czwartek, 11 stycznia 2024

Niezwykła zwykła codzienność.

Timothy Keller w swoim dziele "Krzyż Króla" opisał rozmowę Rzymianina zainteresowanego chrześcijaństwem. To bardzo ciekawy dialog, który dał mi dużo do myślenia:

– Słyszałem, że jesteś religijna! – mówi rzymianin. – Świetnie! Religia to dobra rzecz...
Gdzie jest twoja świątynia lub święte miejsce?
– Nie mamy świątyni – odpowiada chrześcijanka. – Duch święty mieszka w nas.
– Nie masz świątyni? Ale gdzie pracują twoi kapłani i odprawiają rytuały?
– Nie mamy kapłanów, którzy pośredniczą w sprowadzaniu obecności Boga – odpowiada chrześcijanka. – Jezus jest naszym arcykapłanem.
– Nie ma księży? Ale gdzie w takim razie składacie ofiary, aby zyskać przychylność waszego Boga?
– Nie potrzebujemy ofiar – odpowiada chrześcijanka. – Jezus raz jeden złożył doskonałą ofiarę na krzyżu.
– To cóż to za religia? – pyta w końcu zmieszany pogański sąsiad.

Odpowiedź brzmi: to wcale nie jest religia.

Jeśli komuś nie chce się czytać, ja mogę poczytać:


Bo wiara w Boga jest relacją z Nim. Tak mało zdaję sobie sprawę z niezwykłości tego, bo tak zwykłe i powszednie jest to wszystko dla mnie.

Padło pytanie już nie jeden raz – co rozumiesz przez kontakt bezpośredni z Nim?
    Sama byłam kiedyś zamulona religijnością i miałam Boga za osobę milczącą ale sprawczą. A On wcale milczący nie jest.
    Szalenie trudno jest odpowiedzieć na to pytanie człowiekowi, który tego nie doświadcza, by w krótkim czasie nie zostać posłanym do szpitala. A mimo to świat wierzy w duchy i w sens modlitw o zmarłych, więc dlaczego tak trudno jest uwierzyć w przyjaźń Boga z człowiekiem?


Od dziecka interesowałam się snami. W późniejszych latach odkryłam, że to całkiem biblijne. Było mnóstwo wykładowców snów pośród świętych Boga i to nic nadzwyczajnego, że Bóg mówi do nas przez sny. Ale do tego jest korekta – nie każdy sen jest od Boga. To prawda, że znajomość Pisma pomaga filtrować sny i oddzielać je od głupot.
    Po drugie, trzeba poznawać Boga, wtedy już samo przez się poznajemy co jego Jego a co nie. Bo właśnie w tym sęk, że jak kogoś długo znasz, wiesz mniej więcej czego można się spodziewać i rozpoznajesz w pewnych rzeczach, w słowach – tę właśnie osobę.

Ostatnio rozmawiałam z Bogiem o pewnym problemie, zadałam pytanie. Odpowiedź przyszła we śnie. Czysta i klarowna.


Bóg odpowiada również przez innych ludzi. Czasami można powiedzieć, że to przez przypadek, ale ja osobiście nie wierzę w przypadki, bo potem zawsze odkrywam zawiły plan, zbyt zawiły jak na przypadek, a przypadek jako tendencja bezosobowa – nie może planować.
    Zdarza się bowiem, że ni z gruchy ni z pietruchy nagle ktoś mi mówi coś, co jest kompletną odpowiedzią na omawiane wcześniej w modlitwie zagadnienie, chociaż wcześniej z nikim o tym nie rozmawiałam.
    Czasami wygląda to jak "przypadek", ale często jest też tak, że odpowiedź przychodzi od wierzącej osoby będącej zupełnie świadomej tego, że chwilowo zostaje posłańcem dla mnie. I potem mówi mi coś, choć sama jeszcze nie kuma co to dla mnie znaczy.

Ostatnio pewna osoba miała dla mnie kilka słów. To była pełna kompletna odpowiedź, konkretne słowa, które potrzebowałam usłyszeć, aby mieć pewność w danej sprawie. Ta osoba nie wiedziała z czym się zmagam, właściwie nikt nie wiedział.


Pomińmy teraz ważniejsze sprawy – jak wygląda codzienność? Bóg ma poczucie humoru, czasami sięga po zabawne metody porozumienia. Nie raz mnie czymś zaskoczył i rozbawił.
    Bywa też tak, że zamknięci w swojej rozrywce, oderwani od rzeczywistości zapominamy o czymś ważnym i Bóg nam to przypomina. To szczególna sprawa, bo Bóg jest z nami nie tylko kiedy składamy łapki w modlitwie, ale jest z nami także, kiedy robimy głupoty.

Zdarzyło się i to nie raz kiedy jakieś słowa padały w... przypuśćmy że w przygodowej książce, będzie zacniej brzmiało 🤣... i ja doskonale wiedziałam, że te słowa są do mnie, bo przypominały mi o czymś szalenie ważnym na "tu i teraz". I to nie raz ratowało mnie z opresji.


Zwykła codzienność, człek zgubił klucze, ale nie panikował, usiadł i zaczął się modlić o te klucze. Znalazły się na blacie tuż obok jego ręki. Wcześniej ich tam nie było, biurko było puste...
    Raczej ludziom z zewnątrz ciężko w to uwierzyć, ale takie rzeczy się dzieją. Mnie wciąż zadziwia, że człowiekowi łatwiej jest uwierzyć w horoskop, niż w to, że Bóg jest żywą istotą pragnącą kontaktu z człowiekiem.
    W istnienie świata duchowego nie wątpi prawie nikt, ale mimo to, wątpi się w Boga. Głównie dlatego, że Bóg nie jest samospełniającą życzenia wyrocznią, pudełkiem, którym wystarczy potrząsnąć żeby wysypały się nasze potrzeby. Najczęściej dlatego właśnie, powszechnie rezygnuje się z wiary, bo skoro Bóg nie dał nam tego, o co poprosiliśmy – a tak przecież powinno być, bo tak jest napisane – to na pewno znaczy, że Boga nie ma.
    Brak reakcji też jest reakcją – i to jest oczywistość w świecie materialnym – a w duchowym znaczy, że czegoś zabrakło. Może właśnie relacji?


Samospełniające pudełko życzeń mamy omówione, resztę podobnych problemów tego świata zostawiam w ciemnym kącie, niemniej podejrzewam, że i tak wypłyną w komentarzach. Czy jest sens tłumaczyć i wyjaśniać? Od dawna się nad tym zastanawiam.
    Jeżeli szukać odpowiedzi, to u źródła. Nie chcę być pośrednikiem, chcę być przykładem pokazującym, że się da, można itd.
    Mówię teraz wyłącznie o życiu codziennym jednostki. O prywatnej relacji z Bogiem. Rzeczy globalne pozostawmy na inny raz.

15 komentarzy:

  1. wiem, rozumiem, mamy to już obgadane... natomiast mam pewien pomysł dla Ciebie... otóż tak to jest, że wielu ludzi rozumie słowo "religia" dość ogólnie i używa go na co dzień zamiennie z "wiara", "wierzenia", "wyznanie", a czasem też "kult"... przyznam, że sam to nieraz praktykuję, niejako z lenistwa i dla prostoty... i teraz sobie imaginuj, że ktoś Ci zadaje pytanie, czy jesteś religijna, czy wyznajesz/uprawiasz/praktykujesz jakąś religię... załóżmy że chcesz z nim gadać, nie chcesz go spławiać, tedy propozycja jest taka: "tak, owszem, moja religia jest religią bez religii"... gość albo zgłupieje i da Ci spokój, albo wytłumaczysz mu jakoś tam, o co w tym chodzi, a jak nie pojmie, to już nie Twój ból głowy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Twoje zaangażowanie - wyszłaś naprzeciwko leniwym czytelnikom i stworzyłaś dla nich słuchowisko. Mimo że przeczytałam wpis, to z ciekawości również włączyłam nagranie. Muszę powiedzieć, że przeszło moje oczekiwania - bardzo dobrze się tego słuchało, masz przyjemną barwę głosu. Chyba dobrym pomysłem było porzucenie muzyki w tle, jednak kiedy to się stało, zwiększyłam głośność i nagle zaczęła dochodzić do mnie muzyka w tle - radio?

    Tylko pozazdrościć Ci relacji z Bogiem. Z tego co zauważyłam, to wiele osób odchodzi od Boga z powodu rozczarowania Nim. Pamiętam, jak kiedyś pewna Francuzka powiedziała mi, że tuż przed swoim ślubem straciła rodziców, i to był właśnie dla niej moment przełomowy. Wydarzenie, które wszystko dla niej przekreśliło. Skoro Bóg zrobił jej takie świństwo, to ona już nie chce mieć z Nim do czynienia. Nie każdy ma na tyle silną wiarę, wsparcie duchowe, i chyba też odpowiednią wiedzę na ten temat, że jest w stanie sobie z tym nieszczęściem poradzić, wyperswadować sobie odejście od Boga, i nie odbierać tego jako ataku na siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś prawie wszystkie posty odczytywałam na prośbę jednej czytelniczki, która miała problem z oczami przy czytaniu z monitora. Ale ona przestała już do mnie zaglądać. Inni zaś, raczej nie korzystali z tego, a przynajmniej nie dawali mi znać czy to dobry pomysł. Wiesz, dialog jest potrzebny, bo mobilizuje, albo daje do zrozumienia, że czegoś robić nie potrzeba.
      Teraz znów odczytałam na głos, ale to tak bardziej z ochoty, bo w sumie lubiłam to robić. Fajnie by było z mikrofonem, bo mogłabym kamerę ustawić daleko i skierować na siebie, ale bez mikrofonu nie będzie mnie w ogóle słychać.
      Dziękuję serdecznie, komplementy prezencji są ważne, bo wtedy wiem, że da się przeżyć, to co tu robię. ;D
      Muzykę dodaję do ubarwienia, podoba mi się ten manewr. Utwór się zmienił niecelowo. Zapomniałam spojrzeć ile czasu trwa utwór fortepianowy, który wybrałam i automatycznie przeskoczył na kolejny. Przynajmniej na taki, który lubię. ;) I to był YT, radia do czytania nie puszczę, bo bałabym się, że mi reklamy wejdą. :D

      Rozczarowanie oznacza, że były oczekiwania. Druga rzecz, Bóg nie robi ludziom świństw. Panuje mylne przekonanie, że Bóg zabija ludzi. Tak jakby robił to dla frajdy, "masz ślub, to ja Ci pozabijam rodziców i teraz pokaż jak będzie się radować swoim dniem". To jest kompletnie bez sensu.
      Tak samo te napisy na grobach "bo Bóg tak chciał". No właśnie nie chciał, Bóg zaplanował od początku życie wieczne dla człowieka, a to co się dzieje, śmierć, choroby, zabijanie, to jest duchowy mechanizm spowodowany odstępstwem rodzaju ludzkiego od Boga. Widzimy na świecie wynikające z tego konsekwencje.
      Właśnie tak jak mówisz, wszystkie nieszczęścia człowiek przyjmuje jako atak.

      Usuń
  3. "Nie chcę być pośrednikiem, chcę być przykładem pokazującym, że się da, można itd."- jakież to piękne zdanie napisałaś! Bardzo ważne, bo świadczy o dojrzałości, gotowości, wyznaczonej drodze, szczerej chęci działania a także możliwości wpływu na innych... Ludzie wyznaczający sobie szczerą drogę, trzymający się jej, są bardzo wartościowi... Więc trwaj, rozwijaj się i osiągaj satysfakcjonujące rezultaty tak w relacji z Najwyższym jak i w życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, kochana. Mam nadzieję, że droga ta, jest wytyczona przez Najwyższego i dobrze zrozumiałam Jego zamiary. Bo to by oznaczało, że rozpoczyna się kolejna, fascynująca przygoda. :)

      Usuń
    2. Niech się wszystko układa po Twojej myśli!

      Usuń
    3. Wolę, by układało się po Jego myśli. Ja już dość się nabłądziłam po manowcach. ;)

      Usuń
  4. Miło było usłyszeć twój glos, taki radiowy, można by rzec.
    Jeśli wiara jest relacją z Bogiem, to ja nie mam żadnej.
    W przypadku zagubienia kluczy modły kierowane są do św. Antoniego.
    Nadal nie wyjaśniasz, kiedy następuje moment uwierzenia czyli nawiązania relacji z Bogiem, bo nie wystarczy powiedzieć sobie - od jutra uwierzę lub wszystkimi moimi krokami kieruje Bóg.
    Ciekawi mnie także, skąd u ciebie wiedza biblijna i wszelkie interpretacje, czy to twoje studia czy skutek spotkań w waszym kosciele?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;)
      Nie modlę się do nieżyjących ludzi. Po pierwsze, to są tylko ludzie, tak jak jak czy Ty, więc nie mają żadnych mocy itp., po drugie, oni nie mają wpływu na na nasz świat. Za to znam typa, który taką wiarę chętnie wykorzystuje. Świat duchowy to również zło, które bawi się człowiekiem, inteligentnie pogłębiając wiarę w kłamstwo. A ten typ to oczywiście przeciwnik Boga, czyli diabeł. Stąd mamy różne tzw. "objawienia" i jakieś inne cuda, kompletnie nie związane z Bogiem, ale w praktyce mające na celu oddalenie ludzi od Boga, bo widząc te cuda, ludzie odchodzą w jakieś kulty świątynne itp.
      To trochę dziwne pytanie... moment nawiązania relacji następuje wtedy, kiedy następuje. Z definicji już samej wynika, że to rozmowa. Choć w tym przypadku może wyglądać przeróżnie.
      Nie, wiara nie jest jak wyuczona lekcja, którą przerabiasz zgodnie z harmonogramem. Wiara jest w sercu. Masz ją albo nie.
      Wiedza biblijna bierze się z czytania. Przeczytałam Biblię raz od deski do deski, kilka lat temu. Od tamtej pory mam ją w rękach codziennie. Czytam wyrywkowo, to na co akurat najdzie mnie ochota. Po prostu to lubię. I siłą rzeczy zapamiętałam już wiele przez te wszystkie lata.
      Słuchanie nauczycieli też tutaj skutkuje. Wykłady biblijne są bardzo pożyteczne, pozwalają poznać czyiś punkt widzenia, poznać coś, czego wcześniej sama nie zrozumiałam, poznać tło historyczne, którego wcześniej sama nie odkryłam. Uczymy się również od siebie nawzajem. Ale to nie tylko spotkania w Kościele. Lubię posłuchać też czegoś innego z innych wspólnot.
      To tak jak z jakąś ulubioną dziedziną, która Cię fascynuje i szukasz różnych źródeł wiedzy. Masz książkę na dany temat, ale to Ci nie wystarcza, więc otaczasz się innymi ludźmi, którzy mają tą samą zajawkę co Ty. Chodzisz na seminaria, poświęcasz temu czas i sama w tym wzrastasz, mogąc po latach uczyć innych.

      Usuń
  5. Głos miły i ciekawe przemyślenia. Nie wiem jak to jest w tym Twoim kościele, ale Ty się (jak dla mnie) na kobietę pastora (pastorkę) nadajesz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno mam zadatki pasterskie. Ale zakładanie nowego Kościoła to BIG ENGAGEMENT. Najpierw wypróbowaliśmy się otwierając na pół roku biblijną grupkę domową. Mamy odbiór, że ludzie byli bardzo zadowoleni z tych spotkań.
      Natomiast nowa wspólnota to jest coś zupełnie innego i wyższego. Kto wie co przyszłość przyniesie.

      Usuń
  6. Masz ładny głos i dobrą dykcję. To dobry pomysł na czytaną wersję posta. Podobno jest taka opcja w googlach, że sztuczna inteligencja czyta teksty, ale jeszcze tego nie próbowałam. No i nie lubie AI. A co do Twojego nagrania to mocno przeszkadza mi ta muzyka w tle. Nie moge się przez nia skupić na meritum. Lepiej byś brzmiała saute, albo np. z jakimiś odgłosami w tle typu deszcz albo wiatr. Zwłaszcza, że mówisz o Bogu, który jest bliski naturze a moze jest sama naturą.
    A co do znaków od Opatrznosci, odpowiedzi w snach to, podpowiedzi w rozmowach z ludźmi, to często odczuwam to podobnie. Ale nie nazywam tego rozmową z Bogiem. Nie wiem czym to jest, ale jest...I aż dreszcz przechodzi, gdy sie to w sobie głęboko odczuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)
      Kiedyś prawie wszystkie posty odczytywałam na prośbę jednej czytelniczki, która miała problem z oczami przy czytaniu z monitora. Ale ona przestała już do mnie zaglądać. Inni zaś, raczej nie korzystali z tego, a przynajmniej nie dawali mi znać czy to dobry pomysł. Wiesz, dialog jest potrzebny, bo mobilizuje, albo daje do zrozumienia, że czegoś robić nie potrzeba.
      Teraz znów odczytałam na głos, ale to tak bardziej z ochoty, bo w sumie lubiłam to robić. Fajnie by było z mikrofonem, bo mogłabym kamerę ustawić daleko i skierować na siebie, ale bez mikrofonu nie będzie mnie w ogóle słychać.
      Próbowałam tego czytania sztucznej inteligencji - brzmi sztucznie. :D
      A wiesz, że myślałam wczoraj o tym, by dać np. szum fal w tło? Spróbuję kolejnym razem. Bo nie ukrywam, że z tłem mi się po prostu bardziej podoba.

      Inaczej widzę Sny, bo one często bywają zagadkowe. Wtedy na modlitwie próbuję rozkminić ich znaczenie i proszę o podpowiedzi, a one przychodzą też w różny sposób. Zapytałam się kiedyś Boga dlaczego często odpowiada w zagadkach. Tak jak kiedyś Jezus gadał do ludzi w przypowieściach, które nie były dla tamtych ludzi jasne.
      Chodzi o to, by popracować z Nim troszkę. Łatwo jest dać komuś odpowiedź na tacy i spadaj. Jemu chodzi o to, by razem rozkminiać życie.

      Usuń
  7. Dobrze, że odpoczęłaś jednak po świętowaniu/działaniu. To ważna rzecz.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń