niedziela, 12 listopada 2023

Mazurskie piękno.

Mazurskie plaże, tajemnicze uroczyska, rezerwaty ciszy, leśne tajemnice, granatowe głębiny jezior... ktoś mi kiedyś powiedział, że Mazury są zbyt skomercjalizowane i za dużo tam ludzi żeby dało się wypocząć. Być może tak, jeżeli jeździł do dużych ośrodków, jeżeli odwiedzał takie miasta jak Mikołajki, ale odpowiedzmy sobie szczerze na pytanie: kto szukając ciszy i ostoi, wyjeżdża w najpopularniejsze miejsca i nocuje w zatłoczonych ośrodkach wypoczynkowych?
    Są nadal takie jeziora, o których nikt nic nie wie. Są nawet takie, które na mapie nie mają podanej żadnej nazwy. Gdzieś po środku lasu, dzikie, pełne życia, czyste wody o gładkich taflach. Jeziora jakby pokryte szkłem bez najmniejszej rysy.

Pokażę Wam dziś różne jeziora, od tych najmniejszych i poukrywanych, po ogromne. I przykro mi, będę zołzą, bo nie do każdego podam namiar. Te nagrania idą głęboko w Internet, widnieją na kilku portalach, a nie chcę by te miejsca zostały tą drogą znalezione. Są nagrodą tylko dla wytrawnych wędrowców i poszukiwaczy najpiękniejszych, bezludnych zakątków. Ale nie będę tak do końca zołzą, bo podam pewne szczegóły, które mogą okazać się wskazówką, dla kogoś kto zna dany obszar Mazur.
    Zaczniemy od dużego jeziora, które w sezonie zamienia się w turystyczny raj, więc z niego nie ma sensu robić tajemnic.

Proszę przed oglądaniem o ustawienie jakości filmów na maksimum, bo YT automatycznie pogarsza wydajność i ogląda się wtedy okropnie.

Jezioro Omulew

Podstawowa charakterystyka: jezioro morenowe o maksymalnej głębokości 32,5 m, długość: 7,5 km szerokość: ok. 1 km; brzegi bardzo dobrze dostępne w okolicznych miejscowościach; 5 wysp (największa ma powierzchnię około 4 ha)

Turystyka: dookoła mnóstwo pól biwakowych i domków letniskowych, plaże, możliwość wynajmowania łódek; prócz kąpielisk, dużo dzikich dojść do wody

Atrakcje: jeden z najładniejszych w regionie szlaków kajakowych po rzece Omulew.

Wędkarstwo: typ sielawowy; głównie leszcz, krąp, ukleja

Dla mnie czas spędzony nad tym jeziorem mógłby być żeglugą po nieznanym. Byliśmy tu przejazdem, bo zawsze lubimy zatrzymać się nad jakimś zbiornikiem i po prostu powęszyć trochę, wypytać wędkarzy, czy połowy są udane, zobaczyć coś nowego, dowiedzieć się więcej.
    Jednakże szukając odpoczynku, szukam jednocześnie osamotnienia, dlatego plaża odpada, ale wystarczyłoby mi swoim zwyczajem pobuszować w zaroślach i znaleźć dziką plażę na wyłączność.
    Ciekawe czy z takich eskapad widnieję później w czyichś prywatnych zbiorach zdjęć. Ja zawsze robię zdjęciach odpoczywającym w naturze ludziom, lubię taki motyw. Nie wszystko jednak upubliczniam, bo zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy by sobie tego życzył.

Mam dwa nagrania, jedno pokazuje jezioro od strony plaży, drugie zaś jest mniej rekreacyjne, należało pójść wąską ścieżką pięknie zalesionym brzegiem.




Okrągłe jezioro pośrodku lasu

Podstawowa charakterystyka: Obszar Natura 2000 (PLB) Puszcza Napiwodzko-Ramucka; powierzchnia 10 ha; trudny dostęp do jeziora

Turystyka: brak

Atrakcje: święty spokój

Wędkarstwo: typ: linowo-szczupakowy; jeziorem opiekuje się Kompania Mazurska Sp. z o.o. (obwód rybacki jeziora Kalwa)

Idealne miejsce do kompletnego wypoczynku, zresetowania się. Doskonałe miejsce na modlitwę lub przyjacielską rozmowę. Pokusiłabym się nawet o to, że tu jest taki spokój, że można się nawet rozebrać do naga.
    I to nie prawda, że bezludnych miejsc na świecie brakuje. Ich jest ogromnie wiele, na pęczki ich znajdowałam w swoich podróżach nie tylko po Polsce i zawsze na każdym następnym szlaku odkrywam nowe kolejne uroczyska, a ilu jeszcze nie znalazłam na całym świecie, to już przekracza moją wyobraźnię. Tutaj z tą tylko różnicą, że bywają tu miejscowi. Prawdziwie bezludnych zakątków w ogóle nie opisuję. ;)
    Przypuszczam, że mały pomościk został zbudowany przez wędkarzy. Bardzo miła inicjatywa, bo siedzenie na jego końcu i popijanie kawy, zaliczam do tych genialnych momentów całego naszego urlopu.

Nagranie jest krótkie, bo jezioro małe. Woda krystalicznie czysta, nie wiem czy to dostatecznie widać.



Małe jezioro pośrodku ciszy


Podstawowa charakterystyka: znajdowałam różne dane na temat powierzchni jeziora, od 3 do 6 ha; jezioro hydrologicznie otwarte poprzez 2 cieki

Turystyka: brak

Atrakcje: święty spokój

Wędkarstwo: typ: linowo-szczupakowy

Miejscowi doskonale wiedzą o nim i nie ma co tu kryć, widać pomosty. Przesiadują i delektują się jego pięknem jak i my to robiliśmy. Czy bywają tam turyści? W takich zakątkach to rzadko spotykany przedstawiciel tego głośnego gatunku.
    Mamy nadzieję, że człowiek nigdy nie przyniesie tu swojego harmidru. Na razie jest czysto, miejscowi zadbali o śmietnik. Jest naprawdę duży spokój. Przyznam, że to ostatnio było moje ulubione miejsce i jedyne jakie odwiedziłam w dniu wyjazdu, tak na pożegnanie.

Materiał dowodzący pięknu tego zakątka.



Jezioro Sasek Wielki

Podstawowa charakterystyka: jezioro rynnowe; największe w powiecie szczycieńskim; powierzchnia 870,5 ha; maksymalna głębokość 38 m, długość 12,45 km, szerokość 2,5 km; dwie wyspy o powierzchni 1,2 ha; III stopień czystości wody

Turystyka: na terenie całego zbiornika i jego brzegów obowiązuje strefa ciszy; domki letniskowe i pola namiotowe

Atrakcje: trasy kajakowe, trasy rowerowe dookoła

Wędkarstwo: typ sielawowy; PZW Mazowiecki

Zdjęcie, które tu wkleiłam, to brama dojazdowa do brzegu jeziora, który pamiętam od dziecka. Moje wspomnienia sięgają świetności ośrodka położonego w lesie. Tutaj tętniło życie, było zupełnie inaczej, dziś, można powiedzieć, odwiedzam już skansen.
    Nadal jednak jest to teren prywatny i nie wiem czy właściciel byłby zadowolony zjazdem ciekawskich oglądaczy, dlatego dokładny namiar pominę. Niemniej brama otwarta, dlatego...
    Ja mam tam wjazd dozwolony. Rodzina utrzymuje z właścicielem kontakt, a ja, mimo upływu lat, jestem nadal rozpoznawana.

Szczerze mówiąc, jak montowałam ten film to mi się łezka w oku kręciła. Zresztą sami zobaczcie i poczytajcie:


A następnym razem dla małej odmiany, zabiorę Was do stolicy Warmii i Mazur. ;)

18 komentarzy:

  1. "Z nią witałam każdy wschód słońca". Matko cudowna! To Ty spania nie masz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam wyspę z okna. ;] A łóżko stało pod oknem.

      Usuń
    2. Ale nie wmówisz mi, że widziałaś z zamkniętymi oczami! :-)

      Usuń
    3. Z zamkniętymi oczami? Napisałam tak gdzieś??? O_o Nie wiem o co chodzi teraz.

      Usuń
  2. "Jak dobrze wstać, skoro świt, jutrzenki blask, duszkiem pić" - oj, nie lubię, zawsze potem muszę odespać. Zafascynowało mnie to okrągłe, doskonałe cudeńko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tam przestawiałam na wczesne chodzenie spać i wczesne wstawanie. Nie na siłę ale swobodnie, można powiedzieć z automatu. Tak czułam się najlepiej, zwłaszcza na samodzielnych wyjazdach.

      Usuń
  3. Skupiłam się na atrakcjach i wychodzi, że warto tam wpadać!
    Święty spokój jest najcenniejszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, w takim otoczeniu to szkoda spać i szkoda czasu. 😀 Pozdrowienia zza wiekiej wody na dobry początek nowego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wysypiałam się codziennie. Nie wiem czemu wszyscy nagle pokojarzyli z jakąś katorgą. 😅

      Usuń
  5. coś Ty narobiła Zła Kobieto!...
    po opublikowaniu powyższego materiału...
    z okolic Jeziora Omulew...
    Święty Spokój zniknął gdziesik...
    bezpowrotnie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omulew nie słynie ze świętego spokoju. Napisałam zresztą o tym, że to turystyczny zgiełk. ;]

      Usuń
  6. Jak dobrze, że istnieją jeszcze takie ukryte przed zgiełkiem i tłumem miejsca. I nie dziwię sie wcale, że nie chcesz podać dokładnych namiarów na te tajemnicze jeziorka. One powinny na zawsze zostać w ciszy, spokoju, magii i tajemnicy niewidzialności. I ja mam takie miejsca tutaj, w moim lesie, w moich okolicach. Ilekroć tam chodze i rozglądam się, z ulgą okrywam, że nic sie tam nie zmieniło. Lecz wiele miejsc sie zmienia. Nie mamy na to wpływu, ale to boli. Pojawiają sie drwale, młodzieńcy szaleją na swoich quadach albo w jeepach, myśliwi łażą ze sztucerami a grzybiarze rzucają gdzie popadnie plastikowe butelki, puszki itp....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy, że jakiś deweloper zamarzy o hotelu nad jeziorem i zacznie szukać takich nieznanych miejsc.
      Np. To okrągłe cudeńko. Jeziorko jest blisko cywilizacji wbrew pozorom, ale na tyle ukryte, że nie widać go z leśnej drogi.
      Natomiast na mapie jest jak na dłoni i nie jest podpisane, jakby niczyje. Kwestią czasu jest potem asfalt doprowadzony do tego miejsca, wykarczowany duży plac i budowa.
      Ale raczej nie ma się czym martwić w przypadku tego okrągłego cuda, to tereny leśnictwa objęte chyba jakąś ochroną. Niemniej, tak się często dzieje w innych rejonach.
      A ta ostoja ciszy wśród trzcin? Wystarczy, że ktoś wykupi teren, całość ogrodzi i nikt już nie będzie miał dostępu. Tak się stało z pewnym magicznym miejscem koło Łodzi.
      Nie ma nigdy pewności co to takich uroczysk i jeziorek, że pozostaną na zawsze same sobie.

      Usuń
    2. Mi się te nazwy rzek podobają. :) I podoba mi się to Wasze podróżowanie. Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Jesteśmy całorocznymi wędrowcami, więc na pewno nie zawiedziemy. ;)

      Usuń
  7. No aż mi trudno na spokojnie oglądać te mazurskie widoki, bo uwielbiam Mazury. W tych pokazanych przez Ciebie zakątkach nie byłam, jeździłam na wakacje z rodzicami raczej w okolice jeziora Nidzkiego (Ruciane Nida i okolice), a potem żeglowałam trochę po różnych szlakach mazurskich, niestety wtedy nie prowadziłam zapisków i część naszych przystanków pozostanie na zawsze dzika i nienazwana w moich wspomnieniach.
    A Mikołajki i te inne ośrodki są po to, żeby na początek pokazać gościom spoza kraju, co można i jak można i że można - także w PL. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest potrzebne, każdy rodzaj turystyki. Kilka lat temu byłam w Ruciane Nida i udałam się tam na rejs fikuśnym stateczkiem o nazwie Bąbel. Okolice troszeczkę poznałam. Jedni to lubią, wprost ubóstwiają te jarmarczki portowe itd. a inni wpadną raz, pooglądają, ale w końcu ich to zmęczy i znów uciekną do lasu – tak jak ja. ;)

      Usuń