środa, 31 maja 2023

Epopeja życia.

Lubię tę swoją wielkomiejskość. Moja Łódź to dynamiczne miejsce. Zarówno ludzie jak i architektura, oraz przyroda, ta poukładana i ta dzika, małe rzeczki; są tak zróżnicowane, że stanowią dla mnie niewyczerpane źródło fotograficzne.
    Historia i kultura mieszczą się w jednym miejscu, a do tego ilu mieszkańców tyle różnych opowieści. Rytm życia dużych miast to goniący ludzie i rozmaite pojazdy. Miasto jest w ciągłym ruchu, życie nie usypia. Spowalnia, ale nie staje.
    Gdy zapada zmrok, Łódź nabiera zupełnie innego oblicza. Ciekawe całoroczne iluminacje, smugi światła na ulicach, które wychodzą na fotografiach jak krew pod wysokim ciśnieniem.
    Marzyło mi się zostać etatowym fotografem miejskim. Na razie jestem sama sobie szefem. Choć dostrzeżona z dalekiej perspektywy, wciąż jestem sobie pionkiem w tej grze. Gdzieś tam w żyłach płynie pragnienie, by zajmować się tylko tym.

Kawiarnia "Etno". Kawa "Pink Latte".

Ostatnio rozkoszuję się fotografią z lotu ptaka. Po prostu praktykuję chodzenie po dachach. Sort zdjęć ⏩ Manufaktura – rozrywkowo. ZAPRASZAM!

Byłam na ciekawym wykładzie, mówił Steve Uppal. Jest autorem książek, prowadzi wykłady i praktyczne seminaria. Razem z żoną Ester, jeździ po całym świecie.
    Nie powiedział niczego odkrywczego, o wszystkim już wiedziałam, ale ujął to w taki sposób, że można się było zastanowić. Czasami o czymś wiemy, ale niekoniecznie wiemy jak zastosować, a rzeczy bywają naprawdę proste i jednocześnie wartościowe.
    Byłam tam nie tylko odbiorcą, ale także fotografem, więc mam mały materiał dla Was. Przed wejściem Steve'a na scenę – mały koncert uwielbieniowy.








Zdecydowanie więcej (+ krótkie nagranie) zobaczycie tu ⏩ Steve Uppal gościł w Łodzi.

Nie od dziś wiadomo, że najlepsi fotomodele są wśród zwierząt. Kameleon już dawno odnalazł swój dom, ale zostały mi jeszcze po nim zdjęcia. Natomiast agamka nadal domu szuka, więc może ktoś z Was miałby ochotę na dobrze odchowanego samczyka, to podpowiem gdzie go znaleźć.









Sezon truskawkowy podobno otwarty, ale są one szklarniowe. Niemniej, nie mogłam się oprzeć. Dobre, ale nie tak słodkie jak te, które dojrzewają w słońcu.
    Truskawki pasują np. do szampana. Po perypetiach związanych z nowym samochodem, którym długo jeszcze nie mogliśmy jeździć, wreszcie otworzyliśmy tę butelkę, którą otrzymaliśmy w prezencie w komisie. A cóż to za perypetie były? Ano problemy z rejestracją, jakieś banialuki powychodziły i w końcu zleciliśmy rejestrację człowiekowi, który się tym ogólnie zajmuje. A potem niemądry kierowca pizgnął nam w lusterko w czasie jazdy i znowu samochód został uziemiony, dopóty nie doczekaliśmy się nowego. Za pieniądze sprawcy oczywiście.
    Ciężko jest z jednym samochodem, podczas gdy oboje pracujemy w skrajnie różnych miejscach. Do mnie np. dojazd mpk trwałby 2 godziny, bo nie ma normalnego połączenia, więc bez samochodu ani rusz, a rowerem nie zawsze można. Akurat to były obwicie opadowe dni.




Zielone jajka daje kurka długopiórka. To te ozdobne właśnie, dają różne kolory, są też czarnopióre gatunki, które dają jajka w kolorze czekolady. Moja mateczka chrzestna właśnie takie kurki nabyła, a ja mogę dzięki temu skosztować to specyficzne jajo. Wyprzedzam pytania: żółtko jest żółte.


Ostatnio powodzi nam się w temacie urbex'u. Dziś pokażę Wam starą chatę jaką znaleźliśmy w świętokrzyskim.
    Niedawno udało się spełnić moje marzenie i spenetrować zabytkową kamienicę. Wejście było możliwe do dwóch klatek. 4 piętra prawdziwej uczty, wszystkie mieszkania były otwarte. Mega wrażenia. Kamienica jest szykowana obecnie do rewitalizacji, jej część jest już w pełni odremontowana i mieszkają w niej ludzie.
    Muszę jeszcze tylko popracować nad zdjęciami i na pewno je Wam pokarzę.





Tymczasem zastanawiam się, dlaczego cały wszechświat sprzymierzył się przeciwko mojemu chodzeniu na basen. Mam kartę multisportu od 3 miesięcy i udało mi się pojechać tam tylko raz i to nie bez przygód, że myślałam, iż już naprawdę tam nie dojadę. To było jakoś w marcu.
    Dzisiaj miałam już torbę spakowaną i zadzwonił telefon – zmiana planów. Jeśli przyszły miesiąc też ma tak wyglądać, to rezygnuję z karty, szkoda kasy.


Powyżej spakowana i zadowolona tuż przed wyjściem. Tymczasem lecę załatwiać interesy, czeka mnie trasa do przejechania.
Ale to w moim interesie jak najbardziej i cieszę się, że będę to miała już załatwione.

Plany "bywalcowe" na pierwszy czerwiec, czyli tubylcza fotografia też niestety anulowana. W Łodzi mnóstwo imprez, nie wiem która fajniejsza, w końcu dzień dziecka i można było się zabawić i porobić przy okazji fajne reportaże. Ale że w mojej pracy jestem jako jedyna bezdzietna, wszystkie pobrały sobie wolne na popołudnie, ja muszę przyjść do pracy. Tak było zawsze, w gruncie rzeczy nie spodziewałam się innego scenariusza. I tak mam więcej.  Taka brudna prawda. Wychodzę dokąd chce.

Mam nadzieję, że u Was wszystko zgodnie z planem i nastroje są doskonałe. Tymczasem wszystkim NA ZDROWIE!

16 komentarzy:

  1. Kameleon obłędny! Szkoda, że gady trzeba karmić żywcem, bo już bym miała jakiegoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie. Legwan zielony jest typowym wegetarianinem. Dalej gekon Rhacodactylus, Chuckwallas, Uromastyx, ewentualnie jaszczurka Kajman jeśli przebolejesz ślimaki, raki i małże. I żółwie lądowe, większość to jarosze.

      Usuń
  2. Ten koktajl wygląda apetycznie...
    Pani nr 3 z mikrofonem wydaje mi się znajoma, ale nie wiem skąd.
    Narobiłaś mi smaku na szampana i truskawki!
    Kameleony fantastyczne:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kawa.
      To właśnie Ester.
      Jeden kameleon, kilka zdjęć. Drobiazg. ;)

      Usuń
  3. agamę już poznałem, za to kameleon przypomniał mi jakiś film przyrodniczy, scenkę, gdy kameleon spotyka wiewiórkę... oba gatunki normalnie żyją w swoich eko-niszach, nie jadają siebie, nie konkurują ze sobą, nie mają możliwości zaszkodzić sobie w żaden sposób, wręcz się nie spotykają, więc były wyraźnie zaskoczone swoim widokiem i próbowały się odstraszyć each other... wiewiórka machała ogonem, a kameleon otworzył dziób i wydawał z siebie dziwny, "ryczący" odgłos... jedno i drugie nie działało, w końcu zwierzaczki widać poczuły się znużone tą zabawą, zakończyły swoje "tańce wojenne" i każde poszło w swoją stronę...
    klimatyczne domy, które po pewnym czasie zyskują opinię nawiedzonych... mam taki budyneczek na posesji, od grudniowego pożaru, który mocno go naruszył stoi tak sobie i straszy, ale straszy dość realnie, bo wejść do środka nie polecam, można oberwać spadającą krokwią po głowie... z czasem coś z tym zrobimy, a na razie sobie po prostu jest i tylko czasem coś w nim stęknie wśród nocnej ciszy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię obserwować spotkania różnych gatunków w przyrodzie. Są one tak dla nich samych zajmujące, że w ogóle nie zauważają wtedy człowieka.
      W urbexie siedzę krótko, ale ducha nigdy nie spotkałam. :)

      Usuń
    2. spotkał się Mickey Mouse i Miś Uszatek, stwory z różnych bajek, to zawsze jest jakieś wydarzenie, a naga małpa jest w tym zbędna, niech sobie gdzieś idzie, nawet jeśli ona to spotkanie zaaranżowała :)

      Usuń
  4. Kameleon obłędny, ale nie wyobrażam sobie takiego zwierzątka w domu. Ja mam inny problem - 6 małych kotków, zaraz skończą miesiąc, a ja mam tylko domki dla dwóch. Całe szczęście, że w tym miocie tylko jedna kotka.
    Zdjęcia jak zawsze bardzo ładne, coś robisz w kierunku rozwoju fotografowania, rozwijasz tę pasję , więc chyba wszystko idzie zgodnie z planem?!
    Nie Ty jedna nie wyrabiasz się z basenem. Moja córka do niedawna chodziła dość regularnie, teraz ciągle jej coś wypada i w maju chyba nie była ani razu.
    Truskawkami obżeram się do oporu, tym bardziej, że czereśni będzie w tym roku mało. W ubiegłym roku jedno wielkie bzyczenie w ogródku, a teraz słabo, słabiutko. I większość kwiatów na drzewach niezapylona.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kameleon nie jest prostym zwierzakiem, a jego naturalne wymagania podnoszą koszty. Specjalne lokum, utrzymanie wilgotności i ciepła, wodospadzik albo rosa, bo kameleony nie poją wody z miski, a zlizują ją z powierzchni liści bądź skałek.
      To nie jest proste. A jednak daje mnóstwo satysfakcji, bo kameleon jest niezwykły nawet jak na gada.

      Rozwój jest bardzo ważny, widzę postępy, widzę techniczną poprawę między tym co kiedyś było na samym początku.
      Pozostaje kwestia bycia zauważonym.

      Fatum basenowe opanowało region! O_O

      Usuń
  5. Oj, przydałby mi się fotograf z pasją... Mój się ostatnio biesi i buntuje 🙃... w dodatku przez większość wakacji będzie wojażował, więc lipka na całego 🤨!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Robisz dobre zdjęcia ( stara, tajemnicza chata, kieliszki z zimnym szampanem i oczywiscie kameleon), wiec życze Ci z całęgo serca, by Twoje marzenie o zostaniu wziętym i cenionym fotografem ziściło się. Bo najlepsze w żyiu jest to, gdy nasza praca jest jednoczesnie naszą pasją!:-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie miasto zabija. Jest jedną z przyczyn mojej choroby.

    OdpowiedzUsuń