Zacznę od tego, że mam 35 lat. W duszy mi nie gra temat kosmetyków i pogoni za metodami uwieczniania młodości, ale podobnie w duszy mi nie gra niedbalstwo o siebie. Tak naprawdę mówimy tu o utrzymaniu tego skafandra, w którym utknęliśmy swym duchem i duszą, a który bezpośrednio oddziałuje też na nas, bo jeśli źle go utrzymujemy, to źle się czujemy. A dodatkowo nasz skafander może być ładny i sprawny fizycznie, zdolny do wielu rzeczy – bo czemu nie?
Wokół
ciała robię niewiele. Utrzymać higienę to oczywiście bardzo
prosta sprawa, można do tego używać zwykłego mydła.
Ważne
też jest odpowiednie paliwo i nieprzeciążanie go toksynami. Poza
dobrym jakościowo żarciem, skuteczne są posty.
Wiele
korzyści (i przyjemności) daje mi męczenie ciała sportem.
Czyli w skrócie: rzadko jem i raczej niewiele, rzadko jadam cukier, uprawiam sport i stosuję mało kosmetyków, nie używam make-up'u.
Wniosek nasuwa się sam:
Im mniej robisz, tym lepiej.
Serio. Im rzadziej myjesz głowę, tym skóra głowy produkuje mniej łoju i z czasem włosy nie będą się przetłuszczać, a na pewno odwdzięczą Ci się dobrą kondycją i niełamliwością.
Oduczyć
się codziennego mycia nie było mi łatwo, przyczyną okazały się
szampony popularnych marek, te zwykłe jakie każdy z nas na pewno
miał i zna. Zamieniłam je na naturalne i problem zniknął.
Co popularne marki wlewają do swoich szamponów, aby musieć ich używać więcej i częściej / częściej kupować ich produkt?
Włosy katowałam w liceum farbami zależnie od fanaberii, straciłam przez to połowę gęstej czupryny. Dopiero dziś powoli odzyskuję swoją lwią grzywę, wystarczyło przestać kupować odżywki i eksperymentować z różnymi serum. Robiłam to, bo denerwowały mnie porozwalane końcówki, które musiałam często ucinać, ale efekt był nijaki. Włosy dalej łamały się wszędzie na różnych długościach i raz na pół roku przynajmniej, czekała mnie kasacja połowy długości i zapuszczanie od nowa (nawet ścięcie na całkiem krótko nic nie dawało), a ja chcę warkocza jak Lara Croft.
Teraz – bez tego wszystkiego – są całe i zdrowe, mogę zapuszczać dalej.
Czupryna się zagęszcza, mam sporo nowych „bejbi-włosków”, zanim doczekam się warkocza, jeszcze będę musiała popełnić kilka konkretnych cięć celem wyrównania nowych ze starymi.
Cera
Tak, mam pierwsze zmarszczki, niech sobie są.
To samo z kremami do skóry ciała i twarzy, które uzależniły skórę. Po zmianie smarowideł na naturalne, mogę je nawet w ogóle odstawić. To ułatwia życie, bo w podróż nie zabieram kremów, mam miejsce na potrzebniejsze rzeczy, a skóra świetnie radzi sobie sama, bo już to umie.
Czyli nie stosuję niczego specjalnego, żadnych cudów z najwyższej półki. W ogóle nie interesuję się kosmetycznym światkiem, nie testuję niczego przeciwzmarszczkowego, nie dbam o symptomy starzejącego się wizualnie skafandra, nie mam szajby na punkcie zachowania młodości.
Makijażu nie nakładałam na twarz od tak dawna, że nie pamiętam ile to już lat, tak samo paznokcie. Zrobiły się mocne i przestały się rozdwajać same z siebie bez żadnych odżywek i innych badziewi.
I to wystarczy.
Uwierzcie mi kobietki, większą furorę zrobicie na imprezie, gdy przyjdziecie naturalnie piękne, niż wyzłocone i wybrylantowane jak wszystkie inne – jednakowe.
To samo z figurą, nie sztuką jest pokazać piersi w wielkim dekolcie, ani sztuką nie jest zaświecić pośladkami w mono wyciętych spodenkach. Łapanie męskich spojrzeń na cycach nie jest niczym fajnym, zwłaszcza, że w większości przypadków łapiesz w ten sposób facetów jakich żadna z nas nie chciałaby nigdy poznać.
Sztuką jest świetnie wyglądać nago i zachować to dla swojego jedynego mężczyzny.
Jeśli wystawiasz ciało na pokaz, nie reprezentujesz wcale niczego naj, a inne kobiety nie patrzą na ciebie wcale z zazdrością, przynajmniej nie ja. Ja patrzę z litością.
Inspiracje
Wiem, że shobiznes wodzi na pokuszenie, mamy tam swoje ulubione piosenkarki i aktorki, na których pięknie próbujemy się wzorować, ale schowbiznes to branża, która ma przyciągać wzrok i nic więcej. Ma się podobać, kusić, pobudzać marzenia, a my potem mamy marzyć, by mieć cycki na wierzchu, bo tamta ma i jest uwielbiana. Nie tędy droga. A w ogóle najpierw się zastanów po co Ci to uwielbienie.
Nie mówię, by nie być sexi, ale można to zrobić w godniejszy sposób – szanując się. Ogólnie rzecz biorąc media boleśnie wypaczyły terpin "sexapil".
Prawda
jest taka, że młodość i tak Ci ucieknie, ale możesz na starość
zachować zdrowie, oraz dobrą kondycję umysłu i ciała. I to jest sexi!
Poza tym wszystkim-oczywistym, po prostu uważam, że po Bogu niczego poprawiać nie trzeba. Kompleksy biorą się z chaosu życia na ziemi, które ocenia, wyklucza, linczuje, określa paradygmat.
Zastanów się nad tym gdzie jesteś, jakie jest Twoje środowisko i po co starasz mu się podobać.
Brawo! Wyglądasz świetnie i tak trzymaj! :) Jestem, no cóż, w słusznym wieku z czym absolutnie nie mam problemu. Też stosuję tylko kosmetyki naturalne, ale... lakier na paznokciach i malowane usta mieć muszę zawsze :) Żartuję, że nawet śmieci wynoszę ze szminką na ustach :) Natomiast "szmaciara" jest ze mnie nie lada :) Aż się dziwię, że jeszcze nie pokazuję swoich stylizacji na blogu :) :) Aha, wiem, z braku czasu :) Jestem w opozycji do tego napompowanego i sztucznego blichtru forowanego przez showbiznes. Uważam, że podstawą zdrowia, a co się z tym wiąże- świetnego wyglądu są: sen, nawilżenie, właściwa (zdrowa) dieta, ruch i jak najmniej stresu ( to oczywiście mało realne, ale trzeba umieć sobie z nim radzić). Nie można pominąć genów oczywiście. I miłości :) :) :) Wielokrotnie o tym pisałam :) Pa....
OdpowiedzUsuńDobra, wyjątek stanowi kolorowa szminka na usta, zapomniałam o tym. ;) Ale nie codziennie. Zazwyczaj w dresach chodzę, do pacy przeważnie też.
UsuńZgadzam się z Tobą w zupełności. :)
Nie zamierzam i nigdy nie zamierzałam robi furory na imprezach, po prostu chcę się dobrze czuć ze sobą, a bardziej, niż na wyglądzie zależy mi na zdrowiu i kondycji.
OdpowiedzUsuńGeny mają kolosalne znaczenie, co widzę po znajomych kobietach, sposób życia także ma wpływ na zdrowie i wygląd.
Starać się możemy, a i tak organizm rządzi się swoimi sprawami, o czym świadczą życiorysy niektórych sportowców.
W zasadzie wszystko ma znaczenie, najważniejsze, by umieć wybrać cos dla siebie, co poprawia nie tylko zdrowie fizyczne, ale i nastrój.
jotka
Mnie tak samo, choć wmawia mi się to i owo... wywracam oczami i nie słucham dalej. ;]
UsuńGeny to zawsze mieszanina tego i owego. Połowa mojej rodziny była szczupła, druga połowa nie. Ale ta pierwsza przenosi w genach problemy z ciśnieniem, a wiesz co się dzieje po tabletkach na to. Dlatego jednak staram się nie wpatrywać zbytnio w geny, nie poddawać się i robić swoje. :)
Tak, póki jakaś straszna historia nie uruchomi się w naszych chromosomach, możemy się starać z nadzieją, że jednak idziemy inną drogą.
wygląda to na podzielnie się swoimi doświadczeniami w temacie dbania o siebie i jak widać po fotkach, to nawet nieźle to dbanie Ci idzie... tylko końcówka fatalna: próba sugerowania kobietom, jak mają zakreślać granice swojej prywatności...
OdpowiedzUsuńrzecz jasna ta moja krótka, zwięzła recenzja jest pisana z męskiego punktu widzenia, do tego subiektywna, jak to recenzja, bo faceci bywają różni, ale tak się zastanawiam, dlaczego kobieta miałaby ukrywać przed światem to, z czego być może jest dumna?... a jak ma mądrego, zdrowego psychicznie chłopa, nie paranoika, to na pewno nie zrobi jej afery o to, że pokazała zbyt wiele... rzecz jasna nie mówimy o skrajnościach typu strip tease na imprezie /choć z drugiej strony imprezy rządzą się trochę innymi prawami, niż codzienność i to jest osobny temat/... subiektywnie też dodam, że mnie akurat bardzo bawi te tabloidalne "święte oburzenie", gdy kobieta pokaże się na ulicy ubrana "zbyt śmiało" według pruderyjnych standardów... najśmieszniejsze są te określenia w stylu "cycki na wierzchu" i mocno zdumiewające, gdzie ci ludzie te cycki widzą, skoro na wierzchu wcale ich nie ma?...
ale żeby nie było, że tylko krytykuję, to wracając do meritum tekstu przyznaję Ci rację, że przegięcie w kosmetykach faktycznie może odnieść skutek przeciwny do zamierzonego /bez zbędnego filozofowania, co to jest, od którego miejsca zaczyna się "przegięcie"/...
p.jzns :)
Nie nazwałabym tego tak, jest zdecydowanie odwrotnie, ale interpretacji nikomu nie zabronię.
UsuńWyczuwam typowo męski instynkt w tych sprawach. ;)
Z wielką przyjemnością czytałam Twój wpis! I zgadzam się ze wszystkim o czym napisałaś!
OdpowiedzUsuńZ makijażu zrezygnowałam już wiele lat temu i moja cera podziękowała mi za to. Wyeliminowałam z diety przede wszystkim mleko krowie i też jest lepiej. Gluten eliminuję cały czas... tak samo cukier. Zdrowie! To ono jest najważniejsze! I to fizyczne, i to psychiczne.
Miłego dnia :)
Przede wszystkim nabiały (choć nie wszystkie wykluczam, jadam sery) i cukry zdecydowanie wszystkie. O gluten się nie martwię, bo na szczęście nie choruję.
UsuńWe wszystkim trzeba mieć zdrowy balans i nie zamykać się w żadnych ramach. Nie określam siebie mianem wegetarianki, choć mięsa na co dzień nie jadam, bo ramki to swego rodzaju ograniczenie. Gdy jestem w gościnie u mięsożerców, nie siedzę przy pustym talerzu, dlatego, że mam zasadę. To samo w gruncie rzeczy z mlekiem, np. do kawy, bo nie w każdej kawiarni są zamienniki. Dlatego to co wymieniłaś na końcu - zdrowie psychiczne jest istotne. Miejmy zasady, ale bez przesady. ;)
Zgadzam się z Tobą. Widziałam do czego doprowadził ciągły , mocny makijaż ze skórą mojej koleżanki. ( najpierw zakrywała to podkładem, potem zafundowała sobie zabieg).
OdpowiedzUsuńDziś jest większa świadomość jeśli chodzi o żywienie. Jednak wczytując się w zalecenia można dojść do paranoi. Niestety ja zawsze byłam wrażliwcem, praca, którą wykonywałam dawała mi porządnego kopa energetycznego, ale i stresogennego , poprawiałam sobie nastrój jedzeniem, a to nie jest dobra opcja.
Ciekawe- kiedy ja czytałam Twój post, Ty pisałaś komentarz u mnie...
Pozdrawiam
W rodzinie mam przykład osoby uzależnionej od solarium. Mimo młodego wieku (niewiele starsza ode mnie) i ładnej aparycji, zgrabnej sylwetki, ma na twarzy głębokie zmarszczki, które przydają jej lat.
UsuńMedycyna dietetyki jest bardziej spójna niż to, co piszą przeważnie o żywieniu, ale trzeba dobrze posiedzieć nad tym, przestudiować, by nie oszaleć i zrozumieć jak działa człowiek.
A to ciekawe. :)
Jesteś młodsza od mojego syna , Piękna Kobieto:) Kosmetyki są dla ludzi, ruch fizyczny też jest dla ludzi i dobry nastrój też jest dla ludzi. Wszystko w kupę wzięte daje młodość. Co jest pojęciem względnym. Znam młode 70-tki i stare 40-tki. Moja recepta na młodość to wstać z kanapy i nie narzekać.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim. Dobrego dnia. ;)
UsuńDbanie o siebie to podstawa, na dobrych genach nie można kończyć :D
OdpowiedzUsuńZgadza się, geny to nie wyrok, zarówno w kwestii "długowieczności" jak i np. otyłości w rodzinie.
UsuńCoś jest na rzeczy z tymi szamponami, odżywkami i inną chemią. I wspaniałe suplementy jeszcze bym dodała do kolekcji.W ogóle świat zwariował, a mało kto ma odwagę żyć poza matrixem.
OdpowiedzUsuńBingo.
UsuńDużo w tym prawdy i niemal pod wszystkim mogłabym się podpisać, ale do jednego nie potrafię się przekonać - do niemycia włosów. O tym, że im rzadziej się je myje, tym rzadziej się przetłuszczają, słyszałam już dawno temu. Kiedyś nawet, mając dłuższą przerwę od pracy, postanowiłam zweryfikować na sobie. Czułam się z tym fatalnie - za każdym razem, kiedy spoglądałam w lustro, widziałam tłuste i nieświeże włosy, krótko mówiąc - niechlujny wygląd. I to zawsze widzę w innych, kiedy ich włosy wyglądają tak, jakby właśnie ktoś wylał im butelkę oleju na głowę.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już dokładnie, wydaje mi się, że nie myłam ich chyba ponad tydzień. Potem jednak się poddałam i wróciłam do swojego nawyku - co drugi dzień (rzadziej co trzeci).
Co byś w takim układzie polecała z tych naturalnych szamponów, które sprawdziły się u Ciebie?
To normalne, nie zaskoczyłaś mnie. Na początku jak wydłużasz czas między myciami, jest gorzej niż najgorzej. Skóra dopiero się musi przyzwyczaić, ale jak pisałam, u mnie ten proces był niemożliwy, dopiero jak zmieniłam szampon, przyszło mi do głowy, że znów mogłabym spróbować i jest jest wszystko O.K. Wyjątek stanowią dla mnie tygodnie treningowe, nie wyobrażam sobie nieumycia głowy po intensywnej siłowni, więc nie jest tak, że zawsze myję rzadziej. Ale zauważyłam, że włosy przestały jakby reagować na to kiedy je umyje. Zawsze wyglądają O.K. nawet jeśli mija tydzień od poprzedniego umycia, więc luz, mogę gdzieś wyjechać i zapomnieć butelki z szamponem.
UsuńNie chcę robić reklamy, po prostu poszukałam w internecie czegoś sygnowanego do włosów z tym problemem, ważna była dla mnie cena, bo nie chciałam płacić tylko za firmę. Obecnie używam szamponu do włosów normalnych. Podpowiem tylko, że sięgnęłam na półkę znanej sieci drogeryjnej gdzie sprzedają kosmetyki znanej sportsmenki, ;)
Jakie futerko, jaka lalka i jakie łyżwy? O czym Ty piszesz? O_O
OdpowiedzUsuń