niedziela, 13 marca 2022

Mieszkanie w stylu studio, czyli: jak żyję.

Mieszkanie typu studio jest zazwyczaj niewielkie. Jest to lokum przeznaczone dla jednej osoby w zależności od metrażu może być dla dwóch osób, (moje pomieści więcej z uwagi na dwie rozkładane kanapy).
Z definicji studio jest to jedno większe pomieszczenie z aneksem kuchennym (ja akurat malutką kuchnię mam osobno), a przestronny salon jest jednocześnie sypialnią. Do pokoju przylega łazienka i malutki przedpokój.
    Zaczęłam od aranżacji w programie komputerowym, by w niedługim czasie do tego co mam, dostawić jeszcze kilka rzeczy.

To co mnie inspiruje w projektach tego typu, to pełna swoboda oraz możliwość podziału na funkcjonalne strefy.



Z mieszkania typu studio zadowoleni będą szczególnie ci, którzy lubią minimalizm i nie mają wielu rzeczy, a na sprzątanie nie potrzeba zbyt dużo czasu, bo solidne porządki zajmują nie więcej niż godzinę.

To mieszkanie jest jakby stworzone dla mnie, idealne jakby szyte na miarę. Jestem minimalistką, nie lubię bibelotów i innych zbieraczy kurzu, nie lubię też nadmiaru mebli, co dla innych może się wydawać przytulne, a dla mnie to po prostu zagracenie. Lubię przede wszystkim przestrzeń, wolną i otwartą jak połoniny w górach.



Wspomniałam wcześniej o strefach, one pełnią różne funkcje, np. jest miejsce do pracy, inne miejsce do wypoczynku, inne do jedzenia, do czytania itd. Ale te strefy nie są oddzielone od siebie żadnymi ściankami, parawanami, lecz mimo to, są wyraźne. Wykorzystywany jest cały metraż.

W mieszkaniu typu studio kolory powinny być jasne i chłodne – idealna stała się ponadczasowa biel, ciemniejsza podłoga, a do tego szarości, które bardzo lubię.
Całość dopełniają rośliny doniczkowe.

Strefa prac artystycznych.

Strefa gościnna. W kącie strefa gimnastyczna.

Moja ulubiona strefa do czytania i nauki. Od dziecka w tym celu siadałam na podłodze. Koc pod tyłek, mały stolik na prowadzenie notatek i książki na podłodze to u mnie standard od kiedy nauczyłam się czytać i na nic napominania mamy, że czyta się przy biurku.

Strefa czytelnicza.


Marzy mi się mieszkanie w loftach, ściany z gołej cegły i dużo czarnego żeliwa, ale póki co, bardzo podobne stylowo studio, zaspokoiło moje pragnienie prostoty.
Lofty często mogę oglądać w miejscu spotkań Kościoła, którego siedziba mieści się w starej fabryce. Kącik z kawiarenką spełnia moje wizualne potrzeby estetyki.



W tym miesiącu opuszczę moje studio i trochę mi tego żal, bo szczerze polubiłam to mieszkanko. Od pierwszego wejrzenia wiedziałam jak chcę, by ono wyglądało i wiedziałam, że będę lubiła doń wracać, mimo że ostatnio tylko w nim nocuję (i to nie zawsze). No cóż, nigdy nie byłam domatorem, ale ładne wnętrze domu jest dla mnie istotne.

Teraz moim domem stanie się klasyczne mieszkanie, co nie oznacza, że złe. Jakiego typu aranżacja mnie zainspiruje, to okaże się z czasem – w miarę posiadania tego czasu.
    Na pewno inna kolorystyka, myślę że przewodnim słowem będzie MOCCA.

Boże... czuję się jakbym pisała list pożegnalny do mieszkania...
Tak sobie dziś właśnie myślałam, że nie zobaczę jak ta wierzba za oknem się zazielenia. I ta wielka topola.

19 komentarzy:

  1. Bardzo funkcjonalna przestrzeń i sporo okien, co ważne dla roślin także.
    Chyba lofty to nie mój styl, ale podobno każde miejsce można urządzić po swojemu.
    Przeprowadzka mi się marzy, ale funduszy brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rzeczywistości mam jedno wielkie okno na całą ścianę. Tych bocznych jak w programie, nie ma, ale zostawiłam je, bo widać przez nie miasto nocą, ładnie to wygląda na zdjęciach. I to duże okno robi całą robotę. Kiedy świeci słońce, tworzy się dla roślin mikro klimat.
      Widziałam na zdjęciach lofty urządzone w sposób kompletnie odbiegający od pierwotnego założenia. Mieszkanie było ciepłe i przytulne, dużo drobiazgów, i ściana z cegły zasłonięta wielkim zdjęciem natury. Też ładnie, zrobiło to na mnie wrażenie (ja chyba mam kilka gustów...) – tak jak mówisz – wszystko można dopasować do siebie.

      Usuń
  2. Przeprowadzałam się tylko cztery razy i za każdym razem cieszyłam się, bo lubię zmiany. Obecnie mam malutkie (40m2), czyli pokój z anesem kuchennym, sypialnię i łazienkę, urządzone w bieli i popielu. Za to wyżywam się w mini- ogródeczku :-)
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu swoim przeprowadzałam się więcej razy, miałam próby usamodzielnienia się, ale finanse były nieadekwatne i wracałam do rodziców. W tamtych czasach zarabiało się mniej niż 2 tys. Pamiętam, że po sześciu latach w jednej firmie, miałam 1400 zł na rękę.
      Też lubię zmiany, ale nienawidzę się przenosić z tym wszystkimi rzeczami. Największy balast to zawsze kuchnia. Przez to z roku na rok mam coraz mniej rzeczy...
      Teraz będę miała salon ze strefą biurową, sypialnie osobno i kuchnię osobno. I urlop na koniec miesiąca, by się urządzić. :D

      Usuń
  3. Urządzanie wnętrz to moja ogromna pasja. I chociaz niegdy się nie przeprowadzałąm, to wystrój domu zmieniałam już kilkakrotnie, bo lubię zmiany, lubię przestawianie, aranżowanie, robienie tzw. "atmosfery czy klimatu" To jest mi potrzebne jak tlen. I też opieram sie raczej na nietuzinkowym pomyśle.
    Co do loftów- bardzo mi się podobają, ale gdybym ja mogła urządzić, wyglądałby mniej więcej tak, jak kiedyś pisałam: https://wokolciebie.blogspot.com/search?q=loft
    Życzę Ci wiele przyjemności w kreowaniu własnej przestrzeni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że kręci Cię ten temat. :D Z przyjemnością ogląda się zdjęcia, na których uchylasz rąbek tajemnicy swoich wnętrz.
      Ach tak... mm.... wiesz co to jest? Mieszkanie Sherlock'a Holmes'a wstawione w ceglane ściany.
      Nawet nie musisz życzyć. :D :D

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się to wnętrze, również lubię minimalizm i brak zbędności. Kiedy przychodzą do nas znajomi, zawsze są zaskoczeni, że mamy tak mało rzeczy na wierzchu. Trzymam się tego też w kwestii kolorów - stawiam na beże, w mieszkaniu i coraz częściej w ubiorze :) Jestem ciekawa Twojego projektu do przyszłego mieszkania! Mocca brzmi zachęcająco! Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój opis pasuje do mojego projektu (który aktualnie mam w głowie) jak kropka w kropkę. Ale to będzie wymagało sporo czasu, bo finansowo trzeba to rozłożyć na szerszy okres. Planuję przemalowanie mebli, zmontowanie półki schodkowej na całą ścianę, kupienie ram do niektórych moich obrazów i wybrać duży dywan. Wtedy skończę temat salonu z biurem. Do efektu końcowego jeszcze długo.

      Usuń
  5. Okna w kamienicach to jest coś pięknego!!! Niestety nie udało nam się znaleźć takiego mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, mam ogromne jedno okno, a jest to mieszkanie w bloku. Niemniej masz rację, że w kamienicach są bardzo ładne, stylowe ramy, niektóre takie strzeliste. O loftach nie wspominając, tam to są wrota do nieba....

      Usuń
    2. Aniu, Filifionko, kamienice i ich wnętrza to też i moja fascynacja. Śmieję się, że w poprzednim wcieleniu musiałam mieszkać w pięknej kamienicy- z wysokimi stropami i oknami. Dlatego nieustannie jestem zakochana w Bytomiu, gdzie tyle cudów odkrywam...

      Usuń
  6. Ja się przywiązuję do miejsca, do niektórych szczególnie. Chociaż za każdą kolejną przeprowadzką faktycznie łatwiej mi myśleć, że jeśli to będzie konieczne, to w sumie czemu nie, mogę się przenieść czy to jadąc za lepszą pracą, czy z powodów osobistych, czy to po prostu żeby poznać życie w innym miejscu. Tyle że nadal ciągam za sobą jeszcze sporo klamotów, jak nazywam meble.
    Ale skoro już je mam, nie chcę kupować nowych i urządzać się setki razy.
    Świetny widok na te ceglane budynki miałaś za oknem i mieszkanko faktycznie było ładnie zaaranżowane. Nie dziwię się, że będzie ci go brakowało.
    Dla mnie też ważny jest wystrój, chociaż stawiam głównie na wygodę i przechowywanie. Dlatego wolę więcej mebli, bo w mieszkaniu też najczęściej pracuję, więc muszę mieć biurko, a szczerze mówiąc teraz mam nawet dwa i komputer plus laptop ... Hmmm... plus jeden zapasowy laptop, jakby mi ten pierwszy zawiódł. Ogólnie chyba już nie mam przekonania, że gdzieś zostanę na stałe. Albo może jeszcze nie odnalazłam swojego stałego miejsca. :)
    Powodzenia w nowym, niech Ci się mieszka co najmniej tak dobrze, jak w tym studio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf, na całe szczęście nie przeprowadzam się z meblami (tylko raz, ze Szwajcarii do Polski to przeżyłam, ale to inny rozdział). Gdy wynajmuję mieszkanie, zawsze jest ono umeblowane.
      Nie miałam ceglanych budynków za oknem.... No właśnie, to te fragmenty, których nie doczytujesz. ;P :P
      Dzięki wielkie i ciepłego dnia życzę. :)

      Usuń
    2. Przepraszam, jeśli coś pomieszałam, staram się czytać to, co mnie interesuje, bo jest tego większość :)

      Usuń
    3. Bo zaczęłam pisać o kościele jako miejscu spotkań i przypuściłam, że dalej ominęłaś, a ja tylko napisałam, że sala jest loftem i wrzuciłam te zdjęcia z wielkimi oknami.
      Nie ma problemu. 😉

      Usuń
  7. Mam nadzieje, że następne mieszkanie będzie lepsze i będzie się lepiej mieszkało. Dziękuję, że podzieliłaś się swoim dawnym miejscem. Nie jest to mój gust ale najważniejsze by się dobrze czuć gdzie się mieszka. Pamiętaj, że jeśli wierzysz i podążasz za Jezusem to On ma mieszkanie w niebie lepsze niż te ziemskie marności :) Pozowdzenia na nowym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytalam kiedys artykul o najmniejszym mieszkaniu w Pradze, ktory jakas babka kupila dla swojej mamy-staruszki. Cale mieszkanie by mi sie zmiescilo w duzym pokoju, dla jednej osoby - idealne. Podobaly mi sie rozwiazania typu prysznic nad kiblem czy wysuwane meble, kazdy milimetr wykorzystany a jednoczesnie minimalizm, gdybym byla samotna staruszka wlasnie w takim mieszkaniu chcialabym mieszkac. Problem w tym, ze cierpie nieuleczalnym zbieractwem - mam pelno pierdol, pamiatek, dupereli z calego swiata, moze czesc z nich potrafilabym wyrzucic, ale wiekszosc musze miec na widoku. W tym sie diametralnie roznimy.
    Nigdy nie przywiazywalam sie do mieszkania (choc mialam swoje mniej i bardziej lubiane miejsca), nawet wczoraj o tym mowilam z Diablem, ze szybko sie przyzwyczajam do nowego a jedyne, czego potrzebuje do szczescia, to swoj kubeczek, poduszka i jedna biblioteczka na ksiazki i ww pierdolki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja czytałam niedawno o najmniejszych mieszkaniach na wynajem w Polsce i artykuł miał tytuł "pato-wynajem". Te przykłady nie były tak fajne, już by Ci się nie spodobało. Tam chyba nawet miejsca na tlen nie było. Kibel w kuchni za parawanem i takie tam.
      To pierwszy raz jak polubiłam mieszkanie, ale gdy myślę o ściśle powiązanych z tym uczuciach zewnętrznych, to powiem Ci, że chyba nie chodzi tylko o to. Studio śliczne, dobrze mi się tu żyje i uśmiecham się jak tylko przekraczam próg. Ale pamiętasz jak zawsze marzyłam o tym, by mieszkać kompletnie sama? Przypuszczam, że ten czynnik ma spory wpływ na moje odczucia.
      I tu Cię rozumiem – możliwość zrobienia kawy albo herbaty (więc mój serwis, nie tylko kubek), moja poduszka jak najbardziej, bo na innych jakoś nie potrafię się wyspać... i książka albo laptop, czyli jakieś miłe zajęcie do odpoczywania.

      Usuń