poniedziałek, 27 maja 2024

Pewna dziejów historia - trzeci rozdział.

Ten rozdział jest najkrótszy ze wszystkich. Ma jednak w sobie pewien ciekawy walor – ktoś dobija się do myśli Edyty. Dziewczynie powolutku otwierają się oczy...
    ALE → nadal nie zapominajmy, że ona darzy tego faceta naprawdę wielkim uczuciem. Coś zrozumieć, a podjąć właściwą decyzję w sercu, to niekiedy szmat czasu.


Czytam 3 minuty:



ROZDZIAŁ 3

Koncert

Edyta czekała na ten dzień z niecierpliwością. Ubrała się pięknie, oczywiście w klimacie nurtu muzycznego. Zespół, którego utwory znała na pamięć był klasycznym stylem gotyckim o zabarwieniu romantyzmu. Teksty niczym poezja, były motylami na pięciolinii ostrego taktu.

    – Po co my w ogóle tam idziemy? – zapytał Konrad mimochodem, kiedy spotkali się pod salą kinową, w której odbywała się impreza.

To pytanie kompletnie zbiło Edytę z pantałyku. Wpatrywała się w jego twarz nie znajdując już poprzedniej radości z tego, że zabiera ją w miejsce, w którym tak bardzo chciała się znaleźć.

    – Konrad, przecież kupiłeś bilet nam, a nie mnie. Sam podjąłeś decyzję o tym, żeby przyjść tu ze mną.

Popchnął ją w kierunki drzwi i weszli do środka.


Wszedłszy na salę, Konrad od razu poszedł do baru, w ogóle nie patrząc na swoją partnerkę. Pomyślała sobie, że w tym momencie mogłaby się wmieszać w tłum pod sceną i zniknąć. Wiedziała jednak, że o zabawie w tamtym miejscu może zapomnieć. On teraz będzie jej pilnował i upajał się piwem, by wytrzymać tę muzykę.
    Jej też przyniósł kufel, choć o to nie prosiła. Nie lubi pić na koncertach, bo wiąże się to z ciągłym wychodzeniem do toalety. Ale nie odezwała się ani słowem na ten temat, niechby się uspokoił, bo w tej chwili nie dało się z nim rozmawiać.

Koncert zaczął się punktualnie. Ten zespół zawsze szanował czas. Weszli na scenę z piękną melodią jednego z ulubionych utworów Edyty. Konrad wtedy wypił swoje piwo do dna i poszedł po następne. Wtedy stało się coś nietypowego.
    Podszedł do niej starszy pan, zupełnie nie pasujący do otoczenia. Ubrany jakby dopiero co wstał z bujanego fotela, zwyczajnie, domowo jak dziadek. Miła twarz, wesołe oczy. Podszedł blisko, aby być słyszanym i powiedział Edycie te słowa:

    – To nie jest facet dla ciebie. Daj sobie z nim spokój.

Po czym odszedł nie czekając na odpowiedź i rozpłynął się w tłumie. Zniknął. Edyta wypatrywała go do końca imprezy, ale bezskutecznie.

Koncert zakończył się dwoma bisami. Gdy wychodzili, Konrad był już po kilku piwach w nastroju iście szampańskim i wyraził pełnię zadowolenia z tego, że już koniec i że żałuje, że z nią poszedł oraz, że stracił na siebie pieniądze.
    Ale tym razem Edyta miała coś innego w głowie. Najpierw barmanka, teraz ten dziwny dziadek... Zupełnie obce osoby podchodzą do niej i mówią to samo... Ciekawe – pomyślała. – uwierzę, jeśli powie mi to trzeba obca osoba, która nas nie zna.

32 komentarze:

  1. Abstrahując troszęczkę od tematu, jestem za pracą nad związkiem, zwłaszcza małżeńskim. Nie podoba mi się kiedy ludzie pochopnie podejmują decyzje. Wiem, że w opowiadaniu jest mowa o toksycznych relacjach. Nigdy bym się na taki niszczący układ nie zdecydowała. Niemniej jednak dobrze, że główna bohaterka się uczy na własnych błędach i walczy o siebie. Pozdrawiam 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na toksyczny związek nikt się nie decyduje, nie znam takiego przypadku, by ktoś z własnej woli wszedł w taką relację. Człowiek zakochuje się w człowieku i tak naprawdę nie wie na początku z kim ma do czynienia. Kiedy jest zakochany na zabój, a szydło wychodzi z wora, bywa niekiedy za późno. Uczucia często są największymi kajdanami.

      Usuń
    2. Z tym też się nie zgadzam. Pierwsze symptomy zawsze jakieś są. Ale składam to na szalę niedoświadczenia młodej bohaterki. Opisywałaś ten proces opowiadając o "romansie" w pracy i od razu wiedziałaś, że coś jest w tym układzie nie w porządku, a ona nie...

      Usuń
    3. Ale to nie ja byłam zakochana w tym przedstawicielu. Byłam tylko osobą trzecią, obserwatorem.

      Usuń
    4. No a ile trwa zakochanie? Rok, dwa lata? Po tym czasie chyba cała euforia sdchodzi? Jeśli są to kajdany, to trzeba te emocje przepracować. Czekam na następną cześć, może się zagadka rozwiąże?

      Usuń
    5. U Edyty trwało to trzy lata. Niektóre kobiety pozostają przy mężczyźnie tyranie, na pęczki jest takich historii.

      Usuń
  2. zachowanie Kondzia na koncercie faktycznie mocno osłabiające... to trochę tak, jakby zaprosił Edytę na obiad, zamówił jej ulubione danie, po czym po podaniu do stołu nasypał jej do talerza całą zawartość solniczki i pieprzniczki - tak mi się to jakoś skojarzyło... a jak dobrze pamiętam, to ten koncert miał być w ramach jakichś przeprosin, czy zadośćuczynienia... no, to faktycznie "przeprosił", wprost w imponującym stylu, nie do podrobienia :/
    za to widzę, że akcja zmierza trochę w jakimś fantastycznym kierunku: bogini Łada, Freja, czy też Afrodyta widząc, że coś z tą miłością jest nie tak postanowiła się wmieszać i podsyła Edycie swoich wysłanników z ostrzeżeniami :D
    a picie piwa na koncertach też uważam za marny pomysł, jeśli mam już coś wciągać, to co najwyżej trochę wódki i nieco koki...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie uważam, że facet był niezrównoważony psychicznie, ale metody owijania jej sobie wokół palca miał mocno wyważone, widział jak grać jej na uczuciach i popatrz, że przez tyle lat była mu całkowicie wierna i oddana. Trochę jak sługa. Kto tak ma? Tylko psychole.
      I co najzabawniejsze, tak naprawdę było, ja tego sobie nie wymyśliłam. :)

      Usuń
    2. przez tyle lat można zacząć mówić o rozwijaniu się syndromu sztokholmskiego... drugi wariant to osobowość submisywna, której można by się u Edytki dopatrzeć... rzecz jasna nie można też wykluczyć obu tych spraw naraz...
      staram się nie myśleć podczas lektury, tylko "po prostu" czytam, ale mimo to zaczyna mi się pojawiać pytanie, czy w czwartym odcinku dziewczyna zacznie zakładać ciemne okulary wychodząc na miasto... tylko proszę nie odpowiadaj, nie spojleruj, bo mi popsujesz zabawę...

      Usuń
    3. Tak, osobowość submisywna wyciągnięta z domu. Miała całe życie na oczach wzór takiego związku.

      Usuń
    4. pamiętam, wspominałaś wcześniej o tym, że Edyta żyła w przeświadczeniu, iż jej związek z Kondim jest właśnie taki, jaki powinien być...

      Usuń
    5. Nie miała innego wzorca. Zawsze się podporządkowywała, tyle że pierwszy raz trafiła na sukinsyna.

      Usuń
  3. Czeka jeszcze na trzecią opinię? Równie dobrze może iść do wróżki...
    Nawet w kinie nie popieram jedzenia i picia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak było, ja tego sobie nie wymyśliłam. :)
      W kinie tym bardziej nie popieram. Nigdy niczego nie jem ani nie piję w kinie ani w teatrze.

      Usuń
    2. konsumpcja w kinie, teatrze, czy w filharmonii też u mnie odpada, tak więc jest nas już troje... za to koncert (rockowy) to trochę inna bajka, konwencja jest o wiele luźniejsza... ale tu też bywa u mnie różnie, czasem chcę spokojnie posłuchać bez żadnych modyfikantów percepcji, ale czasem człowiek chce się wyszaleć, wyskakać, wymoshować, wypogować, więc odrobina pieprzu w postaci jakiejś psychozabawki może być fajnym dodatkiem... ale nigdy piwo, które po prostu może zaburzyć jazdę swoimi fizjologicznymi skutkami :)

      Usuń
    3. p.s. nigdy nie rozumiałem praktyki siedzenia w barze podczas suportów... przecież wtedy jest okazja poznać nieznanych, czy też mało znanych wykonawców, którzy kiedyś mogą się okazać topowymi... więc skoro zapłaciłem za bilet, to czemu mam marnować połowę czasu koncertu na pobyt w tym barze? :)

      Usuń
    4. Niektórzy w tym bardzie siedzą do końca koncertu. Widywałam takich.

      Usuń
  4. Muszę przyswoić wcześniejsze rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem dostajemy znaki i mówią nam takie rzeczy obce osoby, ale będąc w zauroczeniu często tego nie słuchamy, nadal żywiąc nadzieję, że nasz obiekt uczuć ma tylko chwilowy spadek formy, gorszy dzień itd.
    Dobrze, jeśli to obudzenie następuje jednak na tyle szybko, że cała sytuacja nie złamie człowieka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są tylko wybrane epizody z całego ich trzyletniego związku. Nie należy o tym zapominać. ;) Bywało dobrze, ale w ogólnym rozliczeniu Konrad to egoista.

      Usuń
    2. Nikt nie jest tak całkowicie do cna zły, ani dobry. Zawsze są elementy takie i takie, ale w ogólnym rozrachunku, jeśli przeważa złe nastawienie i traktowanie, to takich ludzi lepiej unikać
      Gorzej, jak się ktoś zaangażuje, bo wtedy trwa wyplątanie się z takiego zapętlenia.

      Usuń

    3. Edyta była mocno zaślepiona. Właściwie dopiero po czasie zaczęła przypominać sobie niektóre sytuacje (tutaj nieopisane), gdzie zwyczajnie Konrad robił sobie z niej jaja i to często publicznie. Ale nie znając się na danym temacie, nie miała pojęcia co się zadziało. Konrad potrafił dobrze ukryć swoje intencje. Myślę, że ich wspólni znajomi musieli jej współczuć.

      Usuń
  6. A tak swoją drogą wyjątkowo paskudny typ, ucinający skrzydła tuż przy nasadzie

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na tą trzecią osobę 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna powstać taka książka: "Kolejna osoba, której powinieneś posłuchać" XD

      Usuń
  8. Cholera, ale mam zaległości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są krótkie rozdziały. ;)

      Usuń
    2. Tak, wiem, tylko patrzę, jak długo nie było mnie na blogach.

      Usuń
    3. Mnie nie było 3 tygodnie. Przyznaję szczerze, że zaglądałam tam, gdzie było krótko i mogłam na szybko przeczytać i coś napisać.

      Usuń
  9. Mówić zaślepionej... Ja też nie widziałam. Trzeba mi było ośmiu lat, żeby zasłona powolutku zaczęła spadać. A potem jeszcze długo dojrzewałam do rozwodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość bywa ciężarem, po którym zostaje tylko reumatyzm palców po dźwiganiu tej bryły lodu.

      Usuń