Finalizując wędrówki lata, wybraliśmy się do rezerwatu w kujawsko-pomorskim. Zaczęliśmy od Jeziora Skoki, które poważnie nas przyćmiło swoim pięknem. Czułam że to jest dokładnie to czego szukam, kiedy myślę o wypoczynku.
Ciszę delikatnie porywał szum trzcin, a w oddali awanturowało się wodne ptactwo. Usiadłam na pomoście i kompletnie zresetowałam swój umysł. Spokój wody utworzył perlące się łagodnością myśli, nieskomplikowane i dające do zrozumienia, że zbliża się dobry czas w życiu. To wtedy powoli do mnie docierała rzeczywistość nadchodzących zmian, których wciąż jeszcze nie mogłam załapać w tej zbyt prędkiej i męczącej teraźniejszości.
Zamknąć oczy i odpłynąć, czego chcieć więcej jak tylko wiatru i jeziora...
Gdzieś daleko w wodzie pływała starsza para. To ich ciuchy widzicie leżące na pomoście. Oni byli gdzieś hen pod wyspą po prawej stronie.
Hart ciał mają jak w banku. Nie wiem ile prostych wykonali, ale dla wielu młodszych to byłby niemożliwy do wykonania wysiłek. Taka emeryturka mi się marzy.
Czyściutka woda przejrzysta aż do dna. |
W końcu oderwaliśmy się od tego pięknego widoku i ruszyliśmy zgodnie z mapką, w kierunku tytułowego rezerwatu. Cały czas w zasięgu piękna jeziora. Szliśmy groblą. Po obu jej stronach widoczne były utworzone przez wędkarzy ładne dojścia do wody. Chętnie bym tu wypoczęła, z wędką czy bez, naprawdę ciche i spokojne miejsce.
Albo to tylko złudzenie, bo wędrowaliśmy w końcu sezonu... niemniej nie wyobrażam tu sobie grillowych imprez przy disco. Wyobrażam sobie, że tu naprawdę jest spokój. Mimo (jeszcze) sierpnia (mimo wszystko), nie spotkaliśmy tu wielu ludzi. Czasami tak egoistycznie myślę, że o takich wycieczkach nie powinnam opowiadać, bo aż szkoda by zwalili się tu turyści z całymi rodzinami... Ale przecież nie jestem sławna i popularna, więc spoko.
Znalazłam. :) |
Wody tutaj są wspaniałe, czyściutkie o przyjemnej temperaturze (przynajmniej tego dnia), chciało się zanurzyć... Szczerze przyznam, że gdyby nas nie ciągnęło na szlak, to kto wie...
Słońce było łagodne już takie dość jesienne, nie drażniło. W tym miejscu weszliśmy w piękny las najpierw brzozowy, a potem nieco mniej harmonijny – i jak to my – na przełaj!
Bywało różnie, czasem lekko żwawym krokiem między drzewami, a czasem ciężej, przedzierając się przez siatki gałęzi i pajęczyn. Zauważyłam ogromny wysyp krzyżaków w Polsce. Zawsze było ich dużo, ale teraz w każdym lesie jest ich na potęgę.
Czasem knieje, czasem uroczy gaj gdzieś z dala od ścieżek. Wyobrażałam sobie w tych miejscach nocne spotkania zwierząt.
Chodzenie ścieżkami jest zdecydowanie szybsze, dlatego do końca wędrówki doszliśmy na pewno w znacznie dłuższym czasie niźli by szedł ktoś głównymi drogami, mimo że my parliśmy zdecydowanie na skróty.
Najbardziej emocjonujące dla mnie fragmenty lasów to zawsze te najdziksze tereny, których już nie da się przejść, a mimo to się próbuje. Coraz częściej myślę o zakupie woderów na takie okazje...
Bagien nie przeszliśmy. Mokradła obeszliśmy bokiem, ale teren nadal był zbyt podmokły. Mąż w miarę sobie radził dając wielkie krokasy nad zagłębieniami pełnymi wody, ale moje nóżki okazały się za krótkie i niestety nie przedarliśmy się do Jeziora Jazy. Mea culpa, nie poradziłam.
Powrót cywilizowany, bo chcieliśmy też wiedzieć, co słychać na szlaku. Zobaczyliśmy piękne mszyste lasy. Mój Boże drogi, gdybym miała dom, chciałabym mieć mech zamiast trawy...
Chmury pięknie się piętrzyły nad nami, pejzaże na pograniczu lasu były niesamowite.
Takie breloczki z lasu się wyciąga. Był mały wybór kolorystyczny. |
A przy j. Skoki konieczny był jeszcze jeden postój, nie inaczej! I wtedy ten spokój nagrałam, by z Wami się nim podzielić.
To był naprawdę bardzo dobry czas.
Moje województwo :)
OdpowiedzUsuńPiękna ta nasza Polska. :)
UsuńPrawdziwy raj na ziemi.
OdpowiedzUsuńTo także moje województwo, ale rozległe jest, choć w Golubiu-Dobrzyniu i Włocławku byliśmy.
W sezonie pewnie tam bardziej gwarno.
Podobny klimat panuje w lasach bydgosko-toruńskich, jeździmy do Suchatówki.
jotka
Dobry pomysł, gdybym znów zawitała do Torunia, by zawitać i tam. Dzięki. :)
UsuńPajączki o tej porze są wyjątkowo tłuściutkie, też taki broszki przynoszę, najgorzej gdy zawieruszą się we włosach. :)
OdpowiedzUsuńNawet ładnie się wtedy komponowały kolorystycznie. ;)
UsuńAle tam musi być cisza i spokój, po samych zdjęciach to widać. Piękne miejsce, które na pewno trzeba odwiedzić gdy ma się taką możliwość i lubi się naturę :)
OdpowiedzUsuńNa bezdrożach zwłaszcza jest cisza.
UsuńPrzyroda i cisza. Dzika rozkosz!
OdpowiedzUsuńO tak... Oby więcej takiej rozkoszy!
UsuńCholera. Co się stało z moim komentarzem?!
OdpowiedzUsuńCzasami bloger wrzuca komentarze do spamu. Nie wiem dlaczego tak jest, ale dla odmiany spam mi często przepuszcza i publikuje.
UsuńKocham las, rzęsę wodną, ale pajęczaków nienawidzę panicznie... brrrr! :)
OdpowiedzUsuńJedno z drugim w parze chodzi. Nie ma lasu bez pajęczaków. A jeśli są, to to na pewno kamuflaż. ;)
UsuńDawno temu byłam w tej okolicy... choć po drugiej stronie Wisły. Przepiękne plenery... chętnie zanurzyłabym się w ten dziki las.
UsuńP.S. Mokradła jak u Vysogoty 😊!!!
Z gry (z trójki) pamiętam takie mokradła gdzie żyło sobie bardzo rozgadane bożątko. Też fajna przygoda z Geraltem, jak masz okazję, zagraj sobie. Klimat żywcem z książki.
UsuńAle tam ślicznie! Przejeżdzałam tam często w pobliżu ale nigdy nie byłam. Najbardziej mi wpadło w oko to zdjęcie z tym pająkiem-krzyżakiem na bluzie. Super taki towarzysz w lesie.
OdpowiedzUsuńBardzo dużo ich było w tych lasach, ogólnie obserwuję ogromną populację, gdzie nie jestem, tam krzyżaki.
UsuńWpadaj na szlak, może gdzieś się spotkamy. ;)
Może kiedyś jak będę w PL, ale kiedy to będzie to tylko Bóg wie :)
UsuńPodoba mi się to miejsce, pełne spokoju. Jest las, cudna przyroda i woda🌲🌳💚🍀🌼😀
OdpowiedzUsuńO tak. Już wrzesień się kończy, a ja nadal wspominam tamtą wędrówkę. :)
Usuń