niedziela, 3 sierpnia 2025

Prohibicja, edukacja i nie wiem co dalej.

Powiedziałam sobie dawno temu, że marzenia są po to, aby je spełniać. Wiedziałam, że nie będzie lekko, ale przede wszystkim wiedziałam, że to co obrałam sobie za cel, jest możliwe. Doświadczyłam też, że zawsze znajdą się ludzie, którzy te realizacje uniemożliwią.
    Są też marzenia, na które nie mam żadnego wpływu i jedno się spełniło. Ograniczenie sprzedaży alkoholu. Polska ma problem, na Boga, Polska ma z tym problem. Rozmawialiśmy już o tym raz.


Słabo to widzę, bo ludność wielkomiejska będzie szukała obejścia problemu. Ogólnie jestem za. Skończy się niebezpieczeństwo nocą w okolicach sklepów monopolowych i Żabek. Bo imprezowicze będą siedzieć w domu, a nie wędrować po nową amunicję.
    Ale zaczną się pielgrzymki do dzielnic, w których prohibicja nie weszła. Bo niestety zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych, obejmuje tylko kilka dzielnic. Obawiam się, że będzie więcej pijanych kierowców...
    Na osiedlu na którym mieszkam, prohibicji niestety nie ma, ale na osiedlu, na którym pracuję jest i bardzo mnie to cieszy, bo nie będę już musiała męczyć się w pracy do 23. Zamykamy wcześniej.

To już coraz mniej istotne, bo postanowiłam zmienić branżę. Moje CV całe życie było odrzucane z uwagi na brak sensownego wykształcenia oraz doświadczenia poza handlem. Jednakże to co robię w social mediach w temacie Łodzi, robi wrażenie i jestem zapraszana na rozmowy, nie szukam sama. Tylko że słabe CV jest tą barykadą, która nie pozwala mi nigdzie indziej zapuścić korzeni.
    Tak było do tej pory. Dlatego od września szkoła – to już postanowione, lecz nie mogę wówczas tyrać w handlu, bo trzeci raz nie zdam zaocznie. Tak – mam już za sobą próby. Tak, firmy mają obowiązek umożliwić pracownikom edukację, ale obiecują gruszki na wierzbie.
    Zatem z marketu zwalniam się na pewno. Z końcem sierpnia (albo wcześniej) i nawet jeśli zostanę bez pracy, bo do szkoły iść muszę, bo zwariuję dalej w takim beznadziejnym trybie, liczę się z tym, że najwyżej będę gryzła wapno ze ścian.

Na razie czekam na odpowiedź z trzech miejsc. I to są miejsca, które mnie znalazły. Same zabiegały o to, żebym przyszła, żeby mnie mieć. Ale CV zabijało ich zapał i kończyło się na "zadzwonimy, musimy przedyskutować".
    Jedno podobne miejsce odrzuciło mnie jakoś w marcu bodajże. Nie powiedzieli, że konkretnie przez to, ale mogę się domyślać, bo reszta była cacy.
    Teraz ci co o mnie zabiegali, mieli czas żeby pozbierać się po wstrząsie i podjąć przemyślaną decyzję. Czekam.

Jeszcze jedna rozmowa w planie wydarzeń sierpnia i na tą z kolei czekam ja. Jedyne miejsce w kręgu moich zainteresowań, więc robiłabym to, co lubię. Podejrzewam, że to byłoby czasochłonne i zmuszało do podróżowania... no straszne... mażę o pracy niestacjonarnej jak tylko to możliwe.
    Na razie nie chcę użyć tagu tego urzędu, na razie chcę po prostu wiedzieć, tak czy nie.

Jak to się dzieje? Po prostu piszą do mnie maile, bo na stronie, którą prowadzę o Łodzi, podaję adres do siebie. Niektórzy są pod wrażeniem tego co robię i jak robię. Podziwiają, że robię to sama. Że mam coraz lepsze zasięgi, chodź moim zdaniem to jeszcze nie sukces. To mały sukces.
    Marzyłam o tym. Moim sukcesem jest to, że dałam się znaleźć. Istnieję już w wiedzy wyższych kręgów, które ewentualnie mogą coś ze mną zrobić.

Jestem w drodze po marzenia. Albo w drodze po wapno...

2 komentarze:

  1. Nigdy nie miałam marzeń. Robiłam to co akurat musiałam by potem robić to co mnie bawiło, sprawiało przyjemność, radość i pomagało się utrzymać. W pewnym momencie okazało się ,że mogę wszystko na co mam ochotę a to co mnie uszczęśliwiało, kosztowało nic albo niewiele. Tak pieniędzy jak i wysiłku, nakładu pracy. Bieg po marzenia ...walka o spełnienie marzenia jakoś dziwnie na mnie działają a to z tego względu ,że odbierają , ja to tak czułam, przyjemność z życia. ...już wspominałam , chyba, że ...od kilku dni wieczorami ląduję w kałuży z wymuszonymi bąbelkami. Dużo ich a ja tak leżąc samotnie, poddając się masażowi przez bąbelki myślę o towarzystwie w tej kałuży... Przepraszam, wpadłam w słowopląs...życzę powodzenia w spełnianiu marzeń . Życzę powodzenia w budowaniu platformy z której łatwiej Pani będzie owe marzenia spełniać. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za powodzenie .

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno, dawno, dawno temu myślałam, że marzenia są po to, aby nas łudzić czymś, co nigdy nie nastąpi. Mam kilka takich, nazywam je: marzenia nie do spełnienia.
    Inne zaś które się spełniły były takie w stylu: uważaj o czym marzysz bo może się spełnić.
    Zmierzam do tego, że życie czasami prowadzi nas wyboistą drogą, dookoła bo może musi nas na to spełnienie przygotować.

    Powodzenia w nauce i w znalezieniu satysfakcjonującej pracy.

    OdpowiedzUsuń