czwartek, 21 grudnia 2023

Chrześcijańskie mity, czyli co się o nas mówi (część 5/5).

poprzednia część była tam ⏩4/5

Dotychczas rozbiłam na części pierwsze podstawowe mity o chrześcijaństwie jakie znam z Biblii, konfrontując powszechnie panujące przekonania z faktami.
    Z biegiem lat nauczyłam się cierpliwie korygować fałszywe metki jakie się do mnie przyczepiały. Kojarzono mnie bowiem z różnymi społecznościami religijnymi, różnie mnie też nazywano, ale po to człowiek dostał język, by się nim posługiwać, więc zawsze odrywam od siebie te metki, bo po co hodować niepotrzebne domniemania? W sieci sytuacja jest podobna, nie oszukujmy się, blog i FB więcej przyjmą, więc ja więcej mówię, i summa summarum, przyczepia się jeszcze więcej metek.

Tym razem na tapetę biorę Kościół i jego członków. Czy w biblijnym Kościele istnieje elita? Czy wobec tego hierarchia jest biblijna? Czy głosem całego Kościoła może być jedna osoba tudzież wyznaczeni liderzy, a jeśli tak, to kto ma prawo ich wyznaczać?
    Czym był Kościół w starożytności i jak się rozwijał. Jakim zostawili go pierwsi apostołowie i jak zmienił się do czasów dzisiejszych, znaczeniowo i w praktyce.


CZYM POWSZECHNIE JEST KOŚCIÓŁ – CZYLI CZYM NIE JEST KOŚCIÓŁ?

SCHEMAT DZIAŁANIA NA DZIŚ.

Aby posiąść wiedzę na dany temat, wystarczy przeczytać jedną książkę. Zaskakujące jest to, że robi się mnóstwo dziwnych rzeczy, żeby do tej książki w ogóle nie dotrzeć. Np. uczy się o zmarłych w imieniu których trzeba nieść modlitwy, o nieżyjących świętych, którzy bodajże zostali nieumarłymi, ale nikt nigdy nie uczy czytania Biblii ze zrozumieniem.
    Spróbujmy jednak przejść przez tę nawiedzoną planszę i poznać fakty.


(definicje)

Nieumarli – nie są postrzegani jako potwory, a raczej jako obywatele o dziwnych uwarunkowaniach kulturowych, czasami mają tajemne moce. Istoty te potrafią latać i zwiastują śmierć wrzeszcząc na dachu osoby mającej umrzeć.

Relikwie – są to zmumifikowane fragmenty zwłok. Ich zaletą jest to, że są lepiej zakonserwowani niż zwykłe nieboszczyki, toteż nie wydzielają silnego smrodu.

/źródło zdjęcia

Greckie synagoge pochodzi z hebrajskiego słowa gahal. W starożytności owe słowo znaczyło dowolne zgromadzenie / zebranie. Podobnie jak greckie ekklesia.
    Z czasem nabrało jednak innego charakteru, mianowicie religijnego i zaczęto stosować na określenia zgromadzeń żydowskich w celach sakralnych, potem zaś struktur organizacyjnych, a także budynków.

Podobną ewolucję przeszło znaczenie słowa ekklesia. W czasach Nowego Testamentu opisywało ono jednoznacznie zwykłe spotkanie. Niestety w późniejszych czasach (aż do dziś), gdy chrześcijaństwem nazywano religię panującą w Cesarstwie Rzymskim, w której ustalono struktury organizacyjne, zaczęto to słowo tłumaczyć jako kościół.
Charakter wspólnotowy tego słowa systematycznie zanikał w jego powszechnym rozumieniu.


Zmarły święty, do którego mamy się modlić,
i który ma dla nas wykonywać różne rzeczy,
musi być w takim razie nieumarły...
który wówczas kojarzy mi się wyłącznie z tym:

/źródło zdjęcia

KIM SĄ KAPŁANI – A KIM NIE POWINNI SIĘ NIGDY STAĆ?

Już w czasach starożytnych w kościołach będących rzymskimi organizacjami, kwitł wyzysk i lichwa. Pamiętacie biblijną historię kobiety, która wrzuciła "wdowi grosz" do skarbony? Kapłan powinien na podstawie Prawa zabronić ubogiej kobiecie oddawania swoich ostatnich pieniędzy, a nawet wspomóc i zatroszczyć się o nią w jej biedzie. Jednak kapłani byli dalecy od takiej postawy. Pieniądze ściągano z ludzi wszelkimi sposobami.

Im więcej kapłani gromadzili, tym większa była ich zachłanność i hipokryzja w bezwzględnym grabieniu najsłabszych. Wszystko to czynili "w imię Boga". W zakresie wyciągania pieniędzy od ludu nie mieli żadnych hamulców ani nawet elementarnej przyzwoitości.


Wiecie jak wygląda dosłowne tłumaczenie komentarza Jezusa tej sytuacji? Zajrzałam do przekładu dynamicznego, w którym płynnie operują sensem w kontekście do całej historii:

„Zobaczcie! Od tej ubogiej kobiety udało im się wyłudzić więcej niż od innych! Tamci bowiem wrzucali z tego, co im zbywało, ona zaś dała ze swego niedostatku!”

    Ewangelia wg Łukasza 21:3


Ten słynny werset budził wiele kontrowersji. Na jego podstawie tworzono rozmaite nauczania mające na celu wyłudzenie i manipulację. Cytat, który tu widzicie, jest dosadnym tłumaczeniem na polski. Gdyby tak brzmiał we wszystkich tłumaczeniach, nigdy by nie został wykorzystany w haniebnym celu.

Tradycyjne przekłady Biblii rzadko (bądź wcale) nie wiążą go z bezpośrednim jego kontekstem, jakim są dwa poprzednie wersety (Łk 20:46-47) mówiące o chciwości uczonych w Piśmie, którzy wraz z kapłanami tworzyli trzon establishmentu religijnego. Zgodnie z Prawem Mojżeszowym biedne samotne kobiety powinny być otaczane szczególną ochroną i pomocą.

Jednak dla elit religijnych dbanie o własny interes oraz budynek i kult świątynny miało większe znaczenie niż przestrzeganie Bożego Słowa. Dla korzyści systemu, któremu służyli, dla bogactwa świątyni, a także swych profitów, byli gotowi grabić nawet ubogie kobiety, wdowy i sieroty.
    Jezus absolutnie tego nie popierał, a wszelkie próby interpretacji Jego wypowiedzi o rzekomym „poświęceniu się ubogiej wdowy” z pominięciem kontekstu sytuacyjnego, w jakim Pan wypowiedział te słowa, są zwykłą manipulacją w zakresie interpretacji tekstu.

Cały komentowany fragment jest ostrym wystąpieniem Jezusa przeciwko praktykom chciwych kapłanów, którzy manipulując nauczaniem, zwyczajnie żerowali na biedzie ludu, który im ufał i uważał za swoich przewodników w wierze.


CZY W KOŚCIELE BIBLIJNYM ISTNIEJĄ STRUKTURY?

Żadne formy rządzenia w Kościele, nie są szczegółowo opisane w Piśmie Świętym. Gdyby jednak się upierać, należałoby zacząć od najważniejszej osoby w "zarządzie". Jest nią Jezus Chrystus, który zająłby niewątpliwie stołek ZAŁOŻYCIELA, PRZEWODNICZĄCEGO i PREZESA ZARZĄDU.
    W języku biblijnym jednak nie ma takich stołków, ale wiemy z jej kart, że Chrystus jest "Głową wszystkiego", a Kościół jest "ciałem, którego On jest Zbawicielem"
    Co więcej, korelacja Jezusa z Kościołem nie jest czysto organizacyjna i papierkowa. Jest oparta na miłości, bo "Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie" (Efezjan 5:25). On sam porównuje ten związek do narzeczeństwa. Panna młoda (Kościół) oczekuje pana młodego (Zbawiciela), jest i zaplanowane wesele.

KTO DALEJ RZĄDZI?

Pastor to w dosłownym znaczeniu "pasterz" i jest jakby to trywialnie ująć, "ludzką głową kościoła". Jednakże nie widzimy tej funkcji w starożytnych zapiskach.
    Funkcjonowali wtedy tzw. "starsi" zwani "biskupami" lub dosłownie "doglądającymi." I to oni są de facto tymi, którzy prowadzą Kościół i są odpowiedzialni za prawidłowe nauczanie Słowa. Pastor jest właściwie jednym ze starszych.

SĄ JESZCZE DIAKONI

diakoni także mają być poważni, niedwulicowi, nienadużywający wina, niełakomi na brudny zysk;

    1 Tm 3:8

diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami.

    1 Tm 3:12

To są ci, którzy zajmują się praktycznymi kwestiami kościoła.


/źródło zdjęcia

Reasumując:

Kościół wg Biblii nie jest instytucją, nie prowadzi też kultu świątynnego, nie adoruje ciasteczek ani kawałków zwłok, czy jakiś nieumarłych świętych.

W Kościele biblijnym nie jest uznawana żadna szczególna rola przywódcza. Nie ma też podziału na księży i świeckich (tudzież starsi i reszta), ponieważ Piotr pisał w swoim liście o powszechnym kapłaństwie wierzących [I List rozdział 2]. Oczywiście są osoby powołane do pełnienia pewnych funkcji, ale nie wyróżnia to ich w żaden sposób, jesteśmy równi przed Bogiem.

Słowem "chrześcijanin" mianuje się teraz prawie każdy Kościół, warto dopowiedzieć, że poszczególne Kościoły zaczęły się od siebie mocno różnić, utrwalając pod nowymi doprecyzowanymi nazwami, mnogość religijnych tradycji.
    Dlatego reformacja, która miała miejsce w XVI wieku, spowodowała wzbudzenie chrześcijaństwa wzorowanego na tradycji apostolskiej, czyli takiej o jakiej czytamy na kartach Nowego Testamentu. I to jest właśnie rodzaj chrześcijaństwa określany mianem ewangelicznego.

Więcej tu ⏩Kościół ewangelicznie wierzących – co to jest?

KONIEC

24 komentarze:

  1. Jedna drobna uwaga - kościoły, synagogi.
    Jednak odnoszę wrażenie, że dla Żydów wyjątkowo ważna była Świątynia w Jerozolimie.
    Biblia wielokrotnie wychwala króla Salomona jako absolutnie najmądrzejszego człowieka, który kiedykolwiek żył i nikt w przyszłości mu nie dorówna. Jego jedynym osiągnięciem było wybudowanie Świątyni.
    Jako największe porażki Izraela uważa się zbezczeszczenie Świątyni - z okazji jej poświęcenia po zbeszczeszczeniu obchodzi się do dziś święto Chanuka (Hannukah).
    Jezus wygonił przekupni z przed świątyni mówiąc że bezczeszczą dom Jego Ojca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomniałam o znaczeniowości synagogi w tekście.
      Nie wiem jak się odnieść do reszty, chyba delikatnie nie w temacie...

      Usuń
  2. Na podstawie twojego wywodu wyraźnie widać, jak daleko od takiej interpretacji chrześcijaństwa odszedł KK, a duchowni tegoż kościoła to już zupełnie kompletna tragedia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bez powodu śmiem mawiać, że to zupełnie inna wiara.

      Usuń
  3. dla mnie wszystko jest jasne, cały post bardzo mi się podobać. dziękować, a w rozważania, który chrześcijanin /użytkownik takiej etykietki/ jest "prawdziwszy" nie wchodzę, jak wiesz...
    ale właśnie, skoro tak się śmieliśmy jakoś ostatnio z jajek i króliczków, to dobrze, że wspomniałaś o ciastkach... swego czasu, gdy władze rzymskie wprowadziło jakąś tam wersję chrześcijaństwa jako obowiązkową, to miały kłopot z armią, bo ta doktryna jakoś nie bardzo pasowała do tej bojowej, wręcz morderczej instytucji... więc dla wojaków zaordynowano mitraizm, jako pewną alternatywę, a do jednego z rytuałów używano okrągłego ciasteczka, jak symbolu Słońca... to się jakoś pokojarzyło z okrągłymi podpłomykami śródziemnomorskimi, stało się też samo w sobie obiektem adoracji, a obecny polski rzymski katolik w ramach "edukacji"(?) religijnej nie otrzymuje żadnych informacji o historii tego zwyczaju... tak sobie też pomyślałem, że skoro rzymski katolicyzm ma być religią pokoju, to dlaczego na tym ciasteczku nie ma pacyfki?... nie wiem czemu, ale jakoś zawsze mnie ta sprawa bawi...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tak, że ktoś jest prawdziwszy. Przepis na chrześcijanina jest jeden i innego nie ma, a mamy go w Biblii. Jeżeli ktoś twierdzi, że jest chrześcijaninem, a nie żyje tymi przepisami, to kłamie. Dla mnie sprawa jest prosta. I może lepiej by było, gdyby poszczególne religie już oficjalnie nazwały siebie po imieniu, miast powoływać się na Chrystusa, którego czci tam nie widzę.

      Ale historia nic kompletnie nie da. Spróbuj porozmawiać z katolikiem o historii obrzędowej czy historii rzymskiego kościoła. Nic nie trafi do rozumnego bądź co bądź umysłu. Człowiek mimo swej inteligencji, przestaje łączyć kropki i wszystko akceptuje na gębę.

      Rzymski katolicyzm religią pokoju nie był. Czy jest? Trudno mi powiedzieć.

      Usuń
    2. być może rzecz się sprowadza do tego, którą wersję (translację, interpretację) Biblii ktoś uważa za prawdziwą... podobno różnic w samym tekście wielkich nie ma, ale już drobna różnica słowa, czy nawet przecinka może napuchnąć na poziomie interpretacji...
      akurat ja w ogóle nie mam z tym problemu i możemy sobie dlatego rozmawiać dla czystego funu, niezobowiązująco, nikt nikogo do niczego nie przekonuje, a co więcej dzięki temu rozumiem Twoje racje :) bo dla mnie etykietka (np.) "chrześcijanin/ka" nie niesie ze sobą żadnej informacji, zgodnie z Dostojewskim (chyba?): "niech się nazywają złodziejami, byle tylko nie kradli"...
      ...
      kościół rzymskokatolicki bardzo wcześnie przestał być wspólnotą ludzi myślących i czujących podobnie, a stał się instytucją mającą dawać co poniektórym kasę i władzę, a przecież łatwiej jest rządzić i zarabiać na ludziach, którzy nie znają historii tego, w co mają nakazane wierzyć...
      ...
      rz.-katolicyzm jako "religia pokoju"?... powiedzmy, że to był żart oparty na niektórych wypowiedziach "autorytetów" tej firmy :)

      Usuń
    3. Nauczania są często na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów. Nie można rozpowiadać, że Basia poszła do sklepu po olej, jeśli powiedziała tylko, że wychodzi z domu.
      No właśnie mi nie jest obojętne, że nazywają się chrześcijanami ci, którzy co innego czczą. Bez sensu. Szerzą kłamstwo, a ludzie, którzy faktycznie uwierzyli w Boga, złapali się w pułapkę kultu. Szkoda mi ich po prostu.

      Kiedyś "dbali" o niewiedzę, dzięki analfabetyzmowi. Dzisiaj jest inaczej, każdy potrafi czytać, ale w katechizmie jest napisane, że niedobrze, aby wierny samodzielnie czytał Biblię. Taka ciekawostka. ;)

      Aha. 😅

      Usuń
  4. No cóż, Kościół "pograł" sobie w chrześcijaństwo trochę po swojemu dla własnych zysków. Ciekawa seria, podziwiam Twoje porządne przestudiowanie Biblii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I gra nadal.
      To jest dwa razy przeczytana książka. I trochę fajnych nauczań, wykładów. Sprawdzam wszystko, czytam fragmentarycznie.

      Usuń
  5. Taka interpretacja w zasadzie nie ma praktycznego zastosowania. Skutecznie zbierać pieniądze może tylko kościół zhierarchizowany, dlatego każda większa religia, żeby być tą "większą", dąży do formy instytucjonalnej i zhierarchizowanej. A że coś tam jest napisane, cóż. Potrzeba matką interpretacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli mówisz, że to jest O.K. w porządku. Mnie np. nie pasuje dorabianie do czegoś błędnych idei, ani oszukiwanie ludzi. Mimo wszystko.

      Usuń
    2. @Jael, rozumiem, że tak czujesz, chodzi mi jednak o praktykę. Cała historia religii to w ogólności dorabianie do czegoś idei (nie tylko w kwestii interpretacji Pisma, ale i interpretacji rzeczywistości, przedstawiania wydarzeń zupełnie zwykłych jako zaplanowanych przez jakieś bóstwa). W gruncie rzeczy w religii nie o prawdę chodzi, ale o znalezienie poczucia sensu w życiu. No i to dla mnie jest ok, dopóki ktoś się ze swoim sensem nie zaczyna przyczepiać do mojego sensu.

      Usuń
    3. Skoro mówimy o religii powszechnie panującej w naszym kraju, to zgadza się, masz absolutną rację.
      W religii może tak, podobnie jest z filozofiami, albo uduchowionymi kulturami wschodu. Szukanie sensu istnienia, odnalezienie celu w życiu, przepisu na życie itd. Wszystko się zgadza.
      Zaś chrześcijaństwo w rzeczy samej docelowo dąży do prawdy. Droga chrześcijanina dąży do prawdy. Celem jest prawda. Zupełnie dwa różne bieguny, prawda? A mimo to, dosyć często wrzuca się wszystko do jednego wora ogólnych wierzeń.

      Usuń
  6. Chciwości uczonych w Piśmie nie zmieniła się od czasów Jezusa, a Jego kościoł to ludzie, którzy uwierzyli w Jego słowa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Daleko to wszystko się przesunęło od ,,źródeł". Ciekawy jestem czy kiedyś przyjdzie ktoś, kto poprowadzi wszystkich do tych ,,źródeł", aby zobaczyli jak wszystko powinno funkcjonować.

    Na razie na horyzoncie zero możliwości dla mnie jeśli o pracę chodzi.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wszystkich, tego nie wiem. Na szczęście jest mnóstwo ludzi na całym świecie, którzy przejrzeli na oczy.

      Grudzień to także nienajlepszy okres na szukanie.

      Usuń
  8. Jak zawsze ciekawe rozważania.
    Słyszałam ostatnio takie słowa, że chrześcijaninem można nazwać człowieka urodzonego na nowo, a takiego można znaleźć w każdym kościele.
    Ciągle żyję w tzw. rozkroku. To bardzo dziwna sytuacja i bardzo niekomfortowa ( mało powiedziane). Ale może jeszcze ciągle nie czas, aby dołączyć do nowej wspólnoty. Tutaj jak w każdej relacji, nie tylko ja decyduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym gdzie chrzczą świadomych dorosłych ludzi. ;) Ważny jest też owoc życia, można narodzić się na nowo i iść ze Słowem zupełnie na bakier. Ciężko wtedy mówić o chrześcijaństwie.
      A w jakiej jesteś?

      Usuń
    2. To prawda.
      Ale ja już się w życiu nasłuchałam księży, a i kiedy słucham niektórych pastorów też pewne rzeczy mnie rażą. Oni tak jak ja, są omylnymi ludźmi. Tymczasem Bóg jest wierny, co obiecuje, to daje. Może to się nie zgadzać z naszymi ludzkimi wyobrażeniami, ale koniec końców sami lepiej byśmy nie wybrali, bo daje więcej niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
      Życie nauczyło mnie cierpliwości.( A bardziej Duch Święty) Nie wszystko musi wydarzyć się wtedy, kiedy ja chcę. Może nie jestem jeszcze gotowa?! Może moje oczyszczenie nie jest kompletne i nie mogę jeszcze rozpocząć zadania dla mnie przygotowanego?! I muszą mi wystarczyć te "okruchy" które mam. Wszystko w swoim czasie. Ludzie czytają Biblię ( ja też) i szukają interpretacji. Ale czy to nie Bóg objawia nam znaczenie Słowa? Można przecież czytać Biblię jak książkę, ale dopiero Jego światło rzucone na Słowo daje moc i zrozumienie.

      Usuń
    3. Widzę, że Boga już bardzo dobrze poznałaś. :)
      Tak, czasami czas i pora wydają nam się dobre, ale potem okazuje się, że jednak warto było zaczekać.
      Zgadza się, czytanie Biblii razem z Duchem Świętym, to zupełnie inne czytanie. Tak jakby ktoś czytał ją za nas z odpowiednią narracją i tonacją. Można przeczytać to samo zdanie na dwa różne sposoby i będzie ono miało dwa inne znaczenia. Emocje są przy tym ważne. A Duch Święty zrobi to najlepiej.
      I to jest wspaniałe. Współpraca i przyjaźń z Nim. Pod każdym aspektem i w życiu codziennym.

      Usuń
  9. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie, Męża i Najbliższych nie tylko na Święta ale i na dalsze dni i miesiące. Iwona Zmyślona

    OdpowiedzUsuń