poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Za kim podążasz, dokąd zmierzasz?

Zamknęłam temat zimowy w swoich artykułach na łódzkiej stronie, swobodnie więc wchodzę we wiosnę i goszczę się w słodkim zapachu świeżego nektaru. Już słychać bzyczenie owadów, pojawiły się kwiaty na drzewach i krzewach, choć ranki jeszcze nie za ciepłe i trzeba skrobać samochód (dziś musiałam), a horyzont to wciąż łyse gałęzie, lecz zieloność to już kwestia czasu, która naprawdę się skraca z dnia na dzień.
To co sobie postanowiłam, na dzień dzisiejszy konsekwentnie wprowadzam w życie i trwam rzetelnie w tym, by nie oszaleć. Najważniejsze to nie zgubić sprzed oczu najważniejszego, a reszta sama się ułoży.

Za najważniejsze każdy może uznać coś innego, bo dla każdego celem będzie innego rodzaju meta, do której każdy z nas ochoczo biegnie niczym zawodowy sportowiec. Są to nasi idole, mentorzy, nauczyciele, spece od coaching'u i jest to dla mnie całkowicie zrozumiałe. Śmiem twierdzić, że jest w nas wrodzona potrzeba do podążania za kimś. Jako dzieci, szliśmy za rodzicami i z nich braliśmy przykład i naukę. Potem dołączali nauczyciele w szkole, a z czasem każdy jako już dojrzały człowiek, wybierał swoją drogę. Jedni odchodzili za filozofiami, drudzy za światowymi idolami (istniejącymi bądź nie), a trzeci uznali, że nie pójdą za nikim, ale będą sami sobie panami, czyli jakby poszli sami za sobą.
Za kim ja poszłam? Był czas, że miałam swoich idoli w książkach. Inteligenci z rzeczywistości niematerialnej. Chodziłam w międzyczasie za filozofią wschodu, zdarzył się też epizod anarchistyczny, a i też szłam jakiś czas za duchem religijności.
Dziś idę po prostu za Chrystusem. Takim jakim jest w biblii.

Jak to wygląda w praktyce? Ostatnio miałam taki okres, że najczęściej niestety czułam frustrację. Za mało czasu na relaks, odpoczynek, ulubione zajęcia, a nagminnie pojawiające się okazje do spotkań, starałam się wykorzystywać na siłę, w konsekwencji trzymałam za ogon kilka srok. Na własne życzenie byłam ciągle zajęta i niewyspana i choć to było w sumie owocne, niestety zapomniałam o jednym – nie to jest w życiu najważniejsze, aby się zatyrać na śmierć.
Dostałam reprymendę w oczywisty dla mnie, choć ponadnaturalny sposób. Głos mówiący o tym, że skupiłam się na zajęciach, gubiąc z oczu swój cel życia. Robotą na nagrodę u mety nie zapracuję – owoce tej roboty mają wynikać z dążenia do mety, a nie odwrotnie. Inaczej to jest religijne myślenie, że im więcej zrobisz, tym więcej zasług – tymczasem powinno to wyglądać tak: najpierw zbliż się do nauczyciela, a potem wykonaj dzieło, o które cię poprosi. Przy tym gwarantuję, że nie zatyrasz się na śmierć, bo też nie o to w tym wszystkim chodzi.

I nagle starczyło czasu na spacer po parku na Zdrowiu. Jest to zabytkowy i największy park w Łodzi, (188,21 ha) i na pewno nie raz wybiorę się do niego z aparatem.

Runo leśne przepięknie teraz kwitnie, a zapach jest tak wspaniały, że zapomniałam już jak dawno nim nie oddychałam. Zapach ziemi, leśnej ściółki, to wszystko razem zmieszane z wiosennym deszczem powoduje niesamowite uczucie. Aż serce się raduje.



Jak mało potrzeba miejsca na to, aby regularnie uprawiać sport, dowiadywałam się niejednokrotnie mieszkając w różnych wnętrzach. Najwięcej miejsca miałam w swoim Studio, ale i teraz mi go nie brak. Skoro mogę nawet używać skakanki... ach te mieszkanka w blokach. ;)
Wróciłam do regularnych ćwiczeń, znalazłam też czas na książki, wreszcie oddycham swobodnie i nie odczuwam już frustracji.

Wystarczy mi mały kawałek podłogi. Jeśli mata się mieści, to wystarczy miejsca w zupełności.

Mój nauczyciel przypominał mi przez ostatni tydzień co krok o sobie i za to jestem Mu wdzięczna, bo naprostował mnie w końcu. Głównie przez słowa innych ludzi, od których zawsze najmniej spodziewasz się odpowiedzi. To przychodzi zawsze nagle, myślisz o czymś, ale nikomu tego nie mówisz i nagle podchodzi ktoś i mówi ci dokładnie to o czym myślisz, mało tego, dodaje na koniec odpowiedź na twe rozterki i pytania. Przypadek? Nie wierzę w takie przypadki.
Potem przez resztę dnia z różnych stron przychodzą potwierdzenia tego samego, przez sny, przez słowa, różne zdarzenia kiedy wiesz, że to ewidentnie do ciebie, po prostu to wiesz. I jak tu nie czuć się ponadnaturalnie zaopiekowanym?

Miałam czas na:

⏩ Willa Leona Allarta
parkowe cmentarze
spacer nad rzeką łódką
spacer po centrum miasta
odwiedzenie Zajezdni Muzealnej Brus

A to nie wszystko. To tylko tyle, ile udało mi się zrelacjonować na blogu.

Poznałam nową kawiarnię, mieści się na ul. Żeligowskiego 46, oczywiście w Łodzi. MORNING coffee & more. Nie robiłam zdjęć, to nie był czas na reportażowanie. Ciasto wyborne, kawa obłędna, czego chcieć więcej jak rozkoszy podniebienia w wolną niedzielę?

Ciasto Twix.

Połowa miesiąca minęła mi jak z bicza strzelił. W obliczu sztormu, różnych denerwujących sytuacji, zachwiania równowagi, byle nie stracić z oczu Tego Jedynego – byle nie przegapić jak podaje ci rękę – zanim utoniesz w tej brei wszystkiego, zanim znów będziesz przeładowany emocjami.

7 komentarzy:

  1. To prawda, wielu ludzi musi iść za kimś, musi mieć doradcę lub idola.
    Nie wiem jednak, czy słuchając ciągle cudzych rad, wskazówek, napomnień można poznać i realizować siebie?
    Zawsze lubiłam iść pod prąd, nie tyle na zasadzie buntu, ile dla pójścia własną drogą.
    Życie czasami tak nas ustawia, że ciągle musimy zważać na zdanie innych, teraz (może za późno) doszłam do momentu, ze wreszcie słucham siebie i mam czas na wszystko ... no prawie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szukałabym typów do naśladowania, pomiędzy nami. Owszem, były takie czasy, kiedy jako nastolatka miałam idola, pamiętam wyplakatowany pokój jedną gębą, ale to nie było w żaden sposób pożyteczne.
      Pamiętam też czasy kiedy szłam za kulturami wschodu, niby mówi się, że to dobre, ale jak człowiek pozna na czym to się opiera, to już mniej kręci.
      Też byłam typem królowej siebie, ale jak przestałam (i to jakoś niedawno w sumie...), wiesz jak mi teraz lekko w życiu? Móc tak się czuć, to chyba przywilej. Doskonale pamiętam siebie z tego okresu i porównuję siebie z dzisiaj, oraz z tym co czułam wówczas i z tym co opisują mi inni ludzie, jakby zaklęci siedzą na swoim tronie własnego życia i powiem Ci, że dopiero teraz wylądowałam na właściwej drodze – kiedy się z niego zepchnęłam. :) Idę inną drogą, oczywiście nie jest to ta szeroka, którą idą wszyscy, ale też nie uważam się za królową życia. Nie sugeruję, że Ty tak masz, możesz mi opowiedzieć o tym więcej, jeśli chcesz.

      Usuń
    2. Nie lubię określenia królowa życia i za taką się nie uważam, absolutnie nie, po prostu wiele lat brakowało mi siły przebicia (taki paradoks), może to wynikało z kompleksów, układów rodzinnych itp.
      Długo trwało, bym zrozumiała, że moje zdanie jest równie ważne, że mogę mówić głośno i myśleć o sobie, nie zapominając o innych.
      Słucham różnych osób, czasami jestem pytana o radę, ale staram się nikogo nie pouczać, bo sama tego nie lubię.

      Usuń
    3. "Królowa życia" troszeczkę kojarzy mi się z tymi gwiazdami show biznesu i nastoletnimi damami z Ameryki (kiedyś to widziałam w MTV), ale nie ważne, nie chodzi o skojarzenia. Nikt tu nie jest celebrytą. ;) Niemniej, rozumiem teraz konkretniej, co masz na myśli.
      Kompleksy i układy, co wypada, a co nie, co o tym pomyślą... chyba co druga osoba to przechodziła.
      Kolejny dobry wątek – też nie daję rad. Można podpowiedzieć, albo opowiedzieć w jakieś historyjce, a jeszcze lepiej jest zadać dobre trafne pytanie i zostawić temat.

      Usuń
  2. A ja jestem liderką z natury. Muszę wyznaczać ścieżki, tworzyć, poszukiwać, nadawać rytm, porywać, kierować, zarządzać :) Ale w pozytywnym tego wszystkiego znaczeniu :) Czyli z pełnym poszanowaniem drugiego człowieka!
    I rewolucjonistką jestem w obronie prawdy i słabszych!
    I nic na to nie poradzę.
    Ale... sama też mam swoich przewodników duchowych, ale biorę od nich tyle, ile uznaję za wystarczające :)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś typem dyrygenta czasu po prostu. Ma to wartość. ;)

      Usuń
    2. Ciekawe określenie :) No, ale kto, jak nie Ty- dobra prozaiczka :) Dziękuję :)

      Usuń