Najgłębsza na świecie podziemna trasa turystyczna na poziomie 600 metrów pod ziemią, a do niej zjazd klatką w prawdziwym szybie górniczym z prędkością 6 m/s. Co ciekawsze, kopalnia cały czas jest czynna i w tym samym czasie kiedy my zwiedzamy, górnicy wykonują swoją pracę.
Zwiedzanie trwa 2,5 godziny szlakiem pośród pokładów unikatowej soli różowej. Jest to największa i najgłębsza kopalnia soli w Polsce. To właśnie tutaj wydobywa się najczystszą białą sól kamienną na całym świecie, oraz unikatową różową.
Nie ma jak oddychanie aromatem naturalnej, kamiennej soli.
To moja druga podróż szybem kopalnianym, do tej pory zobaczyłam i przeżyłam spacer po korytarzach Wieliczki, oraz kopalni węgla Guido.
Wieliczka jest bardziej artystyczną trasą wycieczkową, walory soli zostały użyte to rzeźby, a romantyczne oświetlenie przydawało temu klimat. Guido zaś było intrygującą i brudną trasą oraz doświadczeniem pracującej maszyny, co wspominam jako nietuzinkowość przygody.
Kłodawa okazała się połączeniem jednego i drugiego. Dostaliśmy kaski i ruszyliśmy razem z pracownikami do głębokiego korytarza naszej wędrówki.
(Nadmienię tylko, że solnych rzeźb nie fotografowałam.)
W oczekiwaniu na windę. |
Pierwszym przystankiem była kapliczka Św. Kingi. Tutaj przedstawiono nam niezwykły fenomen bardzo rzadkiego występowania niebieskiej soli. Cały posążek Kingi ozdobiony jest właśnie tym rarytasem, to nie jest efekt oświetlenia.
Sylwin to minerał, który tworzy sześcienne i ośmiościenne kryształy. Minerał ten występuje w kilku miejscach na świecie, m.in. w Polsce (Kłodawa i Inowrocław). Ten nietypowy rodzaj soli jest prawdziwą perełką.
Posążek z lewej strony. Niebieski płaszcz i kaptur. |
Swoją opowieść pan przewodnik zaczął od neutralnego "tak powiedzieli nam geolodzy, a my przekazujemy to co powiedzieli" – piękna interpretacja historii zgodnej z ewolucjonistyczną nauką, słowem, nie traktujmy tego na poważnie, bo nauka o powstaniu świata, zaprzecza sama sobie.
Słuchając o powstaniu złóż, delektowałam się wagonikami. Takie tunelowe hobby.
Kiedy słyszymy w wiadomościach komentarze o śmierci górników, mowa jest o tąpnięciach, różnych składowych naturalnych przyczyn itd. Tu dowiedzieliśmy się, że nie jest to zgodne z prawdą, że to zawsze jest błąd człowieka i rutyna, która potrafi pociągnąć za sobą niebezpieczeństwo.
Obecnie prace górnicze prowadzi się na głębokości 750 m.
A tu ogłoszono strefę lizania:
Sól nie przenosi zarazków, na specjalne zezwolenie mogliśmy przez resztę drogi do woli lizać wszystkie ściany.
Okazało się też, że w jednym z korytarzy zalągł im się Dracula. Nazwali jedną z komnat "Grotą Drakuli" (przez "k"), w razie czego tym korytarzem poszły jako pierwsze dzieci, potem kobiety jako drugie, a panom wytłumaczono dokładnie przebieg ewakuacji, bo wiadomo, że to słabsza i bardziej strachliwa płeć. Mięso armatnie poszło dziarsko do przodu, a ja dokumentowałam cały materiał. Niezbyt apetyczny, dlatego nie pokażę, dalszą już podróż odbywaliśmy w ciszy bez entuzjastycznych powrzaskiwań dzieci. Przydatny lokator.
Kompan Draculi. Pilnował otwartej trumny. |
Podobały mi się liczne okna i "balkony" z widokiem na ogromne korytarze. Były i jeszcze większe, ale jak to zmieścić w obiektywie? Korytarze pięknie błyszczały delikatnym odcieniem różu. Ściany oczywiście wylizywane na każdym przystanku i co ciekawsze, wcale tego dnia nie chciało mi się bardziej pić.
Tutaj bardzo ciekawy moment, detonacja. Odbywa się podczas zmiany, kiedy pierwsza jest już na górze. Wtedy wysadza się pewną część, potem włącza się wentylacja, a następnie schodzi na dół druga zmiana.
Wybuch jest zawsze zwiastunem powodzenia, że górnicy wyszli na powierzchnię i praca może iść dalej. Zresztą wszystko ładnie pan przewodnik wyjaśnił w filmiku:
Najwyższe korytarze, których ściany mają po 15 metrów, wspaniale rozprowadzają głos i nie potrzeba nagłośnienia. Oczywiście wykorzystano to, przy okazji pobijając w 2007 roku rekord Guinnessa w kategorii najniżej odbywającego się koncertu muzycznego na świecie. Tego rekordu z przyczyn technicznych nie da się pobić. Jak coś robić to najlepiej tutaj. Pomyślałam o najniżej na świecie wykonanym treningu...
Na tej scenie pobito rekord. A wiecie, że kawa pod ziemią smakuje równie rewelacyjnie co tysiące m. n.p.m.? |
Gródki soli można było brać. |
Wypytaliśmy przewodnika, co zdarzy się potem, czy kopalnia podzieli los większości takich miejsc i stanie się obiektem tylko turystycznym? Dowiedzieliśmy się, że inwestorów jest już mnóstwo i najprawdopodobniej w korytarzach będą składowane odpadki.
Prosto w objęcia wiatru i spokoju.
na naszej posesji są drzewa i jakiś czas temu pod ciężarem śniegu załamała się gałąź jednego z drzew... pytanie, KTO wpadł w rutynę lub popełnił błąd?... może ja, bo chyba wtedy byłem najbliżej tej nocy?... pytanie nie do Ciebie, rzecz jasna, tylko do tego pana przewodnika... niezła beka, LOL...
OdpowiedzUsuńp.jzn s :)
Porównujesz dwie zupełnie niekompatybilne ze sobą rzeczy. Rozbawiłeś mnie. :D
Usuńjeśli myślisz, że coś jest zabawne, to jest zabawne, jeśli myślisz, że nie jest, to nie jest... już wybrałaś...
Usuńa wracając do tematu, to są pewne różnice, nawet spore, ale istota sprawy jest ta sama :)
Słuchaj, z naszą wycieczką szło jakiś czas trzech górników i słyszeli to co mówił. Właśnie wtedy. Myślisz, że nie zareagowaliby, gdyby to były bzdury? ;)
UsuńTak czy owak, porównanie ze spadającą gałęzią nadal mnie bawi. :D
górnicy mogli taktownie nie chcieć się wtrącać w pracę kolegi... poza tym mogli podzielać ten sam pogląd...
Usuńnaturalne tąpnięcia się zdarzają tak samo, jak załamanie gałęzi drzewa pod śniegiem, choć zapewne o wiele rzadziej, gdyż są wynikiem procesów przebiegających o wiele wolniej, natomiast łączy je to, że człowiek nie ma na to wpływu...
ale...
być może feler jest w Twoim złym zrozumieniu słów przewodnika i przekazie tej sytuacji... być może chodziło o to, że owe śmierci, a nie same tąpnięcia uważał za skutek błędu ludzkiego...
to by było tak, jakbym zamiast spać w domu spał pod tym drzewem i odpowiednio uprzednio nie podparł, nie zabezpieczył czymś tej gałęzi, a ona spadając zrobiłaby by mi kuku... wtedy można mówić o moim błędzie...
elementarne...
ale i tak nie zgodzę się wtedy w stu procentach z przewodnikiem, gdyż wszystkich wypadków przewidzieć się nie da, a znakiem tego odpowiednio przed nimi zabezpieczyć tyłek...
to też jest elementarne...
czy zrobiłaś mi dzień? (wczoraj lub dziś)... to jest kompletnie bez znaczenia, LOL...
p.s. doszukiwanie się błędu człowieka w każdym przykrym wypadku może działać motywacyjnie i służyć temu, aby nikt nie zwalał winy na czynniki od niego niezależne... niemniej jednak nie opiera się to na realiach... jeśli uwierzyłaś przewodnikowi, to znaczy że uległaś manipulacji...
UsuńNie byli zbyt taktowni. ;D Raczej coś tam zawsze wtrącali i to przewodnik ich najczęściej zaczepiał. Komitywa na wesoło.
UsuńDobra, dajmy sobie spokój. ;D ;D ;D Mocno Cię zdeterminował ten akapit.
serio? :D
UsuńA i tak będziemy żyć długo i szczęśliwie. :D
Usuń(^v^)b
Usuń"Uległaś manipulacji"... hahaha... fajne podejście do sprawy. Bo wszyscy walą ściemę, "tylko ja mam rację", hahaha!
Usuń@Jael...
Usuńrację mają tylko trolle...
co robimy z tym przypadkiem?... a dokładniej, to co Ty z tym zrobisz, bo tylko Ty rządzisz na swoim forum blogowym, przecież nie ja mający guzik do gadania jako zwykły (zalogowany i podpisujący się) komentariusz...
generalnie zwykłem zlewać milczeniem akty trollingu, ale tym razem intrygujące jest, że gdy ktoś wygłasza tezę w stylu "wszyscy jesteśmy idiotami /lub np. walimy ściemę", to zawsze się znajdzie co najmniej jeden idiota, który usłyszał "tylko ja nie jestem /nie walę ściemy, etc/", mimo że takie słowa wcale nie padły ... a przecież taki mówca wyraził się jasno mówiąc "wszyscy"...
joł ;)
Ale Ty wrażliwy jesteś, rany julek. ;)
Usuńjeśli jedna strona zaczyna snuć jakieś dziwaczne hipotezy na temat drugiej, to znaczy że temat się definitywnie wyczerpał i rozmowę, ten wątek można uznać za zakończony :)
UsuńJa już dawno tak uznałam. Nie zauważyłeś. ;)
UsuńMieliśmy tam być w ubiegłe wakacje, ale nie wyszło, widzę jednak, ze musimy koniecznie, bo bardzo tam ciekawie, wprawdzie to nie Wieliczka, ale zawsze. U nas była piękna kopalnia soli, ale została zalana...
OdpowiedzUsuńNie tak artystyczna jak Wieliczka, ale bardzo mi się podobało. :)
UsuńJa dzisiaj obracałam się w podobnych klimatach- Sztolnia Królowej Luizy w Zabrzu. W Guido tylko zjazd klatką na -320 metrów do baru :) :) Obu nie da się zrobić podczas jednego dnia, zwłaszcza, że mieliśmy w planie jeszcze inne atrakcje :) Właśnie wróciłam, muszę w wolnej chwili ogarnąć zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA sól z Kłodawy spożywam na bieżąco, ale niejodowaną :)
Do Guido chciałabym wrócić na "Szychtę". *_*
UsuńJakiś konkretny powód, że nie jodowana?
Parę obiektów zachwyciło mnie w Zabrzu nie na żarty, ale absolutnie powaliła mnie na kolana jedna niezwykła budowla - kościół św. Józefa. Gdy będziesz tam, koniecznie zajrzyj. Usytuowany naprzeciwko stadionu Górnika Zabrze. Imponująca z niezwykłymi efektami optycznymi w słoneczny dzień. Niestety wczorajszy dzień nie był słoneczny[ chociaż pojawiało się i znikało], więc jeszcze tam wrócę...
UsuńP.S. Sól kłodawska niejodowana to wartościowa i naturalna sól kamienna. Nie jest ługowana, czyli oczyszczana chemicznie, dzięki czemu stanowi bogate źródło mikroelementów oraz korzystnie wpływa na gospodarkę elektrolitową organizmu. Dodatkowo, jest bardzo łatwo przyswajana przez nasze organizmy. Zawiera minerały takie jak magnez, mangan, żelazo, cynk, miedź, wapń, potas i selen. Mikroelementy mają zbawienny wpływ na proces przemiany materii, a także odpowiadają za wchłanianie enzymów. Bez jodu, bo ten zaleca W *H*O :) :) :) a serio to szerszy temat-poczytaj, posłuchaj podcastów...
Do Zabrza kiedyś regularnie jeździłam, miałam tam przyjaciółkę, potem wyemigrowała. Można więc powiedzieć, że Zabrze znam dość dobrze. Mieszkała obok stadionu, miałam blisko do tego kościoła.
UsuńPytam tylko tak, bardzo interesowało mnie, czy to przypadek, czy Twój specjalny wybór. :)
Byłam w tej kopalni na studiach. Podziemne korytarze i zjazd szybem zobiły na mnie ogromne wrażenie. Świetne miejsce warte odwiedzenia. Piszesz, że były z Wami w grupie jakieś dzieci? Nie ma ograniczeń wiekowych? Chętnie zabrałabym tam dziewczyny.
OdpowiedzUsuńZjazd szybem był świetny, przyspieszenie i uczucie spadania.
UsuńByło sporo dzieci, a przed nami zjeżdżała szkolna wycieczka. "Trasa dostępna dla turystów, którzy ukończyli min. 7 rok życia" – z regulaminu na stronie kopalni.
Miałem okazję być w Wieliczce na podobnym zwiedzaniu. Jednak wydaje mi się, że to właśnie przedstawiona przez Ciebie kopalnia jest ciekawsza. Wieliczka jest bardziej przerobiona już pod turystów, te wielkie sale z soli, rzeźby robią wrażenie. Ale przy okazji gubi się jakiś taki duch kopalni, atmosfera może też. Bo wycieczek w Wieliczce było całkiem sporo i to jednocześnie.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest jednak to, że czasem śmierć przychodzi nagle. Bo mimo choroby do pewnego momentu nic nie wskazywało na to, że wujek może tak nagle opuścić ten świat.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Tak jak pisałam – Wieliczka jest bardziej artystyczna. I tak jak mówisz, tłoczna – w kłodawskiej kopalni podobało mi się to, że trzymali odstępy czasowe miedzy wycieczkami i nie spotykaliśmy się tam na dole.
UsuńLubię wypady do kopalni soli :D
OdpowiedzUsuńJa ogólnie lubię wypady pod ziemię. :)
UsuńAle extra!:) Tylko z moimi zadatkami na klaustrofobiczkę na razie pooglądam na foto, bo jest co!:)
OdpowiedzUsuńChoroba mogłaby przeszkadzać w windzie, ale reszta chyba byłaby O.K. bo korytarze są bardzo duże i wysokie.
UsuńDrążone korytarze pozwalają ocenić jaki to moloch. Sól kłodawska moja ulubiona w kuchni, wszystkie inne mi smierdzą ..ale ja nawet chlor w wodzie czuję gdy inni pukają się w czoło:)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza te największe komnaty i świadomość, że wszystkie ściany mają po 15 m grubości, dają świadomość ogromu.
UsuńPaczuszki soli jeszcze nie otworzyłam, ale nagminnie liżę bryłki solne. ;D