sobota, 8 kwietnia 2023

Apokaliptyczne TIPY:

Uważam, że Księga Objawienia jest pozytywną historią o dobrym zakończeniu, na której urzeczywistnienie każdy chrześcijanin czeka, wypatrując kolejno znaków, jakie mają towarzyszyć ostatnim wydarzeniom przed końcem tego świata.
    Do porannej kwaki wypisałam dla Was takie najciekawsze moim zdaniem podstawy, o których można przeczytać w Apokalipsie:


1. O 144 000

W Księdze tej [rozdziały 7 i 14] czytamy o 144 tysiącach zapieczętowanych przez Boga spośród dwunastu plemion izraelskich. W ST znajdziemy 20 list tychże plemion. Widzę w tym, że Bóg nie wyróżnia żadnej grupy ludzi i nie faworyzuje żadnego z tych plemion. Nie chodzi o to, że do chwały wejdzie tylko tych 144 tysiące, lecz ci, którzy przyjmą ewangelię i pochodzą z każdego z tych plemion. Ale to nie wszystko (nie wszyscy).
    Ludzie określeni jako opatrzeni pieczęcią, są wykupionymi z ziemi i są nazwani pierwocinami. Jest to symbol wskazujący na to, iż żniwa dusz już się rozpoczęły. Fakt jest taki, że poza tą liczbą ludzi spośród Żydów, mają wejść jeszcze nawróceni spoza plemion żydowskich, których nikt nie mógł zliczyć. [Obj. 7:9].
    Tak więc nie jest prawdą, że do chwały wejdą tylko te 144 tys., lecz niezliczona liczba wiernych ludzi.


2. Kim są kapłani wg Biblii?

Kapłani w Starym Testamencie pośredniczyli między Bogiem a człowiekiem. Składali ofiary ze zwierząt i mówili do Boga w imieniu ludzi i do ludzi w imieniu Boga.
    Kapłani Nowego Testamentu, co za tym idzie – i dzisiejszych czasów; już nie składają ofiar jak za czasów Mojżesza. Tamte ofiary bowiem wskazywały na doskonałą ofiarę Jezusa jako Baranka Paschalnego, który zgładził cały grzech świata. Apostołowie zrozumieli, że jedyna ofiara jaka jest miła TERAZ Bogu, to nawrócony grzesznik. Dlatego jest napisane:

15:16 Po to, abym był sługą Jezusa Chrystusa dla pogan, sprawując święte usługiwanie ewangelią Boga, aby ofiara pogan stała się przyjemna, uświęcona przez Ducha Świętego.
    – List do Rzymian

Oraz:

13:15 Przez niego więc nieustannie składajmy Bogu ofiarę chwały, to jest owoc warg, które wyznają jego imię.
13:16 Nie zapominajcie też o dobroczynności i udzieleniu dóbr, takie bowiem ofiary podobają się Bogu.
    – List do Hebrajczyków

Wracając do kapłanów:
    Po łacinie to pontus. W Kościele rzymskim papieża nazywa się "Pontifex Maximus", co oznacza "wielki most". W biblijnym kontekście nie nazywa się tak jednej osoby, ale każdy chrześcijanin jest nazywany mostem lub kapłanem, tudzież budowniczym mostów. Co to oznacza? Nie wystarczy, że cieszymy się wspólnotą z innymi chrześcijanami. My mamy budować mosty, po których niewierzący tego świata będą mogli przyjść do Zbawiciela.

Takimi widzi chrześcijan Bóg – jako duszpasterzy lub kapłanów. Chrześcijanin ostoją i obrońcą prawdy.


3. Czym jest Kościół wg Biblii?

Kościoły są świecznikami Boga, które podtrzymują światło i prawdę ewangelii. Kościoły funkcjonują w miejscach pełnych ciemności, a ich światło ma rozpraszać rozpacz i niewiedzę.
    Kościół nazywany jest filarem i podwaliną prawdy. Jest zgromadzeniem ludzi podtrzymujących światło. Dlatego Kościół nie powinien skrywać światła ewangelii za murami miejsc spotkań. Powinien wyjść do świata pełnego ciemności i pozwolić, aby tam właśnie jaśniało.

6:10 Kim jest ta, która pokazuje się jak zorza poranna, piękna jak księżyc, czysta jak słońce, groźna jak uszykowane wojsko z chorągwiami?
    – Pieśń nad Pieśniami

Skłaniam się ku interpretacji, że ta kobieta jest Oblubienicą Chrystusa – czyli Kościołem – która wydaje na świat jednego nawróconego za drugim. To pasuje do sposobu myślenia apostołów – podobnie jak w Starym Testamencie Izrael był przedstawiany przez proroków jako oblubienica Jahwe, tak w Nowym apostołowie nazywali Kościół, Oblubienicą Chrystusa.


4. Na temat ucisku jakiego doświadczył Jezus i którego doświadczał i nadal doświadcza Kościół.

Jezus przyszedł na świt w ludzkim, śmiertelnym ciele, aby doświadczyć ucisku i na Golgocie umrzeć za świat. Księga Objawienia mówi o zwycięstwie wiernych przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swojego. Ta księga opowiada o duszach zabitych dla Słowa Bożego i o tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie.
    To co się dzieje dziś na świecie, nierzadko jest owiewane tajemnicą, ale wiemy, że egzekucje na chrześcijanach za wiarę, mają miejsce nawet w cywilizowanych krajach.


5. Co wiemy na pewno z tej księgi:

  • Chrystus zwyciężył, a więc wszyscy, którzy są po Jego stronie, są zwycięzcami.
  • Aby być zbawionym, nie musimy nic wiedzieć o antychryście, ale musimy znać Jezusa.
  • Możemy nie wiedzieć dokładnie jak będzie wyglądał schyłek tego świata, ale wiemy Kto nadchodzi.
  • By znaleźć się wśród zapieczętowanych, nie musimy dokładnie rozumieć i interpretować Biblii, ale musimy pojednać się z Bogiem.


6. Co to jest Armagedon?

Na polski znaczy dosłownie Góra Megiddo. W Starym Testamencie czytamy o nizinie Megiddo. Najbliższą górą był Karmel. Jest tam równina, na której działo się wiele doniosłych rzeczy, tam np. armia izraelska odniosła zwycięstwo dzięki Bożej interwencji.
    To słowo stało się symbolem nieuchronnej klęski zła z ręki Bożej.

Armagedon ma być rozstrzygającą bitwą pomiędzy siłami szatana i Chrystusa. Księga Objawienia nie opisuje tej bitwy, ale podaje jej wynik.

2:8 Wówczas pojawi się ów niegodziwiec, którego Pan zabije duchem swoich ust i zniszczy blaskiem swego przyjścia.
    – 2 Tesaloniczan

To jest w stylu Jezusa. Wystarczyło, żeby wypowiedział słowo do drzewa figowego, a ono natychmiast uschło. Gdy na jeziorze Galilejskim rozszalał się sztorm, Jezus wypowiedział tylko jedno słowo – szalom, (pokój), a sytuacja diametralnie się zmieniła.
    W tej bitwie wystarczy tylko jedno Jego słowo wobec diabła, aby ten upadł. "I słowo go powali".


💗

Cały czas dalej studiuję sobie po cichu w domowych pieleszach księgę Objawienia, na przemian z Księgą Ezechiela, która z kolei mówi o gniewie Bożym. Ale gniew z Apokalipsy będzie gniewem już ostatnim, który być może zobaczymy, a być może dopiero ujrzą go następne pokolenia.
    Trudno stwierdzić, bo choć proroctwa zwiastujące ostatnie czasy, sprawdzają się obecnie na naszych oczach, to cały czas jesteśmy jeszcze jakby w przededniu wszystkich najbardziej zjawiskowych rzeczy. Można powiedzieć, że świat został ledwie smyrnięty tym co ujrzał Jan w objawieniu, które dostał od Jezusa.
    Ciekawi mnie to bardzo, więc studiuję sobie dalej i jak wpadnę na coś ciekawego, z pewnością się z Wami podzielę, bo to dla mnie czysta przyjemność.

24 komentarze:

  1. Z okazji Świąt Tobie i Najbliższym życzę dużo zdrowia, radości i spełnienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. 20 plemion izraelskich w ST?
    To coś nowego, ja pamiętam tylko 12 - Ruben, Symeon, Levi. Juda, Dan, Naftali, Gad, Asher. Isahar, Zebulon, Józef, Beniamin.
    Prócz 12 synów, Jakub miał też córkę- Dina.
    Co ciekawe św Jan w Apokalipsie - opuszcza Dana a wstawia Manasse, który był synem Józefa. Czyli ród Józefa dostał podwójne miejsce w Niebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 plemion? Gdzie to wyczytałeś?

      Usuń
    2. Poprawka - wpis wspomnial 20 list - przepraszam

      Usuń
    3. Skoro naprostowałem potknięcie, to wrócę do pytania: dlaczego lista plemion w Apokalipsie nie zgadza sie z tą w Starym Testamencie?

      Usuń
    4. Aż taka dobra nie jestem, ale wsparłam się na kimś, kto ma znacznie szerszą wiedzę. Podaję odpowiedź:

      "Lista dwunastu plemion nie ma swego dokładnego odpowiednika w ST ani też w pozabiblijnej literaturze żydowskiej. Najprawdopodobniej bazuje ona na Rdz 49,3–27 lub Ez 48,31–34, poddana jest jednak zmianom, które mają swe źródło w ideach teologicznych autora Ap. Dla przykładu, Juda, plemię zwycięskiego Baranka, Mesjasza, stoi na czele. Daleka, ósma, pozycja Lewiego jest symbolicznym znakiem końca kapłaństwa starotestamentalnego. Przesunięcie synów niewolnic, Zilpy i Bilhy, przed pozostałych synów żon Jakubowych, Lei i Racheli, wskazuje na ustanie przywilejów wynikających z urodzenia; to znak, iż członkami odnowionego Izraela są także poganie. Wysoka pozycja Manassesa może być znakiem nawrócenia Samarytan.

      Obecność Manassesa w liście Janowej związana jest jednak przede wszystkim z wykluczeniem Dana spośród dwunastu plemion. Na usunięcie Danitów złożyły się dwie przyczyny. Pierwsza, to zła reputacja tego plemienia poświadczona przez ST i obecna także w czasach powstawania NT (idolatria i związek z Szatanem). Druga, to właściwe autorowi Apokalipsy, ale także innym pismom NT (Mt 19,28; Łk 22,30), spojrzenie na dwanaście plemion Izraela przez pryzmat dwunastu apostołów (Ap 21,12–14). Skutkuje ono usunięciem Dana, identyfikowanego z Judaszem, i wstawieniem na jego miejsce Manassesa. Preferencja dla Manassesa, na niekorzyść jego brata Efraima, wynika z negatywnego obrazu Efraima na kartach ST i w literaturze pozabiblijnej okresu NT, jako idolatry i rebelianta. Brak Dana i Efraima, dwóch plemion powiązanych z bałwochwalstwem, jest znakiem czystości wiary odrodzonego Izraela."

      Usuń
    5. Bardzo dziękuję za obszerną odpowiedź.
      Refleksja - Jan poświęca tyle uwagi zbawieniu plemion Izraela tymczasem Chrześcijaństwo wyniosło się gdzie indziej.
      Statystyki mówią, że w Izraelu jest tylko 1.9% Chrześcijan - 185.000 - na domiar złego 75% z nich ma korzenie arabskie.

      Usuń
    6. W Izraelu mówienie o Jezusie jako Bogu jest bardzo niemile widziane. Żydów mesjanistycznych jest ogólnie mało.

      Usuń
  3. Jak można pojednać się z Bogiem, jeśli nie zna się Biblii lub w Boga nie wierzy?
    Skoro dał człowiekowi Bóg wolną wolę, to dlaczego chce go na siłę zbawiać i przekonywać do siebie?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nie wierzy w Boga? Nie da się. Myślę, że wtedy po prostu nie ma tematu.
      A gdzie zauważyłaś, że na siłę? Absolutnie nie. Robisz co chcesz.

      Usuń
    2. No fakt, to ludzie nawracają na siłę, a bywało, że ogniem i mieczem...
      jotka

      Usuń
    3. To jest historia katolicka. Myślisz tak samo jak oni, że Bóg im kazał nawracać ogniem i mieczem? Przepraszam, ale denerwuje mnie – żeby nie powiedzieć gorzej – jak pisze się do mnie, że historia Kościoła to jest to samo co historia chrześcijaństwa. Nie, to nie jest to samo, bo gdzie są ci którzy trzymają miecz, a gdzie są ci, którzy są nim przebijani?
      Chciałabym, by wreszcie było jasne, że historia katolicka to nie jest historia chrześcijańska.
      Jedyne czemu są winni chrześcijanie biblijnie wierzący, to temu, że istnieją i że samodzielnie czytają Pismo ze zrozumieniem, oraz że nie dają sobie wciskać żadnych kitów, a innych to wkurza.

      W IX wieku Kościół katolicki przeciwstawił się głoszeniu ewangelii, ogłaszając chrześcijan heretykami i głosił, że Bóg kazał czcić obrazy.
      W tym samym czasie Dominik Guzmán (założyciel zakonu Dominikanów), który m.in. sprowadził do Europy różaniec (muzułmańska modlitwa, na której zaczęto się modlić do Maryi); przybył tam, by głosić kazania i zacząć nawracać ludzi na katolicyzm. Zaś ludzie ci wyśmiali go mówiąc, że to co głosi jest niezgodne z Pismem, jakby w ogóle go nie znał.
      W wyniku tej sytuacji Innocenty III wysłał tam ludzi na krucjatę.
      Dzisiaj mówi się o tej historii, że Katarzy to była bardzo groźna sekta gnostycka. W taki sposób katolicy niszczyli chrześcijan.

      „Wyrżnąć wszystkich, Bóg pozna swoich”

      Na to hasło katolicy rozpłatali całe miasta ludzi. Nikt nie został. Nie tylko w Katarze ale wszędzie gdzie byli krzyżowcy, gdzie była inkwizycja. Dzisiaj mówi się, że nikt powyższych słów nie wypowiedział, że to nie prawda. Dla mnie osobiście nie ma znaczenia czy ktoś powiedział czy nie powiedział, ludzi i tak wyrżnięto. Na południu Francji katolicy wymordowali ponad milion ludzi żeby oczyścić ziemię z heretyków.

      Nie kochana, to nie jest ta sama historia.

      Usuń
  4. Och, nie denerwuj się, historia katolicyzmu jest po prostu bardziej znana, nie dziwota, że większość z nas utożsamia chrześcijaństwo z KK.
    Wiele razy o tym wspominałaś, ale z drugiej strony chodzi o tego samego Boga.
    Nie da się nie wierzyć? A jak ty przekonałaś się do swojego Boga i co pomogło ci uwierzyć, bo przecież nie da się powiedzieć - od dziś wierzę w Boga? ja próbowałam, ale nie czuję tego i koniec, może to tez Jego wola?
    Chyba że to zbyt osobiste...nie musisz odpowiadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jest bardziej znana, w końcu nasza Polska katolicka cała. Czuję, że rymuję... Katolicy sami siebie nazywają chrześcijanami, a ich doktryny nie idą za Słowem Bożym – już samo to każe się zastanowić, co oni mają wspólnego z chrześcijaństwem.
      I właśnie dlatego uważam, że nie chodzi o tego samego Boga. Bóg chrześcijański, którego cały czas poznaję, ale już znam na tyle, by się wypowiedzieć – kompletnie mi nie pasuje do religii Kościoła rzymskiego, który rytualnie robi wszystko to, czego On nienawidzi.
      Czy się nie da nie wierzyć? No masz ci los, kupa osób nie wierzy i żyją. Ale chyba pytasz odnośnie mojej ostatniej odpowiedzi – nie chodziło mi o to. To była odpowiedź na pytanie: "Jak można pojednać się z Bogiem, jeśli się nie wierzy w Boga?"
      Poprawniejsza gramatycznie odpowiedź: "Jeśli się nie wierzy w Boga, to się nie da, bo nie da się jednać z kimś, kogo się uważa za fikcję."
      Moja historia jest taka, że jako dziecko dowiedziałam się od mamy, że jest Bóg i przyjęłam to do wiadomości. Żadna wyniosła chwila to nie była. W latach doroślejszych próbowałam wierzyć po katolicku. Zbiór wszystkich rytuałów, obrzędów i świąt sprawiał, że czułam się w szczęśliwa w tym sacrum, ale nie znałam Boga. Był mi odległy i obcy. Potem zaczęłam zmieniać ten pogląd jak zaczęłam czytać Biblię. Gdy przeczytałam całą i zrozumiałam, że Bóg wcale nie chce religijnych pionków, opuściłam wiarę katolicką. Zaczęłam wnikliwiej czytać Pismo jeszcze raz, bo właściwie nie wiedziałam jak mam żyć, wcześniej religia sterowała moim życiem, a tu patrz, Bóg nie steruje moim życiem i nie wiedziałam co dalej ze sobą zrobić. Miałam moment upadku w duchu, ale potem kilka wydarzeń przywróciło mnie do pionu, m.in. ponadnaturalna interwencja kiedy właśnie miałam popełnić samobójstwo. Nie miałam nigdy wątpliwości, że Bóg jest, ale wtedy poczułam, że chcę Go bardziej poznać i spróbować zrozumieć.
      Potem znalazłam sobie wspólnotę, świadomie się ochrzciłam, ale wiesz, to nie jest jakiś wymóg, po prostu tego chciałam, poszukałam i znalazłam. Teraz to wszystko bardzo się różni od tego co wcześniej miałam żyjąc religijnie. Przede wszystkim nic nie muszę, a mogę. Mam pewne wskazówki co do tego jak żyć, mam wzór do naśladowania i ludzie zauważają, że ja się wyróżniam.
      Lubię bardzo o tym gadać, dlatego cieszę się, że pytasz.

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź, doceniam, że nie traktujesz moich pytań jako czepialstwo czy cos podobnego, bo na niektórych blogach strach zadawać pytania czy mieć jakiekolwiek wątpliwości...

      Usuń
    3. Rozumiem. Cieszę się, że mogę z Tobą o tym rozmawiać. Tak normalnie.

      Usuń
  5. akurat Biblia jest zbiorem tekstów nie mającym dla mnie zbyt wielkiego znaczenia, niemniej jednak uważam, że wartościowe jest to, co robisz, to, co piszesz... po prostu czuję pewną niechęć do niskiej kultury religioznawczej w tym kraju, które to zjawisko objawia się między innymi katocentryzmem, czyli utożsamianiem chrześcijaństwa z katolicyzmem...
    /tak ogólniej, to mam niechęć do chrystianocentryzmu, szczególnie u osób areligijnych, bezwyznaniowych /zwanych popularnie (i nieco błędnie) "ateistami"/, ale to już jest szerszy temat i nie na temat w tej chwili/...
    rzecz jasna rozumiem, że ten katocentryzm jest pewnym uwarunkowaniem kulturowym, efektem konsekwentnego prania mózgów ludzkich przez wieki przez jeden związek wyznaniowy dominujący na tym terenie... ale to nie usprawiedliwia nikogo, nie trafia do mnie tłumaczenie "tak zostałam/em uwarunkowana/y, więc nic tym nie mogę zrobić"... ja się uwolniłem od tego już w wieku wczesnomałolackim, a nie uważam się za jakąś nadzwyczajną osobę... wprost przeciwnie, jestem nadzwyczajnie skromny i uważam, że jeśli ja coś wiem, umiem, potrafię, pojmuję, to (prawie) każda/y to może osiągnąć...
    zaś taki tekst, jak Twój, to zawsze drobny kroczek do przodu, a raczej do góry, aby ten wspomniany niski poziom kultury choć odrobinę wzrósł...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyżej jotce opowiadałam, oddzieliłam chrześcijaństwo od katolicyzmu już dość dawno. Znalazłam inną drogę. A to co jest we świecie, pozostaje we świecie.
      Szkoda faktycznie, że tej kultury i karmienia się mądrością nie ma za wiele.

      Usuń
    2. u mnie jest odrobinę inaczej... nie odmawiam katolicyzmowi prawa do etykietki "chrześcijaństwo", uważam je za jedną z jego odmian, wariantów, a w dyskusję, która z nich jest najbliższa pierwowzorowi po prostu nie wchodzę z racji zbyt małej wiedzy i mam wątpliwości, czy taka ma w ogóle sens... czasy się zmieniają, zmieniają się warunki życia, więc i religie ewoluują... żaden nauczyciel, czy autorytet duchowy nigdy nie precyzował swoich zaleceń, wskazówek z dokładnością kwantową, a każdy, kto je słyszał lub czytał ma prawo do własnej interpretacji...
      poza tym jest jeszcze coś: nie jestem wyznawcą żadnej istniejącej religii, czy wiary, co najwyżej jakiejś prywatnej, którą wyznaję być może nieświadomie (podświadomie?), a mój światopogląd nie ma nazwy /"ateizm" nie jest nazwą światopoglądu/, bo nie mam potrzeby go nazywać, etykietkować, więc nie jestem zainteresowany precyzowaniem znaczeń etykietek, które używają inni... tym samym nie wartościuję ewentualnych treści, desygnatów, które pod tymi etykietkami mogą się ewentualnie kryć... "niech się nazywają złodziejami, byle tylko nie kradli" (Dostojewski???) w mojej wersji może brzmieć "niech się nazywają chrześcijanami /muzułmanami, rodzimowiercami, zaratustrianami, itp, etc (niepotrzebne skreślić)/, byle tylko byli okay jako ludzie", okay wg. mojego systemu wartości rzecz jasna... domniemywam, że przyswajasz, o co mi chodzi...
      to wszystko nie zmienia jednak mojego pozytywnego odbioru Twojego tekstu, o którym wspomniałem wcześniej...

      Usuń
    3. Każdy w przypływie lat, w końcu powinien znaleźć się na właściwym miejscu. Nawet nie ma potrzeby określania się, wchodzenia w jakieś ramy, tylko po to by odnaleźć na siebie nazwę, czy może odnaleźć i zjednać się z jakąś grupą ludzi (potrzeba przynależności). To często kieruje wyborami człowieka, że nie chce w swych poglądach zostawać sam. Bardzo często jest tak, że w kwestii wiary ludzie szalenie angażują się w pracę dla danej wspólnoty, pomijając w tym wszystkim sedno danej wiary.
      Być na swoim miejscu, to czuć, że jest to TO miejsce, a nie oglądać się bez przerwy na to co ktoś robi.
      Jeżeli ktoś rozumie w pełni, że to są sprawy ducha, a nie metki, czynów społecznych, ogólnego dobrodziejstwa i bycia okey (które mogą być wynikiem, a nie drogą), to wtedy można mówić o jakieś duchowej dojrzałości.

      Usuń
  6. Z przyjemnością przeczytała post i komentarze. Jestem katoliczką, ale najzwyczajniej i z zaciekawianiem wsłuchuję się w temat wiary, ateizmu, odmiennych poglądów religijnych.
    Wartościowy tekst

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie ot chodzi. :) Pytanie o wiarę jest zawsze bardzo personalne. Wielu wrzuca człowieka w ramy całej społeczności danej religii, od historii wojen po brudy polityczne. Staram się zbudować miejsce wolne od tego. Pozdrawiam.

      Usuń