Od dawien dawna odkładam pokaźną sumę na przyszłość. Ile ceni się zdrowie, ten tylko się dowie, kto je utraci, lub ten, kto był mądry zawczasu i starał się mimo wszystko je zachować.
W gruncie rzeczy do emerytury zostało mi jeszcze 26 lat i w tym okresie może zdarzyć się wszystko. Moja składka też może nawalić, istnieją choroby starcze na które nie ma się wpływu, jest rak, są wypadki, ale po co zakładać, że właśnie to mnie trafi? Dbając o dzisiaj i już czerpiąc z tego profity, dbam o jutro.
Mam porównanie z rówieśnikami i z trochę starszymi osobami. Jako jedna z niewielu w bardzo szerokim gronie – nie biorę żadnych leków, nie choruję, nie dostaję zadyszek przy większym wysiłku, nie jestem otyła, nie mam cukrzycy, ani żadnych chorób układu trawiennego.
Moja składka emerytalna daje mi zastrzyk energii na każdy dzień. To coś więcej niż odkładanie na przyszłość, bo cały czas mogę z tego czerpać.
Ta składka to nie jest udręka. Np. zdrowy model odżywiania to nie jest lista wyrzeczeń i dołujący spektakl nudy na talerzu, ale już dieta przepisana od lekarza ze względu na jakąś chorobę, jest bolesna i przykra, pełna wyrzeczeń i rygorystycznych nieprzyjemności.
Łatwo, naprawdę łatwo jest zepsuć ciało.
To jest wymiar fizyczny tej składki, lecz są jeszcze inne. Zabieram głos w temacie słowami autora, którego przedstawię na sam koniec.
 |
Zima nie jest problemem dla kogoś, kto ma ogień wewnątrz siebie. |