czwartek, 28 grudnia 2023

Toruń – historia słabości i zapaści / "mówi się trudno".

Zacznijmy od tego, że na samym początku zapowiadał się przepiękny dzień.
    Skąd w ogóle wziął się pomysł na Toruń akurat teraz? Mąż spojrzał na mapę pogodową i uznał, że tam jest największe prawdopodobieństwo ujrzenia słońca (skrót myślowy od "będzie szansa wyciągnąć z plecaka aparat"). W Łódzkiem wszędzie lało, choć w spacerze to nie przeszkadza, ale nastawiłam się na artystyczną rewię fotograficzną.
    To moja druga wizyta w Toruniu, męża pierwsza.

Zaparkowaliśmy obok Dworca pkp Toruń. W kalendarzu święto, więc stawanie za darmo. Jak to ja – wygramoliłam się z samochodu z pełnym pęcherzem, klapki na oczach i poszukiwanie napisu "WC", który jak w pijanym widzie, wygląda niczym pozłacany i mieniący się drogowskaz do skarbca.
    Dworzec akurat w remoncie, ale złoty znak istnieje i prowadzi do zastępczego kibla. W połowie drogi zauważyłam otwarty ToiToi. Postanowiłam skrócić swe męki o jakieś 30 kroków. Weszłam. Gówno rozmazane na desce. Zemdliło mnie.
    Zrobiłam więc te 30 kroków, otwieram drzwi od dworcowej toalety, tam trzech bezdomnych. Właśnie załadowali sobie narkotyki. Przeklęłam i opuściłam ten padół łez.

Najbliższa stacja! 11 minut pieszej drogi w konwulsjach, tylko po to, by dowiedzieć się, że stoi tam jedynie mały kiosk i nie ma toalety. Pomyślałam, że właśnie umieram... Dodam tylko, że mąż nie miał tego problemu, facet – wystarczy – że stanie przodem do drzewa i robi.

Kolejny złoty drogowskaz wskazywał toaletę miejską. Moje cierpienie sięgało zenitu, czułam już ból w podbrzuszu. Ledwo szłam, a szłam dosyć pokracznie i niestety wolno...

Park. Starówka była zbyt daleko, a ja zbyt bałam się, że będzie nieczynna i tam utknę. Utknę i umrę. Park był monitorowany. Obstrzeliłam wszystkie kamery i znalazłam kopulasty zbiór krzaków, które utworzyły gęsty parasol. Mówi się trudno, najwyżej zapłacę mandat, ale będę żyć!
    Weszłam pod zielony parasol, a tam jeden wielki kibel. Tyle ludzkiego gówna na raz dawno nie widziałam. Oczywiście w komplecie z butelkami po wódce. Ale ja już umierałam. Zamknęłam oczy i wysikałam się. Ulga spowodowała niemal narodzenie się od nowa. W ostatnich dniach nie czułam się tak szczęśliwa jak w tamtym momencie. I tak lekka... swobodna... I niech mi ktoś powie, że faceci nie mają w życiu łatwiej!

I tak oto znalazłam się w TORUNIU – moim ulubionym mieście w Polsce, zaraz po Łodzi i po Olsztynie.






Początkowo lało, ale jak pisałam już nie raz, to kwestia wodoszczelnych ubrań. Potem pojawiło się zaplanowane słońce, a ja odkryłam, że aparat dziś tylko sobie ponoszę.
    Bateria, która w nim była – doszczętnie rozładowana (w domu sprawdzałam, że moc się kończyła, ale coś tam jeszcze było). W plecaku zapasowa bateria naładowana do pełna – rozładowana do zera. Prawdopodobnie nie trzyma mocy, a ładowałam ją dobry tydzień temu.
    Zatem aparat hyc do plecaka, został mi telefon... Głębokiego artyzmu ani miejskich szczególików nie będzie. Mówi się trudno.










Toruń to niesamowita architektura. Ten obszar był zamieszkiwany już w starożytności. Rzeka często jednak wylewała i tutejsza osada miała trochę przez to problemów.
    Średniowiecze przyniosło pewien światły pomysł, aby przenieść miasto w górę rzeki gdzie istnieje do dziś (10 km dalej).
    W XIII wieku powstał tu pierwotny słowiański gród toruński, okolony drewnianymi wałami. W czasie najazdów krzyżackich został przez nich przejęty.



Wzburzona, piękna Wisła:






Wiecie, że jara mnie zabytkowa architektura sakralna. Jest dojmująca i wyniosła zarazem. Nie lubię złoceń i ogólnego blichtru, ale mury muszą być pozostawione takie, jakimi je zastano. Jestem przeciwna tynkowaniu zabytków.
    Wnętrza zwykle półmroczne odkrywają niesamowite wielkie freski. Wspaniałe kopuły i ich misternie zdobione wykończenia rodzą żal, że już się tak nie buduje. I inne liczne dzieła sztuki, obrazy, rzeźby, dzieła wielu talentów.
    Dojmujące jest to, że w tej kompozycji istnieje rezultat prześmiewczy. Z jednej strony ludzie przychodzą tu, by uwielbić Boga, a z drugiej, diabeł śmieje się z fresków patrząc na ludzi z góry. To bardzo osobliwe...
    Dużo jest nie tylko diabełków, ale i różnych dziwnych potworów. Najczęściej widuję w kościołach hybrydy człowieka ze zwierzęciem. Wchodząc do zabytkowego kościoła, mam wrażenie, że wchodzę w miejsce kultu czegoś co przejęło nad wszystkim kontrolę.

Szukam swoim wzrokiem zawsze czegoś interesującego. Żałuję tylko, że nie mogłam popatrzeć sobie na to wszystko przez lunetę mojego aparatu, oraz przy okazji pokazać Wam to o czym mówię, bo zazwyczaj te stwory są bardzo wysoko, a mój telefon nie ma dobrego zoom'u. Ogólnie kolory na fotkach są blade, a złoto jest jakby zaśniedziałe. Albumu z tego nie będzie, zdjęcia idą dla Was tu na blog, a potem do kosza. Mówi się trudno.


Bazylika katedralna św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty

Gotycki, ceglany XIII wiek.

Budynek powstał krótko po translokacji Torunia. Wieża kościoła powstała w XV wieku, ma 27 m, pokryta jest sklepieniem gwiaździstym. Hala wewnątrz ma 27,30 m, robi spore wrażenie swymi wymiarami. Wewnątrz jest wiele oryginalnych zabytków, gotyckie malowidła z XIV wieku.
    2 organy o dużej wartości historycznej z XIX wieku w neoogotyckiej zabudowie.










Zdjęcie ma pokazywać ukryte drzwi, ale załapała się też ta rzeźba z lewej strony. Podobno jest to najwybitniejsze dzieło gotyku (tu stoi replika).




Zapraszam do wczucia się nieco w klimacik:


Kiedy wyszło słońce, a niebo zrobiło się niebieskie, poszliśmy w takie główniejsze miejsce całej starówki. Uliczki się zaludniły, a sklepy z pamiątkami, szerzej otworzyły swe drzwi, mimo że pierwszy dzień świąt zwykle nie tętni turystycznym życiem.
    Było bardzo spokojnie. Pamiętam letni zgiełk przed dziesięciu laty, kiedy szczegółowe przyglądanie się elewacjom, nie było możliwe, a do osiołka stała kolejka.

Dwór Artusa, XIX wiek. Nazwa nawiązuje do króla Artura.








Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny

Gotycki, ceglanym, XIII wiek.

Obecny wygląd zyskał w XIV wieku. Wnętrze ma wysokość 26,75 m. Jego najcenniejszy element wyposażenia to dębowe stalle z XV wieku.
    Organy z XVII wieku.











Budynek Zakładu Karnego Inowrocław

Zrobił na mnie duże wrażenie podczas pierwszej wizyty, dziś sprawdziłam jego urok na mężu. Powiedziałam "wyjrzyj tam sobie, spójrz w prawo". Stanął na końcu ulicy i spojrzał w głąb poprzecznej. Powiedział "wow!".
    Jest to jedyne w Polsce więzienie w kształcie rotundy. Obiekt znajduje się w ewidencji zabytków. Słynny "Okrąglak" został zbudowany w XIX wieku przez władze pruskie. Ma 20 m wysokości i 18 m średnicy (piwnica, parter i 4 piętra). W piwnicy znajdują się: kuchnia, jadalnia, łaźnia, pralnia, magazyn oraz karcery. Na piętrach po 18 cel. 12 większych (ok. 15 m²) i 6 mniejszych (ok. 7m²).
    Klatka schodowa jest bardzo ciekawej konstrukcji, widziałam na zdjęciach. Ma 6 m średnicy, stalowe okrągłe schody a nad tym wszystkim szklany dach.
    Skąd w ogóle taki pomysł? Powstał na bazie koncepcji filozoficznej, nazwa takiego więzienia brzmi panoptikon.
    W Okrąglaku wykonywano kiedyę karę śmierci przez powieszenie.

Nakręcono tu film "Rok spokojnego słońca" reżyserii Krzysztofa Zanussiego. W 2012 roku ukazał się film Marcina Gładycha pt. "Panoptikon" – jest to paradokument historyczny "stulecie historii Polski i Torunia oczami więźniów Okrąglaka".



W Toruniu każdą kamienicę należałoby fotografować detal po detalu. Każdej historia może być ciekawa, usłana milionem scen jej mieszkańców, ubarwiona być może przez dawnych reporterów, łowców zdarzeń o rozmaitej treści.
    Pewnie sensacji nie brakowało, niemniej nawet zwykłe życie może fascynować, wszak to wszystko działo się kiedy jeszcze dla kobiet spódnice były obowiązkowe.











Krzywa wieża

Średniowieczna, ceglana baszta, odchylenie od pionu: 1,46 m, XIII wiek

Piętnastometrowa baszta obronna, powstała oczywiście jako prosty budynek. Postawiono ją na piaszczysto-gliniastym podłożu, które osunęło się pod jej ciężarem.
    Kiedy przestała pełnić swe funkcje, zamieniono ją na karcer dla kobiet. Później w XIX wieku zamieszkał tu rusznikarz, który w wieży miał również swój warsztat.









Collegium Maximum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika

Manieryzm niderlandzki, XX wiek



Kolejna tęcza dzisiejszego dnia. Pogoda nas rozpieszczała, było wszystkiego po trochu, co daje mnóstwo możliwości dla fotografującego.
    Odbicia w kałużach oraz dużo bardziej wykontrastowane, błyszczące ulice. Inne zupełnie światło dające ciekawe efekty. Można było naprawdę poszaleć. Gdybym miała czym. Mówi się trudno.


Zabytkowe malowidło, niestety nie miałam jak przybliżyć.


Pozostałości po dawnej świątyni, same fundamenty. Kościół był całkiem spory, niestety rozebrano go.




Niektóre kamienice, czy też uliczki, pobudzały do myślenia sobie o tym jakby się tu żyło. Wszystkie fasady były śliczne, a niektóre spodobały nam się wyjątkowo.
    Także zaułki, niektóre jakby cofnąć się w czasie, rodem z moich ulubionych wieków średnich.












Kościół św. Jakuba

Ceglany, XIV wiek

Bardzo cenny wystrój wnętrza, liczne malowidła naścienne, słynny późnogotycki obraz "Pasja toruńska".

W 2021 podniesiony do rangi sanktuarium.






Zamek

Ceglany, XIII wiek

Nietypowy, bo zbudowany na planie podkowy.

Ruiny były niedostępne, mówi się trudno. Z tego co udało się zobaczyć ponad ogrodzeniem, nie było co szczególnie oglądać, ale pamiątka dawnych czasów znamienita mimo wszystko.
    Pokręciliśmy się dookoła.












Kościół św. Ducha w Toruniu

XVIII wiek; wieża: XIX wiek

Wysokość wnętrza 14 m.






I tak zakończyło się nasze zwiedzanie Torunia. Mówi się trudno. ;)

Cała wielka starówka.

23 komentarze:

  1. W łodzi byłam jako nastolatka, w Olsztynie niestety nigdy. Parę dni temu, niby bez przyczyny pomyślałam o dawnym znajomym, mieszkającym właśnie w Toruniu. W mieście tym byłam w 1985 na praktykach studenckich, ale poznałam tylko bibliotekę i jej najbliższe otoczenie. Kiedy się patrzy na Twoje zdjęcia i te przedstawione piękne budowle, trudno uwierzyć, że w Polsce toczyła się kiedyś wojna. Pozdrawiam noworocznie. Iwona Zmyślona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buszując po Internecie, trafiam bardzo często na zdjęcia przedwojenne i te zrobione już po. Dzień do nocy. Teraz bardzo trudno sobie wyobrazić, by ta czarno-biała rzeczywistość miała wrócić, ale to nie jest niemożliwe. Wojny przychodzą nagle.

      Usuń
  2. nie lubię spacerów/przechadzek/pójściagdzieśpocoś etc, nawet w szczelnym opakowaniu... chyba że... czasem zdarza się taki moment przełamania, gdy tak zleje, przemoczy, znikąd pomocy, że robi się wszystko jedno, a wtedy faktycznie zaczyna się naprawdę odjazd...
    a sam Toruń... przejazdów nie liczymy, a centralnie objazdów, bo skoro pociąg relacji Wawa-Gdańsk i nazad jedzie 8 godzin z powodu remontu torów właściwej trasy, to jest właśnie objazd... to byłem w sumie dwa razy... raz na wycieczce szkolnej, a drugi raz kiedyśtam na negocjacjach w sprawie pracy (plus mieszkanie), nie dogadałem się i jakoś nie chciało mi się potem nic zwiedzać, szybkie piwo, szybkie kontrolne jedzonko gdzieś po drodze i do pociągu do domu... tyle powiem, że zrobiłaś najfajniejszą blogową relację ze zwiedzania Torunia, z jaką miałem okoliczność ostatnimi czasy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s.czekaj, wróć!... kościół, budynek znaczy (czyli świątynia) podniesiony do rangi sanktuarium (czyli też świątynia, tylko nie po ludzku), ciekawe :)

      Usuń
    2. */errata... oczywiście chodziło o spacery, etc, podczas deszczu :)

      Usuń
    3. Musisz mieć doświadczenie niewygodnych i hermetycznych ubrań powodujących nadmierną potliwość. Coś w stylu kurtki z folii itp.
      To co noszę, jest wygodne, lekkie i przepuszczające powietrze, to są ciuchy trekkingowe. Noszę te rzeczy praktycznie całą zimę.

      Pierwszy raz zwiedzałam Toruń sama, to było przy okazji powrotu pociągiem z Olsztyna do domu. W Toruniu była przesiadka, trwała godzinę. Ale łażenie po tym mieście tak mi się podobało, że zostałam godzine dłużej.

      Cieszę się, że Ci się ta relacja spodobała. :)

      Usuń
    4. nie przeczytałaś erraty?... rozumiem...
      po prostu nie lubię być na polu/dworzu/placu podczas deszczu /o wyjątkach wspomniałem/, szczelność ciuchów nie ma tu nic do rzeczy :P :)

      Usuń
    5. Bo napisałeś, że nawet w szczelnym opakowaniu, chyba, że przemoczy... i pokojarzyło mi się z sytuacją kiedy człowiek jest na zewnątrz mokry i w środku też, przez zapocenie. o_O

      Usuń
  3. Jak miło patrzeć na Toruń innymi oczami:-)
    Niestety, toalety to zmora wielu polskich miejscowości, o czym wielokrotnie się przekonaliśmy.
    W jakiejś małej miejscowości nawet w cukierni nie było toalety, prosiłam panią ze sklepu zielarskiego, by mnie wpuściła.
    W Toruniu zimą często idziemy najpierw do kawiarni, by skorzystać z toalety właśnie.
    Proza życia, można mieć prowiant i termos, ale toalety ze sobą nie weźmiesz...
    Szkoda, że nie udało się spotkać, bo mam blisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ja też lubię widzieć znajome miejsca u innych. :D
      To był pierwszy dzień świąt, nawet kebab nie był czynny. Potem jakiś widziałam, ale odkryłam, że ta toaleta w centrum starówki jest O.K. W Łodzi nie miewam już takich perypetii. Jak mnie złapie ciśnienie gdzieś na mieście, to łapię pierwszy większy market albo centrum handlowe, a jest tu tego.
      O pomyśle na Toruń dowiedziałam się wieczorem poprzedniego dnia.

      Usuń
  4. Nie byłam nigdy w Toruniu, jedynie przejazdem, a to się nie liczy. Widać, że architektura zasługuje na uwagę. Planuję wyjazd do tego miasta na jakiś weekend. Dziękuję za wycieczkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz duże pole do popisu, to chyba największa starówka w Polsce. A dookoła miasta jest szlak forteczny, też planujemy się wybrać, ale jakoś może w suchsze dni i zabierzemy rowery.

      Usuń
  5. Dobrze, że nie zrażają Was początkowe trudności. Widoki piękne, to na pewno warto było. Pozdrawiam, z zainteresowaniem śledze Wasze podróże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są problemy społeczne tego miasta, ale w każdym większym jest patologiczny przyczółek, tylko że w niektórych miastach przesuwa się je z daleka od miejsc turystycznych i komunikacji. Takie historie na dworcach to kiedyś była norma wszędzie.

      Usuń
  6. Obejrzałam z przyjemnością, w Toruniu byłam trzy razy. Raz z córką na rowerach, w Toruniu miałyśmy bazę wypadową; drugi raz z kolegą na koncercie Roda Stewarda ze zwiedzaniem w bonusie; trzeci raz z drugą córką na 1-dniowym zwiedzaniu w drodze nad morze. Za każdym razem był to pobyt przyjemny, lubię to miasto. I Wisłę w Toruniu, z mostami, po których chodziłyśmy pieszo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz z Dworca Głównego szłam na piechotę mostem. Pamiętam, że wiatr omal mi rzeczy porwał, ciężko się szło, ale pozytywnie było. :D

      Usuń
  7. Pięknie mi się czytało i miło było zobaczyć Toruń Twoimi oczami nigdy nie byłam w Toruniu ale Łódź lubię tam znajduje ukojenie


    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo. :) A na mój łódzki blog zaglądasz? :)

      Usuń
  8. Przepiękna relacja z Torunia, a w ciekawych zdjęciach oddany klimat dawnych zabytków. Cudne, więc muszę odwiedzić,
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, to przynajmniej jeden cały dzień zwiedzania. Jest tam kilka ciekawych muzeów, warto poświęcić im czas, dlatego najlepiej wybrać się do Torunia na 2 dni. Albo 3, jeżeli reflektujesz jeszcze szlak forteczny. :)

      Usuń
  9. Witaj po raz ostatni w tym roku
    Torunia i Łodzi nie znam. Tylko przejeżdżałam przez te miasta. Jednak do Torunia mam szczególną słabość... Dziękuję za tą wirtualną wycieczkę.
    Pozdrawiam ciepło, życząc samych dobrych dni w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam kiedyś przy okazji zatrzymać się, wysiąść z samochodu, pospacerować. :)
      Dziękuję i nawzajem, zdróweczka i pogodnych dni. :)

      Usuń