niedziela, 20 października 2024

Pierwsze koty za płoty.

Obiecałam sobie, że tym razem nie zaprzepaszczę szansy – nie zaprzepaściłam - zostałam zauważona przez Łódzki Dom Kultury.
Obiecałam sobie, że emocje zamknę w wierszach, a usta zamknę – powstają wiersze i ciągle paplam...
Postanowiłam spróbować wszystkich smaków Grzańców Galicyjskich – dzisiaj szarlotkowe.
    Kocham pasję. Praca zarobkowa nie jest moją z powołania – czasami nawet jej nienawidzę. Pasja ciągle daje mi satysfakcję, ale żadnych złotówek.
    Regularnie robię się na ubóstwo. Moro i szarości królują.
Ciągle nie kupiłam kubków z gałami, bo w końcu nie wiem czy ludzie przestaną przez nie do mnie przychodzić, czy nie.


Aktualizacje moich ostatnich opowiadań z życia wziętych:

1) Od kiedy koleżanka pracuje w drugiej filii, przedstawiciel nie dostarcza mi dalszych wrażeń, koleżanka zaś, milczy w tej sprawie. Nie wiem czy się spotykają.

Dla tych co nie wiedzą, bo przegapili post: koleżanka z pracy romansowała z dużo starszym przedstawicielem handlowym. Mawia się, że gdyby mu nie dała, nie interesowałby się nią aż tak zaciekle. Zeszli mi jednak z pola obserwacji oboje.

2) Starsza koleżanka dalej udaje żonę. Mężczyzna jej snów, nadal utrzymuję facjatę obojętnego, ale subtelnie lubi przez Internet.

Dla tych co nie wiedzą, bo przegapili post: Starsza sporo ode mnie koleżanka, tkwi w małżeństwie – moim osobistym zdaniem – bez sensu: nie kocha, nie ma chemii itd., za to od czerwca jest zadurzona w innym, który jej nawet nie tknie, bo jest mężatką.
    Po częstszym przyglądaniu się tej sprawie, zaczęłam mu kibicować. Aczkolwiek... dla mnie też małżeństwo to świętość. Inaczej moje własne słowa byłyby g.... warte.

To ciekawa historia, poczytajcie ci co nie widzieli ⏩ Dramaty wałęsają się po ludziach..



Mam nowego, zwierzęcego kumpla

Ma na imię Pedros, jest krabem tęczowym.




PikPok mocno posunął się wiekiem. Jak na chomika dżungarskiego, 2 lata to i tak nieźle. Klienci w pracy donoszą, że rok / półtora...
    Była już w stanie bardzo przykrym. Trzymałam ją w rękach nad miską z wodą, żeby się napiła. Apetyt miała do samego końca, temperament zachowała, siły fizyczne osłabły.

Pedros już był z nami, to nie tak, że jedno zwierzę zastąpiłam od razu drugim. Po prostu PikPok trafiła – w celach ułatwienia jej życia – do mniejszego lokum. Wszak jedyną drogą jaką pokonywała, były: domek - miska - domek - kuweta.

Odeszła 16 października (środa), pochowana została w pięknym lesie Brus, nocą przy pełni księżyca.

Stefan zdrów, nie widać po nim symptomów starzenia, syryjskie żyją dłużej. Krab Bob również ma się dobrze. Zostawił jedną wylinkę. 6 eldnerów rośnie, dwa piskorze śmiało sobie poczynają, przylga jest piękna.



Załapałam bakcyla

Fotografia miejska to jedno, ale reportaże to drugie – to również pasja od lat. Dałam się poznać, może poniekąd niektórzy są zaskoczeniu, w ŁDK byłam nieznana, dzisiaj zabłysłam. Moje zdjęcia wjechały u nich na tapetę, FB zadrżał, obserwujący komplementują.
    Generalnie hołd należy się głównemu bohaterowi podróży przez miasto, który jak zwykle poprowadził rewelacyjną wyprawę przez meandry NIEOCZYWISTOŚCI. Tu nie będę rzucać nazwiskami, ale na łódzkim blogu ośmielę się porzucać znacznie więcej.

Tymczasem nie mam czasu, bo dzisiaj 40 km na rowerze z innym przewodnikiem. Na całe szczęście wracam już na swój poczciwy grafik pracy, trafią się wreszcie jakieś wolne w tygodniu i będę mogła zacząć Was odwiedzać na blogach.
    Przykre jest to, jak bardzo praca zarobkowa, której się nie czuje, przeszkadza w rozwijaniu pracy, którą się kocha. Harmonogram kolejnych spotkań na listopad już przytuliłam, niestety jeden z tych dni mi kompletnie nie pasuje, a o drugi spróbuję zawalczyć. I tak w stresie co miesiąc. 🤦‍♀️

7 komentarzy:

  1. Grzaniec Galicyjski... koneser wina uznałby go za tani sikacz nie wart moczenia nim ust, ale ja nie jestem koneserem w tym sensie, że dla mnie cena wina nie ma zbyt wiele wspólnego ze smakiem... zdarzają się wina drogie, wypasione, markowe, szpanerskie, a jednocześnie paskudne... tak więc omawiany wynalazek jest okay, jakoś niedawno jednak dopiero odkryłem, że miewa różne warianty i ostatnio trafił mi się czekoladowy, z pozytywnym skutkiem zresztą...
    świętość małżeństwa... to zależy, jak rozumiemy samo pojęcie "małżeństwa"... czy to, co dana para sobie ustali między sobą, czy pewną formalność, przysłowiowy papierek, który podpisują jako dodatek do tych ustaleń... a zresztą... to ich sprawa, czy własne ustalenia uznają za bardzo ważne /czyli święte/, mnie nic do tego...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, już dobrze, słusznie dopięłaś swego: śliczna du.. dziewczyna, kobitka, etc /fot.1/, ktoś to w końcu musi powiedzieć :P LOL, chętnie to robię... inna sprawa, że niekoniecznie za śliczność Cię polubiłem... inne fragmenty Ciebie, które udostępniasz między wierszami i krabami też są okay :D

      Usuń
  2. Grzańce Galicyjskie, powiadasz? Kojarzę ten klasyczny, dobry był. O wersjach smakowych nie miałam pojęcia, ale dzięki Tobie wiem, że je sprawdzę.
    Przykro mi, że czasami pojawia się u Ciebie aż taka niechęć do pracy zawodowej. Ech, żeby taka praca czasem była chociaż zwykłym, neutralnym elementem...
    Moro i szarości są piękne.
    Kubeczki z wyłupiastymi patrzałami były pocieszne, nie wiem, czemu miałyby kogokolwiek zniechęcać do odwiedzin.
    Jeśli chodzi o kobietę romansującą ze starszym od niej przedstawicielem handlowym - obserwacja ich, musiała być interesującym doświadczeniem. Ludzie lubią mówić różne rzeczy, ale tak naprawdę, chyba nie da się dojść do tego, jak między tymi dwoma osobami jest/było naprawdę.
    Co do koleżanki udającej żonę - zawsze mnie interesuje, co siedzi w głowach takich osób, czym się kierują, jakie procesy w nich zachodzą. Chyba muszę nadrobić post o tym...
    Pedros taki uroczy! ❤️
    Och, niebawem więc zajrzę i na twój łódzki blog. I cieszę się, że twoje zdjęcia zostały doceniane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te Grzańce smakowe to chyba pewna nowość na rynku... co prawda nie monitoruję zbyt dokładnie półek sklepowych z alkoholami, nie robię zbyt często zakupów w tym dziale, ale jakoś nie przypominam sobie, abym je wcześniej kiedyś widywał... dopiero jakoś niedawno wbiły mi się w oczy...
      p.jzns :)

      Usuń
  3. Najważniejsze że dzieje się sporo i czujesz, że żyjesz, no i inni zauważają i doceniają.
    Trudno połączyć pasję z zarabianiem, ale nigdy nie mów NIGDY, Jack London tez nieciekawie zaczynał:-)
    Krab bardzo urokliwy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Grzańce kocham zimą. Pedros wymiata!!! 💕💕💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  5. Żyjesz na pełnych obrotach... tak trzymaj 🙂!!!
    Krabik jest prześwietny 🤩!!!

    OdpowiedzUsuń