czwartek, 27 czerwca 2024

Kobyłocha nad jez. Sasek Wielki – ośrodek wczasowy.

Jak to się mawia, urlop, urlop i po urlopie. Jego echo jeszcze będzie się tutaj odbijać opowieściami z Mazur, dlatego, że jest o czym opowiadać i co chwalić. Nasze piękne polskie regiony warto podziwiać, a jeszcze bardziej warto ich doświadczać całym sobą.
    Mimo zwykłej codzienności, bo przecież tradycyjnej pracy na etat, zarabiania na chleb i podatki, przez moje życie przewija się niezliczona liczba szlaków turystycznych, o których kocham opowiadać.


Ośrodek – czerwiec 2024.

Przy wyborze sugerowaliśmy się nie tylko ceną, ale i bliskością do jeziora oraz łódkami na wyposażeniu domku. Te ostatnie rzeczy zwłaszcza były priorytetem, aby nie szukać najmu łódek na godziny, tylko mieć zawsze pod ręką jakąś łajbę.
    Opowieść o tym ośrodku jak i opinia, nie będą do końca rzetelne, ponieważ urlop odbyliśmy przed sezonem w czerwcu – na pewno zdajecie sobie sprawę z tego, że to robi różnicę.

Najpierw zacznijmy od lokalizacji i szczegółów:


Za domek na 7 nocy: 3600 zł, domki zawierają 6 łóżek (cena u nas rozłożyła się na 4 osoby)
Na wyposażeniu: kuchnia kompletna, każdy otrzymał pościel, ręczniki są za dopłatą (mieliśmy własne), wiosła na kajaki i łódź wiosłową na wyposażeniu. Łajby leżały na brzegu, do wyboru, do koloru. Łazienka z prysznicem, zadbane, nowoczesne. W salonie klimatyzator i telewizja.

Sami zobaczcie:

OŚRODEK:

DOMEK:




Jezioro Sasek Wielki.

Od dziecka bywałam gdzieś nad jego brzegiem rodzinnie. Opowiadałam Wam o tym rok temu ⏩wspomnienia.
    Pod tym linkiem –> to będzie ostatnia miejscówka. Dla mnie dość wzruszający film.

Do Kobyłochy pływaliśmy łódką. Nie pamiętam do którego ośrodka, wszystko kiedyś wyglądało inaczej. A pływaliśmy tu dla rozrywki. Taka eksploracja terenu, pamiętam też nasze meczyki w cymbergaja.
    W naszym ośrodku jest piękny, szeroki i długi pomost w kształcie litery "T". Dobrze rozstawny, sporo ławek, jest się jak pomieścić – dobra informacja dla wędkarzy.
    W tygodniu była z nami jedna grupa, przypadkiem okazało się, że także z Łodzi. Młodsi od nas ludzie, też przyjechali na ryby i co się okazało, mój małżonek im imponował wiedzą i praktyką i uczyli się od niego. Byli jeszcze jedni wędkarze, głównie korzystali z łódek, bardzo sympatyczni, starsi ludzie.
    Weekend – zmiana turnusów, jedni wyjechali, drudzy przyjechali i to był koszmar. Kilka rodzin rozlokowanych w czterech domkach, wrzaski, alkohol lał się od samego przyjazdu. Zajęli cały pomost i na ostatni weekend mieliśmy już po rybach. Skoki do wody, głośne rozmowy, duży pies puszczony luzem robił co chciał. Właścicielka ośrodka straciła nad tymi ludźmi kontrolę, bo wiadomo, że do pijanego jak grochem o ścianę.
    Z takich powodów nie lubię ośrodków, tutaj wyjątkowo skorzystaliśmy z uwagi na wiele czynników i w gruncie rzeczy cały tydzień mięliśmy O.K. Pierwszy weekend – na drugim końcu ośrodka karaoke, (na szczęście w sypialni nie było słychać). W ostatni weekend wrzaski i rejwach na całym ośrodku. To uczy, by w takie miejsca jeździć tylko od poniedziałku do piątku...

Zachody słońca:







WIDOKI Z OŚRODKA:


Codzienność.

Po tym jak się dowiedziałam, że dwa tygodnie wcześniej przez środek całego jeziora rozstawiono sieć rybacką, zrezygnowałam z wędkowania. Na pomoście nie miało to żadnego sensu, mąż miał efekty na spławiku, czasem podchodziły mu wymiarowe płocie i to byłoby wszystko. Byłam nastawiona na drapieżnika, którego tu po prostu nie było, choć szuwary gęste i w gruncie rzeczy nie wiem skąd taka posucha.
    Jeszcze rok temu słyszałam nawet od klientów w pracy, że Sasek Wielki odżył, że jest ryba, że wędkarze mają efekty. Przetrzebili znów zbiornik.

Dlatego cieszę się, że miałam ze sobą książkę. Ale tu książek zabierać nie trzeba, bo jest biblioteczka.

Biblioteczka.

Książka, którą miałam ze sobą.
Kryminał z Łodzią w tle.



Ciekawostka z biblioteczki,
przeczytam Wam:



Spacery po okolicy:

Niech mówią zdjęcia. :)
















WIĘCEJ:



Na łódce.

Pod samą wyspą. Na to nie mam słów. ;)




POSŁUCHAJCIE NATURY:


Moja opinia:

Miejsce organizacyjnie naprawdę świetne i godne polecenia. Gdzie leży błąd, że niekiedy się cierpi? W gościach. Właścicielka ośrodka stara się o ciszę i stara się o cichych gości, ale nie zawsze da się przewidzieć charakterki.
    Ogólnie polecam miejsce miłośnikom wodnych eskapad po jeziorze, bo jak pisałam - z tymi łódkami dobra rzecz, że są na miejscu, nie trzeba pytać tylko brać i korzystać. Wiosła i kapoki są w każdym domku.
    Pożyteczny okazał się kamionkowy grill (również przy każdym domku), drewno jest dostępne, porąbane i gotowe. Nie pytać, brać, korzystać.

Na pewno w sezonie letniskowym kiedy jest pełne obłożenie, może być trudniej o ciszę, więc jeżeli ktoś szuka spokoju dla własnych myśli, obawiam się, że może być ciężko. Ja ją znalazłam na łodzi na środku jeziora.
    Dla pracujących dużo w Internecie przykra wiadomość, na ośrodku zasięg jest minimalny, istnieje Wi-Fi, ale bardzo marne i nie pomaga. Za to doskonały zasięg jest na końcu pomostu.

Polecam czy nie polecam... wydaje mi się, że każdy powinien sam wyrobić własną opinię, bo każdy ma inne oczekiwania i każdy co innego robi na urlopie.

13 komentarzy:

  1. co do ceny za domek, to chyba nie mam porównania, bo przy niskiej częstotliwości zakupów takich usług można to arczej rozpatrywać w kategoriach umowy o dzieło, ale jak sobie tak to przekomputeruję w czarnej skrzynce podświadomości, to na ekranie Intuicji wychodzi mi "można wytrzymać"... co do narkotyku zwanego "alkohol", bilansując jego wady i zalety nie jestem jakimś jego zaciekłym, nawiedzonym wrogiem, czasem sam lubię sobie chlapnąć, ale obowiązkowe(?) darcie ryja podczas większych grupowych sesji jest dla mnie nie do przyjęcia...gdyby Zioło było legalne... eh... no, ale nie miejsce tu i czas na edukację społeczną... w sumie liczy się to, że "cały tydzień mieliśmy OK" /to Twoje słowa/ i to się centralnie liczy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zdania, że pić trzeba umieć. Wielu ludzi w grupach czuje się pępkami świata, są bezkarni i wszystko im wolno. Tak to wygląda.
      Jak zobaczyliśmy co się szykuje na resztę weekendu, wyjechaliśmy na cały dzień do Olsztyna. A wieczorem padał deszcz, więc ferajna pozamykała się w domkach.

      Usuń
    2. masz rację... co prawda są ludzie, którzy twierdzą, że nikt nie umie, ale z nimi nie ma sensu gadać, bo już same statystyki szkód, ludzi uzależnionych, czy pijących ryzykownie, choć nieraz niepokojące, to jednak przeczą takiej tezie... inna sprawa, że na zwykłych userach, którzy jednak stanowią większość, dilerzy /sprzedawcy/, czy producenci niewiele stosunkowo zarabiają...
      a co do samych grup, abstrahując już od alkoholu, to taki przykład: znałem kiedyś naprawdę fajnych skinoli, którzy indywidualnie okazywali być dość sensownymi ludźmi, ale gdy tylko znaleźli się w swojej grupie ideowej, to odruch stadny potrafił im nicować mózgi na odwyrtkę...

      Usuń
    3. To nawet nie chodzi o uzależnionych, a o kwestię, że "w kupie siła". Przyjeżdża rodzina albo kilka, dzieciaki puszczone samopas, pies puszczony samopas, a dorosłym zwróć uwagę, to zrobią Ci jeszcze po złości. Przestałam więc zwracać uwagę i po prostu się ulatniam.
      Jak komuś przeskoczy w głowie dźwignia "spuszczony ze smyczy", to hulaj dusza.
      Sprzedawcy alkoholu to chyba jednak dużo zarabiają, a na pewno właściciele takich sklepów.
      O właśnie, w grupie ludzie szaleją.

      Usuń
    4. fakt, zwykły user też potrafi narobić gnoju, a taki sposób spędzania rodzinnych wakacji, czy weekendu często wygląda tak właśnie, jak piszesz i to też można zaliczyć do nieumienia picia...

      Usuń
  2. Przy dzisiejszym upale relacja znad jeziora bardzo chłodzi zmysły:-)
    Ośrodek i domek super, ale chyba wybrałabym raczej poza sezonem, bo wiadomo...
    Jeśli szuka ktoś prawdziwego relaksu, to WiFi niekonieczne:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza sezonem, jak widzisz, też się zdarzały ewenementy. ;)
      Mi było konieczne, bo pracowałam trochę. ;)

      Usuń
  3. Witaj jeszcze czerwcowo
    oj wybrałabym się nad jezioro w taki upał....
    Pozdrawiam końcówką półrocza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda woda chłodzi, warto choćby posiedzieć gdzieś na brzegu. :)

      Usuń
  4. W życiu nie pojechałabym do czegoś, co nazywa się Kobyłocha 🤣 🤣 🤣 🤣 🤣 🤣
    No i, moim zdaniem, wcale nie tanio tam jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 stów za osobę za ponad tydzień? Wydaje mi się, że na tle cen jakie teraz ogólnie mamy w Polsce za domki o wysokim standardzie, to jest O.K.
      Zazwyczaj jeździliśmy do miejsc o niższym standardzie, więc da się taniej, o wiele taniej (przede wszystkim pokoje, a nie całe domki), ale tutaj patrzyliśmy pod kątem wygodnictwa (byliśmy z rodzicami) i zaplecza łódkowego. Cena za to wszystko moim zdaniem nie była wygórowana, a i tak ze wszystkiego nie skorzystałam. Gdzie masz nielimitowaną siłownię za takie pieniądze? XD

      Usuń
  5. W takie miejsca wyjeżdżamy żeby odpocząć w spokoju. Szkoda, że inni goście tego nie szanują. Ale chętnie bym pojechała tam mimo wszystko. Twoje zdjęcia i filmy oraz opinia na temat ośrodka na pewno do tego zachęcają. Poza tym obecność jeziora w takie upały jest bezcenna. Pozdrawiam serdecznie przyjemnego nowego tygodnia. 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecność jeziora to wiele możliwości. Pozwalało mi uciekać od nieprzychylnych sytuacji. Kiedy cały pomost był oblegany przez te rodziny, wsiadaliśmy w łódkę i odpływaliśmy jak najdalej.

      Usuń