Ostatnio miałam sporo refleksji. Sporo się dzieje i można powiedzieć, że jestem w tym wszystkim jakimś odważnikiem pokazującym wagę spraw. To na czym mi zależy, o co się staram, na co najwięcej poświęcam czasu. Ludzie dla których pragnę znajdować czas.
1/4 znajomych ląduje w szpitalach. To daje sporo do myślenia. Zawsze miałam starszych od siebie znajomych i przyjaciół. Najbliżsi mi przyjaciele oraz najlepsi kumple, są 40+ 50+ i 60+.
Tak, znam rówieśników, ale większości nie styka ze mną na łączach. Nie ten świat zupełnie. Czuję wyraźnie, że jestem lata świetlne przed nimi w dojrzałości.
Od dziecka najlepiej dogadywałam się ze starszymi. Kiedyś był duży kontrast, teraz już mniejszy, ale przyjdzie czas, że ten kontrast znów będzie bardzo widoczny. Już powoli to się dzieje...
Więc odwiedzam w szpitalach, dbam o relacje, o które warto, oddaję serce i czuję przy tym, że warto. Bo jak wiecie, po minionym roku ludzie bardzo mi się zweryfikowali i zostali przy mnie ci, którym na mnie zależy. I tak dbamy o siebie nawzajem i pragnąc okazać wdzięczność, mogę również obiecać ładne wieńce na ich groby.
![]() |
Mocca wypita w bardzo fajnym towarzystwie. |
Zrobiłam się szalenie zajętą osobą. Cieszy mnie to. Sfokusowałam się na tym, co mi się udaje i pokrzepia mnie to w obliczu tych spraw, w których mi się nie powodzi.
Spotykam się z ludźmi, którzy są dla mnie cenni i vice versa. Nie tracę już czasu na niepotrzebne relacje. Czas zdaje się przeciekać między palcami, po co więc ronić go na niewartościowe znajomości?
Wiele się zmieniło. Otaczam się ludźmi bogatymi w pasję i serce. Aż gorejącymi swoją pasją. Kiedy ogień spotyka się z ogniem, mamy kontrolowany pożar.
Czuję wdzięczność. Satysfakcję. W takich momentach czuję też szczęście...
Robię to, co kocham i potrafię najlepiej.
Mimo innych nieudanych sfer w moim życiu, których jest zdecydowanie więcej, sama siebie motywuję. Bo przecież moja sytuacja finansowa jest mega niestabilna, można powiedzieć, że ostatnio żyję od pierwszego do pierwszego, nie mam z czego odkładać na wakacje, więc podejrzewam, że donikąd w tym roku nie pojadę.
Nie ma na horyzoncie sensownej pracy, do której mogłabym odejść z mojej firmy, nie pogarszając sobie warunków.
Odmówili mi tam, gdzie się starałam o angaż, robiłabym to samo co robię na swoich socialmediach, ale za pieniądze.
W domu tylko bywam, nie mieszkam. Z pewnych względów nie czuję się jak w Domu. Z pewnych względów mam poczucie straty czasu, uczucie przegrywu życiowego.
Co więcej? Jestem zdrowa, mam pasję, mam przyjaciół i świetnych znajomych.
Bywam na mądrych wykładach, przebywam z mądrymi ludźmi, nie tracę czasu na zajęcia, których nie czuję. Spełniam się w swojej pasji, udaje mi się znaleźć czas na czytanie książek.
Byłam znów z ramienia urzędu, by zrobić dokument o obiekcie, który w tym roku będzie poddany kompleksowej rewitalizacji.
Mam masę pomysłów na nowe reportaże na swoją stronę, co zamierzam wdrożyć już tej wiosny. Mam mnóstwo planów podróżniczych (wojewódzkich).
Czar niedoskonałego życia.
Reasumując, mam pracę, nie brakuje mi na chleb, a precla dostałam. Nie stać mnie na przyjemnostki, ale potrafię się bez tego obyć. Grunt że mam na paliwo.
Przyjaciele choć starzy, wciąż żyją, modlę się o ich nawrócenie, żeby móc dręczyć ich w przyszłym życiu wiecznym.
Na wszystko przyjdzie czas i miejsce. Wierzę, że wszystko się poukłada, że będę miała stabilizację, fajną pracę umożliwiającą coś więcej niż zaspokojenie podstawowych potrzeb i dom, do którego będę chciała wracać i będę w nim szczęśliwa.
Siła charakteru przez Ciebie przemawia, do pełni szczęści brakuje tego, co niestety nie od Ciebie tylko zależy...
OdpowiedzUsuńNie ode mnie, no i wymagać będzie bardzo dużo czasu. Na razie mam destabilizację podstawowych spraw życiowych. Ale nie jest najgorzej, to wiem na pewno.
UsuńPrzy wielu negatywnych czynnikach tak czy siak szala dobrych rzeczy, które masz i których doświadczasz przechyla się na swoją stronę. Przyjaciele, pasje, praca pozwalająca przetrwać od pierwszego do pierwszego i dom, na który akurat teraz patrzysz w kategoriach "zaledwie" dachu nad głową a nie domowego ogniska. Nawet jeśli do urlopu nie uda Ci się oszczędzić żeby gdzieś pojechać to zawsze możesz wsiąść na rower i pomknąć w siną dal i odpoczywać po swojemu. Przyznam, że często tu zaglądam i wiem, ze masz wspaniałą umiejętność zauważania dobrych rzeczy i cieszenia się nimi, i niech tak zostanie. Zwykła codzienność też może być fajna i dobrze o tym wiesz. Też świetnie się dogaduję ze starszymi od siebie, może to kwestia tego, że teraz starsi żyją w młodszy sposób i mają pasje identyczne z młodszymi pokoleniami?
OdpowiedzUsuńJest dokładnie tak jak piszesz, bo nie martwi mnie to, że nie uzbieram na jakiś wyjazd z noclegami. Jednodniowe wypady też potrafią być inspirujące i mnie osobiście dają odpocznienie. Bardziej mąż marudzi, bo on chce wyjechać gdzieś na 3 tygodnie, ale jeśli nic się nie nie poprawi u mnie z pracą, to nie widzę szans. Za to plany na wyjazdy tam i z powrotem, mnożą mi się w głowie na potęgę. :) Z tym że już w pojedynkę, bo mąż nie ma kondycji.
UsuńAle tak to jest jak osoba typu "włóczykij-szmaciarz" żyje z osobą stacjonarną.
Ale za to mam pośród znajomych paru doświadczonych rowerzystów, więc może jednak nie w pojedynkę. ^_^
Także widzisz, wakacje zaplanowane tak czy siak.
Pasja, pokolenia żyjące pasją, ludzie pełni życia - to jest teraz moje środowisko.
Ha ha ha, ja na siebie mówię włóczykijka-powsinoga. Na rowerze najbardziej lubię jeździć w pojedynkę bo wtedy jadę po swojemu i robię dystans, który mnie zadowala. Mój jeszcze Niemąż raz, że kondycja gorsza to jeszcze wiecznie marudzi, a to siodełko uwiera, a to siku, a to pić, a to za zimno, a to za gorąco. Dobrze, że podróżować lubi tak jak ja i podczas włóczęg świetnie się spisuje.
UsuńKobietki! Jak ja Was rozumiem:) Jestem dumna, że też mogę powiedzieć, że uprawiam włóczykijstwo:)
UsuńW ogóle na samotnych wyprawach jest najciekawiej, wiele się dzieje i zawsze mam sercu takie poczucie, że grubo udał mi się dzień. :) Choć nie demonizuję podróży w towarzystwie, to też jest cenne, ale trzeba sobie dobrze dopasować podróżnika. :)
UsuńWitamy w klubie włóczykijów. :D
nie do mnie należy ocenianie Twojej sytuacji, a jeśli nawet spróbuję, to taka ocena jest bez znaczenia, nie warta skupiania na niej uwagi :) liczy się tylko Twoja ocena...
OdpowiedzUsuńtrochę słabo, że pieprzy Ci się sfera domowo - osobista, o czym co prawda wspominasz dość mało, ale z tych strzępów danych coś tam można sobie skonstruować jakiś szkicowy obraz... ale ważne, że nie pękasz, kompensujesz to sobie swoją pasją i masz sensownych ludzi, z którymi możesz ją realizować, której realizacja zresztę wychodzi Ci naprawdę znakomicie...
p.jzns :)
W samotności, skupiałabym się wyłącznie na nieszczęściach. Siedząc non stop w domu, skupiałabym się wyłącznie na impasie, w którym utkwiłam. A tak to dzieje się życie. :)
UsuńDzięki!
Warto mieć koło siebie ludzi, na których można zawsze liczyć. I nieważny jest wiek, a wspólne pasje, poglądy i fluidy, które przyciągają.
OdpowiedzUsuńWybory należą do nas, więc człowiek codziennie wybiera, bo od nich zależy nasz byt i los.
Zasyłam serdeczności
O tak! Zdecydowanie tak!
UsuńPodobnie jak Ty, całe życie lepiej dogadywałam się ze starszymi osobami. Nawet w środowisku pracy trudno mi było załapać kontakt, rozmawiać o kremach, infantylnych rzeczach…
OdpowiedzUsuńWażne to, co piszesz o przebywaniu z ludźmi mądrzejszymi od siebie. W
Relacji z takimi można doskonalić samorozwój. Mi tego teraz brakuje w mojej rodzinnej miejscowości. Mimo wielu różnorakich zainteresowań czuję, że się uwsteczniam. Czasami ratują mnie inteligentne rozmowy z mężem, ale jak oboje zmęczeni prozą życia to i na to czasami nie wystarcza siły.
Masz dużo, bardzo dużo. Wiele bym oddała za bycie zdrową. Nie wiem czy dla naszego pokolenia istnieje stabilizacja. Większość firm ma aktualnie takie wartości, że ciężko zagrzać gdzieś miejsce na dłużej w pracy. Mieszkania? Daj spokój…kosztują majątek..przykro jeśli dom nie jest domem.
Ciekawa jestem Twojej definicji przegrywu życiowego.
P.S. czy mi się wydaje czy usunęłaś jeden z postów?
W pracy mam młodsze dziewuchy, jedna jest dużo starsza i fajnie się z nią rozmawia, swoje przeżyła i to słychać w jej odpowiedziach. Ale bardzo rzadko z nią jestem na zmianie.
UsuńTeż kiedyś czułam uwstecznienie. W dwóch miejscach. Jak mieszkałam za granicą (nie miałam mądrych znajomych, ale też nie miałam żadnego wyboru) i na wsi, gdzie królowała zaściankowość. I nie miałam jeszcze takich fajnych znajomych.
Przegryw życiowy lokalizuję u siebie w miejscach, w których totalnie mi nie wyszło i mam impas, bo nie bardzo można coś z tym zrobić w mojej obecnej sytuacji, więc stoję w miejscu.
P.S. nie tylko jeden. Za dużo napisałam, pewne rzeczy, lepiej żeby zostały obwarowane.
Chciałabym wierzyć, że na wszystko w życiu mamy wpływ, ale nie mamy...
UsuńNie myślałaś o ograniczeniu dostępu do bloga tylko dla czytelników?
Wielu czytelników straciłabym w ten sposób. Nie chciałam robić z tego bloga totalnej prywaty. Prędzej założyłabym nowy blog tylko dla "osobistych" czytelników. Taki jak Twój. I tam wtedy mogę pisać klasyczny pamiętnik. Na luzie. Tak jak Ty.
UsuńMoże to właściwy pomysł, chciałabym mieć gdzie to wylewać. Mam komu o tym wszystkim opowiadać, więc nie jest tak, że blog aktem mojej desperacji, ale doświadczam poukładania, kiedy to wszystko opisuję. A nierzadko błyskotliwe komentarze czytelników, bywają naprawdę cenne.
Rozumiem. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Ja mam tylko kilku czytelników, a chętnie bym poznała nowych..
UsuńAbsolutnie nie pomyślałam o desperacji. Mi też blog pomaga w poukładaniu skołatanych myśli w głowie. Dobrego weekendu.
Nie wyświetla mi się ten blog przy Twoim profilu. Czy to tak ma być? Chciałam napisać Ci, że tytuł jest bardzo mądry. Pielęgnuj to, co powoduje, że wzrastasz. Bardzo Ci kibicuję i pozdrawiam.🤗
OdpowiedzUsuńTutaj na stronie coś nie działa? Chodzi Ci o linki jak kliknie się w "Wyświetl mój pełny profil"?
UsuńZ ciekawością czytam gdy pojawia się pojęcie "mam przyjaciół". Z ciekawością.
OdpowiedzUsuńTak, to jeden z ciekawszych aspektów życia.
UsuńKilka dni chodziło za mną Pani "Najważniejsze jest to na czym skupiasz swoją uwagę"...i dziś się nie zgodzę. Ważne jest to co jest ważne, nawet jeśli wcale na to nie zwracamy uwagi. Ważne jest pytanie ,wciąż pytanie, wciąż szukanie.PS Proszę mi wybaczyć brak strachu przed szczerością. ale zakiełkowała we mnie myśl , by "poznać Panią bez kamer". Zazwyczaj sama taka myśl mi wystarcza za przyjaźń, za znajomość ,za towarzystwo.
Usuń"Ważne jest pytanie". Czasem warto postawić bardzo dobre pytanie.
UsuńSzukam prawdy w tym wszystkim i za prawdą chcę pójść. Aby to życie przestało być denerwującym supłem na całym sznurowadle czasu.
P.S. Wybaczam, szczerość doceniam.
Ta głupia maszyna nie potrafi podpisać. NKloszard, podpis pod powyższym.
OdpowiedzUsuńAniu, jeśli możesz, to pomódl się i w mojej intencji, żebym w końcu uwierzyła, bo serce mam, póki co, z siana.
OdpowiedzUsuńDo tego informacja: nie tylko się czuję, ale i absolutnie jestem kompletnym przegrywem.
Pamiętaj, że modlitwa nie jest pigułką od bólu głowy.
UsuńZ całą pewnością nie jest. Solpadeine działa lepiej 😀
Usuń