środa, 5 października 2022

Dużo się zmieniło. Mam czas, pracuję na etat, jestem wypoczęta, dobrze się czuję.

Opowiem Wam o miesiącu, w którym wszystko się u mnie zmieniło i przestałam narzekać.
    Istnieje życie domowe, które wcześniej pryskało w nanosekundy. Kłaniały się rozczarowania i myślenie o wyprowadzce na pustynię. Dziś czas wspólny z mężem dozuję sobie, bo przecież co za dużo to niezdrowo – mam czas na odpoczynek, pasje i dużo spędzania czasu poza domem. Jeszcze nie doszłam do etapu rozczytywania się w książkach, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia się, ponieważ od października weszły kolejne zmiany, jeszcze korzystniejsze. Ale nie wyprzedzając faktów, po kolei. Najpierw opowiem Wam co się wydarzyło w ubiegłym miesiącu aż do tego czasu.

Zaczęło mi patrzeć z oczu kosmitą

Nie na darmo w szkole przezywali mnie od Marsjanki, a babcia przecież nie umarła, tylko wróciła na Krypton. W moich żyłach płynie mieszanka dzikiej krwi wojowników z kosmosu, samych szaleńców i nie da się temu zaprzeczyć, przecież na zdjęciu wyraźnie widać – wścieklizna jak nic.


Rozpoczęłam nową pracę

Kiedy wchodzisz do pracy, a twój asortyment mówi ci, że cię kocha, wielbi i potrzebuje... i od razu wiesz, że to będzie dobry dzień. A powiedzieć, że dzień pracy jest dobrym dniem, to skarb życia powszedniego na ziemi.

True Story

Pracę w sklepie zoologicznym zaczyna się od karmienia i głaskania. Zachodzi przyjemna interakcja. Z papugami np. trzeba koniecznie porozmawiać. Rybki to inwentarz bardziej ozdobny, ale też wielbi i potrzebuje.
    Najbardziej chimeryczny był pod tym względem kameleon, który niby samotnik, ale zdarzało się, że wychodził na światło. I to wyjście było najbardziej ekspresyjnym wyczynem na jaki było go stać, serio. Zakupiła go młoda doświadczona w terrarystyce kobieta, dlatego piszę o nim w czasie przeszłym.
    A skoro już mowa o ekspresji... najmniej jej wykazuje wcale nie przedstawiciel ryb, a płazów: axolotl. Jest bardzo specyficzny, ma ciekawy wygląd i jest to moje pierwsze spotkanie z tym stworzeniem.

P.S. zdjęcia nie będą przedniej jakości, bo będąc w pracy, wykonuję je wyłącznie telefonem.

Wielbiący asortyment:








Obiekt pożądania gadów – żywa szarańcza:



Karmienie to nie jest wszystko. Poza sprzątaniem ich lokum co jest sprawą oczywistą, jest jeszcze higiena samego zwierzęcia. Np. gady trzeba kąpać, dla wielu z nich ten czas to jedyne źródło wody, nie potrzebują jej wiele, by przeżyć, piją rzadko, a podczas kąpieli załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne.
    Wyjątkiem jest kameleon, który od początku został nauczony do korzystania z dużej miski codziennie świeżej wody.
    Agamy w kąpieli mają swój limit, kiedy zaczyna się im nudzić, poszukują wyjścia na ląd. Lubię się nimi zajmować, to także nowość dla mnie.
    Inna sprawa jest z żółwiem greckim, opieka nad nim wygląda tak samo jak nad żółwiem stepowym, którego miałam 8 lat. Ten gad cierpliwie pławi się w wodzie, dużo pije.

Od dziecka miałam pasję do zwierząt. Kiedy jeszcze rodzice nie pozwalali na pupila, przemycałam do domu różne złapane gatunki, które wypuszczałam przed zimą na wolność.

Winniczki, zielona żabka, jaszczurka zwinka, narybek z jeziora...

Później już za zgodą; zaczęło się od żółwia. Potem przygarnięty ze szkoły królik, bezdomny kot z komórki, a już później świadomie zakupiony szczurek.

Akwarium, pierwsze rybki: gupiki, danio i brzanki. Potem welonki. Piękny etap 120-litrowego akwarium z pielęgnicami z Malawi.

Ślimak z przypadku - arianta arbustronum - ciekawy, czarny w kropki bordo.






Interakcje też są istotne. Dbamy o to, by zwierzęta trafiały do nowych domów przyzwyczajone do człowieka, a nie wystraszone czy dzikie. Oczywiście część sukcesu leży w rękach hodowcy, ale w sklepach również (moim zdaniem) powinny dostać tę kapkę dobroci ludzkiego serca.

Dlatego papug trzeba wysłuchać, bo mają bardzo dużo do powiedzenia. Agamie należy wyjaśnić, że nie może tyle jeść, bo będzie gruba, a chomikowi objawić, że jego tajemnica została odkryta i więcej nie dostanie, bo ma stosy żarcia pod trocinami i ja o tym wiem.

Czasami przy odrobinie wolnego czasu wrzucam chomikom kołowrotek, ale tego trzeba pilnować, bo gdy kilka chomików wiesza się na jednym sprzęcie, na jednym z gryzoni kołowrotek może zadziałać jak gilotyna...




Myszy stanowią jedność z kawałkiem pieńka, nie potrzeba z nimi rozmawiać, mają siebie nawzajem.

Chomiki syryjskie to trudny przypał. Kochane, zabawne, lubię je obserwować, ale kiedy dorastają, budzi się w nich silny terytorializm i mogą się zacząć naprawdę krwawe walki. Dlatego mam nadzieję, że młode szybko znajdą dom.




Natomiast z chomikami dżungarskimi nie znalazłam jeszcze wspólnego języka, bo całe dnie twardo śpią. Syryjskie przebudzają się na śniadanie i w ciągu dnia często też wołają o uwagę. Światło cały czas się pali, nie mają jako takiego dachu nad głową, więc przystosowały się siłą rzeczy do trybu człowieka, zaś dżungarskie śpią jak zabite...


Świnki morskie cieszą się wielką popularnością, to najczęściej kupowane zwierzę. Nie mam zdjęć królików, nie wiem czemu o nich zapominam... Nie mam też ryb, telefon nie wyrabia na zakrętach za nimi... za przepięknym gekonem lamparcim też nie wyrabia. Cóż...




Zaczęłam gotować

Mam czas i wróciłam do garów. Niekoniecznie z lubości, a raczej z konieczności, bo jeść każdy musi, ale serca w tym za bardzo nie mam. Niemniej jednak wreszcie mam czas, by na spokojnie coś ugotować i oto we wrześniu pojawił się pierwszy posiłek mojego autorstwa od bardzo dawna, a nie gotowiec albo coś z gotowych półproduktów. Hit roku, bo do tej pory zwyczajnie nie miałam czasu na gotowanie od podstaw. Mąż czasem gotował, albo po prostu zamawialiśmy coś z restauracji bądź jedliśmy na mieście.

Zwykła, prosta, normalna jajecznica z warzywami.


Zielone hobby

Wszystko rośnie i jestem naprawdę zadowolona, że pomimo braku czasu i notoryczne zapominanie, rośliny jednak przetrwały. W tym miesiącu wszystkie doniczki ogarnęłam, co było trzeba to oskubałam.
    Zakończyłam już nawożenie, balkonowa piękność poczuła jesień i weszła w stadium zasypiania – to moje wyzwanie ~ czy odbije na wiosnę, czy umrze...
    Dzbanecznik wydał nowe dzbany, stare powoli obumierają, lato miał bardzo obfite w pokarm.
Latem kwitło to, co nie kwitło wcześniej, więc mamy postępy. Kawa dalej się trzyma i wygląda na to, że roślina ze sklepu, która tak popularnie pada po paru miesiącach, będzie dalej rosła.


Kroton.

Aglaonema.




Litops.

Adromischus.





Kawa.



Pożegnanie

Z ekipą z poprzedniej pracy poszliśmy na drinki. Miły gest żegnania każdego współpracownika, a na imprezie dużo śmiechu, plany, pogaduchy i plotuchy, uściski i śliczny prezent.
    Słynę z tego, że nie noszę biżuterii, ale ta jest biżuterią wędrowca. Pasuje mi. Podskórnie wiedziałam, że to będzie coś, z czym nie będę się rozstawać.



Mydełko oficjalnie otwarte

Być może pamiętacie z jednego ze starszych wpisów codziennikowych o prewencyjnym samochodziku kierowcy? Powiedziałam sobie, że otworzę je dopiero gdy będę znów miała 4 kółka.
    Kółka od dawna są, przyszedł czas na odpakowanie mydełka. Ręcznie robione, dostałam w prezencie.





Bywalstwo

Kwitnie – tyle powiem. Skrupulatnie opowiadam o tym na drugim blogu, lecz nie o wszystkim jeszcze zdążyłam napisać, na razie powiedzmy, że mamy połowę ze minionych wydarzeń.


Grzybobranie i zdobywanie mini gór w Łagiewnikach ⏩ Łódzkie Łagiewniki.

Spacer po moim ulubionym mieście ⏩ klik

Zobaczyłam ekstra przedstawienie teatralne ⏩ Teatr Ósmego Dnia "Arka" – spektakl - petarda!

Doświadczyłam – bo inaczej nie da się tego powiedzieć – Festiwalu Światła ⏩ Light Move Festival 2022

Spacerowałam po jednym z moich ulubionych parków, co zawsze mnie inspiruje nie tylko do zdjęć ⏩ klik

Księży młyn odwiedziłam po raz kolejny, tym razem w zielonym krajobrazie ⏩ Księży Młyn – odsłona letnia.

I zrozumiałam właśnie jak wiele jeszcze pozostało mi do opowiedzenia... A naprawdę wiele się działo i mnóstwo jeszcze miejsc odwiedziłam w moim rodzinnym mieście.


Zostało właściwie do opowiedzenia bywalstwo kulinarno-kawiarniane po łódzku.


Zagadka

W naszym domu pojawił się zwierzak. Spróbujcie zgadnąć co to takiego. Odpowiedzi nie będę udzielać w komentarzach, zabawcie się, a zwierzaka przedstawię w przyszłym wpisie.

18 komentarzy:

  1. Aniu cudnie się Ciebie czyta...czuć życie i zapał i pasję

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczyska rzeczywiście intrygujące masz :))))
    Fantastyczny asortyment. Myślę, że to taka praca, której nie chce się kończyć :) Cudowności same. Chomiczki najwspanialsze, papugi, a potem gady. Ale są niesamowite....
    Super, że odnalazłaś spokój duszy, czas dla siebie i inwentarza (kwiaty, zwierzak) i na kuchnię własną :)
    Jeśli o zwierzaka chodzi, to obstawiam kota, albo pająka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem zmęczona tą robotą i to jest mega. Czy przychodzę na 9h czy na 12h, czuję się tak samo dobrze.
      Zanim odpowiem co to, zadam Ci pytanie: dlaczego dopasowałaś do mnie akurat te dwa zwierzaki? :)

      Usuń
    2. Dość często wychodzisz z domu, więc te właśnie mogą być pozostawione same bez większego problemu. Kot mojej koleżanki z powodzeniem zostaje na 3 dni, mając zabezpieczone jedzonko i wodę. A o pająku już chyba kiedyś wspominałaś :)

      Usuń
    3. Kot rzeczywiście może zostać na 3 dni sam (gorzej z kuwetą, ale moja mama miała pomysł, bo zostawiać w mieszkaniu kilka), a pająki są zdecydowanie rekordzistami wśród zwierząt domowych, bo przetrwać mogą nawet kilka miesięcy.

      Usuń
  3. Po takim tekście co druga osoba będzie chciała pracować w takim miejscu.
    Nie będę zgadywać, na pewno nie jest to zwyczajny zwierzak:-)
    Jesteś młoda, więc wielu pozytywnych zmian ci życzę:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy będzie w 100% się nadawał, bo nie każdy włoży łapę w pudło z owadami na karmówkę. ;) Ale podobno można się przyzwyczaić. Ja od początku nie miałam z tym problemu. To dlatego, że rodzice nie izolowali mnie nigdy od przyrody, zawsze byłam ciekawa świata i grzebałam w robalach, dość wcześnie chwyciłam wędkę w rękę (a to też robale) i ogółem nie brzydzę się takich klimatów.
      Nim odpowiem, zadam Ci pytanie: czemu obstawiasz, że to coś niepospolitego? :)

      Usuń
    2. Bo Ty też jesteś niepospolita:-)

      Usuń
    3. Tak jak każdy człowiek, wyjątkowy w swoim rodzaju. ;)

      Usuń
  4. Cieszę się, że zmiany sa, ponieważ tak krucha drobina nie powinna ciężko pracować. Teraz robisz to, co lubisz, I niech Ci się szczęści
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krucha drobina? Boże, pierwszy raz w życiu mi to ktoś powiedział. :D

      Usuń
  5. Jeśli praca cieszy i fascynuje to duża sprawa. Jest balans między obowiązkami i przyjemnościami i to daje spokój i zadowolenie. Na te zwierzątka miło patrzeć ale już karmić niekoniecznie jeśli trzeba wziąć robala w palce. Ja też do pracy chodziłam z ciekawością co dzień przyniesie chociaż moi współpracujący niekoniecznie. Teraz lubię mój czas emerycki i oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest balans. Są obowiązki pracownika sklepu i są przyjemności pasjonata fauną.
      Czuję, że to jest coś niezwykłego, bo chciałam pracy, która by mi nie przeszkadzała i nie denerwowała, a otrzymałam coś, co mnie interesuje i pobudza ciekawość. Ten dodatkowy bonus sprawia, że poza ramami czasu, nie wgryza mi się to w życie jak pasożyt (tak było z wieloma poprzednimi pracami), a jest przyjemna symbioza.

      Usuń
  6. Jakiś gad ! Pozdrawiam. Piękna kobieta z Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy tych podwyżkach za prąd?!! Przecież w terrarium non stop ogrzewanie musi chodzić...
      Żarty żartami, ale mam pytanie do Ciebie: dlaczego przypasowałaś do mnie gada? :)

      Usuń
  7. Aniu, sklep zoologiczny to rzeczywiście świetne miejsce dla Ciebie!!! Z Twojego opisu pracy, biję wręcz pasja. Zwierzaki to szczęściarze, że mają takiego opiekuna!!!
    P.S. A Twój pupil... hmmm... to ślimak???

    OdpowiedzUsuń