poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Pewna dziejów historia - pierwszy rozdział.

Skoro po ⏩prologu jednogłośnie zdecydowaliście, że chcecie poznać ciąg dalszy, wypuszczam pierwszy rozdział.
    Przypomnę, że cała historia wydarzyła się naprawdę, że ten związek istniał i wyrył w mojej pamięci swoją ścieżkę.
    Wszystko skompresowałam do tych naprawdę kluczowych wydarzeń, nie rozwlekałam się o szare dni. Płynąc do brzegu, chciałam z tej historii wyciągnąć pewne pouczenie, które na koniec wybrzmi puentą.
    Miłej zabawy w poznawaniu dalszych dziejów tego toksycznego związku.

piątek, 26 kwietnia 2024

Wpis botaniczny.

W minionym niedawno czasie odwiedziliśmy odbywający się regularnie Festiwal Roślin. Za każdym razem przywożę z tych targów ciekawe okazy, lecz tym razem nie spodziewałam się, że będą aż takie tłumy... Szczerze mówiąc to pierwszy raz jak musiałam się męczyć w tak absurdalnym ścisku, że to wszystko odebrało mi jakąkolwiek przyjemność...

piątek, 19 kwietnia 2024

Inna dziejów historia.

Skoro historie prawdziwe wzbudziły zainteresowanie, pomyślałam, że może warto spisać kroniki związku toksycznego? Toksykologia jest o tyle ciekawa, że czytelnik słodko się nią upaja, choć w prawdziwym życiu ma to smak słonej wody morskiej, której fale potrafią nawet zabić.
    Jest to historia, która wydarzyła się naprawdę, a poniżej zapisałam jej prolog. Jeśli zaciekawi Was jak to wszystko było, będę pisać dalej. Wszystko zależy od Was, od Waszego zainteresowania pod tym wpisem.
    Rozdziały byłyby krótkie, na tyle, by czytało się nie dłużej niż 3⇄4 minuty.

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Święta.

Chciałabym wyjaśnić swoją postawę wobec tych dni, kiedy większość ludzi chodzi do kościoła ze święconką, przychodzi rodzinnie świętować, zasiada do stołu, a ja zawsze opowiadam, że nie obchodzę, że nie przygotowuję się do świąt, nie mam święconki w domu, nie dzielę się jajkiem, nikomu nic nie życzę; masa pytań wtedy pojawia się odnośnie tego, bo moje social media są jakoby podstemplowane wiarą, a mimo to jakoś na bakier z tym wszystkim żyję.
    Z niektórymi znam się od lat, myślałam – wszystko jest jasne – ale zalewana życzeniami i pytaniami o święta, znów występuję z małą prelekcją.

Otóż, sprawa nie jest wcale tak skomplikowana, po prostu nie jestem katoliczką. Nie chodzę w tradycji i mogłabym w zasadzie na tym zakończyć swoją wypowiedź, lecz poświęcę Wam jeszcze chwilę z nadzieją, że i Wy mi ją poświęcicie, czytając dalej.