Prawdziwy wypoczynek mierzy się kawą i wiatrem. Naleciałości starych dat przestają mieć znaczenie, zaczynasz patrzeć wyłącznie do przodu. Senność przestaje być znajomym terminem, każdego dnia rano czujesz się dobrze, budzisz się o swojej naturalnej godzinie, nawet jeśli Duch Św. budzi Cię o 5:30 każdego dnia i wyciąga Cię na randkę, Ty dalej czujesz się dobrze i nazywasz to swoją naturalną godziną (nawet jeśli myślałeś, że jest inna).
Pakujesz plecak i Ty dobrze wiesz po co to robisz. Planujesz wyżyć z natury rzadko odwiedzając jakikolwiek sklep. Ukopiesz sobie dżdżownic, pójdziesz nad dowolną wodę i upolujesz sobie obiad i kolację. Śniadań i tak nie jadasz. Nazbierasz grzybów na sos, jagód na deser i nic Cię więcej nie obchodzi. Będziesz tak funkcjonował bez zegarka, a Twoje dni regulować będzie wschód i zachód słońca.
Kompost został rozdany po doniczkach. Nawilżacz powietrza napełniony aż pod korek. Zapas wody w dwóch baniakach stoi i czeka na wprawne ręce.
Plany i marzenia są po to, by je realizować.
Tuż przed wyjazdem udajesz się na spotkanie z dawno niewidzianą przyjaciółką. W ogóle widzisz dużo więcej osób, wszyscy tam są. W jednym miejscu. Gotowi po swoich urlopach, naładowani. Ty jesteś cały czas naładowany, przecież dopiero co wróciłeś znad Bugaju. Te pojedyncze dni też potrafią porządnie nasycić.
Bóg wymagał od Ciebie tylko jednej super ważnej rzeczy i nim Cię wypuścił w tę drogę, pozwalał na uczucie, że nie możesz jeszcze jechać... ale już na kolejnym randez vous okazało się dlaczego.
Wszystko jasne. Ta informacja weszła idealnie jak nóż w masło, wszystko się nagle posklejało.
Jesteś już gotowy i wiesz na co się szykować.
Jezioro Bugaj, Piotrków Trybunalski. |
Teraz możesz umieścić bagaże w samochodzie i spokojnie udać się w podróż, niespiesznie, z wieloma nostalgicznymi przystankami, kontemplując każde miejsce na mapie, rozsmakowując się w podróży tak jak to kochasz najbardziej.
I nie ma mowy o żadnych złych przeczuciach, wszystko delikatnie puszcza, a pozostaje miłość włożona w Ciebie, że aż odczuwalna.
Sztylpy także odkurzone, szerokie łąki wkrótce staną przed Tobą obietnicą o wolności. Częste i długie rozmowy z wiatrem jak za czasów dziecięcych. Twój zapach Mazur, który kochasz od dziecka. Twój indywidualny idealny czas. To jest właśnie wypoczynek.
Ale kiedy wchodzisz na ziemię, którą pamiętasz z dzieciństwa i tam pochylasz się nad zacienionym obszarem, znajdujesz różnych grzybów tyle, że jeszcze starczy Ci na zupę w grudniu.
Oglądasz ten skansen, wewnątrz przeszywa Cię piorun żalu, nie możesz patrzeć jak to się wszystko sypie. I nagle ten jedyny widok, który przez całe życie rozmiękczał Twoje serce... Wyspa na wielkim jeziorze, powidok, który zabierzesz ze sobą do grobu.
To wspaniałe, że wiara tak Cię buduje... Dla mnie nie jest to jakaś nowość, bo przykładam ogromną wagę do wiary, duchowości, wrażliwości na dary i siłę wszechświata...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...
Pięknie o tym wszystkim opowiadasz, z przyjemnością czytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pięknych chwil i udanych połowów:-)
OdpowiedzUsuńPodobno śniadanie, to jednak najważniejszy posiłek dnia...
jotka
Ale to mit. ;) Od lat nie jadam śniadań i generalnie więcej godzin w ciągu doby przeżywam bez jedzenia. Organizm ma czas na samodzielnym detoks, narządy lepiej pracują, trzustka nadąża, w jelitach nie ma złogów.
Usuńpotwierdzam... aby organizm zaczął spalać zbędny tłuszcz potrzeba około godziny wysiłku aerobowego, za to na czczo, bez śniadania ten proces skraca się o około połowę... ale mniejsza z tym, bo w końcu nie zawsze zaczynamy dzień od ganianki... większość życia stosowałem i stosuję system dwa posiłki dziennie: lekki lunch i porządniejszy dinner wieczorem, plus rano jakiś symboliczny kęs, aby żołądek sam się nie trawił... z pewnym wyjątkiem, bo miałem też taki okres mocno pakerski, gdy dałem sobie wmówić pięć posiłków dziennie, ale w sumie to nie był dobry pomysł... i w ogóle do wszelkich wysiłków (oraz podróży) startuję z pustym brzuchem, to naprawdę działa... a już kompletnym nonsensem jest randka zaczynająca się od jedzenia... chyba, że to jest randka jedzeniowa pure, ale to już osobna sprawa...
Usuńp.jzns :)
Osobiście stawiam na treningi anaerobowe i właśnie na czczo. Do południa nie jem nic nie ma żadnych symbolicznych kęsów. Obecnie jem 3 posiłki popołudniu, bo wrzuciłam sobie dodatkowe kalorie w ramach progresowania na siłowni.
UsuńTeż kiedyś dałam sobie wmówić, że 5 posiłków to konieczność, ale źle na tym wyszłam zdrowotnie i samopoczucie też mi nawalało.
Zdecydowanie bez śniadania mam lepszy start, mam więcej energii, nie zamulam od samego rana i lepiej śpię przy takim układzie posiłków.
Piękny opis, oby faktycznie wypoczynek na Mazurach był udany. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten tekst /to taka szybka recenzja literacka/, aczkolwiek dżdżownic jakoś nigdy nie jadłem, ani na obiad, ani na kolację, ani w ogóle, chyba, że o czymś nie wiem, bo niby skąd można wiedzieć, co pakują do pasztetu drobiowego z tuńczyka z promocji w Motylku...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Ja też nie jadłam dżdżownic i nie zamierzam. Przynajmniej świadomie nie jadłam, zakładając, że mogą się ich śladowe ilości znaleźć w np. pasztetach.
Usuń