wtorek, 25 października 2022

Górskie rekordy października (albo październików)

Październik zawsze uważałam za najlepszy miesiąc na to, by wziąć urlop. Mówię prawdę, wtedy każda droga jest jak wyprawa po złote runo. Klimat podróży zmienia się nie do poznania, a zdjęcia z nich są najpiękniejszą paletą barw. Może obyło się bez kluczowych rekordów, bo szczerze przyznacie, że to żadne osiągnięcia w porównaniu z wcześniejszymi miesiącami, ale doznania jakie pamiętam do dziś z tych wycieczek, są mocne.

Październik ma wielki urok.
Podejścia bez zadyszki gwarantują 100% do szczęścia. Formę górołaza robi się w domu, reszta to prawdziwa przyjemność w żywiole.

Październik 2017

Alp Sura, Szwajcaria, kanton Gryzonia, w pobliżu znanej zabytkowej miejscowości Guarda.

Temat rekordu: ogromne złote połacie, niesamowity krajobraz zapierający dech w piersiach. Wysokość też zacna, ale ta zeszła na dalszy plan.

Jest mało prawdopodobne, że podczas przemierzania tutejszych szlaków, spotkacie innych turystów, a jeśli nawet, to odległości między Wami będą ogromne.

















Carschina 2236 m n.p.m. Szwajcaria, St. Antönien

Temat rekordu: wysokość jak i multum doznań w jednym miejscu i zjazd z góry na hulajnodze.

Szlak i turkusowe jeziora. A na jednym z jeziorek łódka wiosłowa i tratwa, które można wynająć, wrzucając pieniążek do skarbonki.



















Na koniec zjazd z góry na hulajnodze:

START: 1,869 m n. p. m.  - Partnunsee
META: 1,459 m n. p. m.   - St. Antönien


Chrüz 2195 m n.p.m. Szwajcaria, St. Antönien, za księżycem po lewej.

Temat rekordu: głupie będzie gdy napiszę, że wybitne piękno jesieni?

Panorama jest niesamowita, zwłaszcza widok na „Rätikon” ze wszystkimi skałami do wspinaczki. Nieco dalej można zobaczyć lodowiec „Silvretta” i łąki „Parsenn”.

Przy okazji spontanicznie trafiliśmy na otwarty bunkier, który z miłą chęcią przeszliśmy krętymi tunelami.














Wildkirchli 1477–1500 m n.p.m., Szwajcaria, masyw Alpstein, kanton Appenzell Innerrhoden.

Temat rekordu: trzy połączone ze sobą jaskinie.

Ksiądz z Appenzell ufundował kaplicę, która stoi w dolnej jaskini. W górnej założył pustelnię. Ostatni pustelnik zmarł w 1851 roku, a terem został dziś przekształcony w karczmę.

W jaskiniach znaleziono wiele kości, narzędzia krzemienne, kości niedźwiedzia jaskiniowego, również kości zwierząt takich jak kozice, koziorożce i wilki, co sugeruje, że jaskinie służyły jako letnie miejsca polowań.

Dziś jaskinie stały się celem turystycznym. Na tej samej ścieżce stoi Berggasthaus Aescher, 170-letni pensjonat zbudowany w klifie. Pensjonat został uznany za jedną z czterech najciekawszych restauracji przez Huffington Post i znalazł się na okładce magazynu National Geographic „Places of a Lifetime” (2015).











Październik 2018

Augstenberg 2 359 m n.p.m., Liechtenstein, pasmo górskie Rätikon

Temat rekordu: Jeden z najwyższych szczytów Liechtensteinu. (Naafkopf /2 570 m/ też zdobyty).

Z tego szczytu do Naakopf jest około 2 km całego szlaku, polecam taką rundkę.














Parpaner Rothorn 2899 m n.p.m, Szwajcaria, kanton Gryzonia, pasmo górskie Plessur w Alpach Retyckich.

Temat rekordu: największa wysokość październików.

Czerwonawa część Rothornu składa się z marginalnych skał z płyty afrykańskiej, które zepchnęły skały oceaniczne. Wczesne formy wydobycia rudy na Rothorn zostały udokumentowane od czasów rzymskich. Według legendy na Rotornie znajdowały się kopalnie metali szlachetnych (złota), które były przerabiane jeszcze w XVII wieku.

Ze względu na korzystne położenie geograficzne, armia szwajcarska zamontowała tu 34-metrową antenę odbiorczą z urządzeniami podsłuchowymi i kierunkową anteną radiową. Ze względu na swój uderzający wygląd, mieszkańcy nazywają tę konstrukcję „minaretem”.







A tam w dole miejscowość Lenzerheide i jego piękne jezioro. Na nagraniu też je widać.


10 komentarzy:

  1. Och, te kolory! Jesień w górach jest bardzo malarska:-)
    Ile razy męczymy się na szlaku i spotykamy jakieś budowle, to zastanawiamy się, kto i jak wnosił materiał, bo nie wszędzie można dojechać...
    Nie tęsknisz za tamtymi szlakami?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można powiedzieć, że poezja w przyrodzie. :)
      Pewnie helikopterem. Tak przynajmniej budują w Szwajcarii, ale u nas już pewnie też.
      Za szlakami owszem.

      Usuń
  2. Ty masz formę górołaza, a ja covidozdycha. I to się nazywa równowaga w przyrodzie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był czas, że miałam niewydolność oddechową po przewlekłej chorobie i nie mogłam chodzić po górach (jakoś na początku po przeprowadzce do CH), ale to już przeszłość.

      Usuń
  3. Zawsze lubiłam te wasze wyprawy górskie, aż miło popatrzeć. Zdjęcia są zachwycające i tak megastycznie klimatyczne. Popatrz, ile Wy zobaczyliście, ile przeżuliście, to jest życie. Wspaniałe krajobrazy, góry są niesamowite, kojarzą mi się z siłą, z pokonywaniem w sobie tego, co z pozoru wydaje się niemożliwe. Brawo za każdy zdobyty szczyt górski i za wszelkie osiągnięcia mniejsze i większe. Dobrze, że jesteś Aniu. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. widoki zaiste great i nie ma co tu więcej gadać, lepiej oglądać... pustelnia zamieniona potem w karczmę to przesłanka, aby sądzić, iż człowiek to /statystycznie rzecz widząc/ raczej zwierzę towarzyskie, które zamiast medytować w samości woli wypić w zacnej kompanii...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zawsze tak było. Odejść z tłumu gdzieś na chwilę, zaszyć się w ustronnym miejscu na jakiś czas – to też jest wartością. Ale w końcu i tak wracamy do ludzi.

      Usuń
  5. Właśnie za takie barwy bardzo lubię jesień. A także za to, że jest porą wyciszenia i zbliżenia się do bliskich. Schyłek roku zawsze powoduje, że jakoś tak bardziej czuję się wdzięczna za wszystko, co mam - szczególnie dach nad głową i dobrych ludzi wokół siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo. To żaden okres nostalgii dla mnie. To wspaniała i urodziwa pora roku. :)

      Usuń