Woda sprawia, że bardziej czujesz wakacje, bardziej utwierdza Cię, że masz wolne. Woda ułatwia przeżyć upał, podobnie plaża w cieniu. Czysta woda, czysty piaseczek i zieleń dookoła – i wszystko jasne.
Czujesz, że jesteś we właściwym miejscu, nie ścigają Cię myśli o pracy, jest cisza. Plus dzikich plaż – słyszysz z oddali wrzaski i bas muzyki, ale to nikła nuta ludzkiego zgiełku rozmywająca się wraz z szumem trzcin. Jesteś wolny...
Wolny od codziennych spraw, od myśli prostujących zwoje mózgowe, od wszystkiego co ma negatywny wpływ. I dochodzisz do wniosku, że nie powinno tak być, że czujesz się wolny tylko za granicą swego domu, rewiru pracy i innych działań, a nie jesteś wolny we własnej codzienności. Żyjesz w granicach, ramach czasowych, które wkurzają i odbierają radość.
Czysta woda, biały piasek, ławice narybku. |
Potem wypuszczasz współmałżonka na wolność, niech zazna tego samego i dojdzie do tych samych wniosków, a potem porozmawiamy o tym co zmienić w naszym życiu... Spanie na plaży jednak odjęło nam mowę. Już zapomniałam jak cudownie jest spać na plaży...
Koc nieprzepuszczający wilgoci ani w zasadzie niczego. Przyjemny welur. |
Co Cię frustruje w domu, skąd te ograniczenia i ramy? Porozmawialiśmy o tym później, oto nasze wnioski:
- Ludzie (czyt. sąsiedzi), nie respektują wolności innych sąsiadów, co tworzy swoiste ograniczenie człowieka - współlokatora. Ten wieczny remont u sąsiada, czy to, że muszę zamykać okna, bo ktoś inny pali papierosy na balkonie i cały smród leci do nas...
- Miejsce ucieczki jest dla ludzi ze statusem "wolni i dzicy", czyli zastanów się jak traktujesz swój czas po pracy. Na wakacjach też robisz zakupy, czasem musisz coś uprać, być może nie każdego dnia jadasz w restauracjach, więc coś pichcisz. A mimo to nie odbiera Ci to wolności, nie denerwuje, że musisz swój czas wolny przeznaczyć na te obowiązki.
- Wyjść poza pęd tego świata, by kierować czasem jak ja chcę, ale z wyłączeniem zasad tego świata, który Ci mówi, że jesteś panem swego losu, bo nie jesteś. Zależnie od zewnętrznych przyczyn i możliwości, kształtować życie jak chcesz z własną świadomością.
Ramy kształtują się w nas samych przez bodźce zewnętrzne. Przez konfrontacje innych ludzi z naszymi własnymi ramami – to jakby zderzyć się czołowo swoimi bańkami prywatności i wtedy zaczyna się narzucanie cudzych ram, dodatkowych negatywów.
Cudze ograniczenia wkraczające na Twój rewir i zaczynają ograniczać Ciebie – sąsiad nie może sobie odpocząć, bo musi dokończyć swój remont, Ty też nie możesz wtedy odpocząć, bo on musi remontować – ograniczają was te same ramy, cisza została zakłócona, nie możesz robić tego co chcesz, lecz to Ci zostało narzucone, dlatego Ty jesteś wkurzony, on nie.
Sąsiad musi zapalić, bo ogranicza go jego nałóg na który marnuje kupę kasy i czasu. Te ramy wlatują do Ciebie błękitnym dymem i tracisz czas, oboje macie śmierdzący klimat w domu, oboje musicie dojść do tego balkonu, on żeby wyjść i tam postać, Ty, by wszystko pozamykać i czekać, aż on przestanie palić. To zmaganie zostało Ci narzucone, lecz Ty jesteś wkurzony, a on właśnie się relaksuje.
Różne sytuacje konfrontują ludzi ze sobą stale i permanentnie. Są to sytuacje których masz już dość i zaczynasz nienawidzić swoich sąsiadów. Wracasz wkurzony z pracy, gdzie ram i granic tyle na Tobie wisi jak ciężkich łańcuchów, a potem wchodzisz do mieszkania i masz to samo. Musisz się zgadzać na cudze warunki, na rzeczy, które choć nie należą do Ciebie, mają na Ciebie wielki wpływ. I siedzisz tak przeładowany emocjami, aż w końcu eksplodujesz przy byle okazji.
To wszystko sprawia, że czujesz się wolny tylko daleko – jak najdalej – od domu – im dalej tym lepiej.
Błogosławiony ten, który ma spokojny i cichy dom.
I właściwie nie wiem jak to wszystko zmienić... Bo był kiedyś czas, że lubiłam swoją pracę (poprzednią na przykład). Był czas, że bardzo lubiłam wracać do domu. A teraz walczę z emocjami, by nie powiedzieć pewnego dnia, że nienawidzę.
W każdym gronie jest jakieś 20% osób, które ignorujesz. Ale nie sztuką jest ich unikać, sztuką jest posiadać taki pokój w sercu, aby nie przejmować się nimi. Bo sztuką nie jest wkurzanie się na głupie paplanie człowieka, lecz sztuką jest być ponad to. I patrzeć na te 20% oczami czystymi, by nawet jedna żyłka nie pękła, bo będąc zadowolonym w życiu swoim, można zarażać tym pokojem i tą miłością jaka mieszka w sercu. Można patrzeć na człowieka przez zupełnie inny pryzmat i nie dać się ponieść nieprzyjemnej emocji.
Tylko że ja dziś nie potrafię. Ale był czas, że umiałam.
Dlatego szukam nad wodą swych zgubionych w wietrze myśli, tych szeptów poukrywanych w trzcinach.
Błogosławiony ten, kto doznał patrzenia na wszystkich ludzi oczami Boga, który gdy był pomiędzy nami, nawet jednej trzcinki nie złamał. Wkurzany, wyszydzany i opluwany. A my nawet mając dobry, godny status, nie umiemy sobie poradzić z dwudziestoma procentami ludzi, którzy nas wkurzają.
Bądźmy szczęśliwi zawsze, a nie tylko daleko od domu.
Bóg nie miał upierdliwych sąsiadów, wrzeszczących dzieci sąsiadów, , nie musiał znosić wiecznego koszenia i przycinania, ujadania psów...
OdpowiedzUsuńMyślałam, że na wsi jest ciszej, przyjaźniej. Okazuje się, że nic bardziej mylnego.
Psy szczekają, maszyny rolnicze hałasują, sąsiedzi także remontują lub grillują...
Nie wiem czy można od tego uciec, latem szybciej, ale zimą?
Staramy się, sporo spacerujemy, oglądamy filmy, odwiedzamy przyjaciół, ale kiedyś do mieszkania w bloku trzeba wrócić.
Raczej miał się na co wkurzać, co prawda kosiarki mu nie jeździły pod płotem, ale z jakichś przyczyn jednak uciekał na pustynie, w góry czy do gajów oliwnych. Potrzebował wyciszenia, potrzebował być sam w modlitwie, bo ludzie go otaczali i to gęsto.
UsuńNa wsi jest cisza, jeśli mieszkasz na kilkuhektarowej działce. A tak to maszyny różnej maści, piły, ujadające non stop psy, dzieci krzyczące na podwórkach, grill, imprezy z muzyką. Być może zimą właśnie jest na wsiach najciszej. Ale ja od tego zgiełku uciekłam do bloków. Tutaj inne rzeczy mnie frapują, ale cóż poradzić. Nie żałuję i tak.
Staram się mieć duże pokłady wyrozumiałości. No chyba, że ktoś robi imprezę o 2.30 i mnie budzi - wtedy jest trudno :)
OdpowiedzUsuńMnie jest za każdym razem trudno. ;D
UsuńUwielbiam podróżować, ale miło jest wrócić do swojego domu... choć naszemu mieszkaniu wiele mu brakuje do idealnego miejsca. Mamy jednak wreszcie swój własny kąt i chyba to sprawia, że czujemy się w nim dobrze.
OdpowiedzUsuńNie w tym rzecz, a w ludziach, którzy nas otaczają. Czasami uciekamy mimo fajnego mieszkanka.
UsuńCzasem sąsiedzi mnie wkurzają, jednak najbardziej zadziwia mnie brak reakcji na jakieś dziwne zdarzenia. Pies szczeka po nocy, nic, ktoś wyrzuca śmieci pod wiatą śmietnikową, nic, można mnożyć jeszcze przykłady. Może to ze mną coś nie tak, że zauważam takie rzeczy. Hmmm....
OdpowiedzUsuń:) Też się nieco obawiałem, bo statystyka i ja to zbiory rozłączne. Nie było jednak tak źle jak przeczytałem książkę w całości.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
I teraz bumerang – czy Ty cokolwiek z tymi sytuacjami robisz? Zgłaszasz bądź upominasz sąsiada? Czy może tak jak Twoi pozostali sąsiedzi – nic.
UsuńPozdrawiam również. :)
Rzeczywiscie, to co napisałaś o wodzie i odczuciu wolności, jakie przebywanie w jej pobliżu przynosi jest bardzo trafne. Tu, gdzie mieszkam daleko mam do dużej wody. Najbliższa to kilkanaście km stąd - rzeka San. Rzadko tam bywamy, ale jesli już to zawsze odczuwam ten powiew wolności, bezkresu, uskrzydlenia. Aż nabrałam ochoty na wycieczkę nad San...Tyle, że w czasie tych upałów pewnie pełno tam ludzi a zbiorowisk ludzkich staram sie unikać, bo one zwykle niwelują ten efekt wolnosci a tworzą odwrotny efekt - klaustrofobii i chęci ucieczki.
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest mieszkać blisko wody. Kiedyś myślałam o przeprowadzce do Olsztyna, 15 jezior w samym mieście. Łódź nie jest najgorsza, bo w samym mieście jest wiele stawów i kilka kąpielisk, więc jest ten substytut, choć przyznam, że gromadzi sporo ludzi. Dlatego takie wypady na dzikie plaże są jak najbardziej konieczne!
UsuńWiele przemyśleń na temat wolności. Gdzie ją znaleźć. Dla mnie to góry ale bez turystów. Też las. Na szczęście lasy są jakby częścią mojego miasta. Tu można być samemu i nie słyszeć odgłosów dróg i ludzi.
OdpowiedzUsuńNajwspanialszą wolnością jest tak, której nie trzeba szukać. By wszędzie czuć się nieograniczonym, a zwłaszcza we własnym domu. Nie uciekać.
UsuńAleż Ty masz pięknie wyrzeźbione ciało. Widać pracę. Sama należę do tych, których gimnastyką jest wchodzenie po schodach, jedynie. Chociaż ostatnio ból kręgosłupa zmusił mnie, żeby się rozciągać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo właśnie zły stan kręgosłupa i diagnoza lekarska zmusiły mnie lata temu do ćwiczeń. Dziś czuję się zdrową kobietą, choć nie do końca tak jest, RTG pokazuje swoje. Ale tamto życie kiedy miałam około 20 lat / w porównaniu z tym życiem – są jak dzień do nocy.
UsuńPrzykro mi czytać, że atakują Cię tak złe emocje.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo siły i POKOJU DUCHA.
To było kilka tygodni temu. ;) W nowszych wpisach wytłumaczyłam dlaczego tak było i co zrobiłam.
Usuń