poniedziałek, 7 marca 2022

Oczytany kot, botaniczny (nowy) obiekt westchnień i kilka innych, miłych spraw.

Luty minął mi w mgnieniu oka, nawet nie wiem kiedy zaczął się trzeci miesiąc i ile już razy źle gdzieś wpisałam datę. Pragnęłam wrócić do intensywnego życia pełnego spotkań, wydarzeń, eventów, po prostu bywać i jak dziś patrzę na mój kalendarz, jestem po prostu przerażona brakiem czasu na leniwe popołudnia, ALE jednocześnie szczęśliwa, że wyrwałam się ze stagnacji powiązanej ściśle z bardzo dużą ilością godzin pracujących w minionym roku. Wtedy sprawdziłam jak to jest żyć "praca-dom", tym samym żyć dla firmy i poświęcać jej cały swój czas – więcej na to się nie zgodzę, hajs to nie wszystko. Dlatego w obecnej firmie trochę mają ze mną problem, bo dla mnie zaczęło się liczyć ŻYCIE.

Ten wpis czytam, (nagranie na końcu)

Mam kochanych sąsiadów, a oni mają kochanego kota o imieniu Kajtek. Dosyć regularnie bywam u nich w gościnie, prowadzą tzw. "grupkę domową", na którą może przyjść każdy zainteresowany poszukiwaniem odpowiedzi w Słowie Bożym. Rozważamy tam Pismo i opowiadamy sobie sytuacje, w których wydarzyło się coś nadnaturalnego, czyli inaczej mówiąc, rozmawiamy o ingerencji Boga w naszych prywatnych życiach.
    Kajtek czasami zamieszkuje karton, ale najczęściej dopomina się uwagi wciskając się na kolana każdemu gościowi. Słynie z tego, że śpi na Słowie.

Takich grupek jest zdecydowanie więcej w całej Polsce. W swoim życiu poznałam już te krakowskie, oraz parę w Łodzi i dookoła w województwie. Biblijne chrześcijaństwo nie jest wcale takie rzadkie. I to nie są sekty jak ktoś mi kiedyś zarzucił. Pod tym niechlubnym pojęciem rozumiem ruch religijny, który jest destrukcyjny w skutkach. Opiera się na manipulacji poprzez najczęściej zastraszanie i głoszenie fałszywych doktryn. Równie często w sektach ludzie są wykorzystywani finansowo.
    Kościoły ewangeliczne, czyli biblijnie wierzących (nie mylić z Parafiami Ewangelickimi), są otwarte dla wszystkich. Mają prawnie uregulowane stosunki z Państwem Polskim, czyli np. mają możliwość organizowania oficjalnych nabożeństw, udzielania ślubów czy ceremonii pogrzebowych, a także nauczanie dzieci. Ważna jest także Ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania z roku 1989.

Zupełnym nieporozumieniem jest mylenie Kościołów ewangelicznych z organizacją Świadków Jehowy, którzy nie uznają fundamentalnych dogmatów wspólnych dla wszystkich chrześcijan, tj.: Trójca Święta, bóstwo Jezusa i Osoba Ducha Świętego.

Reasumując: spotykamy się na większej sali na uwielbieniu i nabożeństwie, a poza tym widujemy się w mniejszych grupach u siebie w domach. Są też inne zajmujące sprawy, ale to z czasem wyniknie w moich opowiadaniach.

To takie konkrety w skrócie.


Luty podkuj buty, jakże cieszyły mnie te ostatnie opady śniegu i że akurat o 5 rano przemierzałam Łódź jadąc do pracy. Lecz z rozrzewnieniem wielkim wchodziłam do budynku mojej firmy, bo szczerze mówiąc, największą chęć tego poranka miałam na to, aby iść przed siebie...



A pewnego dnia szłam przed siebie, było późne popołudnie, a ja podczas swej wędrówki po moim mieście, natrafiłam na schludne osiedle mieszkaniowe. Mówi się, że bloki są smutne, że nic interesującego. A ja odkryłam "Łódź Górna", osiedle stworzone z pomysłem. Nie ma co gadać, pokażę po prostu:

Nowe, schludne bloki, a nie szare klocki:


Kolorowy sklep:


Umalowany śmietnik:

Nawet worki pod kolor.

A stare klocki pomalowano w bajki:





Lubię spontanicznie odwiedzać sklepy zoologiczne. Czasami przy okazji innej zupełnie sprawy, wchodzę do takich sklepów kiedy widzę je gdzieś obok. Miałam szczęście, tym razem trafiłam na karmienie kraba! Takie obrazki mogłabym oglądać godzinami.




Byłam na "Festiwalu roślin". Napiszę o tym w osobnym poście, dziś zaś pochwalę się jedną z kilku nabytych roślin. Pochodzi z Afryki z zacienionych terenów, kanionów, skalistych i pustynnych zakamarków. Lubi suszę, ma sztywne, prawie czarne liście. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.

Skoro już przy roślinach jesteśmy, kupiłam truskawki. Spodziewałam się plastikowego smaku i braku zapachu, ale pomyliłam się na korzyść. Truskawka pachniała jak truskawkowe marzenie, a do tego smakowała jak truskawkowa bajka...



Wiecie, że moim ulubionym posiłkiem dnia jest śniadanie (niezależnie od pory jego spożywania). Ostatnio inspiracją były Stany Zjednoczone – zafiksowałam się na punkcie bajgli. U nich najczęściej jedzone z białym serkiem i łososiem wędzonym, albo smażonym bekonem i jajkiem. Zrobiłam je na bogato, oraz wegetariańsko. Brakło łososia, bo szczerze mówiąc... cena jego obecnie jest zaporowa.
    Innym razem miałam ochotę na ciasto francuskie. Poszedł croisssant, przygotowany w bardzo podobnej formie i z tego samego ciasta zawijas ze szpinakiem. Do tego racuch bananowy, donat i kanapka.




Kawa z lodami waniliowymi.

Lecz przyznam, że często zdarza mi się jadać na mieście, bo w domu jestem raczej bywalcem. Przychodzę żeby się przebrać, umyć i wyspać, a dzień to już epopeja. Dlatego – co mnie również cieszy – zaczęłam poznawać łódzkie lokale.


W Galerii Łódzkiej skromna kawiarnia, w której urzekła mnie ta wielka lampa (nie)biurowa. W innym lokalu na Piotrkowskiej w bramie, zasmakowałam trochę wykwintności w nietuzinkowo urządzonym wnętrzu i tu muszę przyznać, że elegancja ma swoją cenę.



Odwiedziłam koleżankę w Sulejowie. Jej dom tak mnie zachwycił, że musiałam zrobić kilka zdjęć, a to było pod koniec stycznia chyba... (jakoś tak), stąd choinka.
    Urządziła się na pchlim targu, a przyznam, że czułam się jak w drogim pensjonacie. Ma kobita gust i smykałkę do urządzania.





Powiem Wam, że w ciągu jednego roku przeprowadziłam się 4 razy i wkrótce czeka mnie piąty... Jeszcze nie opowiedziałam Wam o swoim lokum w stylu studio, a już zwolna staje się to nieaktualne, bowiem pora, moi mili, przejść na swoje, ale nie będę tam sama. Na razie całej historii nie będę opowiadać, bo wymaga osobnego czasu. Opowiem taki jej fragmencik, smaczek.
    Kiedy już podjęłam decyzję o przeprowadzce, uznałam że dla mnie tam nie ma miejsca, że nie mogę się tam wprowadzić. Pomodliłam się o rozwiązanie tej sytuacji w piątek popołudniu, a wieczorem tego samego dnia dostałam informację zwrotną, że mój współlokator (a nie informowałam go o moich wątpliwościach) zrobił tam kompletne przemeblowanie. Byłam i zaakceptowałam, mogę nawet wybrać dywan, co już w ogóle mnie zaskoczyło... bo ów człek dywanów nie akceptował.

To się nazywa "zwrotka z błogosławieństwem +"

Rzuciłam wtedy takie słowa "potrzebuję urlopu żeby się urządzić. Nie chcę żyć na walizkach, bo pracując i żyjąc tak intensywnie, nie będę miała czasu się rozpakować". Pomyślałam w duchu, że w sumie to wystarczą dwa dni w kupie. Potem poszłam do pracy po nowy grafik na marzec, a tam dwa dni urlopu na koniec miesiąca, co jakby wyznaczyło mi termin przeprowadzki.
    Bóg 
Was stale podsłuchuje, uważajcie na wypowiadane życzenia!

Moje badziewne selfi.
Inspiruje mnie do tego genialne lustro na retro-szafie.

Została jeszcze sprawa mojej artystycznej części życia, którą tutaj miałam rozbujać, ale nie mam na to czasu. Wszystkie prace leżą jak leżały, płótno przykryłam żeby się nie kurzyło. Myślę, że po tej przeprowadzce może się dużo zmienić, oszczędności pozwolą mi na zakup i utrzymanie samochodu, co sprawi, że odzyskam czas jaki tracę na przystankach i przejazdach MPK.

Jestem dobrej myśli. Nawet więcej niż dobre.

Tyle jeszcze chciałabym Wam opowiedzieć... Dziś wielkie święto, w którym mam przywilej uczestniczyć. Może i o tym uda się wkrótce opowiedzieć i to też dotyczy chrześcijańskiej codzienności.

Czytanie:

16 komentarzy:

  1. Witaj Aniu.
    U Ciebie jak zwykle ciekawie i bardzo smakowicie.
    Jestem trochę łasuchem i lubię wymyślne potrawy.
    Aczkolwiek od czasu pandemii jakoś nie przepadam za mięsem.
    Pewnie z racji tego, że na razie nie wędrujemy, a bardzo mi tego brakuje.
    Co sie nagimnastykowałem, żeby Twoją Ambasadę dodać do ulubionych i oglądanych, ale udało się.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu akurat od pandemii? Mięso jadam sporadycznie, z reguły tylko na wyjściach.
      Ostatnio też mnie ciągnie na wędrówkę. Nie ma w tej chwili na to czasu, ale on przyjdzie i rozkwitnie w nas sercem płomiennym.

      Usuń
  2. Och, ile ciekawych rzeczy, nawet nie wiem od czego zacząć!
    Ostatnio poluję na ciekawe rośliny, ale raczej uszczknę tu i tam rozsadę, bo ceny roślin doniczkowych tez stają się zaporowe.
    Mówią, ze przeprowadzka to jak trzęsienie ziemi, ale widocznie Tobie takie katastrofy służą.
    Poza tym słyszę w opowieści tyle pozytywnej energii, że aż zazdroszczę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego poluję na okazje. Giełdy kwiatowe i promocje są dobrym celem jak chcesz coś nabyć niedrogo. A na festiwalach kwiatów zdarzają się sztuki do odratowania za połowę ceny. Jakieś uszkodzone albo zwiędnięte. Można próbować. Miałam na to chęć, ale akurat tegoroczne gatunki mi nie przypasowały, więc skończyło się na zdrowych sztukach.

      Usuń
  3. Fajne, budzące uśmiech obrazki. Począwszy od kota i smakołyków, poprzez cudne murale a skończywszy na widoku malowanych przez Ciebie prac. No i Twój głos - dźwięczny, przyjemny dla ucha. Bardzo pozytywne wrażenia wynoszę z odwiedzin na Twoim nowym blogu!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ogromnie dla mnie ważne, dzięki że to piszesz.

      Usuń
  4. W Pradze coraz wiecej takich blokow (jak nowych, tak odmalowanych), ale i wiele szklano-metalowych kostek, ktore wydaja mi sie "bezosobowe" jeszcze bardziej niz szare kostki.
    Tu caly miesiac wystawa orchidei w Fatamorganie (palmiarnia). To tradycyjna marcowa atrakcja, kiedys nawet bylam z Matula.
    W lokalach bywam tylko "sluzbowo", gdy mamy jakas akcje. Ostatnio bylam w kilku, snobstwo lvl. expert, dobrze, ze jako vip-gosc nie musialam za nic placic, bo ceny adekwatne do stylu. Nie powiem, zeby mi sie nie podobaly, ale to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie to się teraz buduje, ale zobacz jak niewiele potrzeba, by było ładnie. Stoją klocki, ale takie kolorowe, że aż miło. Chciałabym zobaczyć więcej takich osiedli.
      W Łodzi będą w kwietniu dwie ciekawe wystawy, orchidei i roślin owadożernych. Na żadnej prawdopodobnie się nie pojawię, bo to będzie w niedziele handlową.
      Lubię kameralne kawiarenki i takie w szczególnym stylu. I nie musi być wcale drogo. Do tamtej zostałam zaproszona, ale było mega sympatycznie. Najwięcej zależy od towarzystwa, cennik wtedy zostaje zepchnięty na drugi plan.

      Usuń
  5. Dozujesz informacje, Kochana! :) To świetnie słyszeć Cię (ładnie brzmi Twój głos) i czuć Twoją świetną energię do działania, życia, i etc. Powodzenia!
    P.S. Muszę dodać do obserwowanych Twojego bloga, bo jeszcze tego nie zrobiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty z tymi energiami ciągle? :D ;)
      Bardzo mi miło, teraz możemy się czytać, słuchać, a może nawet w przyszłości oglądać. ;)

      Usuń
  6. Dużo różnych rzeczy jak widzę. Kot wygląda na całkiem fajnego. W sumie niemal każdy zwierzak jest dla mnie super (może poza pająkami i wężami).

    Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby komuś wmawiać, że uczestniczy w spotkaniach sekty. Nie znam się, nie znam wszystkich różnic między wspólnotami, to nie zabieram głosu. Jeśli czujesz się dobrze na takich spotkaniach to super. :) Ja na razie chyba nie jestem gotowy na takie odkrywanie siebie, świata czy innych spraw związanych z Bogiem.

    Bloki bardzo mi się podobają. Kolory to coś, czego trzeba na tym dość szarym (z różnych powodów) świecie.

    Nie ma sprawy. Nie ma u mnie obowiązku zabierania głosu w każdej sprawie.

    Co do ćwiczeń to nie miałem za bardzo wyboru. Jeśli chciałem wrócić do sprawności to tylko tak. Przy okazji wyszło na to, że ćwiczenia pomogły mi zrzucić parę kilogramów. To dla kolana też dobre wieści. :)

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot jest super. Właściwie nie znam niefajnych kotów. :D
      Pajuny i wąże też są fajne, ale społeczna fobia jest zaraźliwa niestety.

      Tobie nie, ale są tacy wojownicy, którzy jak tylko widzą inny Kościół od tego powszechnego, to bez zastanowienia określają go tym mianem. Normalka, w starożytności chrześcijanie też nie mieli lekko, bo nie byli religijni jak reszta świata. Nazywano ich ateistami. :)
      Kolego, to jest wyłącznie dobrowolne. Ja tu tylko opowiadam jak to wygląda praktycznie, bo temat nie jest znany, ale nie założę beretu i nie będę nawracać na siłę. ;D To mój świat, jak chcesz, zapraszam, jak nie chcesz, czytaj po prostu, jesteś wolny. I też nawet komentować nie musisz, u mnie również nie ma przymusu, by się odnosić do każdego wątku.

      W ogóle lubię malowidła. Freski na przykład – zawsze mnie kręciły i odkąd pamiętam, pytałam dlaczego dziś tak pięknie nie budujemy i nie ozdabiamy?

      Bo sport jest O.K., a figurka to miły skutek uboczny. ;) Zaczęłam przygodę z rą dziedziną też z polecenia lekarza, bo miałam coraz większe problemy z kręgosłupem.

      Usuń
  7. Podobają mi się bardzo takie pomalowane bloki, dobrze, że tak odświeża się te szare klocki, czas najwyższy. Kiedyś widywała te malowane śmietniki i skrzynki elektryczne tylko w Niemczech, ciezę się, że teraz są już i w Polsce.
    Co do przeprowadzek - współczuję. Jak zaliczyłam w ciągu ostatnich 4 lat trzy i szczerze mówiąc mam nadzieję, że tu dłużej zagrzeję miejsce.
    Co do pracy i czasu na swoje życie - trzymam kciuki.
    Dobrze, że bywasz też na mieście - to ważny i dla mnie czynnik społeczny, lubię takie wypady i zawsze mnie cieszą, można spróbować coś nowego i pobyć w fajnym otoczeniu :).
    Fragmenty z wiarą itp. omijam i nie będę komentować. Myślę, że to Ci nie powinno przeszkadzać.
    Mnie nie przeszkadza, że o nich piszesz, skoro masz taką potrzebę.
    Uściski i powodzenia w nowym miejscu, oby Ci się dobrze mieszkało ze współlokatorem.
    A selfiaczek bardzo ładny, świetne te niebieskie spodnie! Zresztą zawsze uważałam Cię za bardzo zadbaną i atrakcyjną kobietę, miło się na Ciebie patrzy. :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malowane śmietniki widziałam pierwszy raz w Szwajcarii. Ciekawe, że wszystko już dawno było, a u nas zawsze potem.
      Tyle miłych słów i sympatycznych wniosków, pozostaje podziękować. :)
      Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  8. Twoją kolorową pracę z papugami-mam oprawioną, myślę o Tobie cieplutko🍀💛😊

    OdpowiedzUsuń