Na przełomie zimy i wiosny granica była namacalna. Wystarczyło pójść trochę w górę i tam gościła jeszcze królewska zima, lecz w dolinach kwitły kwiaty i chodziło się już z krótkim rękawem.
    Różnica była, można powiedzieć, przełomowa. W miejscowości, w której żyliśmy, właśnie zakwitał mi balkon, podczas gdy na większości naszych wypraw, na nogach jeszcze były rakiety śnieżne. Bombowa sprawa, dla tych, którzy kochają zimę i nie potrafią przeboleć rozstania z nią, tak jak ja.
Kobieta lat 38, która oddała swoje życie Jezusowi. Wędruję po świecie niczym ambasador, odkrywam i utrwalam na fotografiach. Gardzę kłamstwem, stoję na stabilnym fundamencie. Realistka, fotoreporterka, pisarka.
niedziela, 31 marca 2024
Szlakiem zagranicznych jezior – MARZEC.
niedziela, 24 marca 2024
Jak usłyszeć głos Boga?
Często pisywałam o bliskiej relacji z Bogiem i masa osób pytała mnie wtedy o to: JAK? Jak to wygląda, jak to zrobić, dlaczego znajomi wierzący nie słyszą i o co w ogóle chodzi?
    No to odpowiadam.
piątek, 22 marca 2024
Bagatele.
![]()  | 
| /źródło | 
Zanim wylądowałam na zwolnieniu, czyli kiedy jeszcze mogłam szwendać się po mieście, miałam motoryzacyjne doświadczenia.
    W sprawie paskudnych kredensów na kołach: zastanawiałam się parę dni temu: Rolls-Royce Phantom czy Ghost? Ostatnio widziałam ten drugi pod hotelem w Łodzi. Kaloryfer na przodzie błyszczał tak, że mi wytopił kleksa na źrenicy. To jest piętno.
Miałam też doświadczenie z jednym z tańszych kredensów. Na parkingu pod Urzędem M. omijałam wystający samochód, który o pół metra nie zmieścił się na swoim miejscu parkingowym. Zatrzymałam się żeby zobaczyć co to za dziwactwo. Kanciaste i w dodatku BMW, a ja mam złe zdanie o kierowcach BMW. (Pozdrawiam wszystkich moich znajomych jeżdżących samochodami tej marki).
    Nie chciałam się zatrzymywać na zbyt długo w obawie, że właściciel tego paskudztwa zaraz się pojawi i sobie pomyśli, że lecę na to coś rodem z motoryzacyjnego horroru klasy B.
niedziela, 17 marca 2024
Krótka historia dojrzałej kobiety.
Jej wiek można rozpoznać po dłoniach. Spracowanych, lekko pomarszczonych, które nie urodziły się wyłącznie do trzymania pióra czy pędzla. Są to dłonie osoby, która od kiedy pracuje, pracuje tylko fizycznie. Spękana skóra, czasami do krwi, poszarzała, sucha.
    Kiedyś uznała, że społeczne dopasowanie nie jest w jej stylu. Wyróżnia się tym, że nie niszczy swojej cery kosmetykami, nie poprawia się. Tak naprawdę w pracy dopóki nie powiedziała ile ma lat, każdy ją miał za młodą sikorę.
    I te dłonie, kiedy już całkiem przestały do niej pasować, zaczęła traktować jako swój atut odróżniający ją od wielu kobiet w jej wieku, które bardziej się oszczędzają, mają inne, lżejsze prace. Każda zmarszczka, każda linia na nich, przypomina, że jest osobą bardzo ambitną, która lubi fizyczną pracę, nie męczy się przy tym, ma świadomość, że może więcej niż inni, nawet dużo młodsi od niej i cieszy się tym. A swoje baterie ładuje na górskich szczytach.
    Dostrojona do nieba, chodzi czasem z głową w chmurach, jakby podpierana dziwną siłą właśnie stamtąd. Taką pierwotną energią, dzięki której stoją na świecie góry i lasy. Ona nimi pachnie. Ale człowieka trudniej jest utrzymywać w pionie niźli drzewa. Wszak człowiek się porusza. A góry stoją. Lasy stoją. I wszystko to trwa w wieczystej ciszy połonin.
Ta, która się porusza, przemija. I kiedyś zniknie całkiem. Dosięgnie celu. Osiągnie wszystko. I większość tego nie zauważy.

