, bo o ile na "dzień dobry" moje prośby zostały uwzględnione, tak nie wiem jak nasza kooperacja dalej będzie wyglądała, no i przeszkadza mi to, iż mam tylko jedną sobotę wolną w miesiącu, czyli albo zobowiązania, albo wyjazdy za miasto.
Jedno i drugie przynosi mi wiele korzyści od zwykłych, po radosne. To są sprawy radościo-pochodne i potrzebuję mieć na nie czas.
Jedna z sobót to zobowiązanie względem moich wejść VIP w pewne fascynujące miejsce (nadal fascynujące, pomimo że bywam tam ciągle), a weekendowe wyjazdy to pełna luzu przygoda ze świetnymi ludźmi po nietuzinkowe kadry.
Wybrałam w tym miesiącu miłe zobowiązanie, a w przyszłym wyjazd za granicę.
Wspaniale jest porozmyślać o tym w ulubionej kawiarni. Wspaniale przede wszystkim mieć na to czas. I wreszcie czytam książki. Od paru lat byłam w stanie przeczytać może pół rozdziału na tydzień, ale najczęściej nie czytałam wcale nic. A góra książek rosła i rośnie nadal... Wreszcie mam czas!
Kobieta lat 38, która oddała swoje życie Jezusowi. Wędruję po świecie niczym ambasador, odkrywam i utrwalam na fotografiach. Gardzę kłamstwem, stoję na stabilnym fundamencie. Realistka, fotoreporterka, pisarka.
czwartek, 15 maja 2025
Wnioski po dwóch tygodnia w nowej pracy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)