sobota, 14 grudnia 2024

Czas płynie, ale wieczność poczeka.

Antałek firmowy powoli zaczyna się przelewać. Większego zbioru bzdur nie usłyszałam od żadnego szefa do tej pory. Zaczyna mnie to już zwyczajnie bawić, że aż podzielę się z Wami tą pożal się Boże historią z życia wyrwaną, brzmiącą jakby kontekst słabego sitcomu.
    Żadnej z tych rozmów nie wzięłam na poważnie, ale jeśli szef zaczyna patrzeć na mnie jak na debila, domyślam się, że współpracę już mogę uznać za zakończoną. Szczęściem (chyba nawet naprawdę), gardło mi ostatnio szwankowało, więc odpoczęłam dłużej od tej żenady w cieple domu. Nie jestem złośliwym pracownikiem, spojrzałam na grafik tego tygodnia, dziewczyny nie dostały przeze mnie po tyłkach za brak mojej osoby. Był komplet, mogłam odpocząć i wyzdrowieć.

Otóż byłam na dywaniku. Posłuchajcie: