wtorek, 26 grudnia 2023

Memoriał.

Tak, moje życie jest kolorowe i odnajduję w nim mnóstwo powodów do radości, małych i tych dużych. Mam dar bycia osobą pogodną, zawsze, o ile nie przebywam w towarzystwie toksycznych ludzi. Przygasam kiedy zauważam, że płonąć nie warto, wedle słów pewnego mądrego człowieka: "nie rzucaj pereł przed wieprze".
    Włożono we mnie nietypową cechę, którą rzadko spotykam u innych ludzi. Wprowadzam wesoły nastrój – potrafię odwrócić czyiś wzrok od negatywnej rzeczy i wskazać pozytywną tego samego wydarzenia. Mam zupełnie inne myślenie, nigdy nie nastawiam się źle, ale zupełnie inaczej niż optymista. Jestem realistą, który widzi wszystkie możliwości i wybiera tą, która jest najsensowniejsza dla siebie i dla otoczenia.

Stąpam twardo po ziemi, mimo to jestem bardzo emocjonalna. Podatna na zasmucenie i złość. Jeśli mam powód, nie będę się sztucznie uśmiechać – po prostu będę zła i będzie to widać.
    Przy tym staram się zachować profesjonalizm, jeśli takie coś przydarzy mi się np. w pracy. Staram się, by moja złość nie rykoszetowała.

Ludzie mają mnie za osobę pogodną, która potrafi rozweselić towarzystwo, powiedzieć coś co zamyka wątek i rozbraja. Mają mnie za taką, która wie kiedy należy mówić, a kiedy zamilknąć, wiedzą, że nie jestem plotkarą i żyję własnym życiem, a nie cudzym. Zdają sobie sprawę z tego, że chadzam własnymi drogami, ale potrafię też działać zespołowo, choć w pracy jestem skuteczniejsza samodzielnie, bo nikt mnie wtedy nie rozprasza.
    Jestem wykrywaczem fałszu, ale mimo to, każdy może liczyć ode mnie na pomoc. Jestem prawdomówna, czasami ludzie tego nie znoszą; jestem szczera i są tacy, którzy to kochają.
    Znam swoją wartość.


Z biegiem lat nauczyłam się zauważać kiedy ktoś próbuje mnie wykorzystać albo zwyczajnie robić w balona. Nie dystansuję się jakoś szczególnie mocno, ale wyraźnie zaznaczam granice i asertywnie odmawiam, jeśli nie pachnie to dobrze.
    Jestem świadoma też swoich wad. Jestem raczej mono-zadaniowa i bardzo dokładna, że czasami aż zakrawa o perfekcjonizm, ale nie chorobliwy. Kiedy pracuję, chcę żeby "góra" wiedziała za co mi daje pieniądze. Nie strzelam fochów i nie toleruję cichych dni. Praktykuję zdrowe relacje i przede wszystkim zgodność.
    Twierdzę, że dwie osoby to też rodzina. A rodzina powinna być jednomyślna. Bywają kompromisy, lecz summa summarum i tak nasze drogi łączą się gdzieś tam dalej ku zgodzie.


Jestem kobietą dzikości, za pan brat z lasami, naturalną przestrzenią i zwierzętami, a jednocześnie jestem mieszczuchem i kocham swoje wielkie miasto.
    Kocham intensywność, kiedy w pełnym śniegu wsiadam na rower i robię parę godzin na ładnej plenerowo trasie. Kocham swój osiadły tryb życia kiedy mogę zakańczać swój kolejny projekt na komputerze i cieszyć się przyszłymi owocami, bo wierzę, że to przyniesie mi sukces.
    Jestem zdobywcą zarówno wielu alpejskich szczytów jak i prostych ścieżek miejskich parków. Wszystko to daje mi możliwość zatrzymania się, zajrzenia w głąb siebie i zauważenia, że mam w sobie pełny spokój – taki prezent od Ducha Świętego. Niczego więcej mi nie trzeba, jak tylko Bożego ciepła i jeszcze chciałabym w to mocniej wierzyć, że to wystarcza. Mamy obecnie w naszym kraju czasy pokoju, łatwo jest więc w to wierzyć, trudniej się w tym utwierdzić.

Nie noszę w sercu swoim nienawiści. Owszem mam komu wybaczać i robię to. Szkoda tylko, że przebaczenie w dzisiejszym świecie niewiele już znaczy.


Nie doradzam niczego ludziom, choć wielu mnie prosi o radę. Chrześcijanin powinien chodzić w autorytecie i mądrości Pana. Może dlatego tak jest, może to widać?
    Nie chcę doradzać, bo nie chcę uczyć ludzi patologicznego myślenia – nie można myśleć za innych, nie można też oddawać własnych decyzji innym. Nie daję rad, bo człowiek musi być samodzielny, od tego ma wolną wolę. Poza tym doradca też może się pomylić. Znasz nieomylnego? To jego się radź.

Ludzie pytają mnie często o rady, bo widzą owoce moich decyzji i widzą, że mój tok myślenia ma sens. Jednakże oni nie mogą chodzić w moich butach.
    Tak samo jest kiedy sytuacja się odwraca. Nie jest przyjacielem ten, kto nawiązuje z tobą relację i ciągle cię koryguje, mówi jak masz myśleć. To nie jest przyjaźń, ani nawet nie wychowanie. To jest kontrola.
    To można robić dopóki jeszcze człowiek jest dzieckiem, póki ssie mleko, a kiedy zaczyna spożywać stały pokarm, mijają następne lata, kończy studia, wyprowadza się, zakłada własną rodzinę, bo jest dorosły – doradzanie się kończy. Podejmowanie za niego decyzji też się kończy. Teraz to on wie czego naprawdę potrzebuje i co mu daje szczęście.
    Proszenie mnie o radę jest dla mnie konfundujące. Jednak dużo gorsze jest doradzanie komuś na siłę gdy ktoś o to wcale nie prosi. Wtedy to protekcjonalne.


Wiele osób życzyło mi magicznych świąt, proszę nie róbcie tego. Magii wyrzekłam się w długim procesie odcinania korzeni, zostawiono mi duży spadek, który przechodził na mnie z pokolenia na pokolenie po kądzieli i nie chcę mieć z tym nic więcej wspólnego. Nie życzcie mi więcej magii.
    Święta? Nie po to Bóg wyrwał mnie z religii, żebym teraz miała stawiać w domu choinkę. Dla wielu historia samych Saturnaliów nic nie znaczy, widzą małego bobasa w stajence i to jest to. Tradycja góruje, a magia opętuje.

Mówię tylko i wyłącznie z mojego własnego punktu widzenia i tożsamości w Chrystusie, oraz dojrzałości w wierze. Nic mnie do tego, co robicie w swoich domach. Mówię tylko za siebie.

Bóg powiedział jak należy go uwielbiać, zaś Jezus – zaręczam – jest dorosły. Pewien wierzący powiedział niedawno, że naśladowcy Jeroboama też nie umieli oprzeć się tradycji. Jego także szokuje pełna szopka w niektórych Kościołach biblijnych.
    Niektórzy chrześcijanie mówią, że spotkanie wigilijne w domu to doskonała okazja by głosić ewangelię. Naprawdę? Co roku głoszą tym samym osobom ewangelię? Co roku?
    Nie mam głowy przeładowanej buntem. Jesteśmy wolnymi ludźmi, każdy doskonale wie co czynić. Po porostu nie trzymam takich tematów w tabu, dzielę się punktem widzenia, a ten wątek, ten akapit w gruncie rzeczy nie dotyczy Was.
    Chcę patrzeć na wszystko oczami Chrystusa. Być może choinka w Jego oczach jest przezroczystym i nic nie ważnym elementem, wtedy i dla mnie będzie.
    Pewien znajomy z innego Kościoła biblijnego powiedział mi, że w jego Kościele było w wigilię uwalnianie z kajdan religii. Ciekawa rzecz. Kościół charyzmatyczny. W moim zaś kościele była normalna wigilia.
    Szukam dialogu, a nie zwady, ale za każdym razem spotykam bunt, oskarżenie, jakąś diagnozę, ocenę. W porządku. Ja też oceniłam. I nazwałam to niebezpieczeństwem.
    Coraz więcej rzeczy przestaje mi odpowiadać. Coraz częściej ktoś wpędza mnie w poczucie winy. Ale nikt mnie tu nie więzi, wiem o tym.

Zaczęłam w głębi siebie czuć, że czegoś mi brakuje w tym miejscu i żadne jasełka tego nie zastąpią... Wiem co to jest. I ja się po to wybieram. Szturmem.
    Asertywnie i z pewnością siebie. Każdy ma własną drogę.


Mam nadzieję, że spędziliście święta tak jak tego chcieliście i faktycznie pojawiło się dużo oczekiwanych cech, (które poddałam w poprzednim wpisie w wątpliwość istnienia). Że było przebaczenie, szczery uśmiech i miłość. Że już umówiliście kolejne spotkania, że na tym nie koniec.

Opowiadajcie, czy te dni kończą się (tudzież już się skończyły) wręcz wzorowo i naprawdę pięknie spędziliście ten czas.
    I co ważne – czy wypoczęliście? My z mężem tak. Przeżyliśmy wspaniałą przygodę i o tym będzie następny wpis. :)

12 komentarzy:

  1. Wspaniale, że potrafisz powiedzieć o sobie tyle pozytywnych rzeczy bez fałszywej skromności.
    Niewielu z nas to potrafi, ale zauważam, ze teraz młodzi ludzi są bardziej odważni i otwarci od nas, to dobrze!
    Święta upłynęły gwarnie, wesoło i bez obżarstwa, choć z epizodem chorobowym, na szczęście lekkim, teraz po wyciszeniu wybieramy się na spacer:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to zauważyłam, teraz targa się opinie o nowych pokoleniach, ale właśnie otwartości nie można im odmówić. Mają jeszcze wiele atutów, to całkiem odmienne osobowości nacechowane pozytywizmem. Oczywiście ile jednostek, tyle można wysnuwać opinii, lecz wspólny pozytywny worek brzmi lepiej.
      To wspaniale, dobrze to słyszeć. My byliśmy wczoraj w Toruniu. Myślałam o Tobie, czy czasem nie spotkam Cię z rodzinką.

      Usuń
    2. Byliśmy u syna pod Poznaniem:-)
      jotka

      Usuń
  2. szczątkowe dane na temat Twojej osoby, którymi dysponuję pozwalają jedynie na stwierdzenie: fajna autoprezentacja, czy też autopodsumowanie...
    patologiczne myślenie... hm... zastanowiła mnie ta fraza, bo patologią jest dla mnie mnóstwo, a kto wie, czy nie większość myślenia (rozumowania racjonalnego, dyskursywnego) z którego nasz gatunek jest tak dumny, mimo że jest to główne narzędzie tworzenia problemów sobie i otoczeniu :)
    tak zwane Święta jeszcze się dla mnie nie skończyły, aczkolwiek mimo, że to święta /czyli (z definicji "świętości") czasokres jakoś tam ważny i inny, niż reszta/, to jakoś nie widzę zbyt istotnych różnic w swojej organizacji i spędzaniu tego czasu, niż podczas nieświąt, bo w sumie po co sobie kolorować jeszcze bardziej swój trip, skoro on i tak jest już wystarczająco kolorowy, a to, co jest do zrobienia i tak się robi, ergo widać, jak bardzo umowne jest to całe pojęcie "Święta"... tak teraz patrzę na siebie krytycznie, czy ja zbyt mało świątecznej miny nie mam i czy nie za mało świątecznie siedzę przy biurku pisząc te słowa?... bo klapki na stopach mam stanowczo nieświąteczne, dokładnie te same, co przed Świętami, choć pewnie o kilka dni starsze...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne co by się u mnie zgadzało to świąteczny kubek do kawy ale ja go używam cały rok, bo ma wygodny kształt.
      Mam skarpety w śnieżynki podgumowane do chodzenia po domu. Raczej są zimowe niźli świąteczne.
      Ale jak wystąpiłam w sukience z podobnym zimowym motywem, wszyscy mówili, że jest świąteczna, więc chyba jednak mieszczę się w standardach, choć naciąganych. 🤣 Niemniej, w wigilię oglądałam serial. 🤣 I to nie rodzinny ani z motywem świątecznym. Chyba zgrzeszyłam.

      Usuń
  3. Mam dar bycia osobą pogodną, zawsze, o ile nie przebywam w towarzystwie toksycznych ludzi. Przygasam kiedy zauważam, że płonąć nie warto, wedle słów pewnego mądrego człowieka: "nie rzucaj pereł przed wieprze". - to jest ogromny atut. To bardzo cenię. Mam podobnie - przygasam, milknę.
    Byłam u córki i jej przyjaciół, którzy nie mają kontaktu ze swoimi rodzicami, bo oni ich bardzo ograniczali. Moja córka ma kontakt ze swoim tatą i ze mną bardzo częsty, bo wszyscy tego chcemy i potrzebujemy. Bardzo dobry, sympatyczny czas, z dobry jedzonkiem, bez choinki. Rozmowy, tulasy, spacer, zwierzaki, księżyc prawie w pełni - piękny WocLove.
    Nie jestem chrześcijanką, ani katoliczką. Myślę, że na ten moment żaden kościół nie jest dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Mi nie przeszkadzają dekoracje, choć wiem, że nie one są tu najważniejsze. Nie umiem ewangelizować i nawet nie zamierzam. Wystarczy mi, jeśli ktoś jest wierzący. Nie mi oceniać jak bardzo. Mogę dyskutować, ale łapanie za słówka mnie przeraża. Święta powinny być wartościowym czasem dla rodziny. Im dzieci są starsze, tym więcej czasu chcą spędzać po swojemu. Ciężko wtedy o jedność i trzeba wielu kompromisów, żeby zrobić coś wspólnie. Zaczęliśmy w domu oglądać polecany przez Ciebie "The Chosen" i się spodobał. Pozdrawiam serdecznie Twoją rodzinę. 😀

      Usuń
    2. @JoAnna Gdy rodzice ograniczają i tworzą takie problemy, to jest najbardziej bolesne. Bo jednak dziecko, nawet dorosłe, bardzo kocha swoich rodziców, a tu takie zranienia z ich strony. Wtedy bliskość przyjaciół w całym życiu jest na wagę złota.

      @MaB Dekoracje lubię, bo są światełka. 😆 Łapanie za słówka mnie też przeraża. Ja nigdy nie ewangelizuję na siłę. Mam zasadę, że jeżeli ktoś się zainteresuje i sam przyjdzie, możemy pogadać, wtedy ma to sens.
      Dla mnie nie ma niczego wartościowego w tych świętach prócz faktu, że wszyscy mamy wolne od pracy. Mogliśmy dzięki temu ruszyć razem za miasto, zwiedziliśmy Toruń i przepiękne miejsce nad Wisłą całkiem niedaleko.
      A wczoraj zaprosiliśmy rodziców na obiad, to sobie miło pogadaliśmy. :)

      Usuń
  4. Święta były i minęły. Jak zawsze. I nastała zwykła codzienność. I zycie toczy sie dalej. Dla każdego inne, choć przecież podobne. Zyjmy i dajmy zyć innym. Nie oceniajmy aby nas nie oceniano. Miejmy czyste sumienie, albo chociaż dążmy ku niemu. I nie udawajmy kogoś, kim nie jesteśmy, a to bywa najtrudniejsze zadanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się zgadza, ale a propos czego to jest? 😅

      Usuń
    2. A propos przemyśleń i podsumowań na koniec roku. Po prostu Twój memoriał pobudził mnie do takich refleksji. A nasza ostatnia dyskusja o lesie, do nowej opowieści na moim blogu!:-))*

      Usuń