niedziela, 31 grudnia 2023

Te wszystkie dni, które minęły.

Te wszystkie dni, którymi cały świat się emocjonuje, te wszystkie dni, które minęły, które niosą ulotną radość, odejmują pamięć o niesnaskach albo tworzą nowe. Te wszystkie dni, które każdy wspomina, złotymi literami piszą w naszych myślach rozmaite epitety. Morze cech przepływa przez fale umysłu, nie ma ludzi obojętnych, nie ma mniej zatroskanych o swój spokój, nie ma bardziej zobowiązanych o sukces spotkań.



Jak nam minęła wigilia?

Po prostu odespaliśmy morderczy tydzień. Cały miesiąc był ciężki, ale ostatnie dni zwłaszcza dały w kość i mnie i mężowi, choć mąż nie pracuje w handlu (jego firma zmagała się ze żmudną inwentaryzacją). Wigilia to był po prostu nasz dzień zomby.
    Zwłaszcza, że u mnie w firmie była dzień wcześniej zakrapiana wigilia. Szefostwo dostało od nas prezenty, były łezki wzruszenia, było dużo śmiechu.
    Mam naprawdę zgraną ekipę.

Pikpok ponownie został twarzą firmy, do tego filmu dodałam życzenia od całej naszej załogi i poszło w świat.




Jak nam minął pierwszy dzień świąt?

Siły do nas wróciły z podwójną mocą. Z samego rana wybraliśmy się w podróż, na celowniku był Toruń, fotorelacja tutaj ⏩Toruń – historia słabości i zapaści.
    Ale to jeszcze nie koniec, bo prosto z Torunia pojechaliśmy w przepiękne miejsce, które zrobiło na nas ogromne wrażenie. Opowiem Wam o tym następnym razem.

W międzyczasie testowałam wiedźmińską odporność na trucizny.




Jak nam minął drugi dzień świąt?

Drugiego dnia świąt zaprosiliśmy rodziców. Dawno tak dobrze nie porozmawialiśmy. Mąż zrobił degustację trunków własnej roboty, na stole wylądowały rozmaitości kulinarne i wykiełkowały nam z tego wspólne plany na jeden tydzień z urlopu.
    Ustaliliśmy termin, ale dokąd nas we czwórkę poniesie, nie mam jeszcze pojęcia. Wiem już teraz, że będzie świetnie, jak zawsze; gdy pamięcią sięgam, nie zdarzyły nam się nieudane urlopy kiedy jesteśmy razem. Jesteśmy zgraną rodziną.


Przy okazji: wrzuciłam na łódzki blog relację z zimowego spaceru po Grotnikach.




A pomiędzy?

Po intensywnych tygodniach pracy, nadszedł ostatni intensywny tydzień pracy. Cieszę się, że dostałam jeden dzień wolnego, bo bym chyba oszalała... Przypomnę, że pracuję w trybie 12-godzinnym i że jak ma się dom na własnej głowie (i równie zajętego różnymi zajęciami męża), to te wolne dni mijają na sprzątaniu, zakupach i gotowaniu. Tak, tak, moje życie jest całkiem nudne. ;)
    A wieczorem starczyło czasu na późne świrowanie na rowerze. Dwie godzinki na jednośladzie pozwoliły mi się zresetować i zyskałam energii na kolejne dni pracy.
    Rano obudziłam się z potężną weną twórczą, ale musiałam iść do roboty. Kolejny obraz przepadł gdzieś w czeluściach zapomnienia. Na szczęście szybko wymyśliłam motywację: ciężko pracuję, aby moje chomiki miały lepsze życie.



Jak nam leci Sylwester?

Boże! Wyspałam się! Dzięki Ci Panie za spokój, cichych sąsiadów i owocną regenerację.
    Pociągnęłam 10 godzin. Poczułam, że odespałam cały grudzień...

Mąż pojechał na ryby, ja odpuściłam, bo jednak potrzebowałam tego poranka dla siebie, ciszy i świętego spokoju, alienacji i przerwy od wszystkiego. Kompletna cisza i "nicniemuszenie" - to jest to. I na pewno jeszcze dzisiaj pokręcę się po mieście na rowerze. Czuję te moc. 😎
    A co dalej z wieczorem? Zaproponowałam, by wybrać jakąś knajpę. Decyzja będzie spontaniczna. Bale Sylwestrowe odpadają, wydaje mi się, że bym się nudziła, poza tym nie lubię kreacji koktajlowych.
    Sąsiadka nas zapraszała, byśmy poszli z nimi, oni często balują i wiedzą gdzie jest najlepsza atmosfera, ale z powagą odparłam, że zbieram pieniądze na dentystę i nie mogę szastać.
    Dzisiaj kolacja gdziekolwiek będzie znacznie tańsza, uwierzcie mi.


Jubileusze:

1) Minął rok pracy w zoologiczno-wędkarskim. Niemożliwe, ale chyba naprawdę znalazłam swoje stałe miejsce zarobku. Ciekawe czy pokonam swój rekord sześciu lat w pierwszej firmie.
    Jeszcze za młoda jestem aby mówić o jakichkolwiek rekordach, ludzie kiedyś w jednej firmie pracowali po kilkadziesiąt lat, nierzadko całe swoje życie.
    Z pierwszej firmy odeszłam, bo mąż porwał mnie za granicę. Gdy wróciłam zaczęło się poszukiwanie uczciwego miejsca pracy na korzystnych warunkach i z dobrym zespołem. Zmian było bardzo dużo, chyba równie wiele co przeprowadzek. Miałam wrażenie tendencji zwyżkowej, aż wreszcie trafiłam tu gdzie jestem. Z mieszkaniem też to raczej basta.

2) Rocznikowo stuknęło mi 37 lat. Z tej okazji życzę sobie świętego spokoju i aby ludzie przestali się interesować moim życiem intymnym angażując się w jego zmiany i przestali kwestionować moje świadome decyzje.

3) Już dwa lata w Polsce i na razie nigdzie się nie wybieram. Lubię posługiwać się językiem polskim na co dzień, lubię czuć się jak u siebie, lubię taką wewnętrzną swobodę. I choć tamte lata wspominam w dwójnasób: miło i niemiło, były przygodą i doświadczeniem, które warto mieć, chociażby po to, by wyrobić sobie żetelne zdanie o życiu na emigracji.

4) Chomikom minął rok życia w zdrowiu i szczęściu niepojętym.

34 komentarze:

  1. na pewno nie uważam Dody za głupią i nigdy tak nie uważałem, nawet w okresie, gdy przyjęła taką manierę medialną, po której wiele osób tak ją właśnie oceniało...
    a co do roweru... w piątek pojechałem na nim do miasta, głównie żeby uzupełnić informacje o nowym systemie komunikacji autobusowej w mojej okolicy... bo net netem, ale o kilka rzeczy chciałem dopytać bezpośrednio... a reszta wiadomo, biblioteka, jakiś sklep, jeden drugi, po prostu rutynowa wizyta w mieście... ciekawie zaczęło się w drodze powrotnej, bo rozkręcił się porządny wiatr i zgodnie z prawami Murphy'ego oczywiście nie wiał w plecy... zdążyłem dobrze poznać tutejszy wiatr, ale taką przygodę miałem dopiero pierwszy raz...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest babka, o której się gada – źle lub dobrze. Zaznaczyłam na zaś, żeby nie skupiać się na jej osobie, bo nie chodzi o nią tylko o treść audycji.
      Poznałam ją kiedyś osobiście, dawne czasy. Miałam pozytywne wrażenie, ona prywatnie nie jest chamska jak to w mediach pokazują. Ale mniejsza o to, bo sama się rozpędzam w wątku, którego nie chciałam poruszać. ;)

      Wiem, co to znaczy jechać pod wiatr. Jechałam niejednokrotnie pod halny. Poruszasz się wszystkimi siłami jak mucha w smole.

      Usuń
    2. nie poruszyłem kwestii niechęci niektórych ludzi do rozmnażania się, bo temat mam ogarnięty: ja nie chcę się rozmnażać i moja obecna Lady również nie chce, i o czym tu gadać?... to, co dla niektórych jest celem pewnych czynności, które lubimy razem wykonywać, dla nas jest tylko skutkiem ubocznym, wysoce niepożądanym zresztą... na szczęście nie padamy ofiarą prześladowań z tego powodu, aczkolwiek wiem co nieco na temat, jak upierdliwi potrafią być niektórzy ludzie dla takich właśnie, jak my...

      Usuń
    3. A jednak wszyscy się skupili na nazwisku i temat został zamieniony w gówno, "bo Doda nie ma prawa się wypowiadać" i takie tam. ;) Przewidziałam to, mogłam spisać te rozmowy i nie podawać kto był prezenterem. Teraz żałuję, że mi się nie chciało.
      Upierdliwości niestety nie da się zgasić jednym krótkim "nie".

      Usuń
    4. też kiedyś tak miałem z pewnym politykiem, którego moja Kawiarnia nie lubi ze względu na niektóre poglądy, ale tym razem gadał naprawdę z sensem... też umieściłem taką klauzulę w stylu "nie patrzcie na osobę, patrzcie na treść", ale nie pomogło, uprzedzenia okazały się silniejsze...
      za to świetnie wiem, dlaczego Doda jest tak nie lubiana przez wiele osób...
      1) trochę to sobie sama kiedyś zafundowała, bo miała okres takiego stylu, czy raczej maniery zachowania, że dla niektórych mogła robić wrażenie idiotki...
      ale to nie jest takie ważne, istotniejsze jest, że:
      2) to kwestia gustu, ale tak statystycznie rzecz biorąc Doda jest atrakcyjną kobietą... u wielu kobiet budzi to zawiść, a u wielu mężczyzn frustrację, a co za tym idzie złość, że jest dla nich niedostępna...
      ...
      "nie ma prawa się wypowiadać"... przecież ona wcale się nie wypowiada o macierzyństwie jako takim... a po drugie tą piłeczkę można łatwo odbić: czy o decyzji nie posiadania dzieci ma prawo się wypowiadać ktoś, kto ma dzieci?... czyli po prostu pieprzenie i zawracanie głowy...

      Usuń
    5. Usunęłam audycję, napisałam ten punkcik inaczej, bo to dalej nie ma sensu. Ludzie są zaślepieni.
      1. Taa... wciąż dają się nabrać na wizerunek medialny.
      2. Tak, też uważam, że jest atrakcyjna. Że tak powiem - w moim guście.

      Masz rację, to jest pieprzenie. I czepianie się, bo ktoś myśli inaczej. Podobała mi się wypowiedź jednej ze słuchaczek tej audycji, powiedziała, że na pytanie o dzieci odpowiada pytaniem "a czy ty jesteś szczęśliwy?". Zwykle temat się urywa, albo przenosi na inną wyspę rozważań. Wychodzi szydło z worka po prostu.

      Usuń
  2. Poznałam już kiedyś twoje decyzje i zdanie osób typu Doda nie jest mi potrzebne.
    Nasze życie czasami wydaje się nudne, ale to także subiektywne, być może ktoś nam tego zazdrości:-)
    Wypady w kilka osób testowaliśmy, ale jednak we dwójkę podróżuje się nam najlepiej...
    Miłego rowerowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest "zdanie osób typu Doda". Tam się wypowiadały cywilne osoby, nie celebrytki. Jak mówiłam, nie chodzi mi zresztą o to kto te słowa wypowiada. Tak właśnie myślałam, że czytelnik jednak skupi się na nazwisku. Szkoda.
      Mnie zazdroszczą, choć nie wiem czego, bo moje życie wyróżnia się jedynie innymi wyborami. Nigdy nie rozumiałam osób które mi zazdroszczą, a same nie dokonują podobnych wyborów, skoro tak bardzo im się podobają.
      Wszystko zależy z kim. Z moimi rodzicami zawsze było fantastycznie, mąż też się przy nich dobrze czuje.

      Usuń
    2. No niestety , zły przykład wybrałaś, a poza tym, naprawdę musisz się tłumaczyć?
      To twoje wybory, twoje życie...

      Usuń
    3. A napisałam, że to jest przykład? Od tego zaczęłam wypowiedź, żeby nie zwracać uwagi na nazwiska, bo nie o to chodzi. Wypowiadali się słuchacze, ale już się zaczynam powtarzać. I ktokolwiek by to nie był, ma to rzeczywiście znaczenie?
      Nie, chciałabym się nie tłumaczyć. Ale zawsze muszę i zawsze pada takie pytanie.

      Usuń
  3. To dobrze, że zwyżkujesz. Ja odwrotnie proporcjonalnie. Wróciłam z sanatorium i łeb mi opadł, witki zwiędły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam takie prace, że powrót to była istna gehenna i wypompowanie w kilka sekund.

      Usuń
  4. Pani Doda nie jest autorytetem w sprawie ojcostwa, macierzyństwa i dzieci. Osobiście podziwiam ludzi, którzy adoptują i wychowują obce dzieci. Dźwigają je, czuwają przy łóżku, kiedy są chore, bawią się i czytają książeczki, mimo zmęczenia i podnoszą ten trud na co dzień, a nie dorabiają ideologię współczucia do świadomego braku potomstwa. Pierwsza myśl o byciu matką/ojcem wywołuje panikę i myśli, że nie damy rady, że nie podołamy. Kiedy nim/nią się stajesz musisz bezsprzecznie dać radę. To tak jakby Bóg Cię do tego powołał.
    Życzę Tobie i Twojej rodzinie pomyślności oraz mocy, która pochodzi od samego Boga. Pozdrawiam, szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę jeszcze raz co wyżej: To nie jest "zdanie osób typu Doda". Tam się wypowiadały cywilne osoby, nie celebrytki. Jak mówiłam, nie chodzi mi o to kto te słowa wypowiada. Tak właśnie myślałam, że czytelnik jednak skupi się na nazwisku i narobi się błota. Szkoda.
      Adopcja i świadome "niemacierzyństwo" to są dwie różne rzeczy. I tu nie ma ideologii żadnej.
      Nie myślę, że nie dałabym rady, wręcz przeciwnie. Po prostu nie chcę, nie mam pragnienia posiadania dzieci, nie widzę się w takim modelu rodziny.
      Dziękujemy i z wzajemnością.

      Usuń
    2. Słyszałam już wiele wypowiedzi pani Dody, łącznie z wczorajszą sylwestrową i dlatego odważyłam się skomentować jej audycję. Pamiętaj, że inny punkt widzenia daje inną perspektywę i warto cały czas weryfikować swoje poglądy i decyzje. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Audycję – nie Dodę. Wypowiadali się słuchacze. Faktycznie przesłuchałaś?
      Rzecz nie jest mi obca, weryfikuję każdą decyzję. Nie mam nastu lat.

      Usuń
    4. Masz prawo szukać swego szczęścia. Tego nie kwestionuję. To Doda ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie, a ja nie?

      Usuń
    5. Nie szukam szczęścia. Nie uważaj mnie za tak płytką. A dlaczego uważasz, że Ty nie nie masz swojego zdania?

      Usuń
    6. Oczywiście, że mam. I w ogóle Cię nie oceniam. Dopiero się poznajemy. Nikomu nie powinno zaszkodzić życzenie odrobiny szczęścia. A trafić na wytrawnego dyskutanta, to rzecz rzadka i cenna. :D

      Usuń
    7. Życzyć szczęścia to co innego, ale ja nie z tych, którzy trwają w pogoni za szczęściem. Człowiek ma w sobie pogodę ducha, albo nie. Czuje się szczęśliwy, albo nie. Zaś w szczęście ani pecha nie wierzę, żadne tam fatum i przepowiednie.
      Nadal nie odpowiedziałaś, dlaczego uważasz, że nie masz prawa się wypowiadać? 🙂

      Usuń
  5. A dzisiaj? Szczęśliwego Nowego Roku Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry, też się wyspałam, jakbym i ja odsypiała cały ciężki grudzień.
    A co u mnie?
    Wigilia była bardzo miła, wręczyliśmy sobie prezenty. Na dworze lało, więc nie bardzo się chciało iść gdziekolwiek.
    W pierwszy dzień świąt jeszcze pojechaliśmy przed południem na wycieczkę, a pod koniec pierwszego dnia świąt nastąpiło rozstanie.
    Na szczęście po tym przyjechała do mnie przyjaciółka, która została do północy.
    Kolejne dni upływały na zbieraniu się.
    Musiałam jeszcze iść do urzędu załatwić sprawy formalne związane z nowym podejściem do mojego szkolenia zawodowego.
    A potem odebrać rzeczy. Mało świątecznie więc u mnie było.
    Po tym wszystkim z radością powitałam wielki spokój w Sylwestra i ten dziś.
    Już jutro jadę na pierwsze zajęcia do Bremy, a potem jeszcze mam do zawiezienia dokumenty i rzeczy do mojego pokoiku, w którym na dniach zamierzam wylądować z Kicią. Na razie najemczyni jest chora, a ja nie chcę się zarazić.
    Czeka mnie bardzo intensywny rok, który zamierzam wykorzystać bardzo dobrze, skoro już dostałam na to szansę.
    To tyle u mnie.

    A co do Ciebie. Widzę, że chomiczek robi się maskotką firmową, to dobrze :), pasuje do profilu firmy.
    Cieszę się, że pasuje ci firma i zespół, praca w warunkach i z ludźmi, którzy nam odpowiadają, to bardzo ważna sprawa.

    Na Nowy Rok życzę Ci spokoju, przestrzeni na zajmowanie się tym, co kochasz i lubisz, życzliwych ludzi wokół Ciebie i nadal dobrego układu w firmie, bo jednak w pracy spędzamy tam większość życia.
    Zdrowia nie muszę, bo dbasz dobrze o siebie.

    P.S. Nie rozumiem, dlaczego pozostali komentują tu coś o Dodzie, czyżbym coś przegapiła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie jak widzę, solidna robota. I wszystkie sprawy w dobrych rękach. ;)

      Oba chomiki stały się "twarzą" firmy. Najprościej jest podobne rzeczy robić w spokoju z własnymi zwierzakami. Z tymi w sklepie byłoby sto razy dłużej i trudniej.

      Ale u mnie w pracy to są wariaci, mówię Ci. :D

      Dziękuję. Wiesz co dla mnie się liczy, troszkę się już poznałyśmy. :)
      Serdeczności przesyłam i niech ten rok przynosie Ci same dobre nowiny.

      P.S. Była w punkcie drugim (Jubileusze) wklejona 20-minutowa audycja z RMFu, którą Doda prowadzi. Niestety nikt nie przesłuchał o czym mówili słuchacze, do których ona dzwoniła, wszyscy skupili się na tym, że ona nie powinna mieć prawa głosu, bo jest Dodą.
      Dlatego wykasowałam filmik, bo wypowiedzi odkleiły się kompletnie od tematu. Sorry.

      Usuń
    2. bu... nie wszyscy.... ja wysłuchałem i nie miałem zastrzeżeń do osoby prowadzącej, nie odbierałem jej prawa wypowiedzi na omawiany temat :P :)

      Usuń
    3. Dobra, P.P.S. za wyjątkiem pierwszej osoby. 🤪

      Usuń
    4. Ad. P.S. Ahaaaaa, no to teraz rozumiem, tak myślałam, że coś się wywaliło :)

      Usuń
    5. Kiedy to teraz czytam, to faktycznie wygląda na super-zorganizowanie. Chyba napiszę kiedyś, jak to się dzieje tak naprawdę i ile rzeczy zawalam mimo starań o organizację i porządek :) Ale póki co staram się ogarnąć to, co się da!
      Uściski i dobranocki

      Usuń
    6. To teraz nie ma się nawet do czego odnieść. Szkoda.

      Usuń
    7. To nie miało sensu. Tematem nie była Doda, prosiłam, żeby odnieść się do audycji, wygląda na to, że nikt nawet nie przesłuchał, wszyscy skupili się na tej kobiecie. I to było bez sensu.

      Usuń
  7. Ale Ty śliczna jesteś !!! ( nie odwdzięczam się, tylko naprawdę tak myślę ). Super , że masz zgraną rodzinę - tak trzymać. W mojej rodzinie - wszystko się poplątało - niestety. Walczę o resztki, które zostały i które mogę jeszcze uratować. Cudne podsumowanie i chomik - mega gość !!! Dobrze, że wspomniałaś o rowerze ! Dziś właśnie wpadłam na pomysł, że gdy pogoda będzie taka jak dziś - będę wsiadać na mojego "rumaka" na dwóch kołach i będę gnała przed siebie ! Inaczej nie dam rady :)) Ściskam i pozdrawiam :)) Dużo pozytywnyc wrażeń w Nowym Roku Ci życzę !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;) Bliższa rodzina zgrana, dalsza - to skomplikowane. Idealnie nie jest, ale nie narzekam, bo nie ma na co. :)
      Rower to dobry przyjaciel, chociaż martwy. 😂 Rower nie pyta, rower rozumie. :P
      Dziękuję i wzajemności przesyłam najszczersze.

      Usuń
  8. A szefostwo też Wam coś podarowało? Trochę zdziwiłaś mnie tą informacją o kupnie prezentu. Macie tak zażyłe relacje, czy to po prostu taka tradycja?

    Ach, jak ja bym chciała budzić się z potężną weną! Ostatnio najczęściej budzę się z bólem głowy ;) Owszem, czasem się zdarzy, że od samego rana czuję napływ mocy, ale jeśli to dzień roboczy, to praktycznie mogę zapomnieć o wykorzystaniu mojej weny, bo kiedy wracam do domu, to nadaję się jedynie na plan filmu o zombie, a nie do pisania postów.

    Kiedyś to było! Współczesne pokolenia mają nie dość, że spore wymagania co do pracy, to jeszcze często ją zmieniają - zdecydowanie rzadziej identyfikują się ze swoimi firmami. Moja mama pracowała jakieś trzydzieści lat, mnie niedawno minęło siedemnaście lat pracy dla tego samego szefa (różne firmy i pozycje). Powiem Ci, że nawet nie wiem, kiedy to zleciało. Zaletą na pewno jest odprawa za taką lojalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szefostwo też nam coś podarowało. Na to wyszło, że każda strona miała niespodziankę, wszyscy pomyśleliśmy.
      Poza tym mamy ustaloną składkę urodzinową, jak jedno z nas ma urodziny, dostaje drobny prezent.

      No i właśnie to jest mój potężny ból poranków – bardzo często mam potężną wenę rano i bardzo często nic z tego nie wykorzystuję, bo muszę iść do pracy, a w dniu wolnym już nie potrafię tego odtworzyć. W ten sposób wiele tekstów poszło się kochać, podobnie wiele obrazów.

      W sumie... mogą to zmieniają. Aż wreszcie będzie dobrze i zostają. Ostatnio mną też rzucało po firmach. A co do utożsamiania się z firmą, to teraz pierwszy raz czuję coś takiego, że nie wstydzę się swojej pracy, nie mam problemu do przyznania się gdzie pracuję i lubię o tej pracy mówić.

      Usuń