poniedziałek, 23 maja 2022

To co najcenniejsze. Nawet w zwykłej codzienności.

Przed nami ostatni tydzień pięknego maja, nawet nie wiem kiedy ten czas minął, a minął naprawdę cudownie. Pracowicie, ale też przyjemnie, bo nie zabrakło go na udane wędrówki, relaks i miłe spotkania. Kiedy czas ma wartość, wtedy i życie nabiera wartości. Czyli ważne jest to, co robisz, bilans dnia i tygodnia. Cenna staje się codzienność, która wychodzi z szarości odświeżona i ubarwiona, jakby otrzepała się z szarego popiołu i stanęła na nowo czystą. I my w niej z czołem podniesionym do góry.
Tak, takie życie kocham.

Kiedy codzienność staje się barwna, zamienia się w cud. A cud ten przekuwamy w doskonały nastrój i świetne samopoczucie. Za tym idzie pogoda ducha, która jest zaraźliwa. Ludzie zaczynają mówić o tobie – zawsze uśmiechnięty i zadowolony.
Taką siebie kocham i pragnę by to się nie zmieniało. Chcę mieć zawsze cenny czas.


Cenne jest dla mnie to, że znów mogę wykonywać swoje hobby. Jedna z największych pasji mojego życia to fotografia. W końcu odebrałam swój aparat z naprawy, chociaż musiałam się pożegnać z moim nieocenionym obiektywem Sigmy i wrócić do standardowego obiektywu z bardzo małym zoom'em, i tak jest to o niebo lepsze od zdjęć telefonem. Prześwietlone zdjęcia z parku są żenujące, ale nie mam na razie innych.
Tymczasem wypróbowałam naprawiony sprzęt na moich roślinach domowych, mogę Wam zaprezentować przy okazji jak się rozwijają. Jestem zadowolona ze zdjęć, widać nawet kurz...

Bananowiec

Aglaonema 'Crete Flame'

Wilczomlecz

Świeże pędy dzbanecznika

Kroton i kawa.

Bananowiec rozwinął już kolejny liść.

Cenne jest dla mnie móc chodzić tam, gdzie doniedawna nie można było się pojawiać w zdrowy sposób. Dwa lata nijakości pod osłoną spoconych masek, a dziś normalne życie. Życie – to najważniejsze.
Oddycham pełną piersią pomiędzy ludźmi, odwiedzam restauracje. To jedna z moich ulubionych, tam posiliłam się podczas Nocy Muzeów. Zwiedzałam wtedy do pierwszej w nocy, kto ciekaw, zapraszam na drugi blog:

Zabytkowa Zajezdnia Brus ⏩ Muzeum Farmacji ⏩ Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne ⏩ I Zbór Kościoła Ewangelicznych Chrześcijan W Łodzi – 3500 lat historii Pisma Świętego

Byłam w kinie na "Dr. Strange w multiwersum obłędu" w formacie 4D. Fantastyczna zabawa, kiedy czujesz na twarzy wiatr, pryskanie wody, albo rusza się fotel.
A film? Cóż, kolejny bohater zidiociał i przeszedł na czarną stronę mocy (z mojego punktu widzenia, bo teoretycznie nadal pozostaje bohaterem, który ocalił świat), lecz przyznaję bez bicia - film bardzo efektowny, idealny na raz i na duży ekran.
Dr. Strange jest jednym z moich ulubionych bohaterów Marvela. No i facet w moim typie wizualnie, lecz urzekł mnie w pierwszej części swoim umysłem, bo ładne opakowanie bez mózgu mogę z łatwością wyrzucić, nie nadaje się.
Przy okazji cyknęłam sobie zdjęcie z moim drugim marvelowskim ulubieńcem, Tony'm Stark'iem. Notabene też w moim typie i z mądrym mózgiem. Wadą u niego był "kompleks mesjasza", co oczywiście doprowadziło go w końcu do samobójstwa, choć moim zdaniem można to było zrobić zupełnie inaczej. Przykładowo, Strange zawsze szukał innych rozwiązań.
Oczywiście pod ocenę wchodzą wyłącznie bohaterowie, których oni grają. Akurat tych aktorów nie znam osobiście.

Przy okazji miałam okazję przejechać się nowym łódzkim autobusem elektrycznym. Takie kilkusekundowe uniesienie, nic wielkiego. Interesowało mnie czy jest w nim cicho, bo te spalinowe nie litują się nad zmysłem słuchu. Nie dowiedziałam się, bo klima głośno pracowała, ale to akurat bardzo dobrze.

Cenne jest dla mnie posiadanie przyjaciół tak samo jak ja kochających przyrodę. Paru z nich posiada własne ogrody, więc takie spotkania na łonie natury na ich wypielęgnowanych działkach, sprawiają dodatkową przyjemność.
Zobaczyłam, że można wytresować koguta.

Surfinia

Tulipan chyba papuzi

Tulipa urumiensis (Tulipan późny).

Tulipan fryzowany

Mają imiona, ale nie rozróżniam która jak...

Marcel




Batonowo-ciasteczkowy. Twix-Bounty-Oreo.

Z własnego kurnika, to prawie jak złote.

Na drugiej działeczce także pięknej. Nie porównuję, po prostu w obydwu przypadkach widać to serce do roślin i tą wyjątkową dbałość o szczegóły.
W końcu pierwotnie po to zostaliśmy stworzeni – aby o to całe piękno dbać szczególnie.











Cenne jest dla mnie przy nawet odrobinie wolnego czasu, wyjście do lasu czy nawet zwykłego parku. Miałam wielką przyjemność udać się do Ogrodu Botanicznego, z czego obszerna relacja widnieje już na drugim blogu:

⏩ Łódzki Ogród Botaniczny im. Jakuba Mowszowicza

Wypad do Arturówka na skraju Łódzkich Łagiewnik – to był świetny czas! Można powiedzieć, że był to pierwszy "leżing" w tym roku. Na ręczniczku i na trawce rozłożyłam się pod pierwszymi promieniami słońca, było cudownie. Uczucie było cudowne – nigdzie nie gnać, nigdzie się nie spieszyć, po prostu leżeć nad wodą, wpatrywać się w niebo...

Odwiedziłam Park Helenów przy okazji rejestracji samochodu. Dawno tu nie byłam. Altana a'la grota nic się nie zmieniła, aleje wciąż te same, ale fontanny chyba wcześniej mi umknęły, bo nie pamiętam, bym je obserwowała.
Lubię wodę i wszelką rzeźbę jaką można z niej zrobić. Od wodospadów po sztuczne kaskady. Mogłabym gapić się w to bez końca.








Cenne jest dla mnie zdrowie, które pozwala mi na trening ciała będący składką emerytalną. Mam nadzieję, że żadna choroba się nie przypałęta i będę dziarską babką, a tymczasem wprowadzam w swój mezocykl treningowy tabatę.

Tabata to świetna forma skutecznego treningu. Komponując sobie zestaw, można posiłkować się o wszystkie elementy interwałów - prezentowane przez trenerów (znanych bardziej czy mniej w sumie nie ważne).
Mamy tu ćwiczenie o nazwie "burpees" w trzech wersjach. Po lewej pan wykonuje zaawansowaną.

Został jeden tydzień tego miesiąca i uwierzcie mi, że będzie on bardzo cenny, bardzo wartościowy i wykorzystany należycie. Wczoraj uczciłam z mamą Dzień Matki, bo 26-go nie będzie mnie w Łodzi.
Błogosławionego czasu dla Was wszystkich!

12 komentarzy:

  1. Przyjaciele z działkami mile widziani, ewentualnie rodzina na wsi.
    Dobry nastrój i zdrowie warto pielęgnować i zachować na gorsze dni jesienno-zimowe:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina na wsi to nie to samo. Działka to odpoczynek, rekreacja, wieś to inne życie. Co kto woli. Pamiętam jak z rodzicami będąc u rodziny, ja miałam co prawda labę jako dzieciak, ale tato już miał atrakcje innego typu i nie wiem czy nie wrócił bardziej zmęczony z tego urlopu. ;)
      Czemu gorsze? Przecież to moje ulubione pory roku.

      Usuń
    2. no wiem, moje niestety nie, zwłaszcza szaruga jesienna...

      Usuń
    3. Zabawne, bo na nią co roku czekam. W moich oczach jest to bardzo romantyczny czas.

      Usuń
  2. Marzę o własnym ogrodzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka lat temu miałem zasadzony z pestki grejfrut - rósł tak sobie dwa lata i usechł, szkoda mi było ;) Ja używam tylko zdjęciofona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pestek już różne rośliny miałam i padały mi po jakimś czasie.

      Usuń
  4. Mamy jak widzę podobny etap - dużo ruchu na dworze, często w miłym towarzystwie, napełnianie się zwykłą-niezwykłą codziennością, wdzięczność za to co się ma - na przykład dobry aparat foto. I radość, że ma się zdrowie do ćwiczeń - bo niejeden by chciał, a nie może!
    Zdjęcia kwiatów i te z wodą - bajka! :)))

    Uściski i serdeczności Aniu

    OdpowiedzUsuń
  5. Maj rozkręcił mnie na maksa!!! Jest pięknie... intensywnie pięknie 💚... zwolnię w listopadzie 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intensywnie przyspieszyłam na tydzień, teraz zwalniam na dwa miesiące i przyspieszam we wrześniu. :D

      Usuń