niedziela, 4 grudnia 2022

Dzisiaj lekcje z przyrody. ;)

Prawdziwe piękno jakie istnieje w życiu człowieka, bywa zagłuszane przez niego samego. Skażenie nieustającym niezadowoleniem to najgorsza zaraza jaka rozsiewa się drogą głosową. Nie lubię gustu. Jest on efektem oceny, coraz częściej jednak człowiek skupia się na tym czego nie lubi, a to jest bezowocne.
    Człowiek ciągle na coś czeka w swoim niezadowoleniu. Odlicza dni do wiosny, odlicza godziny do wyjścia z pracy. Odlicza, odsuwa, zniechęca. Wpływa na swoje własne życie (i na otoczenie) w sposób negatywny. Nie może odbić się od tego z powodu miliona powodów, a czasem tylko jednego, który oczywiście jest w żaden sposób nieosiągalny. Bo gdyby tylko mógł... gdyby tylko miał...  Ale nie ma i nie może.

A tymczasem świat jest piękny bez udziału człowieka.

Na włościach Ludwika Heinzla ⏩ klik

Flora

Śnieg mnie drażni pod tym względem, że nie chce zostać na dłużej. Jako posiadacz sprawnego systemu ABS oraz opon zimowych już założonych na koła, jestem jednym z nielicznych drogowców, których zima nie zaskoczyła.
    Lubię spacerować po chrzęszczących od śniegu ścieżkach, lubię biel zimy, która daje wrażenie, że wszystko jest takie czyste... Lubię chrzęst liści pod butami, lubię jesienną aurę, nawet kiedy już złote korony całkowicie spadły z drzew. Lubię oddychać mrozem, czuć jak to skutecznie hartuje ciało. Lubię ten charakterystyczny zapach zimowego lasu.
    I ta wszędobylska cisza nawet na popularnych alejach parkowych...

Staw Teresy w Łodzi ⏩ klik

Lubię łagodne światło, nienachalne słońce, a nawet ten półmrok, kiedy słońca nie ma. To taka intymna aura spokojnego dnia, która przyćmiewa wszystkie smutki świata, otula łagodnie subtelną mgiełką dobroci. Coś jest w przyrodzie takiego zimą, że człowiek zwalnia i może się zachwycić w zupełnie inny sposób.

Arturówek ⏩ klik

W takich miejscach serce się raduje, promienieje duch człowieka. Omiata wzrokiem ten spokój i nasiąka nim do samego rdzenia. Przytulność zimy chyba nie ma granic...
    A stare topole niosą pamięć o pierwotnym lesie jaki niegdyś porastał moje miasto.

Szybko nadchodzące noce są niemniej atrakcyjne. Szydełkują zupełnie inną historię na purpurowym niebie, czarnym konturem gałęzistym, uśpionej spokojnej przyrody.
    Dajmy się w to wciągnąć i poprowadzić ku niesamowitym wieczorom nie do powtórzenia w innej porze roku. Długim i ciekawym jak w bajce.

W krainie czarów ⏩ klik

Takiej codzienności nie chce się zostawiać. Szkoda, by przeminęła, a jednak stanie się to za parę miesięcy. Cóż, szkoda, cóż, no trudno.
    Tymczasem bal trwa w najlepsze.

Na stole króluje aranżacja jesienna... tak wyszło. Wreszcie ogarnęłam te wszystkie doniczki z aloe vera. Obrałam ze starych, zostawiłam młode i wsadziłam w jedną doniczkę. (Liście czekają w lodówce na przerobienie na sok). Dzięki temu w salonie jest teraz więcej miejsca.
    Dynie od sąsiadki skrupulatnie przerabiam na zupę. A drewniane chatki pewnie rozmontuję, a atrakcyjne elementy posłużą czemuś zupełnie innemu. Mam taki jeden pomysł...

Przy okazji przesadziłam paprotkę.

Prezent od znajomej. Ciachnęła swoją begonię koralową i mi podarowała. Marzył mi się ten gatunek od kiedy zobaczyłam go na Festiwalu Roślin pół roku temu.

Fauna

pracy podchodzimy do naszych zwierząt z sercem i staramy się, by dostawali je pod opiekę również ludzie z sercem. Oczywiście nie wszystkich ludzi znamy, a czy można w jakiś sposób odróżnić sadystę?
    Teoretycznie jako sklep, za cel mamy sprzedać. Sklepy nie prowadzą kontroli adopcyjnej, prowadzą handel, wiec można niby – jako sprzedawca – liczyć na własny instynkt względem sprzedaży, ale jeśli klient się uprze, odmówić nie można... Bowiem jeżeli się uprze trzymać "słonia w karafce", to nie można mu tego zabronić, lecz nie ukrywam, że często krew mnie zalewa, gdy kupują zwierzaka rozwydrzonemu dzieciakowi, a klatka jest bardzo niedostosowana do potrzeb stworzenia (porównanie słonia w karafce jest adekwatne). Dla klienta często ważniejszy jest design i to, żeby klatka czy terrarium nie zajęło za dużo miejsca, "to przecież tylko zabawka dla dziecka" – brzmi w domyśle.
    I rzeczywiście w grudniu przed świętami sprzedaż zwierząt wzrosła. Mam jednak nadzieję, że rodzice są odpowiedzialni.

Mogę być tylko doradcą i opowiadać o danym gatunku o jego potrzebach, (a często klient i tak swoje). Na szczęście jednak raczej słuchają.
    Dziwi mnie, że w dobie Internetu nie interesują się planowanym zakupem, a przychodzą do mnie kompletnie zieloni na dany temat. Ale nie szkodzi, pomogę. Rozmawiać o zwierzakach mogę w nieskończoność.


Ten czarny jest odmiany karłowatej.

Stułbie wodne w akwarium. Pierwszy raz miałam okazję obserwować je na żywo.

Pewnego dnia pojawiły się u nas chomiki dżungarskie. Pamiętam ten moment otwarcia pudełka, dwie małe kuleczki nie większe od piłeczki do ping-ponga, nasyczały na mnie przestraszone. Jeden był biały, drugi czarny. Po podróży od hodowcy to normalna reakcja niektórych gryzoni. Zaaranżowałam im nowe lokum, potem z dnia na dzień próbowałam oswajać. Jeden tylko zaczął odpowiadać. Z czasem nadałam mu imię. Potem zaczął na nie reagować, (albo ogólnie zaczął reagować na głos człowieka... no nie czarujmy się), jako pierwszy przejawiał pokojowe reakcje.
    W tym czasie biały się sprzedał, bo w skali słodkości od 1-10, przebijał ją wielokrotnie. Trochę dzikszy, ale cierpliwość nauczy go ufać. (O ile ludzie byli sensowni, nie widziałam ich.)
    I ten drugi był sam przez dłuższy czas, pracowałam więc nad nim dalej. Zaczął chętnie wchodzić na rękę. Z czasem uświadomiłam sobie, że zakochałam się w nim po uszy, dokładnie wtedy kiedy jakiś klient się nim zainteresował, a mnie serce podskoczyło do gardła.
    Drugiego dnia miałam go już u siebie w domu.

Pamiętacie bajkę o pingwinie Pikpoku? Czarna plastelinowa kulka z białym brzuchem. Polarne przygody.
    Chomiki dżungarskie pochodzą ze 
stepów i tundry Syberii. Potrafią funkcjonować nawet w temperaturze -40 stopni Celsjusza, więc skojarzenie z pingwinem nie było wcale takie całkiem głupie. Ku pamięci pingwinów z Madagaskaru, dostał na nazwisko Kowalski. Pikpok Kowalski.

Trzymam go w kapsule ponieważ jego rozmiar nie wymaga niczego większego, ważna jest grubość ściółki, w takiej klatce można go dosłownie zasypać. Jego ciało spłaszcza się na grubość kilku milimetrów, więc tymczasowo klatka nie wchodzi w grę, bo jest jeszcze siusiumajtkiem, który może się przecisnąć.
    Podobnie jak Stefan, jest wszystkożerny, więc obowiązkowo dostaje też owady.

Z chomicznej zasady Stefan i Pikpok nigdy się nie zobaczą, ponieważ chomiki są terytorialne i zawsze jest to walka na śmierć i życie.

Niektórzy zbierają chomiczki, inni króliczki. Koleżanka z pracy powoli łamie się na drugiego królika... Pierwszego też ma z naszego sklepu. Wniosek jest następujący – nasze zwierzaki są zdrowe. Mamy szczęście, że trafiliśmy ze współpracą na dobrych i uczciwych hodowców. Jestem świadoma tego, że często zwierzaki w sklepach mają fatalne warunki, a hodowcy nie dbają w ogóle o zdrowie "przedmiotów handlu". Moi szefowie mają wielkie serce jeśli chodzi o zwierzęta, sami mają ich w domu sporo... Starają się i naprawdę dbają o to miejsce i myślę, że spokojnie mogę polecić, gdybyście tylko chcieli, sklep zoologiczny w Rąbieniu, jeden jedyny, na ulicy Pańskiej.




Stefan wreszcie dostał słusznych rozmiarów kołowrotek. Chodzi o to, by zwierzak w biegu przyjmował naturalną pozycję, jak nisko zawieszony samochód sportowy. Niewłaściwe kołowrotki, czyli za małe, powodują, że chomik w biegu mocno zadziera do góry głowę, co może go narazić na urazy kręgosłupa. Chomiki nie są elastycznymi gryzoniami, więc to bardzo ważne.
    Początkowo trzymałam je w trocinach, ale stwierdzam, że mają za małą absorbcję... dawno temu przy szczurze nauczyłam się, że trociny nigdy nie będą doskonałym rozwiązaniem dla osób z wrażliwym nosem. Przetestowałam więc ściółkę kukurydzianą. Na początku Stefan próbował ją jeść, ale to była tylko pierwsza reakcja. Jest bardziej ubita, pozwala tego typu gryzoniom na budowę trwalszej nory i gniazda. Przyszedł też czas na przetestowanie ściółki z orzecha kokosowego (to to brązowe, co wygląda jak kora albo torf). Stwierdzam, że rewelacja! Konsystencja kokosa pozwala im na budowanie jeszcze mocniejszych nor.


Wkręciło mnie to. Mam ochotę edukować się jeszcze bardziej o naturalnych warunkach obu gryzoni, co z całą pewnością przyda mi się w pracy, a i dla mnie będzie to radocha z korzyścią dla podopiecznych. Może stworzę konkurencję dla polskiej grupy Chomicon...?😈

20 komentarzy:

  1. Na pewno warto skupić się na tym, co lubimy, a odliczanie czasami jest nieuniknione, bo trudno wytrzymać w pracy, gdy zaplanowana wycieczka lub miłe spotkanie. Narzekanie nam samym psuje humor, ale gdy obserwuję niektóre zjawiska wokół siebie, to trudno nie narzekać, naprawdę! Musiałabym udawać, że nie widzę...
    Chomiki dżungarskie mieliśmy dwa razy, jeden raz chomika Roborowskiego. Dżungarskie są słodkie i łatwo oswajalne, ten drugi nigdy nie oswoił się, niestety. Obserwowanie takich maluchów to sama radość !
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mi "uciekł" komentarz :-)
      Serdeczności zasyłam

      Usuń
    2. Zauważać nie znaczy to samo, co skupiać całą swoją uwagę.

      Usuń
  2. Warto nie tylko czekać na to co będzie albo rozpamiętywać co mogłoby być, ale też być tu i teraz :)
    Przyroda zachwyca nas nieustannie. Bardzo lubimy włóczyć się po zimowym lesie, ale też po zimowych polach i łąkach.
    Widzę, że masz paproć. U mnie czwarte podejście do paproci i raczej kolejne nieudane. Chyba muszę pogodzić się z tym, że paproć to nie mój kwiat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta paprotka jest wyjątkowa jak jej historia. Mieszkaliśmy jeszcze w Szwajcarii i będąc u moich rodziców w odwiedzinach, zobaczyłam paprotkę w torebce foliowej na korytarzu z kartką "zabierz mnie do domu, będę grzeczna". I faktycznie nie kłamała. :)

      Usuń
  3. pamiętam, gdy kiedyś realizowałem misję znalezienia domów dla czterech małych kotków... znajomy zrobił znakomite fotki na "tablicę" /obecne OLX/, a ja cały następny dzień w pracy zamiast pracować byłem zajęty odbieraniem telefonów o zainteresowanych... ale w tej sytuacji próbowałem przedwstępnie sondować tych ludzi i pamiętam panią, która oświadczyła, że kotek ma być prezentem komunijnym... okłamałem ją wtedy mówiąc, że oferta już nieaktualna... w końcu dwa kocurki trafiły do sympatycznego (moim zdaniem) małżeństwa z dziećmi, którzy przyjechali do mnie... jedną kociczkę wzięła znajoma, koleżanka za którą poręczyła bratowa, a druga kociczka została z nami i jest do tej pory, 8 marca skończy 10 lat...
    choć to tylko gdybanie, ale wydaje mi się, że chyba trudno by mi było pracować jako sprzedawca w pet shopie, miałbym konflikty z własną Intuicją w temacie co poniektórych klientów...
    ...
    mam podobnie: czasem ogarnia mnie zdumienie, że ludzie mając do dyspozycji takie narzędzie, jak Internet w ogóle go nie używają... bywa tak, że na przykład w rozmowie pada jakieś słowo, tytuł, nazwisko, nazwa, etc i nagle ktoś mnie pyta co/kto jest?... a przecież wystarczy kliknąć i się dowiedzieć... to prawda, że net potrafi nas czasem poczęstować jakimś idiotyzmem, ale z drugiej strony nie zawiera tylko idiotyzmów, często są w nim sensowne dane... ciekaw jestem, ilu osobom podczas czytania i oglądania Twojego posta chciało się sprawdzić w necie hasło "chomik dżungarski"?...pytanie rzecz jasna czysto retoryczne... mnie się chciało i dowiedziałem się na przykład, że oficjalna nazwa gatunku to "chomicznik"...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza kocica żyła 19 lat. Znajdka.
      Praca w takim sklepie odróżnia się na tle innych miejsc handlowych. Pracowałam w wielu sklepach i magazynach, ale to jest dla mnie absolutna nowość i odrębność w tego rodzaju zawodzie. Pracujesz jakby w mini zoo. Poza oczywistymi obowiązkami sprzedawcy jest jeszcze dozór braci mniejszych, opieka podstawowa, oraz serce dla nich. Często się zastanawiam do jakich domów trafili nasi podopieczni. Ale ludzie potrafią się zmienić, może nawet pod wpływem nowych lokatorów. Nie mogę też wszystkich klientów z dzieciakami wrzucać do jednego worka, że wszystkie to tyrani. To też niejako moja praca ze mną samą i pewnymi stereotypami.

      Bardzo często mi się zdarza, że kogoś nie znam. Nie interesuje mnie życie celebrytów, ani kto wygrał w The Voice of Poland, więc ze mną nie pogadasz o tym, co/kto jest aktualnie na topie. Ale - jeżeli czymś się zainteresowałam i planuję mieć to w domu, szukam i czytam o tym i sprawdzam jak zapewnić odpowiednie warunki. To jest po prostu logiczne.

      Sprawdził ten, kogo ów temat zainteresował. Tak, prawidłowa nazwa tego gatunku to chomicznik, tzw. kategoria nadrzędna. Chomik jest nazwą potoczną, pewnie dlatego, że należy do rodziny chomikowatych.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. nasza Gandzia, zwana Księżniczką, legenda rodziny, też dożyła 19 lat, najdłużej z wszystkich naszych kotów...
      celebryci, czyli tacy, którzy uprawiają zawód "bycie celebrytą" również mnie kompletnie nie interesują, ale już niektórzy artyści, czy naukowcy to ciut inna sprawa, takie postacie potrafią czasem przyciągnąć moją uwagę...

      Usuń
  4. Kocham zimę i jej ciszę. Kocham drzewa bez liści i fakt, że częściej mogę być z naturą sam na sam. :) Wszystko, co napisałaś...ewidentnie grzebałaś mi w duszy. :D Choć przyznam się, że odliczam do wyjścia z pracy, co będę oszukiwać, postawię na prawdę. 
    Jestem przeszczęśliwa, że masz Stefana, że tak go ukochałaś, że musiał być Twój. Ja pamiętam, jak zobaczyliśmy pierwszy raz Timmiego, jak go poznaliśmy...tego samego dnia zaznaczyliśmy, że on jest nasz i nikogo więcej...teraz jesteśmy mega kochającą się rodzina. :) Ależ Stefan ma u Ciebie luksusy, jako fanka zwierząt aż czuję wzruszenie. Jest on też taki śliczny, no taki śliczny, że chciałoby się go utulić. Podoba mi się Twoja praca, dbasz o zwierzęta, bardzo mi się podoba, nie mogli zatrudnić nikogo lepszego, ależ mieli nosa do Ciebie. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest Pikpok Kowalski :P Stefana dzisiaj nie pokazałam.

      Usuń
  5. Każdy ma powód do narzekania, ale co ono daje? Nic. Kompletnie nic! Więc porady, które dałaś jak najbardziej oddalają od malkontenctwa i dają wiele radości- las, natura, zwierzaki, kwiaty.
    A'propos. Tez od kilku miesięcy dopiero ma ten sam gatunek begonii. Kupiłam w sieciówce, z nostalgii do dzieciństwa- pamiętałam taki duży kwiat u babci mojej wówczas koleżanki dawno, dawno temu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałam tego z myślą o radzeniu komuś. Napisałam o tym co widzę wokół siebie. Mało osób nie narzeka.
      Natura działa na okrągło jak detoks po dłuższym przebywaniu wśród ludzi, to moja metoda żeby nie oszaleć. ;)
      Begonia niedawno puściła korzonek, długo jej to zajęło, ale wygląda na to, że będzie żyć.

      Usuń
  6. Piękne zdjecia z super opisami:) Juz nie wspomnę o króliku. Zacytuję Ciebie jeszcze raz--- Prawdziwe piękno jakie istnieje w życiu człowieka, bywa zagłuszane przez niego samego. Skażenie nieustającym niezadowoleniem to najgorsza zaraza jaka rozsiewa się drogą głosową. Nie lubię gustu. Jest on efektem oceny, coraz częściej jednak człowiek skupia się na tym czego nie lubi, a to jest bezowocne.
    Człowiek ciągle na coś czeka w swoim niezadowoleniu. Odlicza dni do wiosny, odlicza godziny do wyjścia z pracy. Odlicza, odsuwa, zniechęca. Wpływa na swoje własne życie (i na otoczenie) w sposób negatywny. Nie może odbić się od tego z powodu miliona powodów, a czasem tylko jednego, który oczywiście jest w żaden sposób nieosiągalny. Bo gdyby tylko mógł... gdyby tylko miał... Ale nie ma i nie może.

    A tymczasem świat jest piękny bez udziału człowieka..(koniec cytatu}

    ..Piękne te Twoje słowa ..podpinam sie pod tym bo jest tez takie moje..Pozdrawiam serdecznie Niech ten piękny świat dostrzeże każdy człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że czujesz tego samego bluesa. ;) Zarażajmy dobrym humorem innych.

      Usuń
  7. Witam serdecznie ♡
    Hmm, niestety nie mamy wpływu na to co inni ludzie czują, lub czego oczekują. Mogłabym powiedzieć... nie odliczaj do końca pracy/szkoły - ciesz się z faktu, że ją masz. Możesz mieć wykształcenie, wypłatę a w szkole znaleźć można pozytywy (przyjaciele, fajne lekcje) w pracy również (przyjaciół) a jak znajdziesz pracę, którą lubisz to w ogóle super. Nie odliczaj dni do wiosny, pomyśl o tym co daje zima. Nie ma komarów, które uporczywie gryzą latem, są piękne krajobrazy gdy poprószy śnieg, jest chłodno przez co powinniśmy docenić ciepło domowego ogniska. Nie rozumiem, jak można nie cieszyć się z życia tylko czekać aż przeleci.
    Świat jest piękny, najpiękniejsze w nim jest to, że wciąż nas zaskakuje, że wciąż możemy go odkrywać na nowo. Wciąż możemy poznawać nowe zwierzęta, nieznane wcześniej rośliny, miejsca na ziemi. Mamy taki dostęp do wiedzy. Internet, książki, programy przyrodnicze i podróżnicze. Możemy tyle odkryć... jak tylko zechcemy :)
    Świat byłby piękny z udziałem człowieka, gdyby człowiek był bardziej kompatybilny ze światem.
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Aniu.
    Ciekawy jak zwykle wpis.
    Warto mu poświęcić nieco czasu.
    Czas i tak powoli płynie do przodu.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płynie i płynąć będzie. To my nadajemy mu kolor i temperaturę.
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  9. Świat bez człowieka rozpoczął by.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz trochę rozszerzyć swoją myśl, bo nie bardzo rozumiem?

      Usuń