piątek, 22 marca 2024

Bagatele.

/źródło

Zanim wylądowałam na zwolnieniu, czyli kiedy jeszcze mogłam szwendać się po mieście, miałam motoryzacyjne doświadczenia.
    W sprawie paskudnych kredensów na kołach: zastanawiałam się parę dni temu: Rolls-Royce Phantom czy Ghost? Ostatnio widziałam ten drugi pod hotelem w Łodzi. Kaloryfer na przodzie błyszczał tak, że mi wytopił kleksa na źrenicy. To jest piętno.

Miałam też doświadczenie z jednym z tańszych kredensów. Na parkingu pod Urzędem M. omijałam wystający samochód, który o pół metra nie zmieścił się na swoim miejscu parkingowym. Zatrzymałam się żeby zobaczyć co to za dziwactwo. Kanciaste i w dodatku BMW, a ja mam złe zdanie o kierowcach BMW. (Pozdrawiam wszystkich moich znajomych jeżdżących samochodami tej marki).
    Nie chciałam się zatrzymywać na zbyt długo w obawie, że właściciel tego paskudztwa zaraz się pojawi i sobie pomyśli, że lecę na to coś rodem z motoryzacyjnego horroru klasy B.


W domu nie mogłam wytrzymać i sprawdziłam w Internecie co to za straszydło. Jest to model I7, mało ich jeździ w naszym kraju i możliwe, że to jedyny na razie egzemplarz w Łodzi.
    W środku zamiast normalnej deski rozdzielczej jest telewizor panoramiczny, z podsufitki wystaje drugi, trzeci jest z tyłu. Dziwna kierownica ścięta od dołu. Zamiast przycisków, małe panele dotykowe. Całość wygląda jak konsola do gry.
    Prawie 3 tony bezczelności – znalazłam na jednej ze stron opisowych.

Dowiedziałam się z Internetu, że jeśli ktoś kupił to auto w jednym kolorze, to pojechał sobie po opinii, bo prawdziwy pinionc czuć dopiero kiedy pomaluje się takie auto na dwa kolory, zazwyczaj w połączeniu mdłego i ciemnego z jeszcze bardziej mdłym jaśniejszym i taki niepotrzebny wariant kosztuje horrendalne pieniądze.
    Nic mnie bardziej nie odrzuca jak paskudny samochód w okropnej kolorystyce, która niestety przyciąga uwagę i śmierdzi szpanerstwem.
    Dowiedziałam się też, że ten model ma szklany dach i fejkowy przycisk do otwierania go. Ja w Golfie też mam szklany dach, a przycisk do otwierania go, nie jest fejkowy.

Ten konkretny samochód, nie spowodował krwawienia moich oczu – jest po prostu czarny. Elegancko czarny. I to jedyny plus jaki zauważyłam.
    Ten twór ma dwa silniki (258 KM z przodu i 313 KM z tyłu), razem 544 KM... I powiedzcie mi, na cholerę w Polsce (przy tych coraz bardziej zaawansowanych kontrolach prędkości, dronach i kamerach); taka moc?

Ów samochód teraz mnie  P R Z E Ś L A D U J E, widziałam go drugi raz na drodze. Procentowo spotkanie po raz kolejny (prawdopodobnie) jedynego egzemplarza w tak dużym mieście, jest prawie niemożliwe.  (Albo jest ich parę i wszystkie są czarne...)
    Mam jakieś dziwne wrażenie, że to nie koniec historii...

Jedna rzecz do mnie przemawia w tym aucie. Jedna tylko jedyna (abstrahując od koloru) i ona ma jeszcze jeden dodatkowy plus – z tej pozycji nie muszę oglądać tego szkaradztwa z zewnątrz.

TO ↴

/źródło

/źródło

Siedząc na tym fotelu, można ustawić sobie jego temperaturę, opuścić sobie rolety i wybrać masaż.
    Kolor tapicerki jest oczywiście paskudny... (nie mogłam odpuścić), ale przecież kolor można mieć jaki się chce.

Wyobrażam sobie podjechanie do McDrive'a w tym stylu...

17 komentarzy:

  1. To auto aż onieśmiela! 🫣 i nie wiem, czy jestem na tak, czy nie? Ostatnio zauważyłam u nas zupełnie inny trend, przynajmnej u mojej znajomej młodzieży. Otóż wielu z tych młodych ludzi woli auto w stylu retro! Bez żadnych udziwnień i bajerów. I jak się dobrze zastanowić te starsze auta dobrze utrzymane są nie do zdarcia. Podczas gdy w tych wyprodukowanych na przestrzeni kilku ostatnich lat jeden sensor się spsuje i auto nie pojedzie. Nawet nie wspominam o elektrycznych, bo to jest zupełnie inna historia.
    Chociaż ten model wygląda na bardzo wygodny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalne, całkowicie zmechanizowane samochody, nie stawały przy byle usterce i nie wymagały lawety żeby udać się do doktora. A większość usterek człowiek potrafił ogarnąć sam.
      Do tej pory pamiętam stare dzieje, że jak samochód się psuł, to tata wyciągał narzędzia i naprawiał. Albo tak robił, żeby tym autem dojechać do warsztatu. A teraz?
      Już mój Golf mnie czasami wkurza, bo wystarczy, że żarówka się spali w bagażniku i on już wrzeszczy, że jest awaria i chce do serwisu. Dobrze, że nie staje...
      Stare, niekiedy już zabytkowe auta, są nie tylko unikatowe i ładne, ale też wytrzymalsze oraz przede wszystkim proste. Marzyło mi się jeżdżenie jakimś staruszkiem, ale to są samochody bardzo drogie w zakupie. Np. Honda CRX z 97 roku. Mogłabym postarać się o spełnienie tego marzenia, ale przy dzisiejszym prawie i pomyśle na uniemożliwienie jazdy samochodami spalinowymi, taki zakup byłby wyrzuceniem pieniędzy. Gdy przepis wejdzie, zostanie mi rower i komunikacja, bo na elektryczne mnie nie stać.
      I teraz Cię zaskoczę, bo powyższe BMW jest elektryczne. I w automacie.
      Wiem, że w Stanach automat to chleb powszedni, ale jestem przyzwyczajona do skrzyni biegów, lubię zmieniać biegi i uważam to za komfort jazdy dynamicznej.
      I dobrze powiedziane - ten samochód onieśmiela... swoją bezczelnością.
      Ten model jest mega wygodny, zwłaszcza z tyłu za pasażerem. Tak w sumie można by jeździć w długie trasy... A mąż pewnie nie miałby nic przeciwko ujarzmianiu tylu koni. W sumie ja też nie, ale jak mówiłam, ta chabeta jest po prostu brzydka i ze wszystkich kwadratowych, kredensowatych limuzyn, (jeśli już musiałabym męczyć się z parkowaniem pod blokiem takim krążownikiem), to pozostanę przy bardziej klasycznych markach. I benzynowych.

      Usuń
    2. Tak, u nas większość aut jest automatycznych. Śmiejemy się, że jak ktoś ma manualną skrzynię biegów to ma dodatkowy system antywłamaniowy, bo nie każdy złodziej tym pojedzie. 😆 U nas nowość to auta bez kierowcy. W niektórych miastach są już takie taxi i można sobie je zamówić, jak Ubera. Jeżdżą też ciężarówki bezzałogowe, ale z nimi chyba jest większy problem. Bardzo jestem ciekawa jak te motoryzacyjne zmiany wpłyną na środowisko, gospodarkę i ludzi. Nie tylko UE w tym zakresie czekają zmiany. Coraz więcej państw na świecie chce zmienić swoje prawo odnośnie eliminacji samochodów spalinowych do 2035r.: w tym niektóre stany w USA, Kanada, Australia, Chiny, Indie, Meksyk. Pewnie będzie ich więcej, a auta elektryczne udoskonalą i będą bardziej dostępne. Trzeba wierzyć, że te akurat zmiany mają sens. Te dotyczące rolników nie są moim zdaniem w porządku.

      Usuń
    3. Słyszałam o tym dowcipie. XD
      Prowadzenie auta sprawia mi przyjemność. Kiedy benzyna była tańsza, bywały takie dni, że jeździłam sobie bez celu. Dlatego trudno mi sobie wyobrazić taki techniczny postęp w motoryzacji. Podobno dążymy do poruszania się za pomocą sztucznej inteligencji. Wsiadasz, programujesz cel i już. Podobnie do tych uberów bez kierownicy. Dla mnie to odebranie mi tej wolności i przyjemności, którą z tego czerpię. Ale rozumiem, że to szansa na bezkolizyjne poruszanie się po świecie, bo komputer nie jest pchany brawurą, ani nie wsiądzie za kółko pijany.
      Na dzień dzisiejszy posiadanie samochodu elektrycznego nie ma sensu. Rozumiem, że do 2035 roku będziemy mieli wszędzie możliwość naładowania auta, ale ładowanie trwa. Wybierasz się na wakacje? Tam gdzie dotąd jeździłaś w jeden dzień, teraz dojedziesz w dwa albo trzy, bo auto będzie musiało się naładować. To żadna oszczędność.
      Poza tym utylizacja baterii podobno koszmarnie zanieczyszcza środowisko.

      Usuń
  2. Fakt, jeżdżą teraz po drogach śmiertelnie drogie i odrażająco ohydne dziwolągi. Mój osiołek ma równe 20 lat i znakomicie daje radę, nawet jeśli ma tylko jeden kolor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ma jeden kolor, myję go, czasem nawet woskuję. Brakuje mu tylko tego rozkładanego siedzenia z masażem... O_o Ale podobno można kupić w Lidlu panel masujący na fotel, podłączany pod zapalniczkę. I po co przepłacać? ;D ;D

      Usuń
    2. Mnie też od czasu do czasu zdarza się myć :-))

      Usuń
  3. nigdy nie haczyłem panienek na furę, bo ja nigdy nie haczę panienek, niech one mnie haczą... blachar nie pukam i im nie podaję... i to działa /nie będę rozwijał/... a samochód ma dyrba jeździć, wozić, mało kosztować ekplojtatywnie i mało nękać naszą Matkę Ziemię swoimi odchodami... tak więc mam w sumie wyrąbane, jak to ustrojstwo wygląda... nie mam bogów przed sobą, zaś auto to już w ogóle... niech sobie idzie do domu ze swoją boskością...
    a tym automatycznym lewarkiem to mam z Tobą po drodze... z tym się nie daje hulać, dyrba, LOL...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samochód ma jeździć - to podstawa. Lubię ładne rzeczy, ale to już jakby margines potrzeb. Natomiast to auto jest po prostu brzydkie. I nie nęka ziemi, bo to elektryk.

      Usuń
  4. Dla mnie liczy się mój komfort, jeżdżę takim dość popularnym wśród kobiet, czerwonym Yarisem i już. Nie mam parcia na jakieś drogie fury, które po roku tracą 50% wartości. A elektryki to chyba przyszłość na zasadzie, że w pewnym momencie wycofają wszystkie stare auta na gaz i benzynę. I zabronią nimi jeździc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam parcia na drogie fury.
      I jestem przeciwna "zakazowi" poruszania się pojazdami spalinowymi. Powody wyżej w dialogu z MaB.

      Usuń
  5. To wnętrze robi wrażenie, jako pasażerka bardzo doceniam, choć nigdy nie będzie mnie stać, to obejrzeć warto:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, czy kierowca jest luzakiem, czy raczej jest nadęty jak balon. Czy pozwoli mi z tyłu posiedzieć i zawiezie mnie do Mc'Donalds. XD

      Usuń
  6. Ja kocham samochody i oglądam się za nimi. Ale tylko retro. Strasznie kręci mnie design, nie osiągi i nowinki technologiczne. Gdybym mogła i było mnie na to stać, jeździłabym samochodem z lat 60-tych ub wieku. Cudeńka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym mogła i było mnie stać, byłam kolekcjonerem starych samochodów. Zaczęłabym od Hondy CRX z 97' do użytkowania na co dzień. A potem coraz dalej i dalej... Dodge Charger z 1968 roku. Chevrolet Camaro z 1969 roku. Ford Mustang Gt, Hemi Cuda z 1971, Plymouth Barracuda 1971, Forg GT z 1967 roku, najlepiej wersja Shelby, ale cholernie rzadka w sprzedaży.
      No i moja kruszynka - Plymouth Fury rocznik 1958. Koniecznie czerwono-biały.

      Usuń
  7. Mój sąsiad ma Volkswagena combi 25 lat, codziennie nim jeździ do pracy, przewozi materiały iśmieje się, że zaoszczędził sporo tylko dlatego, iż nowe modele i gadżety go nie kręcą. Samochód ma jeździć i tyle.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń