czwartek, 13 października 2022

Pałac neorenesansowy.

Urbex to wielka księga tajemnic. O każdym takim obiekcie próbuję dowiedzieć się jak najwięcej, kto tu mieszkał, co tu robił, czym się zajmował i co spowodowało, że z budynku wyparowało życie. Eksploracja jest jakby początkiem przygody, później poszukuję źródeł wiedzy na temat danego obiektu.

Wspaniała w takiej fotografii jest możliwość uwiecznienia detali, zawsze wykonując zdjęcia, próbuję wydobyć z tych budynków coś pozytywnego, trochę mrocznego, taka dawna tajemnica jak z baśni.

Każdy taki budynek ma potencjał, dla mnie to nie jest nigdy rudera. Niestety lumpiarze zamieniają je często w meliny.

Urbex ma zasady ściśle obowiązujące wszystkich. Jedną z najważniejszych jest: urbex to nie wandalizm (nie okradamy obiektów, nie niszczymy, nie wyłamujemy drzwi czy okien, celem wejścia do środka). Druga to ukrycie nazwy zwiedzanego miejsca po to, żeby utrudnić dostęp wandalom.

To tyle słowem wstępu, przejdźmy do pałacu.

Budynek jest dwupiętrowy z piwnicą, posiada dwa portyki, na drugim żeliwny balkon. Konstrukcja ma dziesięć osi i ramowy podział elewacji – to podobno rzadki projekt. Budowę rozpoczęto w 1862, skończono w 4 lata.

Dwuspadowy dach blaszany. Dwa duże tarasy zdobi żelazna balustrada.

Na parterze znajdowała się kuchnia. Klatka schodowa prowadziła do piwnic oraz na piętro gdzie mieściła się jadalnia. Ponoć stały w niej gdańskie meble.
Dalej "czerwony salonik", który zdobiły meble w czerwone pasy, oraz "złoty salonik" z portretami rodzinnymi.
Na ostatnim piętrze znajdowały się sypialnie.



Wchodziłam do środka z dużą dozą ekscytacji, majestatyczna willa ukryta w zaroślach po dawnym ogrodzie, była otwarta na oścież. Widoczna obecność wandali budziła nieco wątpliwości, nigdy nie wiadomo na kogo trafisz w takim zaciszu odsuniętym od cywilizacji o spory (zakrzaczony) kawał. To pobudza wyobraźnię, że znajdą twojego ograbionego trupa dopiero za pięć lat, bo dostałeś w łeb czymś ciężkim. To jedyny mankament, do którego mam zawsze skromny dystans, dlatego nie wybieram się w takie miejsca nigdy sama.
    Wierzę w moc modlitwy, ale Bóg nigdy nie powiedział, że zwalnia nas z odpowiedzialności i konsekwencji podejmowanych przez siebie decyzji, dlatego często mawiam "Panie Boże, wskaż mi dobrą drogę, bo tam gdzie nie trzeba, to sama pójdę."



No i weszliśmy we dwoje w czeluść mrocznej teraźniejszości. Przeszłość trochę lepiej obyła się z tym miejscem, choć pierwotnie znamienity pałac nigdy wg mnie nie powinien stać się żadną placówką miejską typu szkoła. Zwyczajnie szkoda mi obiektu (to malowanie wnętrz zieloną olejną...), aczkolwiek niekiedy prezentuje się to naprawdę dobrze. Świetnym przykładem może być Akademia Muzyczna w Łodzi, do której marzy mi się wtargnąć z aparatem. WyGoogle'ajcie sobie to cudo.

Na wstępie niby nic powalającego nie ujrzeliśmy, niby mroki pustostanu, którym rzeczywiście ów budynek się stał, ale jednak nadal to pałac. Szukam zawsze mówiących o szlachetności danego obiektu. Początkowo ich nie dostrzegałam w tej ciemności, znaleźliśmy trupa lisa i gruzy.

Trzeba było wejść głębiej w same objęcia tajemnic. Spodobały mi się tarasy wychodzące w dziki ogród. Pieczołowite wykończenia w drewnie oraz kolumny, szeroka przestrzeń, można sobie tylko wyobrazić jak było tu pięknie. Jak w XIX wieku wypoczywała tu zamożna rodzina, pośród przyjaznej zieleni i kwiatów.
Rezydowali tu nauczyciele ich dzieci, więc pokolenie mieli pod czujnym nadzorem. Dziś nauczanie indywidualne jest rzadkością, niegdyś zawód guwernantki to powszedniość na dworach.


Duże przestrzenie na zewnątrz i wewnątrz to typowa cecha pałaców. Piękno po latach tkwi w szczegółach, które udało mi się w końcu wyłapać. I tak np. drewniana klatka schodowa zwróciła moją szczególną uwagę.
    Dziury w suficie ostrzegały przed wejściem na górę, ale i umożliwiały oglądanie domu na przestrzał. Jestem pewna, że i tak byśmy nie znaleźli żadnych skarbów na górze, mebli itp. To wszystko z pewnością zostało zabrane dużo wcześniej, nim pałac popadł w ruinę. Pozostawiono pusty obiekt i na tym zakończyła się historia.
    Spójrzcie na drewniany dach i słomę. Cegła wyzierała spod odpadającego plastrami tynku, odsłaniając kolejne detale.



Za to piwnica wyglądała dosłownie zapraszająco. Z braku dobrego sprzętu oświetleniowego, nie było możliwości nagrywania podziemnego rekonesansu, ogólnie bez dobrych reflektorów nie ma sensu wchodzić, bo nic się nie zobaczy – znów pojawia się myśl o ryzyku ze strony człowieka, zwłaszcza że miejsce miało ślady zamieszkiwania nieproszonych gości.


Nieopodal płynął strumyk zwolna.

8 komentarzy:

  1. Zdarza mi się co pewien czas oglądać filmy na YT takich właśnie eksploratorów. Może to Wasze? :) Dla mnie są fantastyczne, z mega dreszczykiem. Ale nie strachu tylko ciekawości. Strach jedynie ogarnia mnie z troski o eksplorujących, żeby im jakaś belka na głowę nie spadła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie mogę powiedzieć, kanały urbexowców na YT zazwyczaj są anonimowe. ;) Nie jest to legalne hobby, stróże prawa oceniają eksploratorów tak samo jak potencjalnych wandali.
      Przy zwiedzaniu zachowujemy zdrowy rozsądek. Jeżeli strop jest słaby, nie wchodzimy na piętro, tak jak było w tym przypadku. Wypadek może się zdarzyć, ale unikamy zbyt ryzykownych decyzji i na razie to daje dobry rezultat.

      Usuń
  2. Podoba mi się takie podejście, choć sama nie miałabym odwagi wchodzić w nieznane czeluście.
    Przypomniałaś mi, że obiecywałam sobie wyruszyć z aparatem w miasto, bo telefon niby aparat ma niezły, ale to nie to...
    Ciekawe, skąd tam ten lis?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też nie mam, rozsądek gra pierwsze skrzypce.
      Też mam niezły aparat w telefonie, ale różnica po wycieczce z aparatem jest jednak wyraźna. Cyfrówki są świetne, ale lustrzanki dopiero mają tą głębię.
      Też się zastanawiałam skąd ten lis. Pojęcia nie mam, wyglądało, że zdechł tam samoistnie, nic go nie upolowało, nie wiem.

      Usuń
  3. Niesamowite wrażenie robią ruiny tego pałacu. Trochę mnie ciarki przechodzą jak oglądam te zdjęcia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzy mi się jakaś stabilniejsza ruina, żeby można było też po piętrach pobuszować.

      Usuń
  4. Też lubię takie eksploracje, oglądam czasem na yt. Twoje zdjęcia są świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są łatwe do wykonania w takim mroku. Wchodzę tam bez żadnego statywu, wszystko z ręki, więc nie są takie doskonałe jakościowo. Ale mają klimat, który mi się podoba. :)

      Usuń