piątek, 19 kwietnia 2024

Inna dziejów historia.

Skoro historie prawdziwe wzbudziły zainteresowanie, pomyślałam, że może warto spisać kroniki związku toksycznego? Toksykologia jest o tyle ciekawa, że czytelnik słodko się nią upaja, choć w prawdziwym życiu ma to smak słonej wody morskiej, której fale potrafią nawet zabić.
    Jest to historia, która wydarzyła się naprawdę, a poniżej zapisałam jej prolog. Jeśli zaciekawi Was jak to wszystko było, będę pisać dalej. Wszystko zależy od Was, od Waszego zainteresowania pod tym wpisem.
    Rozdziały byłyby krótkie, na tyle, by czytało się nie dłużej niż 3⇄4 minuty.


Jeśli komuś nie chce się czytać,
to ja poczytam:



Miała wtedy dwadzieścia lat. Subiektywnie można powiedzieć, że była za chuda, że miała zbyt rzadkie włosy i gust – nazwijmy to delikatnie – indywidualny. Jednak prezencja jaką miała, podobała się mężczyznom w każdym wieku.

Jej codzienność po ukończeniu szkoły, zmieniła się tak naprawdę niewiele. Rok wcześniej poznała chłopaka, który odmienił jej życie. Zakochała się w nim po uszy i uważała się z jego powodu za szczęściarę. Jej relacje z przyjaciółmi i rodziną jednak osłabły. Nie zauważyła, że chłopak ogradza ją murem, przez który nikomu nie wolno było nawet zajrzeć. Była głucha na uwagi innych i oślepiona, więc tego muru oczywiście nie widziała. Coraz szybciej grono przyjaciół w jej życiu malało.

Czy miała jakieś konkretne plany na przyszłość, prócz tego, by żyć długo i szczęśliwie ze swym ukochanym? Nie. On już zaplanował większość i godziła się na to, bo wierzyła, że chłopak chce dla niej dobrze i to co on dla niej ma – jest najlepsze.

Jestem pewna, że to była prawdziwa i intensywna miłość. Czuła się przy nim jak motyl. Raz popłakała się ze szczęścia tylko dlatego, że był. Leżeli w łóżku, ona w niego wtulona, on głaskał ją po ramieniu. W pewnym momencie zaczęły jej lecieć łzy – czuła się uniesiona do samego nieba, szczęśliwa z tej prozaicznej chwili, bo prawdziwie kochała.

To prawda, że nie miał łatwego charakteru. Był jedynakiem wychowywanym przez jedno z rodziców, brakowało twardej ojcowskiej ręki, był wygodnicki, przyzwyczajony do matczynej opieki i próżno było z tym walczyć. Za to cechowały go ambicja i upartość.

Nie potrafił zachować pracy, tułał się od firmy do firmy, ciągle coś mu nie pasowało. Był pasjonatem motoryzacji, ukończył szkołę policealną w kierunku mechanika samochodowego, ale był zbyt dumny na to, by zaczynać w warsztacie od sprzątania zakładu i wykonywania mniej honorowych jego zdaniem czynności.

Kochał zwierzęta, bardzo wiele się od niego nauczyła o gatunkach, z którymi nie miała wcześniej styczności. Razem założyli ogromne akwarium z rzadkimi gatunkami pielęgnic z jezior Malawi, Tanganiki i Wiktorii. Miał też papużkę, ale ponad wszystko kochał psy. Miał w domu dwa okazy wystawowe, marzył o założeniu hodowli.

Był narcyzem i hobbystą, gościem bez konkretnego celu w życiu, despotą. A w jej oczach był pełnym pasji mężczyzną odzwierciedlającym idealnego kandydata męża.

Poznali się przez Internet na portalu randkowym. Pierwsze spotkanie ją zaskoczyło, bo wyglądał zupełnie inaczej niż na zdjęciu. Jedno się zgadzało - blondyn o modrych oczach. W Internecie miał długie blond włosy, zaś a na spotkanie przyszedł niedługo po fryzjerze. Twarz miał bardzo przystojną, sylwetkę nienaganną, był wysoki i miał przyjemny tembr głosu.

Spotykali się jakiś czas, a gdy pocałował ją po raz pierwszy, było dosłownie tak jak w tych romantycznych książkach – świat zawirował.

I tak się zaczęła droga, po której stąpając, nie zauważyła, że ciernie ranią jej nogi.

37 komentarzy:

  1. Mówią, że miłość jest ślepa i... z autopsji wiem, że jest w tym sporo prawdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te słynne motylki w brzuchu, zasłaniają nam oczy. ;)

      Usuń
  2. na razie nic się jeszcze nie dzieje, ale wzmianka o tym, że ktoś płacze ze szczęścia tylko dlatego, że ta druga osoba jest zapowiada zaiste ciekawy dalszy ciąg, bo wszystkie drogi są wciąż otwarte...
    aha, też masz przyjemny tembr głosu, ale to już uwaga natury formalnej, warsztatowej...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej historii to że dziewczyna prawdziwie kochała tego mężczyznę, może się okazać wielkim dramatem.
      Dzięki. ;)

      Usuń
  3. Mogłabyś nagrywać powieści:)
    Czekam na ciąg dalszy!
    Jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i chyba będę, bo zainteresowanie się pojawiło. :)

      Usuń
    2. Cały czas u Ciebie ktoś zjada moje komentarze

      Usuń
    3. Spam. Ale spokojnie, zawsze tam zaglądam i Was wyciągam. ;)

      Usuń
  4. Owszem, mnie bardzo ten temat interesuje, ponieważ sama byłam w związku (niestety, małżeńskim) z toksyczną osobą. To mąż wpędził mnie w depresję, na którą choruję od 20 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia mnie tylko, że skoro polip został odcięty, to skąd dalej nowe grzyby.

      Usuń
    2. Depresja jest w wielu przypadkach nieuleczalna i trzeba bujać się z nią do końca życia. Moją podpierały po drodze jeszcze inne wydarzenia, np. nagłe rozstanie z partnerem, śmierć taty, mobbing w pracy...

      Usuń
    3. Nie mam doktorskiego podejścia do depresji. Miałam, jestem zdrowa na 100%, mam nastawienie 'co mnie nie zabije, niech ucieka'.
      Odcinam przyczyny, jeśli się da, jeśli nie, godzę się z dalszym ciągiem życia.

      Usuń
    4. Mój problem polega na tym, że ja się nie godzę. Nie umiem.

      Usuń
  5. Myślę, że tego typu związki są bardzo częste. Niestety, niezależnie od tego kim się jest, jaki ma sie poziom wykształcenia i wiedze o świecie i ludziach nadal wpada się w takie emocjonalne pajęczyny i nadal trudno sie z nich wyzwolić. Spodziewam się, że ta dziewczyna mimo cierpienia będzie sobie wmawiać, że to jej wina, albo że będzie lepiej, że ona tego swojego ukochanego zmieni, bo przeciez miłośc moze wszystko i miłośc ci wszystko wybaczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej kiedy właśnie naprawdę kochasz i ta toksyczna osoba o tym wie. Nie ma nic gorszego.

      Usuń
  6. Poczekam, aż historia się rozwinie. 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ją spisaną do samego końca. Będę wrzucać tutaj po kawałku co jakiś czas.

      Usuń
    2. Świetnie. Historia ma potencjał.

      Usuń
  7. Niedawno przeczytałem książkę o przemocy domowej w Polsce. Opisane tam historie przedstawiały przemoc w takich rodzajach, że nawet wcześniej nie wiedziałem, że tak można krzywdzić drugą osobę. Nie jestem ideałem, jednak nigdy nie czułem w sobie chęci do niszczenia wokół siebie świata.

    Spoko. W sumie wyszło na to, że miałem inne zainteresowania te 10-15 lat temu, że pamiętam tyle kreskówek z telewizji. :)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W domowych kleszczach jest trochę inaczej. Tutaj dziewczyna była na smyczy, nie mieszkali ze sobą. A mimo to codziennie przychodziła prosto do paszczy potwora. Dobra, nie będę spojlerować. ;)

      Usuń
    2. No to faktycznie zupełnie inna sytuacja. Ale dla kogoś kto bada takie związki to na pewno temat do przyglądania się.

      Dzięki za uznanie. Ale to książka tak naprawdę wciągnęła mnie w swój świat. Wcześniej nie czytałem chyba nic tak intymnego, delikatnego, a jednocześnie opowiadającego o samotności, trudnym położeniu itp.

      Pozdrawiam!
      https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

      Usuń
    3. Zaiste i zaznaczam, że związek ten, naprawdę istniał. :)

      Usuń
  8. To i ja dorzucę swoje trzy grosze: jestem na TAK! I choć czytanie mi niestraszne, to z premedytacją wysłuchałam prologu, bo lubię Cię słuchać. Masz ładny, radiowy głos, ale to już kiedyś pisałam, i więcej już raczej nie będę ;)
    Czekam zatem na ciąg dalszy!
    (tak się tylko teraz zastanawiam, czy te odgłosy w tle to... szum fal czy ruch uliczny?) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z premedytacją. ;D
      To szum fal. Zabieg celowy.

      Usuń
    2. Mam tu kiepskie nagłośnienie na komputerze, więc nie byłam przekonana, skłaniałam się jednak do szumu fal. Mówiłaś kiedyś, że lubisz dodawać relaksujące dźwięki w tle, więc ma to sens.
      Jeśli o mnie chodzi, to odcinki mogłyby być nawet dłuższe, bo jeśli planujesz przeplatać je z innymi postami, to mogę zapomnieć o czym był ten poprzedni ;)

      Usuń
    3. Chodzi też o to, że na razie nie bardzo mam czas pisać na blogu. Historię mam na komputerze, ale chcę ją też czytać, dlatego choć już dawno bym mogła wrzucić rozdział, nie robię tego po łebkach.
      Z życia wzięte też bym chciała coś napisać. XD
      Jak dla mnie, fajnie by było dodawać konsekwentnie po całym rozdziale, ale nikt tego wtedy nie będzie czytał ani odsłuchiwał.

      Usuń
    4. A jeden rozdział to ile minut słuchowiska albo lektury?

      Usuń
    5. Planowałam, żeby trwały nie dłużej niż 3-4 minuty, ale jeśli bym wstawiała całe rozdziały, wyjdzie drugie tyle. Wiem, że to niewiele, bo podcasty popularnych osób trwają przeciętnie pół godziny, ale ja nie będę pokazywać dekoltu, więc odsłuchiwanie może się szybko znudzić. ;D

      Usuń
  9. To naprawdę dobre. Czytałem z dużym zainteresowaniem. Prawda jest w cenie, będzie przemijał czas, a ona pozostanie.

    Pytanie tylko, czy jest tego materiału tyle na całą książkę? Czy jeśli się coś dopiszę, to się nie zepsuje?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treści jest na tyle, by powstała lekka książka wydrukowana ulubioną przez wszystkich, dużą czcionką.

      Usuń
    2. Ja na razie próbuje się zbliżyć do prawdy, kręcąc krótkie dokumenty kamerą... Dużo pomysłów, ale więcej przede mną?

      Usuń
    3. Na razie po prostu staram się pisać jak najkrótsze i najprostsze treści, bo książka, którą wydałam, a postarałam się nad tekstem, została uznana za zbyt trudną.

      Usuń
  10. Im dłużej spędzam czas na poznawaniu ludzi, tym mniej wierzę w szczęśliwy ciąg dalszy tych bardzo romantycznych początków.
    Szkoda, że to tylko w książkach i na filmach tak miło wygląda, a w realnym życiu najczęściej kończy się wyniszczającą toksyczną relacją.
    Ładny masz głos, coś w tle szumi, nie wiem, czy taki był zamysł.
    Uściski! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie będzie lukru.
      Ta, szum fal. Alegoria do porozbijanego życia bohaterki. Chyba nie wyszło trochę... ^_^

      Usuń