Pewnego dnia zdałam sobie sprawę z tego, że choć lubię i piszę mnóstwo nauczań, brzmi to jak tłuczenie Biblią o stół. Jeśli ktoś pragnie teologii, pójdzie do szkoły. A jakie pragnienie zostało włożone w moje serce? By robić różnicę, bo przedstawiać się można zawsze i każdemu, ale być tożsamym z tym, co chce się reprezentować, to zupełnie co innego.
Złota Góra, wieża widokowa (Polska) – luty 2022 |
Nigdy nie opowiedziałam Wam niczego więcej o sobie, ponad skrót mojej historii wiary, całą drogę przed, do i po nawróceniu. Nigdy nie pokazałam jak wygląda życie ewangelicznie wierzącej osoby, czym się różni od zwyczajnego życia. Nigdy nie powiedziałam na czym polegają Kościoły biblijnie wierzących, ani czym się różnią od powszechnie znanych. Jak wygląda codzienność.
Chcąc nieść świadectwo, trzeba najpierw wejść na górę, przejść tą katorżniczą drogę, odważyć się. A potem spojrzeć w twarz Bogu. Następnie zejść z tej góry świecąc jak płomień na knocie i spojrzeć w twarz światu. Powiedzieć co się ma do powiedzenia, a spodziewać się można wiele. (Wyj. 33:11; Wyj. 34:29-30 😉)
Żyję jak każdy. Jako kobieta, nawet się podobam. Czasami pachnę, czasami umaluję usta. W domu mam siłownię, a w swej przeszłości kilka lat katorżniczych wędrówek po Alpach. Skały, lodowce, rekordy powyżej 3 tys. m n.p.m.
Flüela Schwarzhorn (Szwajcaria) – lipiec 2017 |
Kocham jeździectwo, konne wojaże, rekreacyjne przygody w siodle.
Lubuję się w motoryzacji. Prawo jazdy kat. A zrobiłam w 2009 roku, na samochód niecałe 3 lata później.
Dużo jeżdżę na rowerze, ale głównie jestem piechurem. Lubię przebywać blisko natury, las to mój drugi dom, a w swoim mieszkaniu mam mnóstwo roślin.
Kocham fotografię, mam staż (po przyjacielsku) w fotografii estradowej i klubowej. Z czasem nabyłam doświadczenia w plenerach, głównie w Alpach. Praktykowałam hobbystycznie też fotografię sportową, głównie motoryzacyjną i konną.
Moja codzienność, zwyczajność i niezwykłość jednocześnie. Życie z pasją do życia i z pasją do Boga.
St. Moritz (Szwajcaria) – luty 2017 |
Pod nazwą bloga będą pojawiały się nowe zakładki. Nadal będę pokazywała Wam zdjęcia ze swoich wędrówek, ale wtedy będę stawiać głównie na obraz. Wielu prosiło mnie o wersje audio, dlatego będę się starała czytać niektóre posty, korzystając tutaj z mojego kanału na You Tube.
To będzie trochę bardziej prywatne miejsce, pamiętnikarskie.
Mam nadzieję, że będziecie miło spędzać czas na moim nowym blogu i że zaczniemy się na nowo poznawać.
Splugenpass (Szwajcaria) – sierpień 2020 |
Moje miasto prężnie działa, widziałam dzisiaj liczbę darów dla uchodźców. Czy modlitwa działa? Owszem. Są doniesienia o znikających w powietrzu bombach, o kulach, które nie trafiają z bliska i o różnych dziwnych sytuacjach, które nie mieszczą się we łbie. Kochani, wojna nie mieści się we łbie.
Pomaga kto może i jak może, to nie jest nic heroicznego, a uwierzcie, otworzyć serce to więcej niż sypnąć złotem.
Wolontariat, zbiórki ubrań, kosmetyków, otwarte domy – to wciąż trwa.
Lubię pamiętnikarskie miejsca i lubię Cię czytać, więc melduje się stały, choć cichy bywalec! Skąd pomysł na nowego bloga? Co z poprzednim?
OdpowiedzUsuńPamiętnik wydaje mi się bliższy osobie go piszącej, przyjemny w odbiorze, przyjemny w relacji. Sama najwięcej takich blogów czytam i po odzewach czytelników widzę, że takie posty są mile widziane. Oczywiście foty też będę wstawiać, wędrowania po świecie nie zaprzestaję. ;)
UsuńJak zniknął tamten blog? To był zupełny przypadek, miałam coś innego skasować, ale ja już się stało, pomyślałam, że to dobra pora na odświeżenie, więc nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Ania, litości! Z niegdyś fajnego i ciekawego bloga ewoluujesz do jakiegoś kółka różańcowego zachwalajacego modlitwy i rzekome cuda. Sam tytuł mnie już odstrasza. Wybacz, ale to nie będzie miejsce dla mnie, nie lubię żadnej propagandy, nawet a może szczególnie tej biblijnej.
OdpowiedzUsuńRóżaniec to nie moja bajka. Przy pamiętnikarskich wpisach najwięcej rozmawiałyśmy, omijałaś nauczania, których tu nie będzie, dlatego zaskoczyła mnie Twoja reakcja, nie rozumiem i szkoda, że nie chcesz już pisać.
UsuńNie no, Ania, znikające na skutek modlow w powietrzu bomby - to niespecjalnie moja bajka. Bo zaraz nasuwa mi się pytanie, gdzie był ten Wasz bóg, kiedy modlił się do niego cały Oświęcim i okupowana Polska, gdzie jest teraz, kiedy realne bomby niszczą i zabijają ludzi? A Ty się jarasz, że jakaś bomba zniknęła, czego nie widziałaś, a znasz najwyżej z opowieści takich samych konfabulantow jak Morawiecki, który przypisuje sobie i rządowi udział w pomocy humanitarnej Ukrainie. Te modły i cuda są daleko poniżej mojego poziomu.
UsuńRozmawiamy o pamiętniku czy o czym?
UsuńBóg nie odbiera wolnej woli... ale zaraz, to jak gadka kija ze szczotką. Ty wcale przecież nie chcesz/nie potrzebujesz odpowiedzi na te pytania. Przenigdy Cię nie namawiałam do tego tematu, ani słowa personalnie. Ale za każdym razem łapiesz się słów o tym, mimo że są może ćwiercią wpisu.
Skoro pytasz o źródła, moi znajomi są w Kijowie. Jesteśmy w stałym kontakcie. Przecież wiesz, że trzymam z Ukraińcami, mam tam ekipę.
Jaki wobec tego jest Twój poziom? Ludzie na tym świecie dążą do szczęścia. Jesteś szczęśliwa w swoim życiu?
Uwielbiam (i wcześniej też uwielbiałam) Twoje posty dotyczące wędrówek. Masa technicznych ciekawych informacji, przepiękne zdjęcia. To napawa zachwytem i pozytywną energią. Rozumiem, czemu kochasz Alpy; ja byłam w nich tylko 2 tygodnie i wiem, że wrócę. Może nie dziś ani nie jutro, ale wrócę. Góry przyciągają bardzo mocno :)
OdpowiedzUsuńSytuacja w Ukrainie jest okropna i szczerze mam nadzieję, że niedługo wszytko co złe się skończy. Trzeba przyznać, że Polacy mogą być przez wieki podzieleni i skłóceni, ale jak trzeba się zjednoczyć, to właśnie to się dzieje! To niezwykłe i budujące; nasz naród po prostu taki jest. Cała Europa, cały świat śle przeróżne wsparcie. To jest w całej tej tragicznej sytuacji piękne. Każdy pomaga na ile ma siłę, możliwości i przestrzeń. Każda, nawet najmniejsza rzecz się liczy :)
Góry chłoną człowieka, czy człowiek góry? Tęsknię za szlakiem, to nie ulega wątpliwości.
UsuńNiektórych to łączy, niektórych dzieli. A niektórzy po prostu szukają dramatu. Najważniejsze, że są owoce tej pomocy.
Trochę zdziwiłem się jak zobaczyłem to nowe miejsce. Nie mniej jak czujesz potrzebę, by zacząć wszystko od nowa, może w nieco innej formie to jestem za. Co do spraw związanych z religią to chętnie czytam, nie zawsze jednak umiem wyrazić swoje zdanie (bo tkwię na razie w rejonach agnostycyzmu, może bliżej poszukiwania odpowiedzi na pewne pytania).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz wszystko zacznie się u mnie układać. Czynię pewne kroki, aby ta tęcza została na dłużej, co z tego wyjdzie nie wiem.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Robimy zawsze to, co czujemy, prawda? Nasze wybory popychane są naszymi pragnieniami serca. I choć skasowanie tamtego bloga było zupełnym przypadkiem, tak poczułam w sercu, że dobrze się stało. Domyślasz się pewnie, że ja bez pisania nie umiem – to jest moje pragnienie. Toteż nowe miejsce musiało powstać, prędzej czy później.
UsuńNauczań było wiele, teraz natomiast, stawiam na życie. Takie, jakim ono jest naprawdę, bez owijania w bawełnę. Takie moje.
Co do religii, cóż, powtórzę się zapewne, że religijna nie jestem, ale nie szkodzi, rozumiem, że ciężko to oddzielić od wiary. I może Cię zdziwię, ale ten blog nie będzie teologią. Będzie świadectwem i opisem życia podszytego czymś niezwykłym. Czym, bądź kim, możesz się domyślać. ;)
Tak sobie myślę.. skoro nurtują Cię jakieś pytania, to wal, może uda się skrobnąć coś dla Ciebie. :)
Brzmi obiecująco, chętnie poznam Twój punkt widzenia, trochę już poznałam z poprzednich wpisów.
OdpowiedzUsuńPasja do czegokolwiek energia do działania.
O czymkolwiek piszesz jest ciekawie, a spierać się z tobą to przyjemność.
Czekam więc na kolejne wpisy.
Komentarz jak balsam. Dziękuję. :)
UsuńZ przyjemnością czytam to co piszesz.... chociaż nie jestem pewna czy jesteś zadowolona na mojej obecności na Twoim blogu...
OdpowiedzUsuńMyślę że mimo, że jest między nami różnica pokoleń to łączy nas miłość do gór i do wędrówek. I do pisania.
Wszystkiego dobrego.
Wczoraj napisałam Ci odpowiedź i gdzie ona jest? O_O
UsuńDlaczego przypuszczasz, że jesteś u mnie niemile widziana, skąd to się wzięło? Zawsze szukałam tego, co łączy, a nie dzieli i myślałam, że całkiem dobrze nam się ze sobą rozmawia.
Oczywiście, że jesteś tu mile widziana!
Miło mi.
UsuńAle nie wiem co się stało z Twoją odpowiedzią...
Przecież nie mogłam jej skasować na Twoim blogu, bo to nie jest możliwe.
Możliwe, że cos poszło nie tak, bo odpowiedź pisałam w pracy na przerwie z telefonu. Kliknęłam "opublikuj" i widocznie się nie zapisało, nie sprawdziłam tego i od razu zamknęłam stronę.
UsuńWitam, a co się stało z poprzednim blogiem?
OdpowiedzUsuńSkasowałam przez przypadek... :D
UsuńO szkoda, bo nie zdążyłam przejrzeż wszystkiecho, ale widocznie tak mialo być, czasem lepiej zamknąć pewne rzeczy i zacząć coś od nowa, a czasem nie. :)
UsuńWtedy się wkurzyłam, ale dziś mi z tym lżej zdecydowanie. Dobrze się stało, bo jeżeli coś pragniemy zacząć od nowa, to nie można ciągnąć za sobą starego, zniszczonego bagażu, który nawet kółka ma zepsute i stawia raczej opór. W domyśle mam też przeszłość, która po tamtym adresie miała do mnie dojście, a to mi jest niepotrzebne.
UsuńZgadzam się, też mam podobne podejście co Ty :)
UsuńDziękuję za zaproszenie. Jakkolwiek postanowisz, to jest Twoje. A ja zaglądać tu będę, bo lubię :). Chyba każdy z nas poszukuje przez całe życie, to naturalne i zmiany też są naturalnym następstwem metamorfoz zachodzących w nas. A to z kolei wpływa na nasze otoczenie, styl życia i etc.. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńZmiany są dobre! :D
UsuńJestem, Jael! Każdemu czasem potrzebne nowe miejsce, nawet wtedy, gdy stare przypadkiem sie kasuje. Ale moze nie ma zadnych przypadków? Moze tak właśnie miało być? Jesli wszechświat(Bóg, matka Natura, kosmiczna świadomość, mówi do nas, wysyła jakieś znaki i podpowiedzi, to mozna sobie wyobrazić, że nic nie dzieje sie bez sensu. Najważniejsze jest chyba by w każdej sytuacji pozostać sobą, chcieć zrozumieć siebie i innych, umieć otwierać się na dobro, na czyjąś wrażliwosć i prawdę.
OdpowiedzUsuńPisz, Aniu jak Ci w duszy gra. My, czytajacy Ciebie i oglądający Twoje zdjecia będziemy odbierac Twój przekaz tak jak potrafimy!***
Używam słowa "przypadek" z uśmiechem, ponieważ w przypadki nie wierzę. Wszystkie sytuacje się dopinają, albo ujmę to lepiej: puzzle zaczęły pasować, odkryłam układankę, to bardzo ładny obrazek - tak miało być. Jest mi z tym lżej, naprawdę. To ma sens! :)
UsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńFajny wpis, ale widzę, że coś się u Ciebie zmieniło.
Pożyjemy, zobaczymy.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Cieszę się, że to widać. ;)
UsuńAniu,
OdpowiedzUsuńmyślę, że to dobry pomysł: nowe życie, nowy blog. Jeszcze dodałabym nową pracę, lżejszą i mniej absorbującą.
Zasyłam serdeczności
Tak! TAK! Nową pracę!!
UsuńTrafiłam tu przypadkiem, ale podobno nie ma przypadków. Będę zaglądać. Pozdrowienia ślę.
OdpowiedzUsuńNie ma, przynajmniej ja w nie nie wierzę. ;)
UsuńBardzo mi miło, zapraszam częściej. :)
Szkoda trochę tych alpejskich wędrówek!!! Ale cóż, widocznie tak miało być!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że miało! Po to żeby zrobić miejsce na lepsze. 😁
UsuńZostałam wychowana w wierze katolickiej, ale od dawna nie są to moje klimaty, oficjalnie wystąpiłam z KK w 2018 r.
OdpowiedzUsuńNa Twojego bloga będę zaglądać, ale wybacz niezbyt mnie interesują tematy wiary, a rozwój duchowy już od dawna kojarzy mi się z czymś innym, niż cuda wiary. Nie wierzę i nie szukam kogoś, kto bym nie nawracał. I dobrze mi z tym.
O wędrówkach, treningach, rowerze i życiu codziennym zawsze jednak możemy się powymieniać uwagami.
Powodzenia!
Pamiętaj jedno, kochana, bo to bardzo ważne. Katoliczką nie jestem i o żadnej religii u mnie nie przeczytasz, a od nawracania jestem daleka. Natomiast bardzo chętnie opowiadam o pewnych wydarzeniach, moich własnych doświadczeniach i nie tylko. Myślę, że spokojnie możesz to traktować jako ciekawostkę. ;)
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńJestem, czytam, podziwiam za pasje i sile w dążeniu do celu.
Serdeczności moc przesyłam!
Cieszę się, że Cię tu widzę. :)
Usuń