wtorek, 2 stycznia 2024

Złotoria.

Zacznijmy tę historię od samej nawigacji, której choć nie ufamy, to z niewiadomego powodu zawsze korzystamy. Bardzo często jest potem kupa śmiechu, na szczęście zawracanie nigdy jeszcze nie przekroczyło sensu.
    Otóż Google uznał, że najlepiej będzie jak dojedziemy do brzegu Wisły i tam ją przepłyniemy. Zauważyliśmy to dopiero jak dojechaliśmy do rzeki. Koryto nawet w tym miejscu jest szerokie, budowa mostu odpada. Próba przepłynięcia skończyłoby się najprawdopodobniej w morzu. Liny nie mieliśmy, pontonu tym bardziej. Cały czas się zastanawiam dlaczego nie mamy pontonu...
    I ta przeprawa, wg Google, miała nam zająć 7 minut. To jest najlepsze z tego wszystkiego. 🤣 A może GPS po prostu założył, że skoro prowadzi świętych, to przejdą po tafli? 😶Nigdy tego nie próbowałam...

Wróciliśmy na trasę i pojechaliśmy normalnie drogą na około do mostu. 15 minut.

Zdjęcie zrobione już z właściwego brzegu.

Właściwie trafiliśmy w to miejsce właśnie dzięki Googl'owi, bo na mapie płatnych nawigacji nie zaznaczają atrakcyjnych miejsc.
    Złotoria to mała wioska niedaleko Torunia. Niegdyś była to w
ieś królewska starostwa bobrownickiego. Wtedy powstał tam drewniany gród książąt mazowieckich. Dokładnie przy ujściu Drwęcy do Wisły.
    Za panowania Kazimierza Wielkiego gród zastąpiono ceglanym zamkiem (XIV wiek). Z czasem został on oddany w ręce Krzyżaków, a podczas wojny z nimi, został zniszczony.

Zamek próbowano do końca rozebrać (w XIX wieku), ale próby zniweczyła bardzo mocna zaprawa.

Za czasów swej świetności zamek miał charakter gotycki, a cegła jakiej użyto, była mocno palona. Plan prostokąta zakładał budynek mieszkalny, dziedziniec otoczony murem, oraz wieżę obronną ze skarpami. Od strony lądu wykopano fosę. Budynek pełnił funkcję militarną, miał bronić granicy kraju.
    I teraz Was zaskoczę, te ruiny to tylko fragment wieży. W sumie powierzchnia całego obiektu wynosiła ok. 1750 m². Dokoła oraz głębiej w krzakach można dostrzec część murów obwodowych i murów przedzamcza.


Zachód słońca skosił nas swoją urokliwością. Nie było o czym mówić, było trzeba oczy wypatrzeć na tym zjawisku i delektować się tak dobrym zakończeniem dnia, które odbijało się w nas echem wiatru i fal. Ten powidok zostanie w naszej pamięci na bardzo długo. Pewnie dopóty nie zastąpimy go następnym.
    Przyroda olśniewa. Zdumiewa tak jak każda bajka czytana po raz kolejny – znasz jej treść, wiesz co będzie dalej, ale i tak znajdujesz coś nowego, czego wcześniej nie widziałeś. Przyroda ma schematy, jest rutyniarą, ale czasami jedna rutyna trwa wiek, dlatego ciężko dostrzec normalny cykl jak np, "efekt cieplarniany". Po dniu nadchodzi noc, słońce ustępuje księżycowi, a i on ma swoje fazy, etapy, które ciężko pominąć, jeśli jesteśmy dostatecznie wrażliwi.


Chaos światowy zdaje się nie mieć granic. Jak Kraken swoimi mackami owija i wciąga pod wodę gdzie człowiek dusi się, ale nie umiera...





A tymczasem człowiek myśli, że go oswoił, bo nie ginie, a żyje, lecz cierpi i tego nie zauważa, bo ego wie lepiej...
    Wierci się w tych mackach, dławi pianą, a macki gniotą go coraz bardziej, wolno łamiąc mu żebra. I wtedy słyszy w głowie gromki głos "nie szarp się, bo będzie gorzej". Myśli, że oszalał, udaje więc, że niczego nie słyszał, ale posłusznie zamiera w bezruchu. Zamiera do końca życia...


Każdy jest podatny na chaos jeśli zbyt długo w nim przebywa. Ale nie każdego chwyta Kraken.
    I mnie czasem łapał. Ale miecz odcina wszystkie macki.


Bardzo ciężko jest pisać listy do ludzi będących pod powierzchnią. W tych głębinach każdy tusz się rozmyje, więc nikt nie zrozumie sensu. Ujrzą jeden emblemat, może pieczęć, może kolor koperty nie spodoba się, bo pod wodą zmieni barwę na nieciekawą. I kim ja będę w oczach tej osoby? Kimś co wysyła mu shit.
    A Kraken wszystko porwie na strzępy, pożre i wszystkie moje starania wyjdą mu drugą stroną. Tak czy siak. Tyle właśnie dociera do człowieka z głębin.


Widać mnie? 😅


Mówi się, że na dnie wielu wód leżą najpiękniejsze perły otulone w czerń toni wodnej. Wydaje mi się, że prawdziwe perły leżą na brzegu, są bardzo widoczne, ale człowiek ma zbyt wysoko zadarty nos, by je zauważyć.
    A w tej buńczucznej metaforze, perłą sam siebie nazywa.

Nic co jest otulone w czerń i ciemność, nie jest skarbem, którego należy wypatrywać.


Wiem, że moje listy nie dotrą do wielu. Wiem, że Kraken je przetrawi, a człowiek w jego objęciach jest nazbyt zrezygnowany i uprzedzony, by zareagować nie plując pianą, którą notabene sam się dusi.
    Nie przeciśnie się nikt przez szczelinę, mimo że widać po drugiej stronie światło. Światło nazbyt oślepia. To jest wybór.


Dokładnie przy ujściu Drwęcy do Wisły jest wąski pas ziemi, który wbija się w te wody niczym wykałaczka. Uwierzcie mi, jakże ciężko było stąd odejść...






Ciekawe swoją drogą, dlaczego głębina przyciągnęła do siebie tak wielu ludzi. Nawet tych co doskonale wiedzieli, że na dnie jest Kraken.

Niedaleko od ruin w stronę rzeki Drwęcy, dokładnie za tymi wszystkimi chaszczami. Miejsce obudziło we mnie skojarzenia z grą "Dziki Gon", gdzie na końcu tego urokliwego cypelka, pojawia się tzw. miejsce mocy. No to trzeba zaczerpnąć. ;)


Chodźcie, zabieram Was na sam koniec!


Padło pytanie – dlaczego głębina przyciąga? Może to jest tak jak z tą rybą ze światełkiem nad głową, którym kusi mniejsze rybki i wpadają one wprost do paszczy drapieżnika?
    Ludzi kuszą różne rzeczy. W głębinach czai się piękno, o którym większość marzy, fantastyczne pokuszenie na wieki wieków amen.

Tyle że to piękno jest właśnie taką "żaróweczką" na głowie bestii. W pułapce macek Krakena pozornie szczęśliwi plujemy pianą i udajemy, że z nami jest wszystko w porządku, a innych należy pouczać. Łuskami zarosły nam oczy, a ciemność wchłonęła się w serce, mimo to, dalej uparcie nazywamy siebie perłami.

Wolę zbierać pełne słońca bursztyny.

34 komentarze:

  1. Jakie piękne zdjęcia i opowieść. A lubię takie opowieści!
    A co do zamku i cegły, z której został zbudowany, to u nas może było podobnie. W każdym razie nasz kazimierzowski zamek też był przecież w ruinie( coś tam się ostało) i też trochę czytałam o wypalaniu w tamtym okresie cegieł w moim mieście. Ale już szczegółów tego nie pamiętam.
    Ta syrena na koniec postu - urodziwa!
    Pozdrawiam serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  2. Okolica interesująca jak dla mnie. Lubię takie miejsca.

    Jakoś udało mi się nie przejeść na Wigilii. :)

    OK. W kwestii szczepionek nie będę się kłócił czy namawiał. Najważniejsze, żeby postępować w zgodzie ze sobą.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładna ta babaryba. Czyżby to Kraken się za nią przebrał? E, niemożliwe, za mało ma odnóży :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to ta "lampka" na wabia u ryby. Widziałam kiedyś filmik, goła baba ponad powierzchnią, facet wchodził do wody, a potem ryba się wyłaniała i go pożerała.
      To jest żabnica, tylko że duża w wersji na człowieka. :D

      Usuń
  4. https://youtu.be/Nb94So_zFtc?si=RTDVV_s85_ERRbtW
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znoszę takiego stroboskopu w klipach, wk### mnie. 🤨

      Usuń
    2. jest na YT jeszcze drugi klip z tym kawałkiem, taki nieagresywny optycznie, nie-oczojebny, ale jak dobrze pamiętam, to chyba nie za bardzo lubisz taką muzę, więc nie będę Ci wciskał :)

      Usuń
    3. Lżejszy metal, gothic preferuję. 😉

      Usuń
    4. wiem... Amy, Anja, Nera, etc... też lubię :)

      Usuń
    5. p.s.
      https://youtu.be/qcTv5YAHKgQ?si=uRLJ0eIcwpjIEK4B

      Usuń
    6. O, bardzo ładne. :)

      Usuń
  5. A może kiedyś prom tam kursował?
    My zaczęliśmy korzystać z nawigacji WASE i jeszcze nas nie zawiodła.
    Akurat głębina mnie nie przyciąga, za to podobne widoki jak najbardziej i tez mamy ulubione miejsca, gdzie chaos świata nie dociera, a my czujemy pełnie szczęścia.
    Ten tekst ze zdjęciami to idealny fragment projektu Album, jak dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie kursował tutaj prom.
      Korzystamy z Googl'a, bo przy okazji mamy podgląd na takie właśnie perełki. Często będąc w trasie, zwiedziliśmy coś bonusowo, bo wyświetlało się coś zaznaczonego jako warte obejrzenia. I faktycznie było warte. Ale trzeba Googl'a pilnować.
      Jak pójdzie jeden projekt, ruszę z następnymi. Taka poezja ze zdjęciami też by była dobra.

      Usuń
  6. Podobają mi się te światy: ten rzeczywisty i wyobrażony, ale ja tam Krakena żadnego nie widzę, a syrena to chyba z tych najłagodniejszych? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko jest metaforą wolności człowieka oraz zniewolenia. Czy da się skusić i pójdzie za latarenką na samo dno do paszczy Krakena, czy zostanie na lądzie cieszyć się słońcem.
      A syrena przypomina mi pewien filmik. Goła baba to "lampka" na wabia u ryby-drapieżnika. Baba jest ponad powierzchnią, facet wchodzi do wody, a potem ryba się wyłaniała i go pożera. To było na wzór żabnicy.

      Usuń
    2. Po co snuć opowieść, która zaraz się kończy? Spieszysz się gdzieś? Życie pisze najciekawsze scenariusze. ;)

      Usuń
    3. Powiedziałabym raczej, że snucie opowieści to zdecydowanie zwolnienie. W pośpiechu nie powstaje nic dobrego. Ale uważasz to za stratę czasu. Ja nie. :)

      Usuń
    4. Nic takiego nie napisałam.

      Usuń
  7. Tak się ubawiłam wstępem, że muszę skomentować! Niejeden raz słyszałam, że google maps wyprowadzał ludzi do rzeki, czy w morze. Ale jeszcze niegdy nie znałam osobiście takiej osoby! Ciebie wprwadzie znam tylko wirtualnie, ale w twoją opowieść wierzę.
    Na szczęście google trafiło na dwójkę myślących. A może faktycznie chciało wypróbować waszą zdolność chodzenia po wodzie. :D!
    Czytam dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzyło się kiedyś, że jechaliśmy wzdłuż rzeki, a Google pokazywał, że jedziemy jej środkiem. 😆

      Usuń
  8. Przepiękna ta Złotoria, mieliście szczęście do słonecznego dnia, odbicia w wodzie uczynią z każdego miejsca cudny azyl.
    Nie wypowiadam się w kwestiach Krakena, od lat dążę do tego, żeby widzieć piękno i odnajdywać zadowolenie w najprostszych objawach rzeczywistości.
    Uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzą, że Ty raczej jesteś z tych, co zbierają bursztyny. ;)

      Usuń
    2. Haha. Raz byłam z kumplem zbierać bursztyny i strasznie się nudziłam :D
      Ja zbieram czyli robię zdjęcia!

      Usuń
    3. Ja też z tych robiących zdjęcia, do domu nie przynoszę. ;)

      Usuń
    4. Kwiaty też najczęściej na zdjęciach przynoszę, chociaż ostatnio mam chęć kupować sobie też kwiaty cięte do wazonu. I tak są już cięte, nie przeżyją, więc niech działają na moje zmysły i mnie cieszą. Tak się nagradzam w tym dość trudnym dla mnie czasie. :)

      Usuń
    5. Mam tyle roślin z korzeniami, że tych bez, nie potrzebuję. No chyba, że brokuły albo kalafiory. 😆

      Usuń
  9. Ależ piękne światło do zdjęć. Miejsce pełne uroku i tajemniczości... wymarzone do snucia mrocznych opowieści 😉!!!
    Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku 😊!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Światło nam się trafiło naprawdę idealne. Nasiąknęłam tam ładną weną. ;)
      Dzięki i pozdrawiam weekend'owo. :)

      Usuń
  10. Witaj po raz pierwszy w Nowym Roku
    I pomyśleć, że kiedyś nie było nawigacji i każdy zaopatrzony był w atlas. Dzień wcześniej przed podróżą dokładnie wytyczało się trasę.... Gdzie podziały się te czasy? Niby jest teraz łatwiej, ale nie zawsze trafia sie tam, gdzie planujemy,.
    A wycieczka ciekawa, piękne zdjęcia... Z przyjemnością powędrowałam...
    Pozdrawiam i życzę dobrego roku oraz nieustannej obecności Anioła Stróża

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam te czasy. Jeszcze byłam młoda, ale rodzice dali mi raz do ręki atlas. Odkryłam wtedy, że coś co wydawało mi się bardzo trudne, (bo rodzice często gdzieś błądzili), nie było aż takie znowu straszne. Po prostu trzeba było od razu reagować i ewentualnie zawracać natychmiast, a nie jechać daleko żeby zobaczyć czy aby na pewno złą trasą pojechaliśmy. To było męczące i nie rozumiałam dlaczego tak robią.
      Anioł jest przy każdym człowieku, nie trzeba tego życzyć. ;)
      Pozdrawiam i życzę błogosławieństwa na ten roku.

      Usuń
  11. Piękne zdjęcia, piękne miejsce i cudne przesłanie. Co tu więcej mówić. Mam ochotę się tam wybrać. Hehe niekoniecznie przez rzekę, bo mnie ten Kraken dosłownie złapie. Może nawigacja jego sługą... A była jakaś historia, że ktoś wjechał do jeziora, bo nawigacja kazała ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie, ktoś wjechał do wody, bo tak była wyznaczona trasa? Ktoś się musiał albo porządnie wkurzyć, albo serio nie zauważył. 🤣

      Usuń