czwartek, 10 listopada 2022

(O)Błędne Skały (853 m n.p.m.), legenda o Sennej Kotlinie i Fort Karola (841 m n.p.m.).

Obłędny zespół bloków skalnych, mieszczących się na wysokości 853 m n.p.m. Mówi się, że to labirynt albo skalne miasto. Obszar mający powierzchnię ok. 21 ha był dawniej rezerwatem przyrody, lecz dziś mieści się on na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych.
    Błędne Skały powstały na dnie morza. Są to grube pokłady piaskowców, które osadziły się w czasie orogenezy, czyli w momencie tworzenia się gór. Wtedy to, Góry Stołowe zostały wydźwignięte wraz z całymi Sudetami. Resztę po zniknięciu wód, dopieściła erozja.

Legenda głosi, że stworzył je Liczyrzepa, a korzenie tejże historii wywodzą się ze średniowiecza, kiedy "królował" na tych ziemiach Duch Gór. W tym samym czasie poganie czcili też Świętowita, któremu składano na terenie Sudetów ofiary w postaci czarnych kogutów.
    W czasie romanizacji (pod innym, raczej nieprawidłowym określeniem "chrystianizacji") zastąpiono Swiatowida świętym Witem, obok którego symbolicznie występuje czarny kogut. Wiadomo, że katoliccy księża nagminnie "odczarowywali" różnie miejsca, przerzucając jedne kulty w drugie, a właściwie często tylko zmieniając same nazwy.



Przeszliśmy tam od razu po Szczelińcu Wielkim co kusi do pomyślenia o jakichś różnicach. Wszak podobieństwa widać gołym okiem. Mimo iż wedle nazwy winno być ciaśniej na Szczelińcu, jednak dwa razy bardziej ciasno było tu.
    Gdyby nie ściśle wyznaczony szlak, pewnikiem można by odrobinę pobłądzić i na pewno zmoczyć buty. Trasa bardzo przyjemna, nader ciekawa, myślę, że najwięcej powiedzą nagrania.




Droga do kolejnej atrakcji była piękna jak tylko można sobie to wyobrazić. Esencja ciszy. Moje poruszone serce drżało w klatce piersiowej, a do oczu cisnęły się łzy. Już dawno nie byłam w tak atrakcyjnym punkcie czasu i przestrzeni. Ach te polskie listopadowe mgły... Bajka w pełnej krasie.


Pamiętacie film Tim' Burton'a "The Legend of Sleepy Hollow"? (U nas tłumaczyli to jako "Jeździec bez głowy"). Jest to adaptacja opowiadania Washingtona Irvinga, wydanego w 1820 roku w zbiorze "Szkicownik". Historia została oparta na motywach popularnej legendy o bezgłowym jeźdźcu.
    Wszystko zaczyna się kiedy Ichabod Crane przybywa do miejscowości Senna Kotlina z tą zasadniczą różnicą, że w opowieści Ichabod nie jest konstablem, a nauczycielem, a przygoda rozgrywa się zupełnie inaczej.

Przypomniało mi się o tej historii kiedy zobaczyłam to wielkie drzewo we mgle. Oczywistym nie szukałam w nim głów, ani sam jeździec zeń nie wyskoczył, jednak sceneria pasowałaby do takiego filmu.
    Nie lubię horrorów, w których pokazuje się jak bardzo fantazyjnie może się znęcać człowiek nad człowiekiem, ale lubię te filmy, w których fabuła skrywa zagadkę. Lubię też filmy kostiumowe. Przede wszystkim nie boję się oglądając. Raczej rozkoszuję się klimatem, nie zatapiam serca w mroku i nie marzę potem przez tydzień o romansie z Ichabod'em.



Właściwa nazwa tego miejsca do Fort Karola. Mieści się on na Górze Ptak (841 m n.p.m.) i są to faktycznie pozostałości fortu, który wybudowano w 1790 roku, a więc dokładnie 30 lat przed premierą "Legendy o Sennej Dolinie". Należał do króla Prus Fryderyka Wilhelma II, a fort pełnił funkcję strażnicy z kilkuosobową załogą.
    W tamtym czasie budowano wiele twierdz tego typu, była nawet jedna na Szczelińcu jako fragment całego systemu obronnego, wraz z twierdzą w Srebrnej Górze.
    Fort Karola jest tak naprawdę dziełem nieukończonym w skutek zmian politycznych. Dziś możemy oglądać jedynie fragmenty muru z resztkami bramy i oknem, a także schody oraz platformę widokową. Dziedziniec otoczony pierwotnie murami, miał 10x14 m.

Taras widokowy.

Widok z tarasu.




Dziedziniec widziany z tarasu.


Aby ochronić w nocy swoje czoło przed zderzeniem, należy na nim umieścić porządnej jakości latarkę. Skuteczniejsza niż kask, którego pierwotnym celem jest amortyzowanie uderzeń – latarka jest lepsza, bo istnieje po to, abyś w ogóle w czoło nie uderzał. Widzisz na tyle dobrze, że możesz bez najmniejszego trudu zejść z gór do domu.
    I podobnie jak w przypadku filmów – nie boję się iść w nocy przez las, raczej rozkoszuję się przygodą i nie zatapiam serca w mroku, lecz po prostu idę dziarsko przed siebie, (tak samo jak w dzień) i nie przypominam sobie o wszystkich odcinkach "Spraw dla reportera", dotyczących gwałtów i napaści nocnych.



Moje podejście do tego typu spraw jest jednoznaczne i oczywiste. Nie jestem wybitnie odważna ani jakoś szczególnie usposobiona do tego, aby żyć w takich warunkach. Nie jestem Batmanem ani nie mam supermocy kota.
    Bóg stworzył i dzień i noc. Stworzył też mgły i chmury. Stworzył zwierzęta przystosowane do życia w dzień i takie do życia głównie nocą. Człowiek jest wszechstronny przez swą pomysłowość – dawniej pochodnie, potem lampiony, dziś latarki czołowe.
    Właściwie zachwycam się każdym klimatem w przyrodzie, bo jest mi ona bliska, zarówno słoneczna jak i mglista (rym nie był zamierzony), dlatego nigdy nie martwię się pogodą i nie robię szumu z powodu panującej mgły czy padającego deszczu. Przecież pogoda zawsze jakaś jest. (Przeszkadza mi tylko jak jest za gorąco, ale to inna para kaloszy.)

I tak zakończył się pierwszy dzień w Górach Stołowych. → W drewnianej chatce przy grzanym winie i kominku. Nie byłoby tego wszystkiego, pysznego grzańca, ciepełka ognia, w ogóle takiej przytulnej nocy i milutkiej kołderki, ładnego sweterka etc., gdyby nie chłodna listopadowa noc. Listopad jest fajny!

14 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że nawet z latarką na czole widoczność jest marna, nie lubię wędrować po ciemku, bo trudno stawia się stopy, niepewność spowalnia marsz, a o urazy łatwo.
    W sezonie turystycznym w Błędnych Skałach bywa sporo śmieci, niestety!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeszkadzało nam ograniczone pole widzenia, szliśmy dość żwawo.
      Nie wypowiem się na ten temat, bo nie umiem być przy tym kulturalna.

      Usuń
  2. Z przyjemnością wybrałam się z Tobą na wirtualną wycieczkę po Górach Stołowych. Piękne zdjęcia jak zwykle.
    Byłam tam raz wiele lat temu, ale nie wiem czy miałabym odwagę poruszać się tam w nocy. Choć ogólnie lubię wędrować w nocy, a nawet jeździć na rowerze, bo coś takiego ma swoisty urok. Jest ciszej, spokojniej i ciekawiej.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie boisz się nocy. W górach bezpieczniej, zło raczej czai się na dole.

      Usuń
  3. Kilka dni temu przedyskutowaliśmy kwestie wakacji i uznaliśmy, że ruszamy w góry stołowe. Jak na zawołanie pojawia się Twoja relacja! :D byłam tam tylko raz, dawno temu, jako nastolatka i zachwyciłam się tymi terenami. Gdzieś w głębi serca marzyłam i błędnych skałach i cieszę się, że w końcu tam wrócę :) zahaczymy też o złoty stok, bo kopalnia będzie świetną atrakcją dla synowca. Kłodzko jest piękne. W ogóle tamte strony są urocze, od kamiencs ząbkowickiego, poprzez Wałbrzych z zamkiem Książ, az po zamek Czocha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wakacje urok może odebrać tłum ludzi, ale może akurat taj traficie, że będzie się dało tym rozkoszować, czego Wam życzę. :) Pooglądaj sobie wcześniejsze wpisy z tych gór, jeśli masz chwilkę. :)

      Usuń
    2. Poogladam i się przygotuje! :D zanim młody pójdzie do szkoły, korzystamy z wakacji w czerwcu przed końcem roku szkolnego albo później we wrześniu, kiedy kończy się sezon urlopów rodzin z dziećmi. Najchętniej pojechałabym w październiku, bo to mój ulubiony górski miesiąc, ale zadowolimy się tym co uda się nam zroganozowac :)

      Usuń
    3. Październik też jest mój ulubiony. We wrześniu rodziny z dziećmi jeszcze dosyć często się spotyka, staramy się tego unikać. Cenimy nie tylko kameralne szlaki, ale i ciszę.

      Usuń
  4. W czasie tegorocznych wakacji przeżyłam po raz pierwszy nocną 7,5 kilometrową wędrówkę przez las. Pełna ciemność, tylko czołówka. Wrażenia są niezapomniane. Mam już prawie gotowy pościk na ten temat, ale jakoś nie mogę go skończyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się doczekać, dawaj go! :D To są zawsze mega przygody i fajne przeżycia. Przecież "niecodzienność" jest super!

      Usuń
  5. Zawsze uważałam, że listopad jest fajny ;) Polecam Wam jeszcze Adrspach "Skalne Miasto" w Czechach, tak są widoki jeszcze lepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecano nam to już, ale to będzie trzeba zaplanować na osobną wyprawę w innym terminie. Ogólnie po tamtej stronie granicy, Czeska Szwajcaria itp. Jaskinie przede wszystkim. Mam to obcykane na razie wirtualnie.

      Usuń
  6. Uwielbiam Góry Stołowe. Zostawiłam tam wiele miłych wspomnień. Zarówno Błędne Skały, jak i Fort Karola z chęcią odwiedzę jeszcze raz. Jest tam jeszcze jedno miejsce, które mnie intryguje. Nazywa się Skalna Czasza. Dowiedziałam się o nim niedawno i bardzo bym chciała zobaczyć tą skałę na żywo... najlepiej w oprawie jesiennych mgieł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam Skalną czaszkę na mapie, w okolicy jest też dla klimatu Kopa śmierci. Chciałam tam iść, ale nie wszystko można mieć od razu. ;)

      Usuń