Wiara to wybór. Nikt z nas nie lubi, kiedy próbuje się manipulować jego wyborami. Nawet jeśli jesteśmy na drodze poszukiwań, nawet wtedy. A gdy już znaleźliśmy odpowiedzi? Gdy doświadczamy tego, czego pragnęliśmy? To znaczy, że dokonaliśmy już jakiegoś wyboru. Ale zawsze znajdą się jacyś "mędrcy", którzy będą próbowali nas przeciągnąć na swoją stronę, tylko dlatego, że oni też mają to, czego pragnęli.
Błąd polega na tym, że zadajemy pytanie – KTO MA RACJĘ? To pytanie to falstart w biegu do celu. A mając wiarę, masz cel, Twoja nadzieja Ci go wyznacza, spodziewasz się czegoś na sam koniec i wyczekujesz tego. Nie doszukuj się kto żyje w ułudzie, a kto w prawdzie – zostaw to i wpatruj się w Cel. I przestań wojować z tymi ludźmi, ani nie daj się wciągać w ich wojenki. Szkoda czasu.
Sekretem właściwego wyboru jest to, że zostałeś wybrany. Wkroczyłeś w rzeczywistość ponadnaturalnego istnienia i pragniesz tam siedzieć w nieskończoność. Doświadczać i cieszyć się tymi doświadczeniami. Czuć się wspaniale – kto by nie chciał w życiu swoim czuć się wspaniale?
Ktoś mi powiedział niedawno ciekawą rzecz – Bóg to nie dżin, którego możesz zamknąć w butelce i oczekiwać, że będzie spełniał Twoje życzenia. Nie jesteśmy zwolnieni ze zwykłych wydarzeń codziennych, cierpień, pomyłek, zła oferowanego przez świat. Nikt na teraz tego Ci nie obiecywał. Nie zawsze czujesz się wspaniale, ale jesteś wybrany, wobec tego siedzisz w tym świecie biernie, gapisz się w sufit i pytasz Boga – DLACZEGO? Dlaczego czuję się tak beznadziejnie momentami?
Bóg wybrał wejść do naszej rudery, którą my buńczucznie nazywamy życiem, wybrał wąchać ten smród tylko po to, by znaleźć nas w jakimś zapleśniałym kącie i wyciągnąć do nas rękę. Podnieść, otrzepać brudne ubranie i przejść się na spacer po tym pustostanie, pokazując gdzie co należy zrobić żeby jakoś to wyglądało. Nie pstryknie palcami jak różowa wróżka, że nagle dynia zamienia się w karocę, a nasza rudera w złoty pałac. On Ci powie co masz zrobić i jak, bo jest mądrzejszy i zna przyszłość. A Ty masz wybór, możesz posłuchać i po kolei cegła po cegle, rozbierać ruderę, potem dać Bogu wjechać tutaj ciężkim sprzętem, by porządnie zaorał. Nie wolałbyś mieszkać w raju? Fajnie się czytało tą pierwszą czytankę z Biblii jakiej nam każą się uczyć w pierwszej klasie podstawówki. Może nie będziemy latać wszyscy razem na golasa, ale ładny ogródek fajnie by było mieć. Pyszne, dorodne owoce, jakieś fajne oswojone zwierzątka... abstrakcja? Taka sama jak to, że próbując samemu wygrzebać się z tego zbutwiałego kąta, sami pstrykniemy palcami i ozłocimy naszą rzeczywistość.
Każdy ma jakiś wybór. Niczego wcale nie trzeba wybierać – i to też jest wybór. Możemy ozłacać swoje życie wkładem własnych rąk i przekonań, żyć normalnie, być dobrym człowiekiem – na pewno znasz to. Płacić rachunki, kupować pieczywo, karmić dzieci, od czasu do czasu sobie coś kupić. Każdy ma wybór, np. jaki dzisiaj serial obejrzeć.
Pomodliłam się dzisiaj. To nie nowość, bo robię to często, po prostu zwracam całą swoją uwagę do góry, wypowiadam to co czuję. Nie biorę udziału w tym całym cmentarnym szaleństwie i zapytałam Pana co mam powiedzieć jeśli ktoś pyta – dlaczego nie? A On mi powiedział, co mam odpowiadać: jeżeli chcesz żyć, to nie skupiaj się na śmierci.
Proste prawda? I tak właśnie wybrałam. Wybrałam Boga, który nie skupia się na śmierci i nie każe nikomu święcić zmarłych ani modlić się do nich czy o nich. Wybrałam Boga, który jest życiem i daje życie. Brzmi nieźle, prawda? Brzmi super.
To jest mój wybór.
Taaa... Czyli z domniemanego Boga nie ma żadnego pożytku.
OdpowiedzUsuńO jakim pożytku mówisz, bo nie czaję? XD
UsuńKiedyś się modliłam lub tak mi się wydawało, ale nikt mi nie odpowiadał.
OdpowiedzUsuńjotka
A czegoś konkretnego się spodziewałaś? Głosu? To nie jest takie zero-jedynkowe z tymi odpowiedziami. Tak sobie myślę, że dobrym pomysłem byłoby kiedyś opowiedzieć o tej komunikacji. Hmmm...
UsuńSłyszenie głosów bywa niebezpieczne, a poważnie to jak u Ciebie z tym rozpoznawaniem odpowiedzi, moja wyobraźnia tak daleko nie sięga, bo mówić po prostu, że to wybór to chyba jednak za mało, cos trzeba czuć czy niekoniecznie?
Usuńjotka
Temat rzeka. Poważnie myślę o tym, by napisać jakiś szerszy artykuł. To jest sacrum i tego nie da się postawić na stole jak solniczkę. W skrócie: mam na myśli nie tyle słowa Boga, co odpowiedzi przychodzące w życiu jako nagle dziejące się rzeczy w zakresie danego tematu, czy dosłownie: kiedy ktoś (obojętnie kto) nagle jakby recytował odpowiedź na pytanie, którego przecież nie zna / i tutaj niby mówi się o przypadkach, ale ja w przypadki nie wierzę, ponieważ wynikają z tego pewne zależności i dobre owoce jak z czegoś zaplanowanego i przemyślanego.
UsuńWiara, jak wspomniałaś, to dobrowolny wybór każdego człowieka.
OdpowiedzUsuńKażdemu wolno inaczej "postrzegać" Boga.
Mnie Bóg pomaga, modlę się często.
Dostrzegasz Jego działanie w życiu, super. :)
UsuńNie miej Bogów cudzych przede mną, niech nic nie stoi pomiędzy Tobą a Bogiem bo Bóg na 1 miejscu to wszystko inne też jest na pierwszym miejscu. Takie są moje przemyślenia od wielu lat.
OdpowiedzUsuńNie wiara czyni nas ludźmi a uczynki. Nie ważne gdzie mieszkasz i jak wierzysz, nie ważne Twoje przekonania, a ważne dobro któe czynisz.
Pozdrawiam.
Piszesz o swojej wierze, wyborach, jesteś otwarta, poszukujesz, rozwijasz się...
OdpowiedzUsuńTo szczere i uczciwe i zasługuje na pozytywny odbiór... Ja tak to odbieram...
Najważniejsze jest to, aby każdy żył w zgodzie ze sobą, z innymi, z naturą i prawdą... Wtedy i jemu i wszystkim wokół będzie dobrze...
Życie zgodne z prawdą można tak po naszemu nazwać podstawą tego całego systemu. Kłamstwo jednak jest wszechobecne, o kłamstwie można mówić wiele, jest barwne, zachęcające, uczące manipulacji, bywa nawet spektakularne, różnie się go używa. Można żyć w kłamstwie, oszukiwać samych siebie i bliskich, okłamywać cały naród... a jednocześnie żyć w przeświadczeniu, że jest cudownie. Ile takich scenariuszy znam... ho ho.
UsuńAle życie w prawdzie to wolność - tak jednym słowem to powiem.
rozumiem, że mowa jest o wierze w sensie religijnym /tak dla uproszczenia, bo w sumie można to rozszerzyć/, czyli o wierze w realność iluzji, które dana religia tworzy i nam "oferuje", na przykład w istnienie jakichś bogów /jednego, dwóch, siedemnastu, etc, czy inne istoty fantastyczne/ i istnienie jakiejś konstrukcji świata, mechanizm jego działania /z udziałem tych bogów, choć też niekoniecznie/...
OdpowiedzUsuńno cóż, jestem w stanie uwierzyć /sic!:) /, że ta wiara, Twoja lub czyjaś inna jest wyborem (świadomym i dobrowolnym), aczkolwiek zawsze ograniczonym, bo nie sposób znać wszystkich "pomysłów" w kogo i co /ich istnienie/ można by tu uwierzyć, pomińmy już kwestię chrystianocentryzmu istniejącego w kulturze tzw. "europejskiej", który dość mocno ogranicza i zubaża przestrzeń owych pomysłów... mam jednak wątpliwości, czy to tak działa na poziomie ogólnym, w każdym przypadku... nie u wszystkich ich światopogląd jest światopoglądem "autorskim", wynikiem własnej pracy z umysłem, konglomeratem koncepcji centralnie własnych oraz cudzych, z którymi się identyfikują z wyboru właśnie... większość ludzi jest za słaba mentalnie na to, aby taki wybór wykonać, są mniej lub bardziej pozbawieni wglądu w działanie własnego umysłu i świata, nie kontrolują też własnych emocji, a to stawia pewien większy lub mniejszy znak zapytania przy wolności ich wyboru iluzji do wierzenia w ich realność...
p.jzns :)
Nie, zupełnie nie o tym mowa.
Usuńskoro nie próbujesz wyjaśnić o czym, według Ciebie, to znaczy, że mam nie wiedzieć... okay, nie naciskam... aczkolwiek mam takie wrażenie, że ewentualne nieporozumienie sprowadza się jedynie do różnic znaczeniowych, interpretacyjnych używanych słów... każdy trip ma sobie właściwy slang, nawet stan beztripia /jeśli taki istnieje/ takowy slang posiada, w końcu każdy kod komunikacji, przekazywania danych jest sprawą czysto umowną...
UsuńJeśli ktoś próbuje być na siłę mądry, wypada groteskowo. Dlatego nie wylewam z siebie zbyt wielu słów. O nich, jak i o znaczeniach już rozmawialiśmy przy innej okazji i do żadnego konsensusu nie doszliśmy.
UsuńPiszę o wierze, nie reprezentuję Kościoła Katolickiego, usuwam się z konglomeratu takich znaczeń.
Bez zbędnej filozofii: napisałam ten post w oparciu o moje prywatne podejście do zmarłych, których powszechnie otacza się niezrozumiałą dla mnie świętością. Ja tego nie robię. Ale jestem wierząca. Być może – w innego Boga, skoro On mi tego nie każe robić.
czyli nieporozumienie zaszło już na takim poziomie, że ja do żadnego kościoła /w tym rzymskokatolickiego/, sanghi, zboru, etc, nie nawiązywałem, nie jestem ani katocentryczny, ani chrystianocentryczny, a w żaden inny sposób x-centryczny, także w pierwszym komentarzu... zaryzykuję za to stwierdzenie, że to Ty odczytałaś mój tekst katocentrycznie, choć moim zdaniem bezpodstawnie, bo również nie ma mnie w tym konglomeracie :)
Usuńa drugie nieporozumienie już na bardziej detalicznym poziomie polegało /chyba! :)/ na moim użyciu słowa "religia" w znaczeniu "śwatopogląd", czyli coś "inner", coś prywatnego, osobistego, a tymczasem wiele osób kojarzy to właśnie z przynależnością do jakiejś instytucji...
...
a co do stosunku do zmarłych, o których wspominasz na końcu notki, to nie wspomniałem o tym nawet ani słowem :)
Odebrałam Twój komentarz zbyt religio-centrycznie. :)
UsuńWłaśnie tak, zagrały skojarzenia i pewnie też to, do czego przyzwyczaiło mnie większość osób komentujących.
To o czym napisałam w odpowiedzi, chyba dosyć prosto wyjaśnia moje nastawienie. Nawiązując do całego wpisu. Tak po prostu. :)